Wymęczone zwycięstwo...
W pierwszym meczu w europejskich pucharach po rocznej przerwie Legia z trudem, ale pokonała gruzińską drużynę FC Tbilisi 1-0. Do Gruzji wraz z piłkarzami udało się kilkudziesięciu kibiców. Niestety podopieczni Dariusza Kubickiego nie zachwycili. W upale i padającym deszczu warszawianie męczyli się z ambitnie grającymi gospodarzami. Gola na wagę zwycięstwa zdobył w 79 minucie Tomasz Sokołowski II, popisując się pięknym uderzeniem zza pola karnego.
Dariusz Kubicki zapowiadał, że da szansę gry innym zawodnikom. Patrząc jednak na wyjściową jedenastkę Legii... okazało się, że zmiany były niewielkie. Za kontuzjowanego Karwana zagrał Tomasz Sokołowski II, miejsce Choto na pozycji ostatniego obrońcy zajął Jacek Magiera, a do składu wskoczył Dariusz Dudek. Tyle "zmian".
O przebiegu całego meczu można napisać niewiele. Jedna i druga drużyna grały bardzo chaotycznie, niewiele było sytuacji podbramkowych, a jeżeli już były, to napastnicy nie potrafili ich wykorzystać. Taka szansa była w 13 minucie. Włodarczyk podał do Saganowskiego, a ten minimalnie przestrzelił. W 32 minucie żółtą kartkę zarobił Łukasz Surma. Jeszcze przed końcem pierwszej odsłony gospodarze przeprowadzili jedną zmianę.
W przerwie nastąpiła jedna zmiana w drużynie Legii. Tomasza Sokołowskiego I zastąpił Ireneusz Kowalski, dla którego był to debiut. W 54. minucie powiało grozą pod bramką Artura Boruca. Marek Jóźwiak popełnił błąd, piłkę przejęli Gruzini, przeprowadzili kontrę i zdecydowali się na strzał z ostrego kąta. Futbolówka odbiła się od Jacka Magiery i rykoszetem przeleciała tuż obok słupka. Następnie gospodarze kilka razy uderzali z rzutów wolnych w okolicach pola karnego Legii. Ani razu jednak nie byli bliscy zdobycia gola. Legia dalej grała niedokładnie, ale Dariusz Kubicki wstrzymał się ze zmianami aż do 80 minuty. Wówczas wpuścił na boisko Radosława Wróblewskiego i Leo Kurauzvione. To była reakcja na gola, którego minutę wcześniej strzelił Tomasz Sokołowski II. Marek Saganowski otrzymał prostopadłe podanie w pole karne, przytrzymał przez chwilę futbolówkę i odegrał na 18 metr do wbiegającego Sokołowskiego II. Ten nie zastanawiał się wcale, tylko pięknym uderzeniem umieścił piłkę w siatce. W końcówce gospodarze mieli jeszcze świetną okazję na wyrównanie... Aptsiauri ograł Wróblewskiego, podał do Khojavy ale napastnik gospodarzy z 5 metrów strzelił w "niebo". Niemiecki sędzia doliczył jeszcze dwie minuty i gwiznął po raz ostatni.
Rewanż odbędzie się 26 sierpnia w Warszawie.
Autor: Woytek