Koszmar trwa
Siódma wyjazdowa porażka z rzędu stała się faktem. Tym razem trzy punkty w starciu z Legią wywalczyła niepokonana u siebie w tym sezonie Wisła Płock. Gola na wagę trzech punktów strzelił w pierwszej połowie Mateusz Szwoch.
W 5. minucie gry pierwsza szansa przed Wisłą Płock. Mateusz Szwoch dostał podanie przed polem karnym, ale jego strzał szczęśliwie przeleciał obok słupka. Pierwszy kwadrans upłynął bardzo intensywnie. Obydwie drużyny grały ostrym pressingiem. W 16. minucie obrońcom mistrzów Polski urwał się Łukasz Sekulski, który po chwili znalazł się w polu karnym. Szczęśliwie zdołał go zablokować Bartosz Slisz. Osiem minut potem swój kunszt uderzeń z dystansu pokazał Josue. Portugalczyk huknął z daleka i na raty interweniować musiał Krzysztof Kamiński. Była to zdecydowanie najgroźniejsza akcja stołecznego klubu.
Chwilę potem odgryźli się płocczanie. Błąd w wyprowadzeniu piłki popełnił Nawrocki, który stracił ją na rzecz jednego z rywali. Ostatecznie przed szansą stanął Rafał Wolski i ponownie swoją drużynę zdołał uratować Slisz. Potem gra nieco się uspokoiła i do kolejnej ciekawej akcji musieliśmy czekać do 37. minuty. Wtedy to Pekhart idealnie dograł do Mahira Emreliego, który z najbliższej odległości przegrał pojedynek z bramkarzem Wisły. Niebawem zobaczyliśmy pierwszego gola i to strzelonego przez gospodarzy. Piłkę niedokładnie podał Rafael Lopes, co napędziło kontrę zawodników z Płocka. Szybką akcję sfinalizował Mateusz Szwoch, pokonując pewnym strzałem Artura Boruca. Takiego prezentu danego przez Lopesa piłkarze Wisły nie mogli zmarnować. Przed przerwą dwie szansę mieli jeszcze legioniści - dwa razy po strzałach głową. Najpierw strzał Pekharta obronił Kamiński, a potem wyłapał strzał Johanssona.
fot. Mishka / Legionisci.com
Kilka minut po przerwie celny strzał oddała Legia. Próba Slisza wylądowała jednak w rękach Kamińskiego. Po niemal godzinie gry zakotłowało się w polu karnym gości. Wszystko zaczęło się od kolejnej prostej starty na własnej połowie, która napędziła akcję na skrzydle jednego z płocczan. Pomocnik po chwili płasko dośrodkował przed bramkę, jednak tam cudem niebezpieczeństwo zażegnali obrońcy. Chiwle potem powinien być remis. Wprowadzony niewiele wcześniej Szymon Włodarczyk po podaniu z prawej strony znalazł się sam przed bramkarzem i w bardzo prostej sytuacji nie zdołał opanować piłki... Kwadrans drugiej połowy był jednak zdecydowanie lepszy niż cała pierwsza odsłona w jej wykonaniu.
Legia starała się atakować różnymi metodami, ale brakowało jej wykończenia. Wisła z kolei grała bardzo cierpliwie i tylko czekała na kolejny błąd przeciwników. Pomimo przewagi w końcówce meczu legionistom nie udało się pokonać Kamińskiego i kolejna porażka została zapisana na ich konto.
