fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Lechią Gdańsk

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

Nareszcie; kontrola; słaba skuteczność; dobre wejścia; minuty Urbańskiego; wejście Augustyniaka - to najważniejsze punkty po meczu Legii Warszawa z Lechią Gdańsk.



1. Nareszcie
Po ostatnich czterech ligowych spotkaniach Legii trudno jest patrzeć z optymizmem na dalszą częścią sezonu. Dwa punkty na dwanaście możliwych to wynik nie w stylu Legii i z pewnością nikt z nas nie jest zadowolony z takiego stanu rzeczy. Podczas przerwy reprezentacyjnej w Legii wrzało – jednego dnia trener Feio był prawie zwolniony, drugiego już nie - i tak to się kręciło w naszym klubie. Spotkanie z Lechią Gdańsk, która sama zmaga się z niemałymi problemami, miało dać odpowiedź, czy udało się coś poprawić oraz wprowadzić spokój w drużynie przed nadchodzącym maratonem meczów. W Gdańsku legioniści wygrali 2-0, zapewniając sobie kilka dni spokoju przed następnym meczem ligowym (puchary to tylko miły akcent w szarej rzeczywistości ligowej). Oczywiście trzeba wziąć poprawkę na to, że przeciwnikiem była Lechia Gdańsk – beniaminek, który obecnie zajmuje 16. miejsce w tabeli z dorobkiem 9 punktów – jednak wygrana po ostatnich wpadkach to miła odmiana.

2. Kontrola
To, co w końcu mogło się podobać w grze Legii, to równe dwie połowy meczu – i to na dobrym a nie słabym poziomie. Legioniści przez praktycznie cały czas kontrolowali sytuację boiskową, może z wyjątkiem kilku minut. Zawodnicy trenera Feio doskonale wiedzieli, kiedy przyspieszyć, a kiedy zwolnić tempo gry. Lechia tylko momentami była w stanie wymienić kilka podań na połowie Legii, a poza tym głównie rozgrywała piłkę między swoimi obrońcami. Patrząc na statystyki obu zespołów, przewaga w posiadaniu piłki była minimalna – 51% do 49% na korzyść Legii. Kontrola nad meczem to jednak nie tylko posiadanie piłki, ale także płynne przechodzenie między fazami ofensywy i defensywy, co legioniści robili bardzo dobrze, pierwszy raz pierwszy od dłuższego czasu. Większość zawodników zagrała na dobrym poziomie, choć można było wskazać kilka „ciał obcych” w zespole, zwłaszcza wśród tych, którzy wchodzili z ławki rezerwowych.

3. Słaba skuteczność
Na przedmeczowej konferencji prasowej Gonçalo Feio zwrócił uwagę na to, nad czym pracowano w przerwie reprezentacyjnej. „Dużo czasu poświęciliśmy grze w ofensywie. Dużo pracowaliśmy nad ostatnią tercją i tym, jak najczęściej doprowadzać piłki do pola karnego.” Trener miał rację, bo mało kto z nas pamięta mecz za jego kadencji (może oprócz tego z Motorem), w którym Legia stworzyłaby sobie tyle sytuacji podbramkowych.

W pierwszych dziesięciu minutach legioniści powinni prowadzić przynajmniej 2-0. Okazji nie wykorzystali jednak Wojciech Urbański, Marc Gual i dwukrotnie Ryōya Morishita. W kolejnych minutach do bramki nie trafili Bartosz Kapustka, Kacper Chodyna, Paweł Wszołek czy Miguel Alfarela. Niemniej należy pochwalić legionistów za to, że ich ataki nie były już tak jednostajne. Było wiele dośrodkowań, co budziło moje wątpliwości gdy na boisku brakowało wysokiego napastnika lub kogoś, kto dobrze gra głową, jak Pekhart, Nsame czy Majchrzak. W meczach z Gualem lub Alfarelą na szpicy, dośrodkowania wydają się mniej skuteczne. Mimo to drużyna trenera Feio często próbowała sforsować defensywę Lechii prostopadłymi podaniami (jak to od Urbańskiego do Kapustki – palce lizać!) i starała się być bardziej efektywna w ostatniej tercji boiska.

4. Dobre wejścia
Zastanawiałem się, skąd bierze się tak wiele sytuacji podbramkowych tworzonych przez Legię i co na to wpływa. Obserwując mecz z Lechią po raz drugi, można było dostrzec bardzo dobre wchodzenie zawodników Legii na wolne pozycje. Legioniści często wchodzili w pole karne, mijając rywali. Takie akcje mogliśmy zobaczyć u Kapustki i Urbańskiego, co ilustrują poniższe klatki z meczu:

fot. Canal+ Sportfot. Canal+ Sport
fot. Canal+ Sportfot. Canal+ Sport

Dynamiczni zawodnicy w środku pola pozwalali na częste wchodzenie w pole karne. Luquinhas nie biega tyle, co Wojciech Urbański, i nie jest tak wszechobecny jak młody pomocnik, który dzięki swojej ruchliwości tworzy miejsce dla kolegów z zespołu, zabierając ze sobą jednego lub dwóch przeciwników.
Warto również zwrócić uwagę na dobre akcje ofensywne Vinagre oraz Wszołka po obu stronach boiska. Szczególnie Wszołek imponował – wreszcie zagrał na wysokim poziomie, był bardzo aktywny w ataku, a jednocześnie nie zapominał o swoich zadaniach defensywnych, dwukrotnie ratując zespół przed stratą bramki. Często wychodził przed Chodynę do ofensywy, co tworzyło przewagę w okolicach pola karnego rywali i dawało więcej opcji do rozegrania dla jego kolegów z zespołu.

5. Minuty Urbańskiego
Wobec słabej dyspozycji Luquinhasa zmiany na tej pozycji były konieczne, więc szansę od pierwszych minut po raz pierwszy od trenera Gonçalo Feio otrzymał Wojciech Urbański. Trzeba przyznać, że były gracz Wisły Kraków był jedną z wyróżniających się postaci w ofensywie Legii. Na początku meczu mógł zdobyć bramkę, ale jego uderzenie z ostrego kąta wybronił Szymon Weirauch. Kilkanaście minut później Urbański posłał świetną prostopadłą piłkę do Bartosza Kapustki, który przegrał pojedynek z bramkarzem gospodarzy. To były dobre minuty „Urbiego”, który pokazał, że zasługuje na miejsce w pierwszym składzie i może wnieść coś od siebie, a nie być jedynie dodatkiem do składu. Oby dostawał kolejne szanse, a nie – jak niektórzy – usiadł na ławce i już się z niej nie podnosił.

6. Wejście Augustyniaka
Kiedy w przerwie na boisku pojawił się Rafał Augustyniak, bałem się że obraz meczu się zmieni i w polu karnym Legii wydarzy się coś złego. Bardzo się jednak pomyliłem, bo było to naprawdę dobre wejście doświadczonego zawodnika. Często był przy piłce, agresywnie podchodził do rywali, co przyniosło efekt – odebrał piłkę i zanotował asystę przy bramce Kacpra Chodyny. Na 25 podań do kolegów tylko jedno było niecelne. Próbował grać dłuższe piłki do szybkich zawodników ofensywnych – posłał cztery takie podania i wszystkie były celne. Oczywiście, nie wszystko było idealne – trzykrotnie stracił piłkę, co doprowadziło do kontr gospodarzy, ale dobrze spisali się zawodnicy defensywy, kasując te akcje. W końcu Augustyniak zaliczył dobrą połowę, co może sugerować, że to jest jego docelowa pozycja, a nie środek obrony, gdzie przeplata dobre mecze ze słabszymi.

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2025 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.