Ekstraklasa
11. kolejka

11500
Warszawa
5.11.2004
20:00
Legia Warszawa
Polonia Warszawa
Legia Warszawa
4-1
Polonia Warszawa
30' Smoliński
33' Saganowski (k)
35' Saganowski
47' Sokołowski I
(3-0)
Jarosiewicz 55'
1 Artur Boruc
20 Dariusz Dudek
25 Jakub Rzeźniczak
18 Jacek Magiera
11 Tomasz Kiełbowicz
7 Tomasz Sokołowski II
8 Łukasz Surma
13 Marcin Smoliński 86'
22 Tomasz Sokołowski I 65'
19 Marek Saganowski
9 Piotr Włodarczyk 59'
12 Andrzej Krzyształowicz
3 Wojciech Szala
15 Maciej Korzym 59'
17 Mirko Poledica
19 Leo Kurauzvione
24 Ireneusz Kowalski 86'
26 Eddie Stanford 65'
Jacek Banaszyński 29
Wojciech Szymanek 3
Ivan Udarević 29
Konrad Gołoś 5
Igor Gołaszewski 10
Grzegorz Jakosz 5
Adam Cichon 16
63' Krzysztof Bąk 0
Jacek Kosmalski 10
Łukasz Jarosiewicz 8
46' Dariusz Dźwigała 36
Paweł Kieszek 12
46' Benjamin Imeh 19
63' Jarosław Mazurkiewicz 23
Jacek Moryc 24
Piotr Stokowiec 23
Trener: Krzysztof Gawara
Asystent trenera: Jacek Zieliński
Kierownik drużyny: Ireneusz Zawadzki
Lekarz: Stanisław Machowski
Masażyści: Jerzy Somow i Zbigniew Sęktas
Trener: Marek Motyka
Asystent trenera: Igor Gołaszewski
Kierownik drużyny: Stanisław Mróz
Lekarz: Dariusz Rusek
Masażyści: Jarosław Stec
Sędziowie
Główny: Marek Mikołajewski
Asystent: Krzysztof Myrmus
Asystent: Piotr Mikołajewski
Techniczny: Artur Radziszewski
Relacja

Smoliński uderzył pierwszy!

Derby Warszawy – moment, na który czekają tysiące warszawiaków. Na Łazienkowską przyjechała nieźle ostatnio grająca Polonia. „Czarne Koszule” nie mogły narzekać na braki kadrowe, choć wymuszona pustka w sektorze gości na pewno nieco ich zmartwiła. Z kolei na „Żylecie” niemal klomplet, na „Krytej” podobnie. Nawet na łuku od Łazienkowskiej zjawiło się sporo zagorzałych kibiców „Wojskowych”. Legia przystąpiła do tego meczu z brakiem kilku podstawowych graczy (m.in. Zieliński, Djoković, Choto, Karwan, Jóźwiak). Na początku spotkania kibice na „Żylecie” wywiesili wspaniałą, dwu-częściową sektorówkę upamiętniającą prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego.

Od pierwszych chwil doping był wręcz ogłuszający i niesłabnący. Już w pierwszej akcji Sokołowski II uderzył obok słupka bramki Jacka Banaszyńskiego. W 3 minucie Dariusz Dudek kropnął z dystansu, ale także minimalnie niecelnie. Legia od początku uzyskała optyczną przewagę. Wyraźnie było widać, że gospodarze chcą koniecznie pokazać kibicom, iż stać ich na dobrą grę. W 6 minucie Piotr Włodarczyk o centymetry przestrzelił z rzutu wolnego. Po tej sytuacji Jacek Kosmalski uderzył z narożnika pola karnego prosto w Boruca. Była to pierwsza poważnie groźna akcja Polonii. Sekundy po strzale Polonisty, Sokół II zagrał do Włodarczyka na czystą pozycję, ale napastnik Legii był zbyt wolny i ubiegł go obrońca. W 14 minucie Bąk znalazł się sam przed bramką! Pozostawało tylko wepchnąć piłkę do siatki, ale jakimś cudem przeturlała się ona wzdłuż linii bramkowej. Dobitka także była niecelna. Ta akcja nie wzięła się oczywiście z powietrza. Winowajcami byli Jacek Magiera, który w skandaliczny sposób nie zatrzymał podania polonisty oraz Boruc, który wybiegł za daleko z bramki. Na szczęście skończyło się na strachu. W 23 minucie Tomasz Kiełbowicz uderzył z rzutu wolnego prosto w spojenie! Genialnej okazji na dobitkę nie wykorzystali po kolei: Sagan (minął się z piłką), Sokół II (potknął się) oraz Włodarczyk (nie wiadomo jak dał radę przestrzelić...). W kolejnej akcji lewą stroną popędził Magiera, dośrodkował prosto na głowę Sagana , a ten o milimetry przestrzelił! W 30 minucie Włodarczyk w kapitalnej okazji uderzył ponownie (!) w bramkarza, dobitka Sokoła I także nie była skuteczna, ale uderzenie z pierwszej piłki Smolińskiego było już nie do zatrzymania! Świetny strzał młodego legionisty dał Legii wymarzone prowadzenie! Nie minęło 120 sekund, a Legia otrzymała rzut karny po faulu na Saganie!!! Sprawiedliwość wymierzył sam poszkodowany i zrobiło się 2:0! I znów kibicom Legii przyszło czekać nieco ponad dwie minuty aby... cieszyć się z kolejnego gola! Sokół I zagrał z lewej strony do Sagana, który śmiało wpadł w pole karne i mocnym strzałem przy słupku nie dał szans Banaszyńskiemu. Trzy gole w pięć minut! Nareszcie Legia zaczęła grać! Jeszcze na minutę przed końcem Jarosiewicz uderzał groźnie z 25 metrów, ale prosto w golkipera gospodarzy.

W drugiej połowie gra była jeszcze bardziej otwarta i efektowna, ale już bez takiej ilości sytuacji bramkowych jak w pierwszej części meczu. Już w 47 minucie było jednak 4:0 dla Legii!!! Tomek Sokołowski I spokojnie przyjął piłkę w narożniku pola karnego i pięknym lobem pokonał Banaszyńskiego! To mógł być z pewnością gol kolejki, gdyby nie to co stało się jakiś czas później... W 53 minucie Sokół II strzelił z 15 metrów prosto w bramkarza gości, wywalczając jedynie rzut rożny. W 55 minucie stało się to o czym już pisałem, gol Sokoła I nie mógł być już najładniejszym trafieniem tej kolejki, bowiem to co zrobił Jarosiewicz zwykło się nazywać „stadiony świata”! Zawodnik Polonii uderzył wręcz kapitalnie w okienko, a piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki! Fenomenalny gol, 4:1! Chwilę po tym wydarzeniu Sagan znalazł się sam przed Banaszyńskim, ale bramkarz gości zachował się bardzo dobrze wybijając snajperowi Legii piłkę spod nóg. W 66 minucie po rzucie wolnym Rzeźniczak znalazł się w świetnej sytuacji jednak strzelił obok słupka. W 79 minucie Eddie Stanford bardzo ładnie dośrodkował do Sagana, a ten uderzył głową minimalnie niecelnie. Na dwie minuty przed zakończeniem meczu Gołoś strzelił kapitalnie tuż nad „okienkiem” bramki Boruca. Podobny wyczyn powtórzył jeszczę chwilę później kierując futbolówkę prosto w poprzeczkę! Szczęścia próbował jeszcze z 10 metrów Jacek Kosmalski, ale bezskutecznie. Legia wygrała derby jak najbardziej zasłużenie i tylko dzięki nieskuteczności Włodarczyka wynik pozostał taki „skromny”.

Autor: Michał Szmitkowski

Minuta po minucie










Relacja z trybun

Lekcja historii na telebimie

Derby rządzą się swoimi prawami, takie jest odwieczne prawo natury. Nie inaczej było w przypadku derbów stolicy. Legioniści zmobilizowali się na mecz z lokalnym rywalem. Niestety, na trybunach byliśmy tylko my. Sektor gości pozostał pusty przez pełne 90 minut.
Dwa dni przed meczem, fani Legii rozwiesili w Warszawie ponad tysiąc plakatów, zapraszających na mecz. Ludzie zajmujący się przygotowywaniem opraw, dzięki Waszej ofiarności na poprzenich meczach, mogli skupić się na ciężkiej pracy, aby pojedynek z Polonią miał odpowiednią otoczkę... W deszczowy piątek, na Łazienkowską tłumy ciągnęły z każdej strony. Nie tylko z Warszawy. Byli nasi przyjaciele z polskich miast, ale pojawili się również kibice Juventusu Turyn. A niebawem dojdzie do rewanżu. Legioniści zostali zaproszeni na jeden z meczów "Juve".
Polonia już przed meczem starała się wymusić, aby na ten mecz nie były wymagane karty chipowe. Bezskutecznie. Płacz polonistów przy okazji chipów jest o tyle dziwny, że sami stosują ten przepis wobec przyjezdnych, o czym...zdołaliśmy się przekonać na własnej skórze. Ostatecznie poloniści postanowili mecz obejrzeć na telebimie, "na własnych śmieciach". Ich nieobecnością mało kto się martwił, tym bardziej, że zrobili to z własnej woli - nawet bez próby wejścia bez kart wyjazdowych. Ale prostymi rozwiązaniami, niech zajmują się inni.
My tymczasem przygotowaliśmy się solidnie. Już przed meczem nad "Żyletą" umocowana została postać prezydenta Warszawy, Stefana Starzyńskiego. Kryta tymczasem prezentowała baloniadę w barwach Legii na całą trybunę. Wracając do przeciwległej strony - dopiero o godzinie 20 wszystko stało się jasne! Prezydent Warszawy spoglądający na dokładną mapę Warszawy w barwach Legii, a wszystkiemu przyświecające słowa samego Starzyńskiego "Chciałem by Warszawa była wielka (...) I dziś widzę ją wielką". Po bokach mapy stolicy podniesione zostały "szaliczki" w czerwonym i zielonym kolorze. Efekt zapierający dech w piersiach!
Zaczęliśmy z dużego "C". Najważniejszy w kibicowaniu jest oczywiście doping. Ten momentami był ekstra. Brakowało jednak podtrzymania naszego wokalu na najwyższym poziomie. Nie brakowało pieśni nowych "Legiaaa Warszawaaa", "Ole ole, ole ola". Były też klasyki, mające dłuższą historię. Kilka razy cały stadion pokazał w niewybrednych słowach swoje zdanie o zespole gości. Było też pytanie do polonistów, jak im się ogląda mecz na telebimie. Odpowiedzi nie poznaliśmy.
Końcówka pierwszej połowy była czymś fenomenalnym w wykonaniu naszych piłkarzy. Trzy gole w ciągu zaledwie pięciu minut diametralnie poprawiły nam nastroje. "Trójkę do zera...trafiła Legia frajera" - niosło się z ust kibiców. Inni tymczasem wróżyli powtókę wyniku z zeszłego roku. Po przerwie czekały kolejne emocje. Zarówno na boisku, jak i na trybunach. Zaczęliśmy od tych drugich. Motyw już znany ze spotkania z Groclinem - napis z folii. Tym razem z większym rozmachem, a na dodatek w barwach Legii! "Każdego dnia dziękuję Bogu, że jestem legionistą" - takie właśnie przesłanie zostało zaprezentowane na płocie, a podświetlało je ponad 100 rac! I właśnie podczas tej prezentacji, czwartego gola dla Legii zdobył Tomek Sokołowski. Nokaut!
Co w takim momencie czują kibice? Jest to uczucie, którego nie sposób opisać słowami. Humory dopisywały nam już do końca. Tych nie był w stanie zmienić honorowy gol piłkarzy z Konwiktorskiej. My nie poprzestaliśmy na dwóch prezentacjach. Na koniec zaprezentowaliśmy flagę sektorową, w kształcie koszulki Legii. Całość "wspierały" setki kolorowych świec dymnych i stroboskopów. Widok był niesamowity. Dodatkowo na Krytej, tuż przed tym zdarzeniem, odpalonych zostało kilka świec dymnych.
Spotkanie miało się ku końcowi, i w końcu sędzia gwizdnął po raz ostatni. Wysoka wygrana, trzy punkty na koncie, ciekawa oprawa - wszystko po naszej stronie. Jak więc po takim meczu nie tryskać optymizmem? Szkoda jedynie, że tylko my, na żywo, obserwowaliśmy zawody pomiędzy obiema drużynami. Poza tym wszystko zgodnie z planem!

Autor: Bodziach

Komentarze (0)

© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.