Relacja z trybun: Niefortunne przejęzyczenie
Półtora miesiąca trwała przerwa zimowa w tym roku - ostatni raz wspieraliśmy piłkarzy Legii 19 grudnia w Sztokholmie. Tyle czasu wystarczyło, by stęsknić się za naszą jedyną i niepowtarzalną Ekstraklasą. Chociaż klubowi działacze nie wykonali w tym czasie swojej roboty jak należy, a kadra naszego zespołu nawet dla laika daleka jest od tej, by można było realnie wierzyć w skuteczną walkę na trzech frontach, wszystkie wejściówki na niedzielne spotkanie znalazły nabywców.
W piątek, dwa dni przed meczem, 320 fanów naszego klubu gościło w Hadze na świętowaniu 120-lecia przez FC Den Haag (na meczu z FC Eindhoven). Delegacja Holendrów, choć oczywiście znacznie mniejsza, przybyła w niedzielę na Ł3. A na Żylecie zawisła zgodowa flaga "Legia Warszawa & FC Den Haag". Na meczu obecna liczna grupa legionistów z Grójca - na Żylecie zasiadło ich 210 plus dodatkowo 130 osób na trybunie rodzinnej.
Przed rozpoczęciem meczu miała miejsce minuta ciszy poświęcona zmarłemu w ostatnich dniach "Manianie". Legioniści licznie pożegnali naszego brata z trybun na cmentarzu, a następnie oddali mu cześć na trybunach. Podczas minuty ciszy na Żylecie zapłonęły symbolicznie 44 race (w takim wieku zmarł były gniazdowy), na gnieździe nieprzypadkowo zawisło płótno legijnego Śródmieścia Północnego. "Maniana, nie zapomnimy" - skandowali fanatycy z Żylety zaraz po minucie ciszy.
Naszym dopingiem w późne niedzielne, dość chłodne, popołudnie kierował Kamil, dla którego był to debiut na gnieździe przy Ł3. Wcześniej dwukrotnie miał okazję kierować naszym dopingiem na wyjazdach, m.in. na grudniowym wyjeździe do Lubina. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem ryknęliśmy "Hej Legio tylko mistrzostwo", przypominając graczom o nadrzędnym celu na ten sezon. Liczyliśmy, że energia, którą staraliśmy się wkładać w nasz doping, zarazimy piłkarzy i ci zdołają z wysokiego C rozpocząć rundę wiosenną. Zamiast tego początek meczu wyglądał tak, że straciliśmy kuriozalną bramkę, która nadaje się do kompilacji "futbolowe jaja", a niedługo potem czerwoną kartką ukarany został Morishita. Po tej decyzji swoje usłyszał arbiter - z trybun niosło się "Hej Przybył ch... ci na imię!".
Pod koniec pierwszej połowy śpiewaliśmy przez dłuższy czas "Do końca moich dni, w mym sercu tylko Ty..." - pieśń, która najmocniej kojarzy się z czasem protestu przeciwko ITI (z dodatkową zwrotką dedykowaną "okupantowi"), a ostatnimi czasy stosunkowo rzadko pojawiała się w naszym repertuarze. Kilka minut przed przerwą mieliśmy w końcu powody do radości - najpierw świętowaliśmy zdobycie bramki wyrównującej, po trafieniu z najbliższej odległości, a kilka minut później dwóch graczy Legii padło w polu karnym przed Żyletą. Sędzia co prawda nie przerwał gry, ale szybko otrzymaliśmy informację, że w telewizyjnych powtórkach widać, że w obu przypadkach należy się nam rzut karny. Dopóki jednak nie było odpowiedniej decyzji (tę arbiter podjął dopiero po analizie VAR), skandowaliśmy kolejne hasła pod adresem Przybyła oraz PZPN. Niestety, Augustyniak karnego nie wykorzystał i remisowy wynik utrzymał się do przerwy.
Fani Korony do Warszawy przyjechali autokarami w 525 osób, w tym Naprzód Jędrzejów (20). Na stadion weszli przed rozpoczęciem spotkania, wywiesili trzy flagi, w tym główne swoje płótno - "Fanatycy znad Silnicy". Dopingowali przez całe spotkanie, choć po drugiej stronie stadionu słyszalni byli dopiero po meczu, kiedy stadion zaczął pustoszeć. Z obu stron nie brakowało wzajemnych uprzejmości.
W pierwszej połowie na Żylecie wywieszony został długi transparent "Nowacka, chcieliśmy napisać, że jesteś w porządku, ale się przejęzyczyliśmy i dlatego jest napisane, że jesteś antypolską k...ą". Ten skierowany był do obecnej minister edukacji, która ostatnio pier... brednie, a następnie jej bełkot, choć czytany z kartki, był tłumaczony właśnie... przejęzyczeniem.
Wierzyliśmy, że po zmianie stron uda się zdobyć trzy punkty, nawet pomimo gry w osłabieniu. Wyśmienita szansa ku temu była już w pierwszej akcji po przerwie, ale niestety ani wtedy, ani przez kolejnych 45 minut, nie udało się trafić do siatki. W końcówce spotkania przez jakieś 10 minut śpiewaliśmy "Gdybym jeszcze raz..." - wciąż wierząc, że uda się wywalczyć komplet punktów. Po meczu piłkarzy pożegnały gwizdy, choć Żyleta wciąż przekonywała, że wierzy w ligowy triumf, skandując po raz kolejny - "Hej Legio tylko mistrzostwo". Zdajemy sobie jednak sprawę, że wobec wygranych pozostałych zespołów z czołówki, już na starcie rundy wiosennej, mocno utrudniamy sobie drogę po 17. tytuł.
Teraz przed nami wyjazd do Gliwic, a za dwa tygodnie przy Ł3 zagramy z Puszczą.
P.S. Na Żylecie wywieszone zostały transparenty "Michał czekamy" i "Oskar Młoda Ochota, wracaj do zdrowia!".
Frekwencja: 24 169
Kibiców gości: 525
Flagi gości: 3
Autor: Bodziach
Legia Warszawa 1-1 Korona Kielce - Mishka / 74 zdjęcia
Legia Warszawa 1-1 Korona Kielce - Kamil Marciniak / 45 zdjęć
Legia Warszawa 1-1 Korona Kielce - Maciek Gronau / 51 zdjęć
Legia Warszawa 1-1 Korona Kielce - Michał Wyszyński / SKLW / 30 zdjęć
przeczytaj więcej o: Legia Warszawa Korona Kielce race krzyż Maniana relacja z trybun przejęzyczenie Barbara Nowacka