Analiza
Punkty po meczu z Widzewem Łódź
Odrobione straty; jak tak można Panowie?; autobus z Łodzi; gorsze kreowanie; zaczyna brakować paliwa - to najważniejsze punkty po niedzielnym meczu Legii Warszawa z Widzewem Łódź.
1. Odrobione straty
Podopieczni trenera Gonçalo Feio już przed rozpoczęciem meczu z Widzewem wiedzieli już, jak zagrały wszystkie drużyny, które znajdowały się nad nimi w tabeli. Punkty stracił jedynie Lech Poznań, który przegrał z Puszczą Niepołomice 0-2. Dzięki temu spotkanie z łodzianami nie miało jedynie znaczenia w kontekście podtrzymania dobrej passy czy wzmocnienia mentalnego, ale także dawało szansę na zmniejszenie straty do lidera. Mecz obfitował w dobre sytuacje bramkowe, a dzięki walce do samego końca legioniści wygrali 2-1 i zmniejszyli stratę do sześciu punktów. To sprawia, że mecz w Poznaniu nabiera dodatkowego znaczenia – będzie to spotkanie „o sześć punktów”, zwłaszcza że inne czołowe drużyny nie odpuszczają i konsekwentnie zdobywają punkty.
2. Jak tak można Panowie?
Przejdźmy do straconej przez Legię bramki, która była wręcz kryminałem w wykonaniu defensywy. Przypominała ona niektóre gole z czasów trenera Kosty Runjaicia – tracone w prosty, wręcz juniorski sposób. Wszystko zaczęło się od utraty piłki przez Luquinhasa przy linii bocznej na połowie przeciwnika. W dalszej fazie akcji Bartosz Kapustka dwukrotnie nie zdołał powstrzymać rywala, co pozwoliło Sebastianowi Kerkowi na precyzyjne, prostopadłe podanie do Jakuba Sypka.
fot. Canal+ Sport
Gdy Sypek zagrał do Kamila Cybulskiego, ten miał przed sobą trzech obrońców. Jednak żaden z nich, mimo ustawienia na linii pola karnego, nie podjął próby zablokowania strzału. Młody zawodnik Widzewa miał mnóstwo miejsca, by precyzyjnie uderzyć. Na szczęście dla Legii Kacper Tobiasz obronił, lecz piłka odbiła się wprost pod nogi gracza Widzewa.
fot. Canal+ Sport
W momencie, gdy zawodnik Widzewa lobował piłkę nad Tobiaszem, warto zwrócić uwagę na ustawienie zawodników Legii i dwóch graczy Widzewa. Vinagre (1) nie krył nikogo, stojąc pośrodku pola karnego i biernie obserwując sytuację. Z kolei Steve Kapuadi (2) próbował zabezpieczyć bramkę, gotów wybić piłkę w razie strzału, jednak zapominał, że za nim znajdują się aż dwaj niekryci zawodnicy Widzewa. Do Pankova (3) nie można mieć zastrzeżeń, gdyż trzymał się swojego rywala, uniemożliwiając mu wejście w dogodną sytuację.
3. Autobus z Łodzi
Należy przyznać, że goście – szczególnie w drugiej połowie – skupili się na głębokiej defensywie, ustawiając się na własnej połowie i wyczekując okazji do kontrataku. Legioniści po stracie bramki natychmiast ruszyli do przodu, starając się zamknąć przeciwników na ich połowie, choć nie zawsze skutecznie. O ile dobrze radzili sobie do pola karnego, o tyle brakowało pomysłu na sforsowanie solidnej obrony Widzewa. Zawiedli kreatywni środkowi pomocnicy, a skrzydła, zamiast wspierać ofensywę, funkcjonowały poniżej oczekiwań.
Legioniści muszą popracować nad sposobem gry przeciwko drużynom, które stawiają na defensywę i kontrataki, zamiast grać otwarcie, jak choćby GKS Katowice czy Miedź Legnica. Tym razem udało się wygrać, lecz w starciach z innymi zespołami podobna strategia może nie przynieść oczekiwanych efektów.
4. Słabe kreowanie
Przez głębokie ustawienie Widzewa Legii brakowało płynności w kreowaniu akcji ofensywnych. Podopieczni trenera Gonçalo Feio mieli trudności z wypracowaniem dogodnych sytuacji podbramkowych – poza zdobytymi dwoma bramkami, jedyną godną uwagi sytuacją było uderzenie głową Morishity. Reszta to głównie strzały z dystansu. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że groźniejsze okazje stworzył sobie zespół z Łodzi. Już w pierwszych minutach Imad Rondić źle przyjął piłkę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, swoje szanse miał także Cybulski, a po uderzeniu Alvareza z rzutu wolnego piłka trafiła w słupek. Ponadto, mocne uderzenie sprzed pola karnego Hamulicia zostało świetnie obronione przez Kacpra Tobiasza.
Na taki obraz gry złożyło się kilka czynników. Przede wszystkim Widzew skutecznie kontratakował, wykorzystując momenty, kiedy Legia nie była odpowiednio ustawiona taktycznie. Z kolei mała liczba ofensywnych sytuacji Legii wynikała z głębokiej defensywy zespołu z Łodzi oraz niskiej jakości kreacji akcji przez pomocników. Liczne straty piłki także miały wpływ na przebieg meczu. Kacper Chodyna stracił piłkę 19 razy, Luquinhas zaliczył 7 strat na 30 kontaktów z piłką, a Morishita stracił piłkę 19 razy przy 47 kontaktach. Przy tylu stratach i niedokładności trudno było oczekiwać, że Legia stworzy wiele klarownych sytuacji.
5. Zaczyna brakować paliwa
Już w meczu z Miedzią, a zwłaszcza w jego końcowych minutach, można było dostrzec, że niektórzy gracze Legii zaczynają odczuwać trudy sezonu. Trener Gonçalo Feio od kilku spotkań korzysta w zasadzie z 14 zawodników. Na dłuższą metę taka strategia nie jest do utrzymania, co było widać szczególnie podczas meczu z Widzewem. Rúben Vinagre rozgrywa niemal każde spotkanie od pierwszej do ostatniej minuty, a przeciwko Widzewowi był jednym z najsłabszych na boisku. Popełniał liczne błędy – nie doskakiwał do rywali, odpuszczał pojedynki, zwłaszcza w defensywie, a jego dośrodkowania pozostawiały wiele do życzenia. Błędy popełniali także inni zawodnicy, co sugeruje, że drużynie zaczyna brakować energii.
Podczas pomeczowej konferencji prasowej trener odniósł się do kwestii rotacji w składzie, mówiąc: „Gramy jedenastoma zawodnikami, dokonujemy zmian. Jednak moim celem nie jest rotować, lecz wygrywać mecze. Dużo analizujemy, dużo dyskutujemy ze sztabem na ten temat. Próbujemy zarządzać sytuacją, obserwujemy tzw. ‘żółte flagi’ dotyczące urazów. Rywalizacja opiera się na jasnych zasadach. Cieszę się, że zawodnicy, którzy grają mniej, ciężko pracują. Każdy otrzymuje te same narzędzia do rozwoju. Jestem przekonany, że każdy, kto wskoczy do składu, obroni swoją pozycję”.
Słowa te mogą sugerować, że rezerwowi zawodnicy nie prezentują odpowiedniego poziomu i na razie nie zasługują na większe szanse. Ktoś jednak tę kadrę tak skonstruował, chociaż trudno uwierzyć, że trener nie miał możliwości odmówić transferów jednego czy drugiego piłkarza.
Kamil Dumała