Zmarł Maniana
Dziś około 3 nad ranem zmarł Piotr Krejer, znany wszystkim legionistom jako "Maniana". W latach 90. prowadził na Żylecie doping, za Legią zjeździł całą Polskę i pół Europy. W życie kibicowskie przy Łazienkowskiej zaangażowany był do końca swoich dni. Od półtora roku toczył ciężką walkę w nowotworem, ale jeszcze na koniec 2024 roku pojawił się na trybunach na jednym z meczów klubu, któremu oddał swe serce. Spoczywaj w pokoju...
fot. Krzysztof Białowąs
Każda śmierć jest nie w porę, a taka jak Twoja Manian, to już w ogóle. Bo przecież kawał życia był jeszcze przed Tobą. Bo przecież tyle jeszcze spraw jest na Legii do ogarnięcia, tyle przygód na meczach, tyle młodzieży do wychowania w naszych zasadach, a Ty oczywiście musiałeś nas teraz z tym wszystkim zostawić...
Całe życie Legia mogła na Ciebie liczyć. I w zwariowanych "turystycznych" czasach, i wtedy, kiedy pod koniec lat 90' prowadziłeś doping, i wtedy, kiedy na Żyletę zacząłeś przyprowadzać swoje dzieciaki (na pewno jesteś z nich dumny, bo wychowałeś ich na porządnych ludzi). Legia mogła liczyć na Ciebie też wtedy, kiedy juz sporo po magicznej "czterdziestce" nadal nie miałeś problemu by wziąć megafon i podrzucać doping u siebie na sektorze, by przez pół meczu machać flagą, albo by inspirować młodzież, by w majówkowe dni pucharu Polski nie siedziała w domu, tylko szukała kreatywnych form spędzania czasu. Legia mogła na Ciebie liczyć do samego końca: przyszedłeś na trochę na mecz z Lugano, choć wiemy, że czułeś się tragicznie i był to dla Ciebie nieziemski wysiłek. Dziś wiemy, że przyszedłeś nie tylko dlatego, że tak bardzo brakowało Ci meczów. Przyszedłeś się pożegnać. Zbić piątkę. Pomachać kolegom. I nawet wtedy, gdy było Ci najciężej, uśmiech nie znikał Ci z twarzy. Ale taki właśnie zawsze byłeś, nigdy się nie oszczędzałeś w czymkolwiek, co robiłeś. To miało oczywiście swoje plusy i minusy... takie jest nasze kibicowskie życie.
Na Legii zostaje po Tobie wiele: nie tylko tysiące wspomnień z Tobą związanych. Nie tylko kilka Twoich nieśmiertelnych nagrywek. Zostaje wieczna pamięć o Tobie i Twój przykład-bycia z Legią do końca i kilkuletniej, mozolnej walki do końca o swoje zdrowie. Obiecujemy Ci, że cokolwiek będzie się na Legii działo, też będziemy walczyć do końca o ruch kibicowski w każdej formie, bo bez Ciebie Żyleta nie byłaby dziś tym, czym jest. I nigdy o Tobie nie zapomnimy. Do zobaczenia, Kumplu!