Mioduski: Nie myślę w kategoriach sprzedaży Legii - nie mam takich planów
- W Legii jest dokładnie tak, jak powiedział Aleksandar Vuković. Z jednej strony nie jest źle, bo jesteśmy w grze na trzech frontach, a większość naszych kluczowych konkurentów nie ma takiego luksusu i komfortu. Jednak apetyt na sukcesy jest duży, a presja związana z ich osiąganiem – ogromna. W sporcie, podobnie jak w biznesie, jeśli się nie rozwijasz, to się cofasz. Zawsze szukamy sposobów, aby robić coś lepiej - powiedział Dariusz Mioduski w rozmowie z Mateuszem Ligęzą w Radiu Zet.
Kto nowym dyrektorem sportowym?
- Jacek Zieliński to nie jest "jakaś" osoba, która została dyrektorem sportowym Legii. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat osiągnął z Legią sukcesy na każdym polu i jest jedną z legend, ikon klubu. Zanim objął tę funkcję, pełnił każdą inną rolę w pionie sportowym Legii Warszawa. Wszędzie działał z sukcesami, pokorą i podejściem, które dziś jest rzadko spotykane – dla niego klub jest najważniejszy. Przez ostatnie trzy lata Legia osiągnęła spore sukcesy. Nie zdobyliśmy mistrzostwa Polski, co boli, ale z punktu widzenia rozwoju klubu przesunęliśmy się z 132. na 72. miejsce w rankingu UEFA, zdobyliśmy Puchar Polski, Superpuchar i z sukcesami graliśmy w Lidze Konferencji. To wszystko trzeba docenić, a Jacek Zieliński miał w tym ogromny wkład. Jego rola w klubie się nie skończyła – Legia nadal go potrzebuje.
Taki klub jak Legia nie może sobie pozwolić na osiadanie na laurach.
- Nie chcę wyprzedzać faktów – proces wyboru nowego dyrektora dopiero się rozpoczął, a Jacek Zieliński jest jedną z osób, które będą w nim uczestniczyć. Jeśli chodzi o kompetencje w zakresie budowania drużyny, rekrutacji czy analityki – zrobiliśmy ogromny postęp. Czujemy, że to moment, w którym możemy zrobić kolejny krok naprzód i dlatego będziemy szukać odpowiednich osób na rynku.
- Prawdopodobnie będziemy szukali kogoś spoza Polski, ponieważ w kraju jest niewiele osób o takich kompetencjach. Proces rekrutacji został dobrze zaplanowany, a my konsekwentnie będziemy go realizować. Jeśli chodzi o rekrutację, kluczowa jest ścisła współpraca. Na początku trzeba określić, jak chcemy grać w piłkę, jakie profile zawodników są potrzebne, a następnie zrealizować te założenia. W tym procesie każdy kluczowy członek zespołu ma prawo wyrazić swoje zdanie, na podstawie którego podejmowane są decyzje. Od dawna trener odgrywa w tym procesie istotną rolę. W ciągu ostatnich trzech lat nie zdarzyło się, abyśmy ściągnęli zawodnika bez pełnej akceptacji trenera.
Wąska kadra?
- Użyję słów Zbigniewa Jakubasa: *Czy ktoś, kto włożył tego typu pieniądze w klub, nie chce wygrywać? Nie chce się wzmacniać?" Oczywiście, że chcemy jak najlepiej i podejmujemy optymalne decyzje. W klubie istnieją dobrze zorganizowane procesy i pracują ludzie, którzy radzą sobie z nimi bardzo dobrze. Co do kadry – czasem zdarzają się sytuacje, gdy kluczowi zawodnicy wypadają z gry i trzeba sobie radzić w takich okolicznościach. Ostatnie mecze graliśmy bez najważniejszych zawodników. Wzmocnienia przyjdą również poprzez powroty kontuzjowanych piłkarzy. Naszym celem jest dalsze wzmocnienie drużyny na wiosnę. Szczegóły? To nie do mnie – mam ten komfort, że się tym nie zajmuję.
Trener
- Spięcie w Szwecji? Pewne rzeczy pozostają naszymi wewnętrznymi sprawami, a ta sytuacja również należy do tej kategorii. Nikt z zarządu nie będzie tego komentował. Procesy działają, sprawa jest ogarnięta i jedziemy dalej.
- Z tego, co wiem, rozmowy z Gonçalo Feio w sprawie przedłużenia kontraktu nie są prowadzone. Mamy ważny kontrakt i cele do zrealizowania.
- Wydaje mi się, że najważniejszy zawsze powinien być klub. Nie ma miejsca na ego, czy to trenera, czy dyrektora sportowego. To, co robimy, musi być zgodne z najlepszym interesem klubu. Oczekuję, że wszyscy w klubie myślą podobnie. Z mojego doświadczenia wynika, że nie zawsze tak było. Brak jedności działania powodował problemy. Dziś uważam, że mamy tę jedność. Nigdy nie ma problemu z dyskusją, dzieleniem się spostrzeżeniami czy stawianiem wymagań. Gdyby tego zabrakło, byłoby źle. To jest coś, czego oczekuję od współpracowników. Dziś mamy pełną przestrzeń, by zastanawiać się, co można zrobić lepiej i jak to zrealizować. Kluczem jest zrozumienie i współpraca.
- Cele pozostają niezmienne. Zawsze priorytetem jest mistrzostwo Polski, choć w tym roku Puchar Polski również jest trofeum, o które możemy powalczyć. Chcemy dojść jak najdalej w europejskich pucharach.
UEFA, ECA
- Uważam, że to skandal, że mecz w Szwecji został wznowiony tak szybko, mimo bardzo złej widoczności. Nie wiem dlaczego, ale podejrzewam, że miało to związek z obawami o walkower. Gdyby przerwa trwała zbyt długo, pewnie moglibyśmy się o niego domagać, więc na siłę rozpoczęto grę. Z punktu widzenia zdrowia zawodników, którzy musieli biegać i wdychać dym, było to absurdalne. Sędzia nie uznał naszej bramki, po czym poszła kontra, która skończyła się golem na 0-2. Dodatkowo dostaliśmy żółtą kartkę, przez co Morishita jest wykluczony z kolejnego meczu.
- W przerwie reagowaliśmy mocno i złożyliśmy protest, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się wyjść na drugą połowę. Były pomysły, żeby zaprotestować inaczej, ale takie działania zwykle nie przynoszą efektów. Złożyliśmy wniosek o dostęp do materiałów dotyczących bramki, ale prawda jest taka, że rzadko da się coś zdziałać. Podobna sytuacja była, gdy Śląsk grał ze St. Gallen – i nic z tego nie wyniknęło. Gdyby nie te wszystkie okoliczności, mecz mógłby potoczyć się zupełnie inaczej. Była szansa na zdobycie choćby jednego punktu.
- Nasze możliwości reakcji są ograniczone. Myślenie, że ktoś w UEFA zmieni decyzję po rozmowach, jest nierealne. UEFA sama reguluje rozgrywki i proces odwoławczy działa tylko wewnątrz niej, co praktycznie uniemożliwia zmianę decyzji. Jako ECA (European Club Association) od lat pracujemy nad procesami, które pozwalają klubom mieć większy wpływ. W ostatniej dekadzie udało się doprowadzić do sytuacji, w której kluby współdecydują o sprawach komercyjnych, formacie rozgrywek i dostępie do nich. To właśnie z tego powodu powstała Liga Konferencji. Następnym krokiem będą regulacje związane z karami i zasadami gry.
Oprawy
- Rozmowy w sprawie opraw trwają. Niestety, środowisko piłkarskie jest dość konserwatywne, więc wprowadzanie zmian jest powolne. Coraz częściej mówi się jednak o regulacjach dotyczących opraw i rac, za które kluby regularnie dostają kary, np. za niedrożne przejścia na trybunach.
- Czy są równi i równiejsi? Na końcu decyzje podejmują ludzie z różnych części Europy. Polska jest w takich strukturach słabo reprezentowana. Zbigniew Boniek jest wyjątkiem, ale decyzje zapadają na poziomie niższych szczebli UEFA, gdzie nas brakuje. Brak Polaków w takich organach wpływa na odbiór naszego stylu kibicowania.
- W UEFA coraz bardziej angażujemy się jako kluby, m.in. poprzez organ Club Competition Committee, który zajmuje się kwestiami rozgrywek. Rozmawiamy np. o karach za zablokowane schody. Na Żylecie przejścia są blokowane, ale w Europie ultrasowskie trybuny nie mają rzędów. Borussia Dortmund nie dostaje za to kar, bo u nich jest to uregulowane.
- Druga sprawa to kwestie rac – mogą się podobać lub nie, ale dodają emocji. Ważne, aby ich użycie było odpowiednio uregulowane. Race na całym stadionie jak w Szwecji to przesada, bo wpływa to na zdrowie zawodników. Regulacje muszą uwzględniać potrzeby kibiców i sprawić, by oprawy stały się elementem emocji i widowiska.
Gdzie miejsce Legii w Europie?
- Czas zaakceptować to, gdzie jesteśmy. Pokazaliśmy, że potrafimy wygrywać z dobrymi przeciwnikami. Naszą ambicją nie jest pozostanie w Lidze Konferencji – oczekiwania są takie, by grać w Lidze Europy, a może nawet w Lidze Mistrzów. Wobec polaryzacji, która postępuje w europejskim futbolu, Liga Konferencji była strategiczną odpowiedzią na spowolnienie tego procesu. Legia, jako największy klub w Polsce, powinna docelowo grać w Lidze Mistrzów. Musimy jednak zdawać sobie sprawę, że nie będzie to regułą. Żaden klub spoza pięciu najsilniejszych lig w Europie nie gra w Lidze Mistrzów co roku.
- Jeśli w fazach grupowych będziemy mieli 3–4 drużyny z Polski – a uważam, że jesteśmy tego blisko – celem dla Polski powinno być wejście do pierwszej dziesiątki w rankingu UEFA. Natomiast osiągnięcie pozycji 6. lub 5. ligi w Europie to o wiele trudniejsze wyzwanie.
- Dziś sytuacja, w której dwa kluby grają co trzy dni, wypacza rywalizację w polskiej lidze. To zupełnie inny rodzaj wyzwania niż rozgrywanie meczów raz w tygodniu. Dlatego trzymam kciuki za inne polskie drużyny, żeby również grały w europejskich pucharach, bo to wyrówna szanse na krajowym podwórku. Gdyby Lech w tym roku nie przegrał ze Spartakiem Trnava w ostatniej fazie eliminacji, mielibyśmy trzy drużyny w fazie grupowej, a 15. miejsce w rankingu UEFA byłoby bardziej realne. A tak, znowu musimy liczyć na sukces 2–3 drużyn.
- Głównym zyskiem dla polskiej piłki będzie wzrost komercyjnej atrakcyjności naszej ligi. Widzimy to już dziś – coraz więcej ludzi przestaje narzekać na jej poziom. Jestem w tej kwestii dużym optymistą.
Ile warta jest Legia?
- Poziom mojej inwestycji w Legię przekroczył 100 milionów złotych. Nie miałem jeszcze możliwości, żeby zarobić na tym pieniądze – wręcz przeciwnie. Przez cały ten okres nie pobieram żadnego wynagrodzenia z Legii. To projekt, który ma charakter silnie inwestycyjny. Trzeba zrozumieć, co robimy po stronie kosztów. Wchodząc w Legię, zawsze myślałem o projekcie, który nie jest nastawiony na zarabianie pieniędzy, ale pozwala realizować marzenia nie tylko na poziomie pasji. To także w pewnym zakresie projekt biznesowy.
- Legia to największa marka w całym regionie, a na pewno w Polsce. Jeśli spojrzymy na polskie marki rozpoznawalne na świecie, to jest ich niewiele – Legia należy do tej elity z punktu widzenia rozpoznawalności i popularności. Na tej bazie można stworzyć coś, z czego warszawiacy, i nie tylko, będą dumni. To długoterminowy projekt – budowa czegoś większego wokół tej marki. Nad tym właśnie powoli pracuję. Sukces drużyny piłkarskiej jest kluczem. Bez niego trudno myśleć o realizacji dalszych planów.
- Nie myślę w kategoriach sprzedaży Legii – nie mam takich planów. Oczywiście otrzymuję takie propozycje, ponieważ na rynkach kluby piłkarskie stają się coraz bardziej atrakcyjne. Doskonale wiem, co się dzieje w tym sektorze. Badam i analizuję struktury inwestycyjne, mam swoje zdanie na temat tego, co działa, a co nie. W ramach tego wszystkiego pojawiają się pomysły dotyczące współpracy.
- Najłatwiej byłoby sprzedać Legię. Za ile? Nie wiem, ale na pewno za kwotę kilkukrotnie większą niż to, co w nią zainwestowałem. Jednak w kasie klubu piłkarskiego pieniądze zazwyczaj od razu są reinwestowane. Większość osób zacznie przyznawać mi rację, że kluczowe było stworzenie fundamentów, na których Legia może trwać i rozwijać się przez lata. Nie chodziło o inwestowanie w starszych piłkarzy, ale o stworzenie ośrodka treningowego, inwestycję w akademię oraz zbudowanie struktur marketingowych, medialnych i całego zaplecza na poziomie topowym w Europie.
Legenda
- Pan Lucjan Brychczy to osoba, która bardziej niż ktokolwiek inny była związana z klubem. Wszyscy pamiętamy Kazimierza Deynę jako wybitnego piłkarza, ale pan Lucjan jest wyjątkowy. Być związanym z jednym klubem przez 70 lat na różnych stanowiskach to coś niebywałego. Zawsze działał pozytywnie, konstruktywnie i zawsze miał na uwadze dobro Legii. Był osobą wybitną, a jego największą wartością była skromność i normalność. Będziemy dalej myśleć, jak najlepiej go uhonorować.
przeczytaj więcej o: Legia Warszawa wywiad UEFA Jacek Zieliński transfery dyrektor sportowy Dariusz Mioduski ECA