Lech 5-2 Legia
Bolesna weryfikacja
Fatalnie zakończyła się niedzielna wyprawa Legii do Poznania. Gospodarze rozbili "Wojskowych" aż 5-2. Jedyne gole dla stołecznego klubu zdobyli w pierwszej połowie Marc Gual i Rafał Augustyniak z rzutu karnego. Szczególnie źle wyglądała druga odsłona, w której legioniści nie mieli nic do powiedzenia.
Niestety, mecz zaczął się fatalnie dla Legii. Już w 5. minucie gry na prowadzenie wyszli gospodarze za sprawą Aliego Gholizadeha. Pomocnik Lecha świetnie przymierzył z narożnika pola karnego i uderzył wprost nie do obrony. Błąd jednak w tej sytuacji popełnił Ruben Vinagre. Portugalczyk zostawił przeciwnikowi zdecydowanie zbyt dużo miejsca. Warto dodać, że chwilę wcześniej lechici także bliski byli objęcia prowadzenia, jednak wtedy skuteczną obroną popisał się Gabriel Kobylak. Poznaniacy rzucili się do odważnych ataków już od pierwszego gwizdka, czego efektem było kolejna bardzo dobra okazja. Patrik Walemark uciekł lewą flanką i chciał mocnym strzałem z ostrego kąta podwyższyć prowadzenie swojego klubu. Na całe szczęście Kobylak był czujny i pilnował swojego bliższego słupka.
Lech był tego wieczoru bardzo mocno nastawiony na atak. Przez pierwszy kwadrans Legii trudno było przeprowadzić jakąkolwiek akcję ofensywną. Pierwsze próby "Wojskowych" kończyły się niecelnymi uderzeniami. Najpierw zza pola karnego swojego szczęścia spróbował Ryoya Morisihita, a niebawem z półwoleja niedokładny był Marc Gual. Widać jednak było, że z minuty na minutę legioniści rozkręcają się. Lech z kolei mocno przygasł i oddawał coraz więcej pola przeciwnikom. W 29. minucie ataki graczy z Warszawy przyniosły wreszcie skutek! Z prawej strony do Luquinhasa dośrodkował Paweł Wszołek, Brazylijczyk przytomnie głową zgrał do Guala, który z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki.
Legia grała wprawdzie coraz lepiej, ale nadal trzeba było uważać na groźne akcje Lecha. Wkrótce po rzucie rożnym pojedynek główkowy wygrał jeden z gospodarzy i świetną obroną ponownie tego dnia popisał się Kobylak. Za chwilę znów było gorąco w szesnastce stołecznego zespołu, kiedy z dystansu huknął Afonso Sousa. Po drodze futbolówka odbiła się jeszcze od Steve'a Kapuadiego, co dodatkowo zmyliło bramkarz gości, który wybił ją przed siebie. Dobitka 20-letniego Antoniego Kozubala była już skuteczna...
Lech wyszedł na prowadzenie, które zdążył jeszcze stracić w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Wówczas arbiter podyktował rzut karny za zagranie ręką we własnej szesnastce Sousy. Do wykonania "jedenastki" podszedł Rafał Augustyniak i pewnym strzałem nie dał żadnych szans Bartoszowi Mrozkowi. Pierwsze 45 minut upłynęło pod znakiem walki z obydwu stron. Legia po niemrawym początku zdążyła potem osiągnąć przewagę, a remis można uznać rezultat sprawiedliwy, chociaż na pewno nie był on zadowalający dla "Wojskowych".
fot. Mishka / Legionisci.com
Druga połowa rozpoczęła się od ataków obydwu zespołów. Jako pierwszy zagroził Lech. Strzał po ziemi Sousy złapał jednak Kobylak. Na odpowiedź gości nie trzeba było długo czekać. Bartosz Kapustka pobiegł środkiem pola, wypracował sobie miejsce do uderzenie lewą nogą - równie pewnie interweniował jednak po drugiej strony boiska Mrozek. Ostatecznie jednak druga odsłona okazała się mieć równie fatalny początek co pierwsza... Mikael Ishak rozegrał piłkę z Gholizadehem, ten dograł do Sousy, który w sytuacji sam na sam pewnie pokonał bramkarza Legii. To była kolejna sytuacja, kiedy defensywa "Wojskowych" została ograna w bardzo prosty sposób i popełniła kardynalne błędy.
Można powiedzieć, że przerwę zdecydowanie lepiej spożytkowali gospodarze. Pierwszy kwadrans należał zdecydowanie do nich. Udokumentowali to zresztą w 59. minucie, kiedy po raz czwarty pokonali Gabriela Kobylaka. To była świetna kontra w wykonaniu "Kolejorza", którą zainicjował jego środkowy obrońca. Ostatecznie na prawej stronie piłka trafiła do Joela Pereiry, który świetnie wypatrzył Ishaka. Ten z kolei pewnym strzałem po ziemi zdołał wpisać się na listę strzelców. Po tym ciosie skrzydła Legii zostały nieco podcięte. Za chwilę Lech miał kolejną stuprocentową szansę. Finalnie Sousa znalazł się sam na sam z golkiperem Legii, który tym razem wyszedł z zagrożenia obronną ręką.
W 68. minucie powinno być już tylko 4-3 dla gospodarzy. Niestety, Vinagre mając fantastyczną okazję na gola trafił wprost w Mrozka. Portugalczyk miał bardzo dużo czasu, a zaprzepaścił szansę na kontaktowe trafienie... Ta niewykorzystana sytuacja zemściła się na Legii zaraz potem. Kolejny fatalny błąd popełnił tym razem Gual, który stracił piłkę przed własną szesnastką. Za moment Kozubal wpadł w pole karne, podał do Sousy, a jemu nie pozostało nic innego jak tylko dostawić nogę.
Ostatnie kilkanaście minut było spokojne. Lech dokonywał kolejnych zmian, wprowadzając kolejnych młodych graczy na plac gry. Z kolei Legia robiła co mogła, ale nie miała żadnych argumentów, aby przeciwstawić się przeciwnikom.
15. kolejka
#LPOLEG
40838
Stadion Miejski
10.11.2024
17:30
Asystent trenera: Sindre Tjelmeland
Kierownik drużyny: Mariusz Skrzypczak
Lekarz: Tomasz Jaśkowiak
Masażyści: Maciej Łopatka
Asystent trenera: Grzegorz Mokry
Kierownik drużyny: Konrad Paśniewski
Lekarz: Mateusz Dłutowski
Masażyści: Bartosz Kot
Główny: Szymon Marciniak
Asystent: Radosław Siejka
Asystent: Marek Arys
Techniczny: Tomasz Marciniak
VAR: Piotr Lasyk
AVAR: Krzysztof Myrmus
Temperatura 4°C
Ciśnienie 1028 hPa
Wilgotność 81%