Zieliński: Trzeba się przygotować na różne scenariusze
- W Legii zawsze jest nerwowo. Mieliśmy duży problem, przegraliśmy dwa mecze z rzędu w lidze. Na 11 kolejek - 3 porażki i 4 remisy - to nie jest dobry bilans. Brakuje nam punktów w lidze. To jest kolejny sezon, w którym nie potrafimy połączyć efektywnej gry w Ekstraklasie i bardzo dobrej gry w europejskich pucharach. Mamy duży problem, by skutecznie połączyć grę na obu frontach - powiedział w programie Liga+ Extra dyrektor sportowy Legii, Jacek Zieliński.
Mecz z Jagiellonią
- Obydwa zespoły stworzyły naprawdę dobre widowisko, mimo obaw o przygotowanie fizyczne. W tygodniu dwie drużyny grały ze zdecydowanie wyżej notowanymi drużynami w Europie i zaprezentowały się na tyle dobrze, że udało zdobyć się trzy punkty. Okazało się, że można stworzyć niezłe widowisko.
- Po pierwszej połowie musieliśmy przyspieszyć grę. Utrzymywaliśmy się z piłką w środku pola, ale mieliśmy problemy, żeby przedrzeć się do strefy obronnej Jagiellonii, a później w pole karne. Gospodarze robili to skuteczniej, ale po przerwie role się odwróciły. Czasami trudno wytłumaczyć, czemu tak się dzieje. Legia i Jagiellonia to dobre zespoły, a gospodarze - grając przed własną publicznością - byli nakręceni i atakowali. Wiedzieli, co chcą grać i mieli dobrych wykonawców do tego. Kwestią czasu było jednak wytrzymanie tej przewagi i późniejsze przejęcie inicjatywy.
- Z tego, co wydawało mi się z trybun, to miałem wrażenie, że to jest ewidentny rzut karny. Takich karnych gwiżdże się bardzo dużo. Sensowne by było, jeżeli są wątpliwości, by podejść do monitora i sprawdzić tę sytuację. Skoro sędzia główny nie został wezwany, to pewnie nie miał takiej możliwości.
Trener Goncalo Feio, odpowiedzialność i przyszłość
- Odpowiadając na pytanie, co będzie dalej, powiem podobnie jak trener Goncalo Feio - nie wiem. To nie jest pora i moment, by rozmawiać o losach i przyszłości kogokolwiek. W piłce zawsze jest dynamicznie, trzeba być czujnym. Jest i trener, i dyrektor sportowy zagrożony, czasem jeszcze prezesi - trzeba się z tym liczyć i być przygotowanym na różne scenariusze.
- Czuję się odpowiedzialny za każdą decyzję, a szczególnie za wybór trenera. Do tej pory Goncalo Feio realizował cele, które miał zrealizować. W poprzednim sezonie w końcówce było ciężko, by zagrać o europejskie puchary, a trener Feio to zagwarantował i awansował jeszcze do fazy ligowej. Na ten moment, jeśli mówimy tylko o celach sportowych, to trener Feio wywiązuje się z nich.
- Jeżeli chodzi o efekty sportowe, to na 80% jestem zadowolony z pracy trenera Goncalo Feio. Awansowaliśmy do europejskich pucharów, natomiast zbyt dużo punktów straciliśmy w Ekstraklasie i to jest duży minus.
- Argumenty na to, że możemy zostać mistrzem Polski? Czeka nas trudna walka, bo mamy sporo straty do liderów. W każdym sezonie jednak przeżywa się trudniejsze momenty. Nie będziemy mieli teraz z górki, bo Legia nigdy nie ma łatwo w Ekstraklasie. Wszyscy napinają się na mecze z nami, musimy być wyraźnie lepsi, by wygrywać. Mamy jednak potencjał, żeby często takimi właśnie być. Musimy uczyć się łączenia Europy z Ekstraklasą. Liga jest mocniejsza z roku na rok, jest dużo trudniej. Teraz jest kilku kandydatów do mistrzostwa - Lech, Raków, Pogoń - stawka z przodu jest silna. Wewnętrzne oczekiwania są takie, że musimy zdobyć mistrzostwo Polski. Musimy się z tym zmierzyć.
Jakość kadry
- Kadra jest zbilansowana, bo nie przekraczam wymagań płacowych, ale czy zbalansowana - owszem, jest to kwestią dyskusyjną. Inaczej rozmawia się po serii zwycięstw i dobrej grze, a inaczej jak przychodzą momenty kryzysowe. W poprzednim sezonie mieliśmy dobre 2,5 miesiąca, gdzie graliśmy świetne mecze do spotkania z Jagiellonią Białystok. Na początku października przegraliśmy i zaczęły się ciężary. Oceny wtedy wyglądały fantastycznie, transfery były super, itd. Natomiast druga połowa, kiedy w pucharach się broniliśmy, to w Ekstraklasie na 11 meczów zdobyliśmy 11 punktów i zaprzepaściliśmy praktycznie szansę na mistrzostwo Polski, więc wnioski mogły być już inne. Problem jest wielowarstwowy. Transfery będą oceniane przez pryzmat wyniku i gry zespołu, a to się zmienia. Słyszałem informacje jak wygrywaliśmy, że to jest bardzo dobra kadra, a Radosław Mozyrko miał pochwały ze strony sztabu. Moment na ocenę jest istotny.
- Jestem bardzo blisko z trenerami i dużo dyskutujemy. Nie jestem jednak osobą, która mówi trenerowi co ma robić, jaki skład wystawić czy jak rozmawiać z zawodnikami. Po to zatrudniam specjalistę, żeby to był jego obowiązek. Ja mogę służyć tylko radą. Jeśli zatrudniasz jakaś osobę i ty za nią decydujesz, to jak ona ma się rozwijać, wyciągać wnioski z błędów? Jeśli trener w taki sposób próbował zmotywować Jean-Pierr'a Nsame, to ja mówię ok. Dla mnie najważniejsze jest to, by do końca nie skreślać zawodników. Jest to jakaś lekcja, ale trzeba mieć nadal otwarte oczy i obiektywnie oceniać zawodnika.