Nasze oceny
Plusy i minusy po meczu z Jagiellonią
W niedzielę Legia Warszawa zremisowała w Białymstoku z Jagiellonią 1-1 i było to jej czwarte ligowe spotkanie z rzędu bez zwycięstwa. W pierwszej połowie i na początku drugiej części legioniści grali fatalnie, bez przyspieszenia i jakiegokolwiek wykończenia akcji. Sytuacja odmieniła się po godzinie gry, gdy "Wojskowi" zaczęli grać na wyższej intensywności, jednak nie wystarczyło to do końcowego zwycięstwa. Poniżej nasze "Plusy i minusy" za to spotkanie.
Radovan Pankov - Jedyny dość, a nawet bardzo pewny punkt defensywy warszawskiej drużyny. Tak naprawdę po 3. minucie meczu, gdy z łatwością ograł go Afimico Pululu, nie popełnił żadnego błędu, a napastnik Jagiellonii musiał szukać swoich szans przed polem karnym, bo w "szesnastce" nie miał szans pokonać Serba. W 42. minucie popisał się świetną podwójną interwencją w polu karnym, gdy w ostatnim momencie powstrzymał strzał Jesusa Imaza, a potem wygrał pojedynek siłowy z Darko Čurlinovem. W 62. minucie dobrze wrócił za Peterem Kováčikem i uniemożliwił biegnącemu sam na sam z Kacprem Tobiaszem skrzydłowemu na oddanie skutecznego strzału. Łącznie wykonał dwa skuteczne odbiory i zanotował 75% skuteczności w pojedynkach, w tym wszystkie górne były wygrane przez niego. Zrobił swoje również w ofensywie. Na początku drugiej połowy wyskoczył najwyżej po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, świetnie uderzył głową, ale niestety tylko w słupek. Przy zdobyczy bramkowej Legii to on nacisnął Afimico Pululu i zmusił go do straty piłki na rzecz Maxiego Oyedele. Zszedł z boiska w 87. minucie.
Ruben Vinagre - Nie był to idealny występ Portugalczyka, ale bardzo solidny. Zdecydowanie rzadziej pojawiał się w środku boiska niż w poprzednich meczach, a częściej operował na lewej flance. Do ofensywy podłączał się jednak często i aktywnie w niej uczestniczył. Był zresztą zawodnikiem stołecznej drużyny z największa liczbą kontaktów z piłką. Brakowało mu trochę większych konkretów, choć w 75. minucie wykreował stuprocentową sytuację, zdobywając przestrzeń w środku boiska i idealnie podając prostopadle na pole karne do Marca Guala. Wyglądał jednak bardzo dobrze w defensywie. Dobrze się ustawiał, wygrał większość pojedynków z przeciwnikami, a liczba 6 skutecznych odbiorów może robić wrażenie. Vinagre był jednym z nielicznych zawodników, który utrzymał równy poziom przez pełne 90 minut.
Kacper Chodyna - Zacznijmy od pozytywów. Od 60. minuty był to najlepszy występ w barwach Legii. Brał na siebie grę, napędzał akcje prawą stroną i nie bał się podejmować skutecznego ryzyka. W 67. minucie obsłużył świetnym podaniem wzdłuż boiska na pole karne Marca Guala i zanotował ładną asystę. W 82. minucie oddał niezłe, mocne uderzenie z rotacją z dystansu, które sprawiło sporo problemów golkiperowi gospodarzy. Osiem minut później dobrze znalazł się w "szesnastce" i wygrał pozycję z Cezary Polakiem, po czym został nadepnięty przez obrońcę "Jagi", co nie wiadomo dlaczego, nie zostało zauważone przez sędziów. Za ostatnie 30 minut w wykonaniu Chodyny ogromny plus i takiego chcemy go oglądać. To była jednak tylko 1/3 jego występu, a pozostała niestety była bardzo słaba. Skrzydłowy nie grzeszył skutecznością, przegrał 11 z 14 pojedynków z rywalami i zanotował aż 27 strat piłki. Obyśmy w następnych meczach oglądali tylko takiego Chodynę, jak w drugiej połowie.
Maximillian Oyedele - W pierwszej połowie pomocnika było mało, zdecydowanie rzadziej niż zazwyczaj pokazywał się do podań. Często zostawiał również wiele wolnego miejsca w środku pola, co skrzętnie wykorzystywali gospodarze. W drugiej połowie wróciła jednak pewna wersja 19-latka. Uczestniczył czynnie w rozegraniu, starał się pochłaniać wolne przestrzenie z piłką i wyraźnie częściej pokazywał się w ofensywie. W 67. minucie odzyskał posiadanie piłki na połowie rywala po wybiciu jej przez bramkarza i świetnym podaniem między kilkoma zawodnikami Jagiellonii uruchomił Kacpra Chodynę, co tak naprawdę przyczyniło się do zdobycia bramki. Próbował również kilku strzałów z dystansu, ale niezbyt mu to wychodziło. Zszedł z boiska w 87. minucie.
Kacper Tobiasz - Był to bardzo dobry występ golkipera. Między słupkami był niezwykle pewny i praktycznie nie do pokonania. Pierwszą świetną interwencją popisał się już w 4. minucie w sytuacji sam na sam z Afimico Pululu, choć przy odbiciu piłki do boku trochę pomogła mu mokra murawa, która zatrzymała ją przed Jesusem Imazem. W 21. minucie napastnik Jagiellonii spróbował mocnego uderzenia z dużego dystansu, ale Tobiasz także wykazał się refleksem. Trzecią kluczową interwencją wykazał się w 49. minucie, gdy gospodarze sprytnie rozegrali rzut wolny, oko w oko z golkiperem znalazł się Jesus Imaz, ale Tobiasz świetnie skrócił pole napastnikowi, dobrze rzucił się i obronił to uderzenie nogami. To byłby kapitalny występ... gdyby nie ten jeden błąd. Bramkarz ratował drużynę przez cały mecz, ale wybicie z 35. minuty wprost pod nogi jednego z graczy Jagiellonii kosztowało stratę trzech punktów.
Bartosz Kapustka - Po pomocniku chyba najbardziej widać było zmęczenie meczem w środku tygodnia, a najbardziej ukazywało się to w pierwszej części, gdy oddał środek pola gospodarzom, jednak nie można odmówić mu chęci do gry i harowania przez większość meczu. Pokazywał się często do rozegrania i schodził do prawej strony, by wspomagać Kacpra Chodynę. Wykazał się dobrą jakością podań i dośrodkowań, choć nie udało mu się wykreować więcej klarownych sytuacji oprócz dośrodkowania na głowę Luquinhasa z 30. minuty. Wyglądał pewnie w zadaniach defensywny, kilkukrotnie wykazał się świetnymi powrotami i odbiorami piłki, a także był skuteczny w pojedynkach z rywalami.
Luquinhas - W porównaniu do ostatnich poczynań boiskowych Brazylijczyka, ten występ był przyzwoity. W pierwszej części meczu był jednym z nielicznych legionistów, którzy jakkolwiek próbowali zrobić różnicę w ofensywie, brał piłkę na siebie przed polem karnym przeciwnika i potrafił z nią coś wyczarować. Inną kwestią jest to, że po prostu nie wychodziło, tym bardziej, że nie miał zbytnio pomocy ze strony innych kolegów z drużyny. Wyglądał jednak nieco lepiej w starciach z rywalami, z którymi w końcu wygrywał pojedynki biegowe do piłki, a jego dryblingi momentami były skuteczne. W 30. minucie był bliski zdobycia bramki, gdy znalazł się niepilnowany w polu karnym i uderzył "szczupakiem", ale minimalnie przestrzelił. Opuścił boisko w 68. minucie, a szkoda, bo jego umiejętności mogły przydać się na coraz bardziej podmęczonego rywala.
Tomas Pekhart - Nie warto nawet rozpisywać się na temat dyspozycji czeskiego napastnika. Równie dobrze mogłoby go nie być na boisku, bo przez 54 minuty gry tylko 10-krotnie dotknął piłkę, przy czym zanotował dwa celne podania i cztery straty. Pekhart tylko się nabiegał, ale nawet jego pressing w tym meczu nie dał żadnego pożytku.
Steve Kapuadi - Po ostatnich dwóch pewnych występach liczono, że w tak ważnym spotkaniu Kapuadi także dowiezie oczekiwany poziom gry. Niestety, Francuz był bardzo niepewny w tym meczu. W porównaniu z Radovanem Pankovem, kompletnie nie radził sobie w pojedynkach z rywalami, którzy często ogrywali czy prześcigali go w prosty sposób. Często skracał rywalom pole gry, wychodząc wysoko poza pole karne, ale był w tym bardzo niedokładny, przez co zostawiał mnóstwo wolnej przestrzeni bliżej własnej "szesnastki". Choć często się za to zabierał, gorzej wyglądała również kwestia rozegrania w jego wykonaniu, w którym popełnił kilka zbyt prostych błędów i tracił piłkę.
Ryoya Morishita - Nic nie zmienia się w grze Japończyka i po każdym meczu można zrobić kopiuj + wklej opisu jego występu. Morishity jest dużo na boisku, pojawia się często do gry, ale nie daje kompletnie żadnych konkretów. Wojciech Urbański, który zmienił pomocnika, przez kilka minut gry zdążył wykreować tyle samo dogodnych sytuacji kolegom z drużyny co on przez cały mecz - tylko jedną. Japończyk zrobił to w 60. minucie, gdy głową zagrał na pole karne do Marca Guala. W 84. minucie nie wykorzystał podania na pole karne Hiszpana, uderzając z pierwszej piłki trochę zbyt lekko, co zdołał obronić golkiper. Opuścił murawę trzy minuty po tej okazji.
Paweł Wszołek - Ten występ dobrze pokazał, że Wszołek nie jest prawym obrońcą i na dłuższą metę jego występy na tej pozycji się nie obronią. Często nie radził sobie w pojedynkach z rywalami, był mijany w bardzo prosty sposób i nie radził sobie z szybkością skrzydłowych Jagiellonii. Przez wypady ofensywne i powolne powroty, brakowało go czasem w obronie, a przeciwnicy wykorzystywali wolną przestrzeń po prawej stronie. Ogółem momentami zamiast biegać - dreptał, jak m.in. przy jednym powrocie ze spalonego, gdy został trafiony piłką w głowę przez Kacpra Chodynę. W ataku także nie pomagał drużynie, jakość jego dośrodkowań była bardzo słaba, a zwykłe podania często kończyły się stratami i kontratakami Jagiellonii.
Zmiennicy
Marc Gual - Pojawił się na boisku w 54. minucie. Już gdy stał przy linii bocznej, czekając na zmianę, widać było, że jest pozytywnie naładowany i chce zagrać jak najlepiej przeciwko swojej byłej drużynie. Tak naprawdę to jego wejście odmieniło grę Legii. Hiszpan napędzał ataki i świetnie pokazywał się do podań w ofensywie. Skutecznie znajdował swoje miejsce w polu karnym i w końcu dochodził do jakichś sytuacji podbramkowych. Łącznie oddał 4 celne strzały, które naprawdę sprawiły sporo trudności golkiperowi rywali. W 67. minucie dobrze uwolnił się w polu karnym, nie złamał linii spalonego i skutecznie wykończył zagranie Kacpra Chodyny. W 84. minucie świetnie powalczył z rywalem na prawej flance, wygrał fizyczny pojedynek z nim i idealnie dograł na pole karne do Ryoyi Morishity, co powinno skończyć się asystą. W końcu jakościowy występ Guala i pierwsza bramka od ponad miesiąca, która może odblokuje napastnika na dłużej.
Migouel Alfarela - Wszedł na murawę w 68. minucie. Kilka razy próbował zrobić coś z piłką, wykiwać rywali balansem ciała, ale również nie udało mu się stworzyć żadnych konkretów, a tylko lekkie zamieszanie. W 82. minucie dobrze utrzymał się z piłką przed polem karnym i wystawił ją do Kacpra Chodyny, który mocno uderzył na bramkę. Sześć minut później w kontrataku udało mu się również wywalczyć rzut rożny, po którym jednak nie było większego zagrożenia.
Wojciech Urbański, Rafał Augustyniak, Artur Jędrzejczyk - Pojawili się na murawie w 87. minucie. Grali zbyt krótko, by ocenić ich występ, choć młodego pomocnika warto pochwalić za akcję z doliczonego czasu gry, gdy "ruletką" ograł rywala i skutecznie dograł prostopadłym podaniem na pole karne do Marca Guala, dając Hiszpanowi szansę na strzał.