Pod lupą LL! - Wahan Biczachczjan
Jedynym nabytkiem Legii w zimowym oknie transferowym na ten moment jest Wahan Biczachczjan – ex-zawodnik Pogoni Szczecin. Postanowiliśmy przyjrzeć się jego grze w debiucie, który przypadł na domowy mecz z Koroną Kielce w ubiegłą niedzielę.
Trener Feio, zgodnie z przedmeczowymi analizami, znalazł miejsce dla Ormianina w jedenastce, która rozpoczęła mecz ze „Scyzorykami”. Biczachczjan został ustawiony na swojej nominalnej pozycji, czyli prawym skrzydle, kosztem Kacpra Chodyny, który poruszał się po lewej flance. Decyzja trenera wynikała z chęci wyeksponowania największych atutów Biczachczjana – zejście do środka celem poszukania okazji do strzału z dystansu lub wejście w drybling. Jak się okazało, rywal Legii był doskonale na to rozwiązanie przygotowany.
Od początku spotkania było widać chęć do gry u nowego piłkarza Legii, który pokazywał się kolegom do podania i próbował brać odpowiedzialność na swoje barki, wchodząc w dryblingi, które jednak najczęściej okazywały się nieskuteczne.
W 18. minucie pierwszy raz zapadł kibicom w pamięć, jednak nie w taki sposób, o jakim zarówno on, jak i fani Legii by marzyli. Podając do Bartka Kapustki na wysokości połowy boiska, nie zauważył pressującego Wiktora Długosza, który przecinając podanie, pobiegł z piłką aż do pola karnego, gdzie jego strzał odbił Gabriel Kobylak.
Nie można zarzucić skrzydłowemu braku aktywności w spotkaniu i szukania swoich szans. W 31. minucie został wypuszczony podaniem prostopadłym w pole karne przez Kapustkę i mając dogodną sytuację do strzału z lewego sektora pola karnego… zwlekał do momentu, gdy z asekuracją zdążyli obrońcy Korony, którzy zablokowali jego słaby strzał. Wydaje się, że w tej sytuacji czynnikiem decydującym było operowanie słabszą nogą przez Ormianina, u którego te dysproporcje są aż nadto widoczne.
Pomimo niezbyt udanych poczynań na boisku w pierwszej połowie, Biczachczjan w prezencie od losu, a dokładniej Rafała Augustyniaka, otrzymał szansę, aby zaliczyć wymarzony debiut. W 46. minucie „August” zagrał podanie przecinające linię obrony i otwierające drogę Wahanowi na wprost Rafała Mamli. Uderzył swoją lepszą, lewą nogą, z pozycji, którą można nazwać idealną, a jednak bramkarz Korony wyszedł z tego pojedynku zwycięski, odbijając piłkę nogą.
Wahan Biczachczjan z pewnością nie zaliczy tego występu do udanych. Od zawodnika podstawowej jedenastki warszawskiej Legii oczekujemy przede wszystkim jakości piłkarskiej. Jedyne, za co można pochwalić Ormianina, to zaangażowanie, a to zdecydowanie za mało. Patrząc na to, że w tym spotkaniu nie miał za dużo zadań defensywnych i otrzymał dość dużą swobodę w ataku, powinien zaprezentować się z lepszej strony. Nie skreślamy jednak tego zawodnika i liczymy na niego w następnych spotkaniach.
Statystyki Biczachczjana:
Pojedynki: 13/4 udane (31%)
Dryblingi: 6/1 udany (17%)
Podania: 26/20 celnych (77%)
Strzały: 4/1 celny (23%)