Nasz wywiad
Gual: W Ekstraklasie wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Sześć punktów straty? To nic
- Niektórym moja rola może się nie podobać, może im się to źle oglądać, ale ja to będę robić. Myślę też, że jest to moją dobrą cechą, że mogę grać w różnych rolach i pomagać w wielu zadaniach na boisku. To jest korzystne również dla całej drużyny = mówi Marc Gual, najskuteczniejszy zawodnik Legii w obecnym sezonie. Zapraszamy na rozmowę z hiszpańskim napastnikiem.
Legia nie zaczęła sezonu ligowego zbyt dobrze. W Europie jednak osiągnęliście swoje cele i awansowaliście do fazy ligowej, mimo że przeciwko Brøndby IF i KF Dricie Gnjilane nie było łatwo.
Marc Gual - Wszyscy wiemy, jak wyglądają eliminacje do europejskich pucharów w wykonaniu Legii. Często musimy cierpieć. W Lidze Konferencji rzeczywiście radziliśmy sobie bardzo dobrze, ale to prawda - początek w Ekstraklasie nie ułożył się po naszej myśli. Nie potrafiliśmy złapać rytmu gry co 3-4 dni i to wpłynęło na nasz ligowy start. Z czasem udało nam się to wszystko pogodzić - wyniki ligowe poprawiły się, a w europejskich pucharach nadal radziliśmy sobie świetnie.
Kluczem do lepszych wyników była zmiana formacji w trakcie rundy?
- Nie wiem, czy to było kluczowe w osiąganiu lepszych wyników, ale na pewno poprawiło naszą grę. Wszyscy widzą, że w tym systemie radzimy sobie lepiej, gramy lepszą piłkę. Na boisku czujemy się bardziej komfortowo, wszyscy zawodnicy to czują. Jest nam zdecydowanie łatwiej grać, a nasza pewność siebie jest znacznie większa.
Ogólnie podsumowując - jesteś zadowolony z rundy jesiennej w swoim wykonaniu?
- Tak, jestem naprawdę zadowolony. Grałem w wielu meczach, zdobywałem bramki i asysty. Pomagałem też drużynie w spotkaniach, w których nie zapewniałem liczb. Myślę, że wykonałem naprawdę dobrą pracę i dotychczas jestem zadowolony z mojej formy w tym sezonie. Mam też świadomość, że mogę być lepszy i do tego będą zmierzał.
Zdobyłeś 12 bramek, masz 5 asyst. Mimo to, w mediach społecznościowych, w komentarzach kibiców niemal co tydzień można było przeczytać - Marc Gual zagrał bardzo słabo.
- Ogólnie uważam, że jednym z problemów nie tylko piłki nożnej, ale też całego społeczeństwa są odpowiedzialność za słowo i anonimowość w sieci. Ludzie piszący skrajne rzeczy w social mediach nie zdają sobie sprawy, nie myślą o tym, że mogą tym kogoś skrzywdzić, że to co robią nie jest dobre. Kilka lat temu czytałem te rzeczy i było mi ciężko, ale teraz już dorosłem i nauczyłem się, żeby nie patrzeć na to, nie sprawiać sobie bólu. Gram dla swojej przyszłości i przyjemności, dla mojego klubu i drużyny, dla kibiców, którzy nas wspierają na dobre i na złe – a to przecież zdecydowana większość i bardzo ich szanuje. Jasne, nie wszystko nam wychodzi, wtedy krytyka jest czymś normalnym. Ja jestem zadowolony, chcę się rozwijać, zostać lepszym piłkarzem.
fot. Woytek / Legionisci.com
Na konferencji po meczu Pucharu Polski z ŁKS-em Łódź trener Goncalo Feio mówił wiele o tobie - twojej roli i pracy na boisku. Może tym sam chciałbyś się wypowiedzieć na ten temat, bo teraz nie można określić cię jako typową „9”.
- Jest stereotyp, że napastnik będzie tylko stał w polu karnym i zdobywał bramki. Jedną z cech naszej drużyny jest to, że grając jako napastnik, schodzę niżej, by pomagać drużynie w rozegraniu. Czasami biorę na siebie grę nawet w środku pola, napędzam ataki jednym podaniem. Jako napastnik muszę być wszechstronny - to nie jest proste do zrozumienia, że na tej pozycji nie jesteś tylko od wykończenia, ale uczestniczysz w różnych fazach gry. Na boisku pracuję dla siebie i dla drużyny, więc jeśli trener potrzebuje ode mnie, bym zszedł niżej, pomagał w rozegraniu, nawet jeśli wtedy nie strzelę gola, to będę to robił tyle razy, ile będzie trzeba. Chcę żebyśmy wygrywali mecze, a to nam w tym pomaga. Niektórym moja rola może się nie podobać, może im się to źle oglądać, ale ja to będę robić. Myślę też, że jest to moją dobrą cechą, że mogę grać w różnych rolach i pomagać w wielu zadaniach na boisku. To jest korzystne również dla całej drużyny.
Podobną rolę pełniłeś w swoim poprzednim klubie - Jagiellonii Białystok. Wtedy też często schodziłeś niżej pomagając zespołowi.
- Tak, ale to kompletnie inna sytuacja. W Jagiellonii musiałem polegać zdecydowanie więcej na indywidualnych umiejętnościach. To nie była tak dobra drużyna, jak teraz Legia, było 2-3 zawodników, na których zespół opierał grę. Musiałem schodzić niżej, żeby wziąć na siebie grę za innych kolegów z zespołu, bo chciałem dojść do piłki. Teraz schodzę niżej, żeby pomóc drużynie, to całkowicie inna sytuacja.
Wiosną kontynuujecie grę na w Ekstraklasie, Pucharze Polski i Lidze Konferencji. Myślisz, że wytrzymacie i będziecie walczyć do końca na wszystkich frontach?
- Tak, oczywiście. Pokazaliśmy w rundzie jesiennej, że potrafimy to robić, pogodzić wszystko na raz. Dlaczego nie mielibyśmy powtórzyć tego w rundzie wiosennej? Oczywiście, będzie trochę ciężej, bo w fazie play-off Ligi Konferencji grają lepsze drużyny, a jak przegrywasz, to odpadasz. Jesteśmy jednak na tym samy poziomie i możemy walczyć na wszystkich trzech frontach.
W Ekstraklasie macie jednak aż 6 punktów straty do prowadzącego Lecha Poznań... To i tak lepiej niż w poprzednim sezonie, kiedy po rundzie jesiennej traciliście 9 punktów do lidera. Uważasz, że mistrzostwo jest nadal w zasięgu?
- Walka o mistrzostwo jest otwarta dla wszystkich klubów w czołówce. Będziemy walczyć o tytuł do samego końca. W Ekstraklasie wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Wystarczy, że drużyna nie wygra w dwóch kolejkach z rzędu i znajduje się w kompletnie innej sytuacji. Sześć punktów przewagi w naszej lidze nie znaczy nic, można to odrobić w dwa tygodnie. Faworyci do tytułu cały czas się zmieniają. Gdy wygrywaliśmy mówiono, że będziemy głównym faworytem do mistrzostwa, przegraliśmy w Poznaniu, Lech był liderem i to on zaczął być określany tym mianem. Myślę, że mistrza poznamy dopiero w ostatnich dwóch kolejkach sezonu. Ja wierzę w nasz zespół i w to co robimy – taka postawa to fundament sukcesu.
fot. Mishka / Legionisci.com
Myślicie już o tym z kim zagracie w 1/8 finału Ligi Konferencji?
- Nie musimy o tym myśleć. Znamy wszystkie opcje, wszystkich rywali, z którymi możemy się zmierzyć. Zobaczymy, jak potoczą się wcześniejsze mecze, których na szczęście udało nam się ominąć. W lutym będziemy mogli skupić się na Ekstraklasie i Pucharze Polski, a później będziemy myśleć o tych spotkaniach. To pokazuje, jak ważna była dobra gra w fazie ligowej i zajęcie w niej 7. miejsca.
W drugiej części sezonu byłeś zdecydowanie bardziej skuteczny niż w pierwszej. Z czego to to wynikało?
- W ostatniej części rundy jesiennej grałem więcej i czułem się bardziej komfortowo. Napastnikowi czasem zdarzy się nie strzelić gola, mając przed sobą pustą bramkę, a czasem trafić po pięknym strzale, nie patrząc nawet na bramkę. Takie rzeczy się zdarzają. W moim przypadku wszystko zmieniło się w meczu z Dinamem Mińsk, gdy zdobyłem bramkę z rzutu karnego, a potem drugą. Coś wtedy kliknęło i zacząłem strzelać gole znacznie częściej i grałem lepiej. To jest też kwestia szczęścia, które zmienia wszystko. Jednak nawet kiedy nie byłem skuteczny, to starałem się, nawet gdy nie trafiłem w 7 sytuacjach, to próbowałem dojść do 8. W futbolu tak jest - piłka raz wpadnie do siatki, a raz nie, ale cały czas staram się robić to jak najlepiej.
Zawodnicy często mówią, że lubią pracować z aktualnym trenerem. Ale czy możesz powiedzieć, co sprawia, że Gonçalo Feio jest tak dobrze oceniany? Co robi inaczej niż inni trenerzy, z którymi pracowałeś?
- Pracowałem w swojej karierze z wieloma trenerami, ale rzeczywiście trener Goncalo Feio jest inny, niż wszyscy. Lubię jego sposób myślenia i pracy. Jego pomysły pomagają każdemu w naszym zespole, pozwala inaczej spojrzeć na pewne rzeczy. Daje nam rady, które pozwalają się rozwijać, ale także wysłuchuje każdego z nas, a to jest bardzo ważne w pracy zespołowej. Trener Feio każdego traktuje równo. Lubię go również jako człowieka, ma świetną osobowość. Uważam go za topowego trenera, a jego podejście taktyczne i etos pracy są najlepsze, z jakimi miałem do czynienia. Styl gry, jaki preferuje trener Feio, również pasuje i pomaga mi. Nawet w pierwszej fazie sezonu, w której niezbyt nam szło, trener rozmawiał z każdym z nas i próbował odnaleźć rozwiązanie naszych problemów.
Jak widzisz swoją przyszłość w Legii? Twój kontrakt obowiązuje jeszcze przez półtora roku. Myślisz o przenosinach do jakiejś innej ligi?
- W tym momencie myślę tylko o obecnym sezonie. Gdy półtora roku temu trafiłem do Legii, chciałem zdobyć z nią trofea i nadal tego chcę. Kiedy to się stanie, zobaczymy co będzie dalej. Nie skupiam się na razie na następnych rozgrywkach, o tym będę myślał latem. Skupiam się na rundzie wiosennej i niczym innym.
W Hiszpanii rozmawiał Woytek