Nasze oceny
Plusy i minusy po meczu z Omonią
W czwartkowy wieczór Legia Warszawa pokonała w Nikozji Omonię, zachowując status drużyny z pełną pulą punktów i czystym kontem bramkowym. W pierwszej połowie legioniści napierali, jednak udało im się trafić do siatki tylko raz. Po przerwie inicjatywa należała do gospodarzy, jednak stołeczna drużyna grała kompaktowo w defensywie, nie pozwalała im na zbyt wiele, a sama wykorzystała nadarzające się okazje. Zapraszamy na oceny, jakie wystawiliśmy podopiecznym Goncalo Feio za to spotkanie.
Rafał Augustyniak - Odkąd został przestawiony na "6", coraz bardziej zaskakuje. W meczu z Omonią był zdecydowanie najważniejszą postacią, kluczową w kontekście zwycięstwa i utrzymania czystego konta. Na boisku był po prostu wszędzie. W ofensywie naciskał rywali wysokim pressingiem i często udawało mu się robić to skuteczne, w środku pola zbierał większość drugich piłek i przecinał akcje rywala, a schodząc do defensywy był najbardziej skutecznym w interwencjach z obrońców. Dodatkowo w 77. minucie posłał świetne dośrodkowanie na dalszy słupek, idealnie na głowę Mateusza Szczepaniaka, notując swoją drugą asystę w tym sezonie. Augustyniak fenomenalnie rośnie w ostatnim czasie i staje się bardzo ważną postacią w układance trenera Feio.
Steve Kapuadi - Praktycznie bezbłędny występ Francuza. Myślę, że Mariusz Stępiński jeszcze przez długi czas będzie miał w głowie jego cień i nie będzie mógł przez to spać. Obrońca nie pozwalał polskiemu napastnikowi praktycznie na nic, cały czas go naciskał, skracał pole gry i był wobec niego agresywny, ale bez przekraczania przepisów. Był niezwykle skuteczny w swoich interwencjach i ustawianiu się. Pucharowe oblicze Kapuadiego jest po prostu fenomenalne i chcielibyśmy oglądać go takiego w każdym meczu.
Paweł Wszołek - Bardzo kompleksowy mecz w wykonaniu prawego obrońcy. Dawał coś od siebie zarówno w ataku, jak i obronie. Podłączał się do wielu ataków, wykazywał się niezwykłą szybkością i przyspieszeniem. Często dobrze zagrywał piłki do Kacpra Chodyny, po czym momentalnie wychodził na pozycję. W 32. minucie właśnie w taki sposób był bliski wywalczenia rzutu karnego, jednak sędzia nawet po wideoweryfikacji, mimo że faul rzeczywiście był, nie zdecydował się podyktować "jedenastki", prawdopodobnie przez zbyt teatralny upadek Wszołka. W drugiej połowie dobrze się ustawiał, nie zostawiał rywalom zbyt wiele przestrzeni, dzięki czemu większość zagrożenia przychodziło z drugiej strony boiska. W 86. minucie wyskoczył najwyżej do dośrodkowania z rzutu rożnego, a później dopadł do dobitki i po rykoszecie uderzona przez niego piłka wpadła do siatki. Choć początkowo wydawało się, że gol będzie przypisany jako samobójczy, ostatecznie został on zaliczony Wszołkowi. Podobnie jak Augustyniak, po zmianie systemu 32-latek nabiera formy.
Ryoya Morishita - Japończyk był cały czas pod grą i świetnie współpracował z innymi kolegami z drużyny. W ofensywie cały czas gestykulował, szukał podań i biegał po całej linii pola karnego. W 17. minucie dobrze wykorzystał błąd obrony, świetnie ustawił się w "szesnastce" i z zimną krwią wykończył sytuację sam na sam, dając Legii prowadzenie. Był aktywny w pressingu, non stop naciskał przeciwników. Wkładał również wiele serca i pracy w grę defensywną drużyny, był jednym z pierwszych zawodników, którzy przeszkadzali rywalom w rozgrywaniu futbolówki. Tym razem pomocnik pokazał, że potrafi również wnieść wiele od siebie w ważnych meczach. Opuścił boisko w 63. minucie.
Radovan Pankov - Podobnie jak Kapuadi, był bardzo skuteczny w defensywie i również nie pozwalał napastnikom na zbyt wiele. Wygrywał masę pojedynków, grał ostro i nieustępliwie. Jak wszyscy defensorzy, świetnie ustawiał się i przewidywał zagrania przeciwników. Uczestniczył również aktywnie w rozegraniu piłki, często to od niego rozpoczynały się akcje Legii prawą stroną. To był klasowy występ Serba i uzupełniając się z Kapuadim, stworzyli duet nie do pokonania.
Gabriel Kobylak - Bardzo pewny występ golkipera, mimo że nie miał w nim zbyt wiele do roboty. Wykazał się jednak dużą pewnością w rozegraniu i na przedpolu. W 38. minucie wykazał się kluczową interwencją, gdy w sytuacji sam na sam świetnie skrócił pole strzału rywalowi i robiąc słynnego "pajacyka", wybronił strzał. Gdyby wtedy padła bramka na 1-1, nie wiadomo, jak dalej potoczyłby się ten mecz. Duże wrażenie zrobiło również jego piąstkowanie z doliczonego czasu drugiej połowy, gdy pewnie wyszedł na 7-8 metr i wybił piłkę za pole karne, rozpoczynając tym samym kontratak drużyny.
Bartosz Kapustka - Pomocnik grał bardzo szarpany mecz. Z jednej strony był aktywny w rozegraniu, potrafił podać niekonwencjonalnie, co przyspieszało ataki drużyny. W defensywie pracował równie ciężko, miał sporo dobrych odbiorów i wygranych pojedynków. Przytrafiało mu się jednak sporo błędów, szczególnie w kwestii podań, które lądowały pod nogami przeciwników. Przez to był jednym z zawodników najczęściej tracących piłki. Z biegiem meczu jego dyspozycja wyglądała coraz gorzej, widać było, że brakuje mu sił i odpuszczał w dużej części sytuacji. Nie można jednak powiedzieć, że pomocnik zagrał źle, bo szczególnie w pierwszej połowie potrafił się wyróżnić. W końcówce meczu dobrze dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Pawła Wszołka i mimo że ostatecznie nie zaliczył asysty, to po jego podaniu padła bramka zamykająca wynik.
Ruben Vinagre - Portugalczyk na Cyprze wyglądał po prostu średnio. Starał się, było go dużo na całej długości, a nawet szerokości boiska. Był aktywny w rozegraniu, często brał na siebie ciężar gry i nieźle współpracował z Ryoyą Morishitą i Luquinhasem. Mało jednak z tego wszystkiego wychodziło. Brakowało mu celności, szczególnie w ostatnich podaniach i podobnie jak Bartosz Kapustka, zaliczył aż 17 strat. Dużo do życzenia pozostawiała również jego dyspozycja w defensywie. Często przez rajdy ofensywne brakowało go w niej, dawał się zaskakiwać, nie nadążał już za przeciwnikiem i to właśnie jego stroną szło największe zagrożenie. Gdy jednak był dobrze ustawiony, to w większości sytuacji radził sobie z rywalami bez większych zarzutów. Występ na ocenę neutralną. Opuścił boisko w 63. minucie.
Luquinhas - Widać było, że Brazylijczyk chce się w tym meczu pokazać z dobrej strony. Był zaangażowany, śmiały i energiczny. Często schodził z lewej flanki do środka boiska i próbował zaskoczyć bramkarza strzałem z większej odległości. Z tych ataków jednak mało wychodziło, skrzydłowy nie był efektywny. Nie zanotował żadnego kluczowego podania czy uderzenia, które zmusiłoby golkipera do wytężonej pracy. Mimo wszystko jego dryblingi i liczba wygranych pojedynków oraz przebitek pozwalały osiągnąć drużynie jakąś korzyść i przewagę.
Kacper Chodyna - Dyspozycja skrzydłowego wygląda stabilnie, ale niestety niedostatecznie. Chodyna niby jest na boisku, często widać go przy piłce, szczególnie we współpracy z Pawłem Wszołkiem. Liczba błędów i niedokładności w podaniach czy przyjęciach Polaka jednak przeraża. W czwartkowym meczu zanotował tylko 65% skuteczności podań, stracił piłkę najwięcej razy spośród wszystkich zawodników, a tylko 2 z 8 zagranych przez niego górnych piłek trafiło do celu. Tak naprawdę tylko jego pomoc w pressingu dawała zespołowi jakąś korzyść, bo jego aktywność w grze obronnej była znikoma. Chodyna coraz bardziej zaczyna przekonywać, że jego październikowy wybuch formy był tylko chwilowy i może przypadkowy. Zszedł z murawy w 76. minucie.
Marc Gual - Czytając różne komentarze pomeczowe, o Hiszpanie można przeczytać zdecydowanie najwięcej opinii, że jest on irytujący. Pochwalić można go tylko za pozytywną pracę w naciskaniu rywala przy rozgrywaniu w obronie i walkę do końca o piłkę z 17. minuty, dzięki czemu wybijający ją obrońca nabił go i napastnik zaliczył asystę przy golu Ryoyi Morishity. Jedna asysta jednak nie może przyćmić masy akcji i kontrataków, które przez złe zachowanie lub nieodpowiednią decyzję Hiszpana zostały zaprzepaszczone. Często grał zbyt samolubnie, mogąc zagrać do lepiej ustawionego kolegi, decydował się na indywidualny rajd bądź wykończenie niepotrzebnym, nieudanym strzałem. Hiszpan jest przede wszystkim bardzo nieregularny w swoich poczynaniach, bo zdarza mu się naprawdę dobrze poradzić z obrońcą, ograć go i przyspieszyć akcję drużyny, jednak w znacznej większości swoim zachowaniem psuje starania drużyny. Został zmieniony w 85. minucie.
Zmiennicy
Mateusz Szczepaniak - Wszedł na murawę w 76. minucie i cóż to było za wejście smoka. Już w niecałą minutę po pojawieniu się na boisku świetnie znalazł się na dalszym słupku i z najbliższej odległości umieścił piłkę głową w siatce. Bramka była nie tylko ważna dla samego skrzydłowego, gdyż był to jego pierwszy gol w barwach Legii, lecz dla całej drużyny, bo podwyższył prowadzenie w newralgicznym momencie, kiedy przeciwnik coraz bardziej napierał na bramkę. W dalszej części był aktywny, nie bał się wchodzić w pojedynki, dryblować, ryzykować i w zdecydowanej większości był w tym skuteczny. Przez kwadrans gry zrobił zdecydowanie więcej niż Kacper Chodyna, którego zmienił. 17-latek pokazał, że ma ogromny talent i należy dawać mu coraz więcej szans.
Jurgen Celhaka - Albańczyk pojawił się na murawie w 63. minucie, by zabezpieczyć środek pola drużyny i jeszcze bardziej zneutralizować poczynania przeciwnika. Generalnie spisał się w swoich założeniach. Dobrze się ustawiał, naciskał przeciwnika i wykazał się kilkoma skutecznymi odbiorami, które pozwoliły drużynie wyprowadzać kontrataki bądź oddalić zagrożenie. W 89. minucie miał okazję na strzał sprzed pola karnego, niepilnowany uderzył z pierwszej piłki, jednak posłał ją wysoko w trybuny. Defensywny pomocnik nic nie zepsuł, a zapewnił trochę więcej stabilności.
Patryk Kun - Na boisku zmienił Rubena Vinagre. Miał wnieść do gry więcej opanowania na lewej stronie obrony Legii. Nie było to ani dobre, ani złe wejście. Potrafił skutecznie zabezpieczyć defensywę, jednak zdarzało mu się urywać i wychodząc wysoko do przeciwnika, pozostawiać sporą ilość przestrzeni. Generalnie widać było, że Kun od dawna nie występuje regularnie i w jego poczynaniach występuje sporo chaosu.
Jordan Majchrzak - Pojawił się na boisku w 86. minucie. Grał zbyt krótko, by ocenić jego występ.