Ekstraklasa
21. kolejka

9000
Warszawa
7.05.2005
18:30
Legia Warszawa
Lech Poznań
Legia Warszawa
3-0
Lech Poznań
7' Karwan
10' Kiełbowicz
61' Karwan
(2-0)
1 Artur Boruc
3 Wojciech Szala
16 Veselin Djoković 87'
25 Jakub Rzeźniczak
11 Tomasz Kiełbowicz
7 Tomasz Sokołowski II
18 Jacek Magiera
14 Bartosz Karwan 79'
26 Paweł Kaczorowski
21 Aleksandar Vuković 73'
10 Marek Saganowski
12 Andrzej Krzyształowicz
2 Dickson Choto 87'
9 Piotr Włodarczyk
13 Marcin Smoliński 73'
17 Dariusz Zjawiński
19 Marcin Rosłoń
22 Tomasz Sokołowski I 79'
Krzysztof Kotorowski 27
22' Marcin Kuś 22
Rafał Lasocki 24
Zbigniew Wójcik 5
Piotr Świerczewski 37
Piotr Reiss 9
66' Krzysztof Gajtkowski 11
61' Paweł Sasin 6
Mariusz Mowlik 19
Matias Favano 24
Ariel Jakubowski 29
Waldemar Piątek 22
Błażej Telichowski 66
Paweł Bugała 8
66' Damian Nawrocik 10
61' Zbigniew Zakrzewski 11
22' David Topolski 4
Marcin Wachowicz 18
Trener: Jacek Zieliński
Asystent trenera: Lucjan Brychczy
Kierownik drużyny: Ireneusz Zawadzki
Lekarz: Stanisław Machowski
Masażyści: Jerzy Somow, Zbigniew Sęktas
Trener: Czesław Michniewicz
Asystent trenera: Rafał Ulatowski
Kierownik drużyny: Marek Pawłowski
Lekarz: Jarosław Pers
Masażyści: Mariusz Lis, Robert Dominiak
Sędziowie
Główny: Robert Małek
Asystent: Marcin Lis
Asystent: Jarosław Przybyszewskiego
Techniczny: Marcin Wróbel
Relacja

Lech na kolanach!

W tym sezonie Legia wyczerpała już limit pecha, nieszczęść, niepodyktowanych karnych, etc. Można nawet powiedzieć, że teraz Legia powinna wygrywać mecz za meczem:) Na dobry początek do Warszawy przyjechał Lech. Drużyna, z którą Legia zawsze ma kłopoty, a jeśli nawet ich nie ma to przytrafiają się niepotrzebne starcia między kibicami. Tym razem obyło się bez ekscesów, a wynik okazał się bardzo dobry! Dobra gra Legii zaczęła się jednak tak naprawdę od ostatnich 30 minut gry w Zabrzu. Wtedy to Legioniści zaczęli "gryźć trawę" i biegać do ostatniej kropli potu. W meczu z Lechem zaprocentowały wszystkie te cechy. Drużyna waleczna przy odrobinie szczęścia nie ma prawa zejść z boiska pokonana. Lech przyjechał do Warszawy w podstawowym składzie. Zagrali zarówno niezawodny Piotr Reiss jak i Piotr Świerczewski, Krzysztof Gajtkowski i Marcin Kuś. Po samych tych nazwiskach można by sądzić, że Legii przyszło potykać się z niezwykle silną ekipą.

Boiskowe realia pokazały jednak zupełnie coś innego. Od początku siłą dominującą była Legia. Atak sunął za atakiem, skrajni obrońcy bardzo dobrze wymieniali się pozycjami z bocznymi pomocnikami. W końcu gra Legii zaczęła się kleić. Nie było widać już przypadkowości, bezsensownych wykopnięć w pole. Tym razem przyszło nam oglądać Legię wyjątkowo dobrze zorganizowaną, z wolną walki i zwycięstwa. Jednym zdaniem z tym wszystkim czego do tej pory brakowało. Już w 4 minucie Bartosz Karwan wszedł przebojem w pole karne Lecha, ale wpadł prosto na bramkarza Krzysztofa Kotorowskiego. Cztery minuty później Wojtek Szala szybko wpadł w "szesnastkę" Poznaniaków i krótkim podaniem obsłużył Karwana, który tylko dopełnił formalności! 1:0 dla Legii, wspaniały początek meczu! W odpowiedzi Piotr Reiss po błędzie Boruca nie trafił do pustej bramki! Całą sytuację uratował obrońca Legii. Nie trzeba było długo czekać na kolejny zabójczy atak Legii. Po faulu przed narożnikiem pola karnego rzut wolny egzekwował Tomek Kiełbowicz. Zrobił to tak fantastycznie, że piłka wpadła po rękach bramkarza tuż pod poprzeczkę! 2:0 po dziesięciu minutach! Właśnie na taki mecz czekali wszyscy zebrani na stadionie Wojska Polskiego. Może jedynie z wyjątkiem grupki fanów Lecha, którzy nieco przycichli po drugim golu dla gospodarzy. W kolejnych akcjach normą stały się spalone Saganowskiego. Marek zdecydowanie zbyt wcześnie wybiegał przed linię obrońców. Sędzia boczny za każdym razem bezbłędnie to wychwytywał. W 28 minucie Reiss strzelił w bardzo kąśliwy sposób z rzutu wolnego, a Borucowi pozostało jedynie trącić piłkę, by ta opuściła plac gry. Niewiele brakowało a "Kolejorz" strzeliłby gola kontaktowego. W kontrze po tej akcji Sagan z Kaczorowskim mieli przed sobą tylko jednego obrońcę Lecha i Kotorowskiego, ale "Kaczor" źle odegrał do Marka i cała akcja spaliła na panewce. W 30 minucie Sagan znalazł się w sytuacji sam na sam, jednak w ostatniej chwili piłkę spod nóg wybił mu wracający w porę obrońca. Chwilę później Djoković mógł stanąć oko w oko z Kotorowskim, ale niepotrzebnie zszedł z piłką do boku boiska przez co cała akcja straciła na tempie i w rezultacie nic z niej nie wyszło. W 36 minucie Karwan zdobył gola strzelając głową do pustej bramki! Niestety chwilę wcześniej arbiter tego spotkania, pan Robert Małek, odgwizdał przewinienie na bramkarzu Lecha. Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy Sagan został ewidentnie sfaulowany na linii pola karnego, ale sędzia nic nie widział... Jeszcze w ostatnich chwilach Saganowski znalazł się w polu karnym, tyle tylko, że strzelił prosto w bramkarza. Nawet sprytna dobitka (lobem) nic nie pomogła. Wynikiem 2:0 dla Legii zakończyła się pierwsza część tego meczu.

W drugich 45 minutach działo się równie dużo co w pierwszych. Już w 46 minucie Reiss uderzył z 10 metrów minimalnie obok bramki! Lech rozpoczął więc od mocnego uderzenia. Na nieszczęście gości Legia wykorzystała ich wysunięcie do przodu i strzeliła trzeciego gola! Po płaskim dośrodkowaniu z prawej strony Kaczorowskiego piłkę pod poprzeczką umieścił ponownie Karwan! Bartek zdecydowanie zasłużył na miano piłkarza meczu, a potwierdzeniem tego była owacja na stojąco jaką dostał gdy zmieniał go Tomek Sokołowski I. Nie mniejsze brawa otrzymał bardzo ciepło przywitany Dickson Choto. Czernoskóry gracz Legii nie pokazał wprawdzie nic nadzwyczajnego, ale swoimi pewnymi interwencjami nieco uspokoił grę obronną Legii. W 65 minucie Sagan próbował szczęścia z ostrego kąta, ale nic z tego nie wyszło bowiem piłka wytoczyła się poza boisko. W 67 minucie Kiełbowicz dośrodkował z lewej strony a Sagan popisał się kapitalnymi nożycami i tylko o milimetry nie trafił do bramki!! Widać, że Marek odzyskał wigor i gra sprawia mu przyjemność. Chwilę potem ponownie Sagan znalazł się w świetnej sytuacji, ale piłkę spod nóg wybił mu obrońca Lecha. W 79 minucie wprowadzony niedawno Smoliński popisał się świetnym strzałem, a piłka z ogromną siła odbiła się od słupka bramki Kotorowskiego!! W 84 minucie Zakrzewski próbował swoich sił z 25 metrów jednak bardzo nieskutecznie. Ataki Lecha były sporadyczne i zdecydowanie nieskuteczne. Pokazał to zresztą wynik... Jeszcze w ostatnich sekundach meczu Saganowski uderzył z kilku metrów ponad bramką gości. Po tej akcji sędzia zakończył drugi w tej rundzie zwycięski mecz Legii.

Autor: Szmiciu

Minuta po minucie










Relacja z trybun

Trójka do zera

Wszyscy mamy w pamięci ostatni pojedynek z Lechem na Łazienkowskiej, po którym dotknęły nas różne sankcje. Wówczas to zrodził się pomysł identyfikacji kibiców przekraczających bramy stadionu, droższe bilety jako jedna z form wyeliminowania najgorszych z najgorszych. Posypały się także zakazy stadionowe. Krótko mówiąc, skutki tamtego meczu, a właściwie wydarzeń mających miejsce tuż po jego zakończeniu, odczuwamy do dziś.
Mecze z Lechem mają jednak dodatkowy smaczek. To już nie jest to samo co potyczka z Amicą, Łęczną, czy innym zespołem, nawet gdyby ten prezentował wyższy poziom sportowy. Goście tłumaczyli wręcz swojemu piłkarzowi z Argentyny, że mecze Legii z Lechem mają taki wymiar jak szlagiery ligi argentyńskiej - Boca Juniors - River Plate. Zainteresowanie sobotnim spotkaniem było większe niż zazwyczaj w tej rundzie. Kolejki do kas ustawiły się wcześnie rano, a ludzie już ok. 14 stali przy wejściach na trybunę odkrytą. Łącznie zebrało się nas ok. 9 tysięcy. W porównaniu z poprzednimi latami - słabo, w porównaniu jednak do trwającego właśnie sezonu - licznie. Na płocie pojawiło się kilka nowych, efektownych płócien. Była też flaga skierowana do byłego lechity, Pawła Kaczorowskiego.
Goście, którzy otrzymali 800 biletów, nie stawili się niestety zbyt licznie na naszym obiekcie. Z drugiej strony było ich niemal dwukrotnie więcej niż nas jesienią w Poznaniu. Wytłumaczenie to jednak żadne, ale nie wnikajmy w szczegóły. W sektorze pod zegarem zebrało się ok. 260 fanów Lecha, którzy płot przyozdobili kilkunastoma flagami. Wśród nich znalazły się płótna zaprzyjaźnionych z "Kolejorzem" Zagłębia Lubin i Cracovii. Przed meczem na trybunach kibice Legii zbierali pieniądze na oprawę kolejnych meczów. Te być może uatrakcyjnią nieco, szarą na razie rundę rewanżową obecnego sezonu. Przed meczem, co już jest tradycją - atmosferę podgrzewał Wojtek Hadaj. Śpiewaliśmy "Sen o Warszawie", by po chwili unieść w górę szale i odśpiewać nasz hymn. Na trybunie odkrytej pojawiła się nasza największa sektorówka - Panorama Warszawy, w asyście 20 rac. Te niestety, z racji wczesnej pory, nie dały oczekiwanego efektu.
Doping gospodarzy początkowo stał na niezłym poziomie. Goście długo nie mogli się przebić. W ogóle przez cały mecz nie było ich zbyt często słychać, choć czasami głośniej skandowali nazwę swojego klubu, bądź ubliżali Legii. Na nasz dialog między Krytą i Żyletą odpowiadali "prześmiewczym" - "Kaczor! Co? Śpiewaj z nami! Legła, legła Warszawa" - dochodziło z sektora gości parę razy w czasie meczu. Lechici nie przyjechali do Warszawy z pustymi rękami. Z pierwszej połowie zaprezentowali kilkaset flagi na kijach w barwach swojego klubu. Być może wpływ na słabszy doping przyjezdnych miał wynik meczu. Ten od początku był korzystny dla Legii. Po 11 minutach prowadziliśmy już 2-0 i nic nie mogło odebrać nam wygranej. Radość ze strzelonych bramek, w wykonaniu naszych piłkarzy, już dawno nie smakowała tak dobrze. Po golu Karwana cały stadion przeciągle śpiewał "Barteeeek Karwaaan" na cześć strzelca bramki. Ten odpłacił się po przerwie jeszcze jednym trafieniem.
Lech w drugiej połowie zaprezentował jeszcze dwie poziomo ułożone szarfy, pod którymi odpalone zostały stroboskopy. Kilka z nich wyleciało przed sektor i stąd późniejsze problemy dwóch poznaniaków z policją... Obie strony kilka razy "pozdrawiały się" oraz wyrażały swoje niepochlebne zdanie o przyjaciołach rywala. Najgłośniej wyrażane były te w stosunku do gdyńskiej Arki. Być może już za kilka miesięcy będziemy mieli okazję mierzyć się z gdyńskim zespołem, który jak widać wzbudza spore emocje w stolicy. Legioniści na ten mecz nie przygotowali żadnej "specjalnej" oprawy, co jeszcze parę miesięcy temu, wydawałoby się niemożliwe. "Coś" tam jednak pokazaliśmy. Kilka minut przed końcem meczu, gdy niebo powoli ściemniało się, odkryta zaczęła głośne odliczanie. 10, 9, 8... - rozpoczęli kibice. "Na jeden" pięć sektorów rozbłysło blaskiem różnych fajerwerków i transparentów połączonych z flagami na kijach. Efekt chyba nie był najgorszy, bowiem Kryta zaczęła głośniej dopingować. Race, ognie wrocławskie i bengale dogasły po kilkudziesięciu sekundach, ale flagi jeszcze przez kilka minut powiewały nad głowami kibiców. Było to dobre zakończenie meczu, który na boisku przebiegał pod dyktando warszawian. Końcowy gwizdek sędziego, każdy z nas przyjął z radością. Pierwszy z trzech pojedynków z Lechem zakończył się po naszej myśli. Piłkarze skierowali swe kroki pod "Żyletę", aby podziękować za wsparcie. "Bez Kaczora" - krzyknęli najbardziej zagorzali kibice. Piłkarz, do czego zdążył się już przyzwyczaić, pokornie odszedł w drugą stronę. Tym razem nie spodobało się to reszcie drużyny, która wróciła po Kaczorowskiego. Po początkowych gwizadach, fani w końcu podziękowali jednak zespołowi za walkę. Walkę, jaką chcielibyśmy widzieć w każdym meczu, w wykonaniu naszych piłkarzy. "Trójka do zera, trafiła Legia frajera" - jeszcze długo niosło się w promieniu kilkuset metrów od stadionu.
Stadion powoli zaczął pustoszeć. Najszybciej kibice opuścili łuk od Łazienkowskiej, gdzie niestety ostatnio zasiada zaledwie garstka kibiców. Kiedy nasz klub przyzna, że wycofanie biletów na tą trybunę, która w przeszłości wielokrotnie zapełniała się po brzegi, było błędem? Lepiej późno niż wcale.
Teraz przed nami wyjazd do Poznania. Choć termin meczu pucharowego przypada we wtorek, wierzymy że do Wielkopolski uda się pół tysiąca kibiców Legii - czyli tyle, ile poznaniacy przygotowali dla nas biletów.

Frekwencja: 9000
Liczba kibiców gości: 260
Liczba flag gospodarzy: ok.35
Flagi gości: 15

Autor: Bodziach

Komentarze (0)

© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.