Nasze oceny
Plusy i minusy po meczu z GKS-em
W niedzielny wieczór Legia Warszawa pewnie ograła GKS Katowice, aplikując rywalowi cztery trafienia. Przez pierwsze fragmenty meczu legioniści byli nieco ospali, ale obudziła ich stracona bramka, po której w pełni zdominowali przeciwnika. Zapraszamy na oceny, jakie przyznaliśmy "Wojskowym" za ten mecz, w których, po raz pierwszy w tym sezonie, żaden zawodnik nie został oceniony negatywnie.
Ruben Vinagre - Kolejny praktycznie bezbłędny mecz w wykonaniu bocznego obrońcy. O ile w pierwszej połowie nieco mniej akcji przechodziło lewą stroną, tak w drugiej części praktycznie każda rozpoczynała się od Portugalczyka, który z piłką robił wszystko, co chciał. Był perfekcyjny w pojedynkach z rywalami, jego rajdy wzdłuż linii bądź zejścia do środka pola i szukanie wolnych przestrzeni robiły ogromną różnicę. Jeszcze większą przewagę powodował jego fenomenalny przegląd pola i pomysł na rozegranie, a momentami wizja Vinagre przerastała nie tylko przeciwników, ale także jego kolegów z drużyny. Tuż przed przerwą zanotował swoją ósmą asystę, świetnie zagrywając wzdłuż pola karnego przed czterema obrońcami, którzy nie byli w stanie dogonić tej piłki i już wyrównał rekord asyst Josipa Juranovicia z sezonu 2020/21. Co więcej, to Portugalczyk rozpoczął piękną akcję bramkową i następnie podłączył się do ataku, przebiegając po całej długości boiska. Zszedł z murawy w 69. minucie. Vinagre wyrasta na coraz większego lidera drużyny i zawodnika, dla którego zagrań chce się przychodzić na stadion.
Ryoya Morishita - Był jednym z głównych zawodników w drodze do wysokiego zwycięstwa. Operował głównie na lewej stronie boiska, ale przy grze był praktycznie cały czas. Szukał futbolówki i możliwości rozegrania akcji. Dodatkowo był w tej kwestii niezwykle skuteczny, co wcześniej nie zdarzało się tak często. Praktycznie każde jego zagranie było celne, łącznie na 46 podań zanotował aż 93% skuteczności. Błyszczał balansem ciała i szybkością reakcji na atak rywala. W 28. minucie skutecznie udało mu się zgrać dośrodkowanie Radovana Pankova i asystować przy wyrównującym golu. Miał również kilka swoich szans na trafienie do siatki. W 36. minucie wywalczył miejsce w polu karnym, wyprzedził w ostatnim momencie obrońcę i uderzył głową, ale skutecznie interweniował przy tym golkiper GKS-u. Szkoda, że do siatki nie wpadło jego uderzenie z 68. minuty, gdy mocnym strzałem z około 25. metra trafił w dolną część poprzeczki i zabrakło tylko kilku centymetrów, by piłka minęła linię bramkową. Był w tym meczu kreatorem i i udowodnił swoją zwyżkową formę.
Kacper Chodyna - Skrzydłowy jest zdecydowanie największym beneficjentem zmiany systemu gry Legii i niedzielny mecz po raz kolejny to pokazał. Ofensywne ustawienie Chodyny pozwala na w pełni wykorzystanie jego umiejętności, które z meczu na mecz zaczyna udowadniać. Z GKS-em był bardzo aktywny od początku meczu i wiele akcji przechodziło przez jego nogi. Nie bał się wchodzić w pojedynki z rywalami, w których w końcu zaczął myśleć, wybierać bardziej niekonwencjonalne rozwiązania, a nie najłatwiejsze ścieżki. Trochę brakowało mu skuteczności w ostatnim podaniu, ale nadrabiał to często dobrym ustawianiem się w polu karnym, co pozwoliło na skuteczne wykończenie akcji w doliczonym czasie pierwszej połowy i zdobycie bramki w trzecim spotkaniu z rzędu. W 49. minucie powinien ustrzelić dublet, ale niestety na wślizgu zmarnował podanie od Marca Guala na pustą bramkę, co nie powinno się zdarzyć. Zaliczył również "asystę" przy trzecim trafieniu, kiedy do końca powalczył o piłkę, zgrał ją sprzed linii końcowej i skutecznie nabił interweniującego zawodnika gości, który trafił do własnej bramki. Opuścił boisko w 78. minucie. Chodyna zaczyna pokazywać coraz więcej jakości i powoli zamyka usta krytykom.
Rafał Augustyniak - Augustyniak bardzo pozytywnie zaskoczył w tym spotkaniu. Jako defensywny pomocnik był jednym z graczy rozpoczynających rozegranie akcji drużyny. Z początku miał z tym niemały problem i kilka jego podań padło łupem przeciwników, ale dość szybko opanował ten aspekt swojej gry i ostatecznie zanotował 87% skuteczności podań. Przede wszystkim jednak był na boisku wszędzie, co pokazuje heatmapa jego występu, na której praktycznie całe boisko świeci się na żółto-czerwono. Wyglądał także bardzo pewnie w destrukcji, ciężko było wygrać z nim pojedynek w środku pola, a w akcjach obronnych znów schodził na trzeciego defensora, wspomagając ten obszar. W 65. minucie świetnie wykorzystał wolną przestrzeń przed polem karnym przeciwnika, przebiegł niepilnowany kilka metrów środkiem boiska i z prostego podbicia mocno uderzył na bramkę, zdobywając gola, choć nieco pomógł mu w tym rykoszet. Na szczęście trzeba jednak zasłużyć, a Augustyniak pracował na to przez całe spotkanie.
Steve Kapuadi - Początek meczu był nieco nerwowy w wykonaniu Francuza, ale szybko potrafił opanować i uspokoić swoje poczynania. Pomogło mu w tym trafienie z 28. minuty, kiedy znalazł się w polu karnym przeciwnika w odpowiednim miejscu, o odpowiednim czasie i wykończył dogranie Ryoyi Morishity. W defensywie był jak skała, bardzo ciężko było go pokonać, bo skutecznie ustawiał się i blokował przeciwników. W drugiej połowie nie miał zbyt wiele do roboty, ale skutecznie uczestniczył w rozegraniu, próbując również rajdów, holując piłkę przez kilka metrów. Kolejny pewny mecz francuskiego defensora.
Radovan Pankov - Podobnie jak Steve Kapuadi, zagrał bardzo pewnie. Już w 7. minucie wykonał świetną interwencję wślizgiem, którym zastopował groźną kontrę GKS-u. Później jednak przydarzył mu się pewien moment dekoncentracji. W 23. minucie przepuścił piłkę obok siebie, nie zauważając pędzącego do niej Adama Zrelaka, który ją przejął, wygrał pojedynek szybkościowy z Serbem i tylko skuteczna interwencja Pawła Wszołka uratowała od straty bramki, choć nie na długo. Zrehabilitował się jednak już 5 minut później, gdy przytomnie zachował się w "szesnastce" gości, przerzucając piłkę górą na dalszy słupek do Ryoyi Morishity i zaliczając asystę drugiego stopnia. Poza tym jednym błędem, nie ma do czego przyczepić się w grze Pankova, a można pochwalić za skuteczną grę w defensywę i liczne podłączanie się do ofensywy. Cieszy, że kontuzja Serba odniesiona w czwartkowym meczu nie była poważna.
Paweł Wszołek - Niezły mecz w wykonaniu nowego prawego obrońcy, głównie w defensywie, w której jednak nie udało mu się wyzbyć błędów. Miał sporo dobrych interwencji, jak w 24. minucie, ratując zagubionego Radovana Pankova i wybijając piłkę wślizgiem na rzut rożny. Przy stałym fragmencie to jednak on się pogubił i na dalszym słupku stracił krycie Adama Zrelaka, który wbił piłkę głową do siatki. Ta bramka w dużej części idzie na jego konto, ale poza tym dobrze się ustawiał i nie pozwalał rywalom na dużo. Często podłączał się do ofensywy, dobrze funkcjonowała jego współpraca i wymienność pozycji z Kacprem Chodyną. Wszołkowi jednak w ataku mało co wychodziło, większość jego zagrań mających stworzyć zagrożenie było niecelnych i momentami podejmował złe wybory. W tej kwestii doświadczonego Polaka na pewno stać na zdecydowanie więcej.
Marc Gual - Niezły występ w wykonaniu Hiszpana, ale z małą liczbą konkretów. Po raz kolejny zachowywał się jak fałszywa "dziewiątka", chciał być pod grą, często schodząc po piłkę poza pole karne. Równie często schodził w boczne strefy boiska. Przez to jednak bardzo często brakowało go przez to w miejscu, w którym jedyny napastnik na boisku powinien być, czyli w polu karnym. Więc mimo że był aktywny, to nie pokazał się do żadnej okazji na zdobycie gola. Wspomagał jednak skutecznie rozegranie, m.in. uczestnicząc w drugiej akcji bramkowej czy wykładając piłkę na pustą bramkę Kacprowi Chodynie na początku drugiej połowy. Został zmieniony w 78. minucie. Gual nie gra źle i jest przydatny dla drużyny, ale musimy wymagać od niego większej pazerności na bramki.
Bartosz Kapustka - Dostateczny mecz w wykonaniu kapitana Legii, ale bez żadnych fajerwerków. Czynnie uczestniczył w rozegraniu akcji drużyny, choć zazwyczaj szukał najprostszych rozwiązań, podając do bocznych stref boiska. Pozytywnie zachował się przy drugiej akcji bramkowej, dobrze rozprowadzając piłkę środkiem pola i uruchamiając Rubena Vinagre na lewej flance. Mimo dość bezpiecznej gry, zanotował najwięcej strat piłki z całej drużyny - 18. Biegał jednak wzdłuż całego boiska, skutecznie wspomagał defensywę, m.in. wykonując 3 udane odbiory, choć w pojedynkach z rywalami miał połowiczną skuteczność. Zszedł z boiska w 69. minucie.
Wojciech Urbański - Młody pomocnik otrzymał kolejną szansę na występ od pierwszej minuty, jednak nie poradził sobie aż tak dobrze, jak w poprzednim meczu z Lechią Gdańsk. Przez dużą część występu grał zachowawczo, wydawało się, że niezbyt potrafi odnaleźć swojego miejsca na boisku i rzadziej uczestniczył w rozgrywaniu akcji drużyny. Jednak gdy dochodził do głosu, potrafił zrobić różnicę z piłką, łącznie zaliczając 3 kluczowe podania, m.in. przy trzeciej bramce, zagrywając górną piłkę na pole karne do Kacpra Chodyny. Znacznie więcej na boisku było go po zejściu Bartosza Kapustki, wtedy to Urbański znacznie częściej brał się za rozgrywanie, ale nie trwało to długo, bo opuścił murawę 9 minut później.
Kacper Tobiasz - Miał sporo pracy przez pierwsze pół godziny spotkania. W 11. minucie skutecznie przykrył bliższy słupek i interweniował po mocnym strzale z lewej strony, choć w tej sytuacji odbił piłkę przed siebie i pozwolił rywalom na dalsze zagrożenie. Podobna sytuacja miała miejsce w 19. minucie, jednak po drugiej stronie pola karnego i tym razem Tobiasz interweniował dużo pewniej. W dalszej części spotkania jego angaż nie był potrzebny.
Zmiennicy
Luquinhas - Pojawił się na boisku w 69. minucie. Nie wniósł do gry zbyt dużo, ale gdy dochodził do piłki, był w miarę skuteczny. W 74. minucie skutecznie zgrał piłkę w polu karnym do niepilnowanego Marca Guala, który jednak przekombinował. W 83. minucie dobrze wbiegał w pole karne z lewej strony i mógł otrzymać zagranie na czystą pozycję od Pawła Wszołka, ale uprzedził go Tomas Pekhart, który był na spalonym.
Patryk Kun - Zamienił na murawie Rubena Vinagre i to jest właśnie głównym pozytywem jego gry, że Portugalczyk mógł nieco dłużej odpocząć. Mimo wszystko był w miarę aktywny. Choć nie zrobił nic specjalnego, to także nic nie zepsuł.
Jurgen Celhaka - Wszedł na boisko w 78. minucie. Udało mu się dobrze zabezpieczyć środek pola, a szczególnie jedna interwencja wślizgiem mogła zrobić wrażenie. Jak na Albańczyka, dobrze wychodziło mu także rozegranie, kilkukrotnie skutecznie rozrzucił piłkę i napędził ataki. To była dość pozytywna zmiana, choć nieco popsuła ją niepotrzebna żółta kartka.
Migouel Alfarela - Pojawił się na murawie w 78. minucie. Po raz kolejny po wejściu był aktywny, starał się pokazywać do gry i robić jak najwięcej, ale był bardzo nieskuteczny. Szczególnie słabo wyglądała kwestia jego dośrodkowań, również tych ze stałych fragmentów gry. Widać, że pozycja skrzydłowego nie jest nominalną dla Francuza.
Tomas Pekhart - Wszedł na murawę w 78. minucie. Czech chciał za wszelką cenę zakończyć ten mecz z bramką, przez co grał zbyt bardzo indywidualnie i popełniał dziecinne błędy. Udało mu się zresztą trafić do siatki, tylko że był na kilkumetrowej pozycji spalonej i do tego zabrał możliwość strzału Luquinhasowi. Niedłgo później mógł podać na pole karne do niepilnowanego Pawła Wszołka, jednak zdecydował się na oddanie mocnego strzału, którym trafił w nogi obrońcy. Dobrze, że napastnik pokazuje chęć zdobycia gola, ale musi pamiętać o reszcie drużyny.