Popis nieskuteczności...
Legia Warszawa bezbramkowo zremisowała z Cracovią w spotkaniu kończącym 7. kolejkę ekstraklasy. Pomimo tego, że krakowianie zamykają ligową tabelę, to na boisku kompletnie tego nie było widać. Dwie najlepsze okazje mistrzowie Polski stworzyli sobie w samej końcówce. Najpierw z bliska w Gostomskiego trafił Antolić, a za moment w poprzeczkę uderzył Cafu. Od 12. minuty Legia grała w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Michała Pazdana.
Cracovia nie zamierzała oddawać pola gry legionistom i rozpoczęła ten mecz od ataków skrzydłami. Gospodarze mieli świadomość kryzysu, w którym są mistrzowie Polski, i wyczuli szansę na wygranie z przeciwnikami po raz pierwszy od 25 spotkań. W 12. minucie nieznacznie przybliżyli się do tego celu. Wówczas czerwoną kartkę obejrzał Michał Pazdan, który sfaulował wyprzedzającego go Airama Cabrerę. Pomimo tego, ze krakowianie grali w przewadze jednego zawodnika, to nie potrafili zdominować legionistów. Mistrzowie Polski musieli co prawda wzmocnić defensywę (zmiana Wieteski za Kante), ale tak naprawdę nie było ani jednej sytuacji, kiedy Radosław Cierzniak musiał się natrudzić. O grze ofensywej Legii szkoda pisać, bo nie istniała. Do przerwy mieliśmy wynik bezbramkowy.
Kilka minut po zmianie stron Cracovia powinna objąć prowadzenie, ale po wrzutce z rzutu rożnego z najbliższej odległości przestrzelił Cornel Rapa. Potem dwa groźne strzały oddał Carlitos. Najpierw uderzając z dystansu nie trafił nawet w światło bramki, a niebawem pewnie na linii zachował się Maciej Gostomski. Przez końcowe kilkanaście minut lepiej prezentowali się gospodarze, lecz ich próby lądowały daleko w trybunach... W 89. minucie zwycięstwo Legii powinien zagwarantować Domagoj Antolić. Chorwat dostał podanie od wprowadzonego Michała Kucharczyka i z bliska trafił w bramkarz z Krakowa. Za moment jeszcze bliższy był Cafu. Portugalczyk odnalazł się w szesnastce Cracovii, lecz po jego strzale piłka uderzyła w poprzeczkę.
