Wojciech Urbański - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu ze Śląskiem Wrocław

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

Po trzy; Dwóch napastników; Rażąca nieskuteczność; Problemy w obronie; Odrobili lekcje; Zmiana pod LK - to najważniejsze punkty po niedzielnym meczu Legii Warszawa ze Śląskiem Wrocław w którym legioniści zwyciężyli 3-1.



1. Po trzy
W środku ubiegłego tygodnia Legia wygrała w Pucharze Polski z Jagiellonią Białystok, przedłużając nadzieje na to, że sezon nie jest jeszcze całkowicie stracony. W związku z tym w niedzielę pojawiły się pewne obawy dotyczące podejścia zawodników do meczu ze Śląskiem. Choć drużynę formalnie prowadzi Gonçalo Feio, to w spotkaniu przeciwko wrocławianom na ławce trenerskiej zasiadł Iñaki Astiz.

Legioniści przez niemal całe spotkanie kontrolowali grę, a rywale jedynie dwa lub trzy razy poważnie zagrozili bramce warszawiaków. Legia powinna wygrać znacznie wyżej, ale o tym za chwilę. Najważniejsze są kolejne trzy punkty, ponieważ – nie ma co ukrywać – w meczach z outsiderami stołeczny zespół powinien bez większych problemów dopisywać kolejne zwycięstwa do ligowej tabeli. Spotkania tego typu nie powinny sprawiać trudności, a wręcz przypominać spacer. Na szczęście starcie ze Śląskiem Wrocław przebiegło właśnie w ten sposób, a Legia wreszcie zaczyna prezentować jakość również w Ekstraklasie, choć gra wciąż nie zachwyca.

2. Dwóch napastników
Począwszy od meczu z Jagiellonią Białystok trener Goncalo Feio zdecydował się na kolejną zmianę taktyki, tym razem stawiając na klasyczne 4-4-2. W ataku mogliśmy zobaczyć duet Ilja Szkurin – Marc Gual zarówno w Pucharze Polski, jak i w meczu ze Śląskiem. Jednak obserwując poczynania legionistów, można było zauważyć, że Hiszpan często wychodził ze swojej nominalnej roli, funkcjonując bardziej jako ofensywny pomocnik niż klasyczny napastnik. Często cofał się do drugiej linii, skąd próbował rozgrywać piłkę, a następnie szukać swoich szans w polu karnym.

Jeśli między nim a Szkurinem wykształci się odpowiednia chemia, może to przynieść zespołowi sporo korzyści – jak choćby przy bramce na 1-0. Na ten moment mam jednak wrażenie, że drużyna więcej traci, niż zyskuje. Środkowa strefa boiska nie jest już tak dobrze zabezpieczona jak w ustawieniu z pięcioma pomocnikami. Nasi środkowi pomocnicy są bardziej skupieni na zadaniach defensywnych niż ofensywnych, przez co Legia konstruuje większość akcji skrzydłami. Oczywiście nie jest to złe rozwiązanie, ale w pewnym momencie rywale mogą to rozczytać i zacząć intensywniej naciskać na bocznych pomocników oraz obrońców, co sprawi, że Legia straci element zaskoczenia.

3. Rażąca nieskuteczność
Bądźmy szczerzy – Legia powinna spokojnie wygrać to spotkanie znacznie wyżej niż 3-1. Niestety ponownie raziła nieskutecznością. W tym elemencie znów negatywnie wyróżniał się Marc Gual, który co prawda przełamał swoją strzelecką niemoc, ale wciąż grał tak, jak wcześniej – często podejmował złe decyzje. Zamiast rozszerzyć grę, uderzał w rywala lub marnował dogodne sytuacje, strzelając obok bramki Rafała Leszczyńskiego.

Swojego dnia pod względem skuteczności nie miał również Ilja Szkurin, choć mam wrażenie, że gdyby miał choć jedną z trzech okazji swojego partnera z ataku, zdobyłby premierowego gola w barwach Legii. Swoje szanse mieli także Ryoya Morishita i Bartosz Kapustka, ale piłka nie znalazła już drogi do siatki.

Legia musi poprawić swoją skuteczność, bo w starciach z lepszymi rywalami – jak choćby w najbliższy czwartek z Molde – może mieć jedynie dwie lub trzy okazje. W takich meczach nie będzie miejsca na marnowanie sytuacji, więc skuteczność musi być znacznie lepsza niż dotychczas.

4. Problemy w obronie
Legia ma spore problemy w obronie i nie odkryję tu Ameryki – to schemat, który powtarza się od kilkunastu meczów.

fot. Canal+ Sportfot. Canal+ Sport

Spójrzmy na straconą bramkę. Warszawiacy mieli przewagę liczebną przed własnym polem karnym, ale mimo to nie potrafili skutecznie odebrać piłki. W tej sytuacji Kapustka lub Oyedele powinni przerwać akcję już w środku pola. Jednak warto zwrócić uwagę na powrót Rubena Vinagre. Portugalczyk po raz kolejny zbyt wolno wracał w stronę własnej bramki, a wpływ na to miał również brak odpowiedniego wsparcia ze strony skrzydłowego. Mam wrażenie, że po lewej stronie zawodnicy rzadziej angażują się w grę defensywną – w przeciwieństwie do Chodyny i Wszołka, którzy częściej myślą o asekuracji.

fot. Canal+ Sportfot. Canal+ Sport

To właśnie opieszałość Vinagre i brak orientacji Kapuadiego przyczyniły się do utraty gola. Portugalczyk odpuścił krycie rywala, a francuski obrońca miał za plecami dwóch zawodników Śląska. Legia ma poważny problem z powrotami do ustawienia defensywnego, co sprawia, że przeciwnicy zbyt łatwo znajdują przestrzeń w fazie ataku.

5. Odrobili lekcje
Sztab i piłkarzy należy pochwalić za to, że wyciągnęli wnioski z gry rywala. Wszyscy doskonale wiemy, że Śląsk Wrocław często rozpoczyna grę od własnej bramki krótkimi podaniami – i równie często robi to bardzo niepewnie.

fot. Canal+ Sportfot. Canal+ Sport

Tym razem Legia wykorzystała ten słaby punkt rywala, co przyniosło bramkę otwierającą wynik meczu. Jak widać na screenie, w obrębie pola karnego znajdowało się czterech legionistów, z których każdy mógł odciąć od podania swojego przeciwnika. Ostatecznie błąd popełnił Schwarz, ale wynikał on bezpośrednio z presji, jaką wywarł na nim zawodnik Legii.

I właśnie tego powinniśmy wymagać od zespołu – umiejętnego wykorzystywania słabości rywali. Za to należą się duże brawa.

6. Zmiana pod LK
Tomáš Pekhart wrócił! Trochę musieliśmy poczekać na jego ponowny występ w barwach Legii. Tym razem dostał blisko 30 minut w meczu ze Śląskiem Wrocław. Nie był to jednak przekonujący występ – widać, że Czech jest już bliżej końca kariery, a te mecze mogą być jednymi z jego ostatnich.

Dla wielu kibiców ta zmiana była zaskakująca, ale moim zdaniem miała na celu przygotowanie zespołu do najbliższego starcia w Lidze Konferencji. Dlaczego? Ponieważ Szkurin został sprowadzony po zamknięciu listy zgłoszeniowej, a Wojtek Urbański, który mógłby zagrać jako fałszywa dziewiątka, nie został zgłoszony do europejskich rozgrywek – zabrakło dla niego miejsca, a dodatkowo czeka go zabieg po ostatnim meczu.

W związku z tym Legia zostaje w ataku z wiecznie zablokowanym Marcem Gualem i oczywiście Pekhartem. Ktoś musi spróbować wzmocnić ofensywę w starciu z Norwegami, które na pewno nie będzie należało do łatwych. Zwłaszcza że za kartki pauzuje jeden z najlepszych piłkarzy obecnej Legii – Ryōya Morishita.

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2025 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.