A tak dobrze się zaczeło...
Siatkarze Legii przegrali z drużyną Pekpolu Ostrołęka 1-3, pomimo że po pierwszym secie prowadzili 1-0. Pierwsza partia od początku układała się dla nas doskonale. Dobra gra Grobelnego i Rybaka oraz udane ataki obu przyjmujących pozwoliły na objęcie prowadzenia 16:8. W tym momencie legioniści nieoczekiwanie.... stanęli. Goście doszli na 17:15, a następnie nawet 21:20. Na szczęscie w końcówce nasi zawodnicy opanowali nerwy i zakończyli seta udanie, wygrywającc do 21. W drugim secie legionisci nie zdołali obronić początkowego prowadzenia 9:7, potem jednak zaczęli popełniać więcej błędów i przegrali do 20. Trzeci set od początku odbywał się pod dyktando drużyny z Ostrołęki. Osłabło przyjęcie i tym samym akcje Legii stały się przejrzyste dla przeciwnika, a co za tym idzie - ataki Grobelnego, Kruka i Poinca były niejednokrotnie blokowane. W czwartej partii trener Poinc wprowadził z powrotem na parkiet odpoczywającego przez większość poprzedniego seta Grobelnego, który od razu popisał się 5 udanymi atakami. Prowadzenie zmieniało się kilkakrotnie. Legia obejmowała prowadzenie (6:5, 10:18), ale zaraz potem prowadziła, ale zaraz potem Pekpol odzyskiwał prowadzenie dzięki dobrej grze blokiem oraz licznym fatalnym błędom legionistów w przyjęciu i ataku. Podopieczni trenera Poinca mimo to wygrywali już 18:14 (wygrywając 5 piłek z rzędu) i 19:17, ale w końcówce dali się dojść i ostatecznie przegrali do 23.