Relacja z trybun: Szacunek miałaś...
Piątkowy mecz Pogoni z Legią był pierwszym, na którym po wielu latach, na którym nie było już żadnych przyjaznych oznak. W trakcie tej rundy, na meczu z Zagłębiem Lubin (z 20 lipca) na Żylecie podana została informacja nt. zakończenia jakichkolwiek przyjaznych, czy choćby neutralnych relacji z "Portowcami", po tym jak rozpoczęli przyjazne kontakty z całą rodziną RTS-u. Zresztą wówczas Pogoń, wiedząc o decyzji legionistów, sama zaczęła bluzgać na Legię.
Fani z Łazienkowskiej do Szczecina pojechali pociągiem specjalnym, wyprzedając ze sporym wyprzedzeniem wszystkie bilety (1122 szt.). Liczący 12 wagonów pociąg odjechał z dworca Warszawa Gdańska około godziny 11 (spotkanie rozpoczynało się o 20:30). Po drodze mieliśmy krótki postój w okolicy Poznania, gdzie jeden z kibiców potrzebował pomocy medycznej. Po drodze, w Stargardzie, gdzie mocno działa granatowo-bordowy FC, pojawił się - specjalnie z okazji naszej wizyty w Szczecinie - widoczny napis na murze LTSK. Tak jak podczas naszej przedostatniej wizyty na stadionie Pogoni, dojechaliśmy do stacji Szczecin Pogodno, która mieści się nieopodal stadionu. Przejście ze stacji do parkingu przy sektorze gości zajmuje mniej czasu niż we Wrocławiu, czy Gdańsku - do pokonania jest maksymalnie kilkaset metrów. Jako że pod stadionem byliśmy ponad 2,5 godziny przed rozpoczęciem spotkania, cała nasza grupa bez problemu zajęła miejsca w klatce przed pierwszym gwizdkiem sędziego.
Po sprawdzaniu przez ochronę, policja, która umiejscowiła się się pomiędzy ochroniarzami a bramkami wejściowymi (jeszcze na zewnątrz stadionu) brała wybrane osoby na kontrolę osobistą. Skrupulatnie przez służby sprawdzane były m.in. portfele, kieszenie, saszetki itp., a barany z niebieskich mundurach zadawały oczywiście masę bzdurnych pytań o pirotechnikę i niedozwolone środki. Na samym stadionie strefa cateringowa znacznie różni się od tej, która funkcjonuje na wszystkich innych ligowych obiektach. Zamiast okratowania, zamówienia dokonuje się przy normalnym blacie, a wśród specjałów są m.in. kanapki z paprykarzem szczecińskim, a także lokalny browar w wersji bezalkoholowej.
Do Szczecina nie przyjechaliśmy jednak na wyżerkę, czy kulinarną degustację, a wspierać Legię. Nasz sektor został oflagowany konkretnie - zawisło 13 flag: Mocno Legia, Ultras, Legia Warszawa, Żyleta jest zawsze z Wami, Zachodnia Koalicja, Szczecinek, Legia UZL, Mokotów, Ochota, Grochów, Grójec, Wola, OE. Po stronie gospodarzy komplet sprzedanych wejściówek i jak się później okazało, kolejny rekord frekwencji. Co ciekawe, kolejny osiągnięty na meczu z Legią - poprzedni (20 257) poprawiony został o ponad 150 osób (na 20 415).
Młyn Pogoni nabity był do granic możliwości, ale doping z ich strony był gorszy niż półtora roku wcześniej. Pozostałe trybuny praktycznie wcale, poza dwoma wyjątkami, nie włączały się do śpiewów. Pogoń wywiesiła (bardzo późno, bo dopiero pod koniec I połowy; po oprawie) swoje oflagowanie, wśród których zapewne nieprzypadkowo dominowały flagi "retro".
My na początku meczu rozpoczęliśmy od bluzgów na Widzew, Ruch i Wisłę, co pozostało bez reakcji ze strony Pogoni (względem tych ekip). Wykorzystując kawałek lecący z głośników "Freed from desire", na poczekaniu wymyślona została przyśpiewka "Widzew to faja, co Ruchowi liże jaja". W końcu w odpowiedzi szczecinian pojawiły się za to bluzgi pod adresem Legii. "Szacunek miałaś lecz Żydom d... sprzedałaś" - skandowali legioniści po chwili kilkakrotnie, następnie dodając: "Nie podam dłoni szczecińskiej k... Pogoni" oraz "Wy Kotwicę skurwi..., Wisłę wpuścić kazaliście!" (w nawiązaniu do niedawnego meczu I ligi pomiędzy zaprzyjaźnioną z Pogonią Kotwicą, z krakowską Wisłą).
Największym wyjazdowym hitem okazała się przyśpiewka na melodię "Freed from desire" - "Pogoń to faja, Widzewowi liże jaja AUUU". Ta zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie, śpiewana była przez dłuższy czas i niosła się naprawdę głośno. Zdecydowanie mniej czasu "Portowcy" poświęcili legionistom, bluzgając dosłownie dwa-trzy razy. Ale, żeby nie było - tego dnia oprawa Pogoni miała rzekomo uderzać w nas. Już przed meczem Portowcy wywiesili transparent "11 lat już mija, odkąd wiatr nam w żagle sprzyja", nawiązujący oczywiście do momentu zerwania zgody warszawsko-szczecińskiej. Bardzo długo trwały przygotowania do samej prezentacji, która nastąpiła po ok. 20 minutach przygotowywania wycinanej sektorówki - ta przedstawiała statek z banderą z herbem Pogoni, a całość uzupełniło odpalone piro (najpierw strobo, potem race) pośród flag na kijach.
Legioniści tego dnia oprawę zaprezentowali jako pierwsi - na wyjście piłkarzy na murawę. Wówczas pośród sporej liczby flag na kijach, zapłonęły dziesiątki stroboskopów i race. Jako że murawa została solidnie zadymiona po naszej prezentacji, spotkanie rozpoczęło się z kilkuminutowym opóźnieniem.
Doping, którym kierował "Staruch" niósł się naprawdę nieźle, choć oczywiście, na pewno może być lepiej. Sytuacja na boisku nie była zadowalająca i tylko cudem nasze gwiazdy do przerwy nie straciły paru bramek. Co się jednak odwlecze... Po zmianie stron w końcu gospodarze wykorzystali jedną ze stworzonych okazji i mogli świętować zdobytą bramkę, pokazując nam środkowe palce. My zaś podczas jednej z pieśni "Portowców" - "Pogoń szczecińska, Pogoń szczecińska...", 'dopowiadaliśmy' zakończenie - "ku... jest, ku... jest!". Jako że na trybunach pojawił się sympatyk Pogoni, który w ostatnim czasie pełni funkcję ministra sportu i na każdym kroku pokazuje swoje legijne kompleksy, zarzuciliśmy "Nitras cw... allez allez allez" oraz "Nie ćpaj Sławek, nie ćpaj!".
Po straconej bramce ruszyliśmy z pieśnią "Nie poddawaj się, ukochana ma...". Głośno także niosło się "Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasza Legia gra..." (pieśń ta debiutowała w naszym repertuarze w marcu 2003 roku - właśnie na wyjeździe na Pogoń, a później została skopiowana przez niemal całą kibicowską Polskę). No i jeszcze parę minut w II połowie śpiewana była okazjonalna przyśpiewka "Pogoń to faja...". Nasi piłkarze po kolejnym słabym występie stracili punkty i nic nie wskazuje na to, by byli w stanie zrealizować postawiony przed nimi cel, jakim jest mistrzostwo Polski.
Po meczu pod nasz sektor sam z siebie podszedł trener Feio, pokazując na migi, że przeprasza za porażkę, a całą winę bierze na siebie oraz by nie obarczać nią zawodników. Piękny cyrk. Zamiast przepraszać za kolejne porażki i urządzać teatrzyki na konferencjach, tu potrzebna jest rewolucja i zapier...nie na murawie. Grajki usłyszały z naszego sektora "Co wy robicie, czy tak o mistrza walczycie?!", po czym udali się do szatni, a następnie na nocleg.
My na opuszczenie stadionu czekaliśmy około godzinę, później kolejnych kilkanaście minut na parkingu i ruszyliśmy na pobliską stację PKP. Dwie minuty przed północą ruszyliśmy w stronę stolicy, a na dworcu Warszawa Gdańska zameldowaliśmy się ok. 6:40. W domach byliśmy trochę później - pewnie w momencie, gdy nasze asy udawały się na pyszne śniadanie w 5-gwiazdkowym hotelu. Z kolei kiedy my pakowaliśmy się do specjala, szczecińska policja postanowiła urządzić cyrk dla zmotoryzowanej ekipy, najpierw długo wypuszczając wszystkie auta przez bramę, przez ok. 30 minut formując kolumnę, po czym w każdym pojeździe miały miejsce badania alkomatem - dokładnie tak samo, jak to miało miejsce w ostatnim sezonie.
W kolejny weekend przy Ł3 zagramy z Górnikiem Zabrze, zapewne ponownie przy komplecie publiczności. Kilka dni później zagramy pierwszy mecz fazy ligowej Ligi Konferencji z Betisem. Hiszpanie już sprzedają w Sewilli wejściówki na swój sektor za 20 euro.
Frekwencja: 20 415
Kibiców gości: 1122
Flagi gości: 13
P.S. W drugiej połowie na płocie wywieszony został transparent "Manian walcz!".
Autor: Bodziach
przeczytaj więcej o: Legia Warszawa kibice ultras Pogoń Szczecin pirotechnika oprawa zgoda kosa flagowisko relacja z trybun