Pod lupą LL! - Luquinhas
Ostatnie mecze nie były udane dla Luquinhasa, który wyraźnie nie jest w optymalnej formie. W meczu ligowym zastąpił go w pierwszym składzie Wojciech Urbański, który jednak do europejskich pucharów nie został zgłoszony, więc do składu powrócił Brazylijczyk. Postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej jego występowi w spotkaniu z FK TSC.
Dobre wejścia
Drużyna z Serbii grała bardzo wysoką obroną, co powodowało, że miała problemy z szybkimi wejściami Luquinhasa i innych ofensywnych zawodników Legii.
fot. Polsat Sport
W 11. minucie Luquinhas otrzymał podanie od Morishity i idealnie wykorzystał tę sytuację, wbiegając pod linię końcową i dośrodkowując w pole karne. Piłka odbiła się od obrońcy FK TSC i trafiła do Bartosza Kapustki, który zamienił to dogranie na bramkę. Kilkanaście minut później, po podaniu od Marca Guala, Brazylijczyk ponownie próbował dośrodkować, lecz piłka wyszła poza boisko. W 32. minucie chciał powtórzyć akcję z początku meczu, jednak jego dogranie do Kacpra Chodyny przeciął defensor gospodarzy, a Veljko Ilić ledwo zdołał obronić strzał. Po przerwie Luquinhas ponownie znalazł się na dobrej pozycji, ale i tym razem nie udało mu się dokładnie podać do lepiej ustawionego kolegi.
Odpuszczenie
Obrońcy zespołu FK TSC mieli problem z Brazylijczykiem, ale głównie dlatego, że momentami całkowicie odpuszczali krycie tego sprytnego pomocnika.
fot. Polsat Sport
Były dwie takie sytuacje podczas całego występu 28-latka. Pierwsza miała miejsce w 36. minucie – wtedy, niepilnowany w polu karnym, otrzymał dobre podanie od Marca Guala, ale jego strzał minimalnie minął bramkę gospodarzy. Druga sytuacja miała miejsce w 47. minucie i jest pokazana na screenie powyżej. Widać, że przy akcji bramkowej obserwowany przez nas gracz był całkowicie niekryty w polu karnym. Po strzale Marca Guala piłka spadła pod nogi Luquinhasa, który podwyższył prowadzenie Legii.
Precyzyjność
Oprócz strzelonej bramki i asysty przy golu Kapustki, Luquinhas zaliczył również asystę drugiego stopnia przy trafieniu Kacpra Chodyny. W kilku dobrych sytuacjach brakowało mu precyzji. W 26. minucie przejął piłkę pod polem karnym rywali, lecz zamiast celnie wyprowadzić akcję, stracił ją, choć przy tej okazji został także sfaulowany. Tuż przed przerwą otrzymał bardzo dobre podanie, wbiegł w pole karne, ale zakręcił się na tyle, że zamiast podać dokładnie do kolegi, oddał piłkę przeciwnikowi. W 52. minucie Rafał Augustyniak posłał mu świetne podanie, lecz Luquinhas zamiast skorzystać z okazji do kontry, stracił piłkę w prostej sytuacji. Chwilę później znów wyprowadzał kontratak, ale proste dogranie do Marca Guala okazało się niecelne, a sam Brazylijczyk znajdował się na spalonym.
Trudno jednoznacznie ocenić występ Luquinhasa. Z jednej strony strzelił bramkę, zaliczył asystę i asystę drugiego stopnia, ale z drugiej – widać, że brakuje mu formy i nie jest już tak skuteczny, jak na początku sezonu, gdy dźwigał grę ofensywną Legii.