W Legii prze?y?em wspania?e chwile
Wywiad z: Jerzy Engel, źródło: Nasza Legia
Rozmowa z Jerzym Engelem, selekcjonerem reprezentacji Polski, trenerem Legii w latach 85-87.
Wiktor Bo?ba: - Z reakcji widowni mo?na zauwa?y?, ?e nie jest Pan zbytnio lubianÄ
postaciÄ
na ?azienkowskiej. A przecie? sp?dzi? Pan na Legii par? ?adnych lat...
Jerzy Engel: - Tak. Dzisiaj jednak kojarzy si? mnie z warszawskÄ
PoloniÄ
. I to jest g?Ăłwna przyczyna tego, ?e cz?Ĺ? kibicĂłw, szczegĂłlnie tych m?odych, jest mi nieprzychylna. Uwa?am, ?e jest to absolutnie nies?uszne. My, trenerzy, pracujemy przede wszystkim dla kontraktu. Dzisiaj w jednym klubie, jutro w drugim, i nie ma co tego typu animozji przenosi? na selekcjonera reprezentacji. Ka?dy selekcjoner ma za sobÄ
karier? klubowÄ
, a w moim przypadku ostatnim klubem by?a Polonia, cho? trzeba pami?ta?, ?e w Legii pracowa?em d?u?ej. Lata, ktĂłre sp?dzi?em w Legii wspominam znakomicie i myĹl?, ?e kibice rĂłwnie? mile wspominajÄ
ten okres.
- Z LegiÄ
zdoby? Pan tytu? wicemistrza Polski. Mog?o by? lepiej, tylko ?e niestety pi?karze nie chcieli...
- MyĹl?, ?e pi?karze chcieli. Przecie? dwukrotnie zdobyli wicemistrzostwo Polski, znakomicie grali w europejskich pucharach. Na pewno by? jeden mecz, ktĂłry zosta? wszystkim w pami?ci, powodujÄ
c niesmak. By? to mecz z GĂłrnikiem. By?o po nim wiele podtekstĂłw, by?o wiele przykrych zda?. WspominajÄ
c ten mecz mog? tylko doda?, ?e pewne sprawy ambicjonalne pi?karzy zosta?y odstawione na dalszy plan. Dlatego po tym niechlubnym spotkaniu mojÄ
ideeÄ
by?o, by do Legii ĹciÄ
ga? pi?karzy, ktĂłrzy wywodzili si? z Warszawy lub okr?gu warszawskiego. DopiÄ
?em tego i by? moment, ?e w Legii na boisku gra?o dziewi?ciu pi?karzy, ktĂłrzy urodzili si? w Warszawie lub jej okolicach.
- Po s?awnym 0:3 w Zabrzu wyrazi? Pan opini?, ?e doskonale wiedzia?, co si? dzieje, ale nie mĂłg? wyrzuci? po?owy dru?yny. Kogo mia? Pan na myĹli?
- Nie chcia?bym wraca? do tego meczu. Ka?dy w ?yciu mo?e zrobi? jakiĹ b?Ä
d. Wielu pi?karzy uczestniczÄ
cych w tamtym meczu to dziĹ szanowani ludzie, pracujÄ
cy w pi?ce no?nej. To by?o bardzo przykre zdarzenie, ktĂłre rzuci?o cie? na ca?Ä
dru?yn?. W szatni ch?opcy skakali sobie do oczu, by?y niesnaski. Dla mnie by?o to o tyle przykre, ?e poczu?em si? oszukany. MyĹl?, ?e kibice rĂłwnie?, poniewa? nadzieje zwiÄ
zane ze zdobyciem tego tytu?u by?y ogromne.
- Czy nie uwa?a Pan, ?e przyczyna takiego post?powania pi?karzy tkwi?a w s?abej organizacji klubu?
- Na pewno tak. Pi?karze i trenerzy nie mieli wtedy w Polsce uregulowanych spraw p?acowych. By? okres, ?e my w Legii przez prawie pĂł? roku nie otrzymywaliĹmy nawet z?otĂłwki premii. Do klubu przyj?to ksi?gowÄ
, ktĂłra nie widzia?a podstaw prawnych do wyp?at premii. Trzeba by?o gra?, zdobywa? punkty, a kiedy to si? robi?o za darmo, pi?karze rzeczywiĹcie mogli si? rĂł?nie zachowywa?. Legia nie p?aci?a du?o, dlatego niektĂłrzy gracze chcieli odb?bni? swojÄ
s?u?b? wojskowÄ
, a potem szybko wyjecha? z Warszawy.
- By? Pan inicjatorem pozyskania do Legii jednego z najwi?kszych talentĂłw naszego pi?karstwa, Dariusza Dziekanowskiego.
- Owszem, tak si? u?o?y?o, ?e moje nazwisko przewija?o si? cz?sto przez karier? Darka. Jako trener w Polonii wyciÄ
gnÄ
?em go z dru?yny juniorĂłw, wstawiajÄ
c do II ligi. Potem nasze drogi si? rozesz?y i ponownie spotkaliĹmy si? w Legii. WspĂłlnie ze Ĺp. pu?kownikiem Olszakiem, ktĂłry by? wtedy prezesem Legii, uda?o nam si? za?atwi? ten najwi?kszy w tamtych czasach transfer i przenieĹ? Darka z powrotem do Warszawy. Sprowadzenie go by?o jednym z elementĂłw mojej idei, ktĂłrÄ
przedstawi?em wczeĹniej.
- Czy nie uwa?a Pan, ?e kariera Dziekanowskiego nie by?a proporcjonalna do s?awy? Mia? wi?cej kibicek, ni? kibicĂłw...
- Wsz?dzie jest tak, ?e najwi?ksi pi?karze, ktĂłrzy czujÄ
si? gwiazdorami, pokazujÄ
si? w towarzystwie pi?knych kobiet. Jako ?e Darek w Polsce by? wielkÄ
gwiazdÄ
, zachowywa? si? w podobny sposĂłb. Natomiast na pewno Darek mĂłg? zrobi? wi?kszÄ
karier?. Nale?y ?a?owa?, ?e jego gra nie spe?ni?a oczekiwa?, ktĂłre kibice i szkoleniowcy z niÄ
wiÄ
zali.
- Tak?e z Pa?skiej inicjatywy poszerzona zosta?a p?yta boiska na ?azienkowskiej.
- Przez d?ugi okres trwa?y walki na forum zarzÄ
du klubu o to, ?eby stadion Legii zrobi? tylko i wy?Ä
cznie stadionem pi?karskim. Sprzeciwiali si? temu lekkoatleci, twierdzÄ
c, ?e nie b?dÄ
mieli gdzie prowadzi? swojej sekcji. Po meczu z Dnieprem Dniepropietrowsk gen. Bara?ski da? si? jednak przekona? i podjÄ
? decyzj?, by zmieni? stadion w typowo pi?karski. Cz?Ĺ? tego zrealizowano, a w Ĺlad za boiskiem mia?y iĹ? trybuny. Niestety, tego nie zrobiono, a szkoda, bo myĹl?, ?e reprezentacja nie mia?aby dziĹ problemu gdzie gra?.
- W drugim roku Pana pracy w Legii by?o ju? gorzej. Sportowo nie obroniliĹcie wysokiej lokaty, dodatkowo atmosfera w klubie nie by?a najlepsza.
- Kiedy w klubie sÄ
k?opoty finansowe oraz kadrowe, musi nastÄ
pi? pogorszenie wewn?trznych stosunkĂłw. Du?y wp?yw na wyniki sportowe mia?o to, ?e z braku funduszy nie byliĹmy w stanie dokona? wzmocnie?. Zmar? p?k Olszak, ktĂłry by? cz?owiekiem widzÄ
cym Legi? wielkÄ
i tworzÄ
cym jej wielkoĹ?. Po jego Ĺmierci borykaliĹmy si? z du?ymi problemami, rĂłwnie? zawodnicy chcieli odchodzi? do innych klubĂłw, ktĂłre p?aci?y o wiele wi?cej. By? to ci??ki okres, ktĂłry na szcz?Ĺcie Legia przetrzyma?a.
- MyĹl?, ?e o najgorszym meczu ju? rozmawialiĹmy. A ktĂłry mecz trenowanej przez siebie Legii wspomina Pan najmilej?
- Najmilej wspominam zwyci?stwo Legii z Dnieprem. By? to szczegĂłlny mecz, ktĂłry pozosta? na zawsze w pami?ci wszystkich jego uczestnikĂłw, jak rĂłwnie? grupki kibicĂłw, ktĂłra na tym meczu by?a. Tak walczÄ
cej dru?yny ja jeszcze osobiĹcie nie widzia?em.
- Ponownie wrĂłci? Pan do Legii za kadencji prezesa Romanowskiego, pomagajÄ
c porusza? si? i zaistnie? w salonach Europy.
- Tak, awans Legii do Ligi MistrzĂłw by? olbrzymiÄ
szansÄ
nie tylko dla klubu, ale dla ca?ej polskiej pi?ki. Ka?dy punkt zdobyty w eliminacjach pracowa? dla ca?ej Polski. W zwiÄ
zku z tym prezes Romanowski podpisa? ze mnÄ
kontrakt na pĂł? roku. Mia?em pomaga? we wszystkim, co mog?o pomĂłc Legii w wyjĹciu z grupy Ligi MistrzĂłw. MyĹl?, ?e wszyscy stan?li na wysokoĹci zadania.
- Z tego co wiem, mia? Pan rĂłwnie? wp?yw na to, ?e za kadencji trenera WĂłjcika reprezentacja mog?a swoje mecze gra? na ?azienkowskiej.
- Ka?dy z nas ?yczy? Januszowi, ?eby awansowa? do mistrzostw Europy. MyĹl?, ?e obecnie rĂłwnie? mnie dobrze ?yczÄ
trenerzy klubowi. PodkreĹlam to, ?e wszystkim nam potrzebny jest sukces reprezentacji. Nie ma bardziej opiniotwĂłrczego zespo?u, jak ten narodowy. Sukces tej reprezentacji przek?ada si? na opini? o ca?ym polskim sporcie, na inne nastroje w spo?ecze?stwie. Kiedy Janusz twierdzi?, ?e dobrze by by?o gra? w Warszawie, wszystkim, ktĂłrzy mogli podjÄ
? takÄ
decyzj? doradzaliĹmy, ?eby dru?yna gra?a w Warszawie.
- Kiedy jednak sam zosta? Pan selekcjonerem, reprezentacja omija?a Warszaw? szerokim ?ukiem, mimo, ?e publicznoĹ? z ?azienkowskiej uchodzi za najlepszÄ
w kraju?
- Zdecydowanie twierdz?, ?e jest tu najlepsza publicznoĹ? i najlepszy doping. W Warszawie doping jest cudownie zorganizowany, wr?cz w sposĂłb perfekcyjny. Je?d?? po wielu stadionach na ca?ym Ĺwiecie i mog? z pe?nÄ
ĹwiadomoĹciÄ
stwierdzi?, ?e tak dynamiczny doping, jak w Warszawie, spotyka si? rzadko. Odpowied? na to, dlaczego reprezentacja nie gra?a w Warszawie, jest bardzo prosta. Mecz z FinlandiÄ
poczÄ
tkowo mia? si? odby? w Chorzowie, by? to uk?on w stron? Ruchu w zwiÄ
zku z ich jubileuszem. Niestety, ze wzgl?dĂłw bezpiecze?stwa przeniesiono go do Poznania i by? to niewypa?. Doping nie by? najlepszy, nie by? zorganizowany, przewa?a?y klubowe animozje, co wszystko w sumie ?le wspominamy. Chcia?bym przy okazji wyjaĹni?, ?e zawsze, kiedy pada propozycja rozegrania meczu w Warszawie, tzw. teren pyta nie o to, dlaczego mecz ma by? rozegrany w stolicy, tylko dlaczego znowu reprezentacja ma gra? na Legii...
- Wielu ludzi zarzuca Panu, ?e wspĂłlnie z W?odzimierzem Luba?skim zbytnio promujecie w kadrze niektĂłrych zawodnikĂłw.
- Jest to oczywiĹcie kolejny nonsens i by?o to przykroĹ? dla mnie. Na poczÄ
tku mojej pracy z kadrÄ
niektĂłrzy dziennikarze chcieli w mediach przedstawi? mojÄ
osob? w krzywym zwierciadle. Zrobiono wiele krzywdy Luba?skiemu, reprezentacji, a przede wszystkim mnie. MyĹl?, ?e odpowiedziÄ
na tego typu insynuacje i g?upoty jest to, jak ta reprezentacja gra z tymi pi?karzami, o ktĂłrych pisano.
- Inni twierdzÄ
, ?e nie zapomina Pan rĂłwnie? o swoim pryncypale z Polonii, Januszu Romanowskim, dajÄ
c mu zarobi?, organizujÄ
c zgrupowania kadry w Konstancinie.
- To jest nonsens. My o miejsce w tym oĹrodku musieliĹmy si? bi?, poniewa? by? tak ob?o?ony terminami, ?e w drodze wyjÄ
tku pozwolono nam wskoczy? na czyjeĹ miejsce. Nie ma to nic wspĂłlnego z tym, ?e jest to oĹrodek, ktĂłry jest w?asnoĹciÄ
Janusza Romanowskiego.
- W kr?gach zbli?onych do reprezentacji mĂłwi si?, ?e nie wszyscy dobrze Panu ?yczÄ
. Znale?li si? pono? ch?tni do przekazywania przeciwnikom niektĂłrych Pa?skich pomys?ow...
- I to jest najbardziej przykre, ?e sÄ
tego typu ludzie zwiÄ
zani z polskÄ
pi?kÄ
, ktĂłrzy za par? judaszowych srebrnikĂłw sprzedaliby nawet narodowÄ
reprezentacj?. Jest to coĹ, co wed?ug mnie jest szalonym nonsensem. Je?eli ktoĹ puĹci? takÄ
informacj? i je?eli ta informacja ma chocia? w cz?Ĺci pokrycie, powinno si? wyjaĹni? spraw? do ko?ca. W?Ä
cznie z ujawnieniem nazwisk tych ludzi. Nie dla mnie, ale dla kibicĂłw, ?eby wiedzieli, kto jest ich rzeczywistym wrogiem.
- A wi?c sÄ
dzi Pan, ?e jest ktoĹ w kraju, kto celowo chce wokĂł? Pana i reprezentacji sia? zam?t?
- Wy najlepiej wiecie, kto mÄ
ci. Wy jesteĹcie kibicami, doskonale wiecie, co kiedy trzeba krzyknÄ
? podczas meczu. Kto do tego was namawia? Na pewno wiecie wi?cej, ni? ja. Mog? si? zgodzi? na szowinizm na poziomie klubowym, ale na poziomie reprezentacyjnym - nigdy.
- Krytykom mo?e Pan zamknÄ
? usta osiÄ
gajÄ
c z reprezentacjÄ
dobre wyniki...
- Ci, co krytykujÄ
dla samej krytyki, zawsze pozostanÄ
krytykami. Krytyka jest potrzebna i ona musi by?. Jednak musi by? rzetelna. Ale jeĹli mĂłj zespĂł? b?dzie gra? dobrze i osiÄ
ga? dobre wyniki, to zdaj? sobie spraw?, ?e b?dzie coraz trudniej mnie krytykowa?. I mo?e ci, co mnie krytykowali, b?dÄ
klepa? mnie po plecach.
- Eliminacje do mistrzostw Ĺwiata rozpoczÄ
? Pan w wielkim stylu. Czy po zwyci?stwie nad UkrainÄ
nie panuje w naszym obozie zbytni optymizm przed meczami z Bia?orusiÄ
i WaliÄ
?
- W mediach mo?e tak, dla mnie natomiast jest to kolejny krok do przodu. Mam pe?nÄ
ĹwiadomoĹ?, ?e po zwyci?stwie nad UkrainÄ
apetyty dzia?aczy i kibicĂłw wzros?y. Ja natomiast uwa?am, ?e czas na radoĹ? przyjdzie po osiÄ
gni?ciu celu. Dlatego nie zwracam uwagi na to, co si? dzieje dooko?a, tylko realizuj? swĂłj plan krok po kroczku.
- Czego Pan oczekuje od kibicĂłw podczas meczu z WaliÄ
na ?azienkowskiej?
- Wierz? w to, ?e kibice b?dÄ
przys?owiowym dwunastym zawodnikiem mojej reprezentacji. SzczegĂłlnie licz? na wsparcie w trudnych momentach, chocia? daj Bo?e, ?eby takich by?o jak najmniej. GorÄ
co wszystkich zapraszam na stadion, byĹmy razem zdobyli punkty w eliminacjach mistrzostwach Ĺwiata.
Rozmawia? Wiktor Bo?ba