Ekstraklasa
25. kolejka

4500
Warszawa
9.06.2005
19:00
Legia Warszawa
GKS Katowice
Legia Warszawa
2-0
GKS Katowice
13' Saganowski
30' Magiera
(2-0)
1 Artur Boruc
3 Wojciech Szala
25 Jakub Rzeźniczak 83'
2 Dickson Choto
11 Tomasz Kiełbowicz
7 Tomasz Sokołowski II
26 Paweł Kaczorowski 67'
18 Jacek Magiera 90'
21 Aleksandar Vuković
10 Marek Saganowski
9 Piotr Włodarczyk
12 Andrzej Krzyształowicz
4 Marek Jóźwiak 90'
8 Łukasz Surma 83'
15 Maciej Korzym
17 Dariusz Zjawiński
19 Marcin Rosłoń
22 Tomasz Sokołowski I 67'
Mateusz Sławik 12
Paweł Król 20
Mirosław Widuch 3
Grzegorz Górski 6
89' Maciej Mysiak 14
Tadeusz Bartnik 15
Dawid Plizga 18
46' Łukasz Wijas 20
Ryszard Czerwiec 17
Paweł Pęczak 4
71' Wojciech Krauze 15
Piotr Leciejewski 0
71' Mateusz Sroka 8
46' Damian Mielnik 13
89' Dawid Sala 16
Trener: Jacek Zieliński
Asystent trenera: Lucjan Brychczy
Kierownik drużyny: Ireneusz Zawadzki
Lekarz: Stanisław Machowski
Masażyści: Jerzy Somow, Zbigniew Sęktas
Trener: Jan Furtok
Asystent trenera: Lechosław Olsza
Kierownik drużyny: Paweł Maźniewski
Lekarz: Tomasz Misiewicz
Masażyści: Andrzej Grosman
Sędziowie
Główny: Krzysztof Zdunek (Łódź)
Asystent: Piotr Sadczuk
Asystent: Krzysztof Twardowski
Techniczny: Piotr Siedlecki
Relacja

Wygrana, medale i pożegnanie

Na Łazienkowską przyjechała dzisiaj drużyna GKS-u Katowice. Klub z Górnego Śląska jest już definitywnie zdegradowany do II-ligi mając jedynie 13 pkt na koncie. Natomiast Legii brakowało tylko jednego punktu aby być pewnym awansu do Pucharu UEFA. W drużynie Legii zaszła jedna zasadnicza zmiana. Za kontuzjowanego w poprzednim meczu Karwana wystąpił Paweł Kaczorowski (tradycyjnie nieprzychylnie przywitany przez kibiców). W zespole Legii być może po raz ostatni miał okazję zagrać Marek Jóźwiak, który za kilkanaście dni kończy karierę piłkarską. Niestety na trybunach nie pojawiło się wielu widzów, na co zapewne miała wpływ "niepewna" pogoda oraz wysokie ceny biletów.

Legia zaczęła od mocnego uderzenia. Już w 2 minucie dośrodkowanie Włodarczyka z lewej strony na bramkę mógł zamienić Saganowski, ale jego strzał głową okazał się minimalnie niecelny. Legia prowadziła spokojną i pewną grę nie dając wiekszych szans młodym graczom z Katowic. Co ciekawe, w 11 minucie padła prawidłowa bramka dla Legii, ale arbiter tego meczu gola nie uznał. Vuković zagrał na linie pola karnego do Włodarczyka a ten uderzył mocno przy słupku. Prawdopodobnie sędzia liniowy uznał biernego spalonego Kaczorowskiego lub uznał, że jeden z legionistów wcześniej faulował. Prawdę zna tylko pan Krzysztof Zdunek... Jednak co się odwlecze... I tak też się stało w 14 minucie, kiedy to Legia w końcu zdobyła upragnionego gola! Włodarczyk podał płasko do Kiełbowicza, po czym ten dośrodkował wpost na nogę Sagana, który bez problemu pokonał Mateusza Sławika. W 24 minucie Bartnik uderzył piłkę tuż nad poprzeczką bramki Boruca. Legia nie przerywała ataków, choć nie były one na tyl groźne by zagrozić Katowiczanom. W 30 minucie Jackowi Magierze udało się zdobyć gola na 2:0! Strzał padł z siódmego metra po podaniu Marka Saganowskiego. Kilka minut potem Sagan zagrał wzdłuż linii pola karnego do Włodarczyka, który fatalnie przestrzelił nad bramką Sławika. Do końca meczu Legia miała zdecydowaną przewagę starając się raz za razem nękać obronę GKS-u. Szczególnie dobrze prezentowali się Kiełbowicz i Saganowski, którzy walczyli za dwóch na każdym metrze boiska.

Druga połowa meczu była już znacznie mniej interesująca (co nie znaczy, że pierwsza była porywająca...). W 51 minucie Kaczorowski strzelał mocno obok słupka bramki Sławika. Pięć minut później Magiera podał do Kaczora, który strzelił zdecydowanie zbyt mocno... W 67 minucie za Kaczorowskiego wszedł Sokołowski I. Pawłowi towarzyszyły oczywiście gwizdy. Zaraz po tej zmianie indywidualną akcję przeprowadził Sagan po czym oddał strzał z daleka - niestety obok bramki. Chwilę później Plizga stanął sam przed Borucem, ale Artur okazał się lepszy w pojedynku jeden-na-jeden. W 78 minucie Sokołowski I zagrał do Saganowskiego na czystą pozycję jednak Marek strzelił prosto w golkipera GKS-u Katowice. Na 6 minut przed końcem rzut wolny po prawej stronie pola karnego Legii wykonywał GKS. Katowiczanie nie potrafili wykorzystać tej bardzo dobrej okazji fatalnie rozgrywając ten stały fragment gry. Wydawało się, że lada moment wejdzie Marek Jóźwiak, ale trener Zieliński ciągle trzymał kibiców w niepewności. W 88 minucie Vuković podał do Włodarczyka, który strzelił zza pola karnego prosto w obrońcę. W końcu na boisku pojawił się Jóźwiak! Nie pograł jednak zbyt długo, bowiem sędzia Słupik zakończył dzisiejszy, nienajciekawszy mecz. Legia została brązowym medalitą w tym sezonie i po zakończeniu meczu gracze z Warszawy odebrali pamiątkowe medale.

Autor: Szmiciu

Minuta po minucie










Relacja z trybun

Huczne świętowanie trzeciego miejsca

Mecz ze zdegradowanym już do II ligi GKSem nie mógł wywołać dużego zainteresowania ze strony warszawskich kibiców. Część osób wierzyła w specjalną mobilizację, ale gości z Katowic, dla których był to ostatni, przynajmniej na razie, pierwszoligowy wyjazd. Katowiczanie tymczasem w 90-osobowym składzie zawitali do Warszawy. Goście zasiedli pod zegarem i w milczeniu obserwowali mecz. Na płocie wywiesili jedną flagę - dobrze znaną "VIP".
Nasz stadion zupełnie nie przypominał meczu pierwszoligowego. Puste miejsca raziły podobnie jak na meczu z Groclinem. "Gdzie ci wszyscy kibice, którzy pojawili się na meczu z Wisłą?" - zastanawiali się fani. Przed meczem w trybuny poszybowały piłki z autografami kolejnego "sławnego legionisty" - Dariusza Dziekanowskiego. Szczęśliwcy, w których rękach one wylądowały, mieli w przerwie walczyć o kajak. Przygnębiający widok pustych trybun potęgowały niemal puste płoty. Tego dnia na Żylecie zawisły jedynie - najnowsza flaga "Legia Warszawa", "Żyletka" oraz "Legia to my". Obok transparent z hasłem "Beret! Dzięki za wszystko!". Ten ostatni oczywiście skierowany do najlepszego bramkarza wśród obrońców, Marka Jóźwiaka. Zgodnie z prasowymi zapowiedziami, miał to być jego ostatni występ w ekstraklasie.
Spotkanie, podobnie jak pozostałe mecze przedostatniej kolejki, zostało zaplanowane na godzinę 19. Piłkarze spędzili więc na murawie dobrych kilka minut, zanim sędzia, czekający na sygnał "z góry", dał sygnał do rozpoczęcia zawodów. Rozpoczął się więc mecz, który gdyby nie to, że Legii do awansu do europejskich pucharów brakowało jednego punktu, nazywany byłby meczem o pietruszkę. Nasi więc ruszyli do ataku. Bramka nawet padła dosyć szybko, ale prowadzący to spotkanie arbiter dopatrzył się pozycji spalonej i gola nie uznał. Po kolejnej bramce, tym razem zaakceptowanej przez sędziego, z trybuny Krytej dochodziło rytmiczne: "Spa-lo-ny, spa-lo-ny". Na tablicy świetlnej rezultat meczu jednak uległ zmianie i to oznaczało, że wynik można było uznać za "otwarty". Przed meczem niektórzy przebąkiwali o dwucyfrówce, inni wspominali 6-0 z Widzewem, w podobnych okolicznościach. Nic z tego. Po drugiej bramce wszystko jakby siadło...
O naszym "ulubieńcu" Stefanie D. głośno zrobiło się przy okazji meczu z Lechem. O tym, że ludzie się nie zmieniają z dnia na dzień przekonaliśmy się również dzisiaj, kiedy to na stadion nie można było wnieść flagi naszych przyjaciół ze Szczecina - "Pogoń Walcząca". "Symbol znajdujący się na tej fladze jest zabroniony" - usłyszeli kibice. Co tu poradzić? Gadać z dupą? Fani wpadli na lepszy pomysł. W dosyć krótkim czasie na czarnym płótnie powstał napis "Pogoń Walcząca, Pozdrowienia" i takie płótno zawisło od strony odkrytej. Nie mogły dziwić wulgaryzmy skierowane do autora całego zamieszania. Było o ZOMO, było o IPN, teczkach, kastracji i wielu innych. "Rozmowa kontrolowana" obu trybun trwała w najlepsze. Nic jednak to nie zmieni, bo czekać na cud można do usranej śmierci.
W przerwie po raz kolejny można było wygrać, jakże atrakcyjną nagrodę - kajak w barwach Legii. Po raz kolejny owo trofeum nie znalazło "nabywcy". Najprędzej sprawdzi się nasza wersja z saniami ;-) Po przerwie kibice coraz częściej domagali się wejścia na boisko Marka Jóźwiaka. Kilka razy padła również propozycja zdjęcia z boiska Kaczorowskiego, który za nic nie może liczyć na wsparcie fanatyków Legii. Jako pierwsza została spełniona druga z próśb. Boisko opuścił "Kaczor", którego żegnały przeciągłe gwizdy. Na wejście bohatera meczu czekaliśmy do przedostatniej minuty. Wówczas owacyjnie został przywitany, "bohater wieczoru", Marek Jóźwiak. Fani gości przez cały mecz niemal padali ze śmiechu przy okazji śpiewów "Marek, Marek Jó... Marek Jóźwiak uu uu" :-) Sami nawet zaczęli intonować podobną piosenkę o swoim trenerze, a wcześniej wieloletnim piłkarzu, Janie Furtoku. Zawodnicy z eLką na piersi, z każdą kolejną akcją coraz bardziej przygnębiali kibiców własnej drużyny. Jak tak można grać ze zdecydowanym outsiderem ligi? "Dobrze, że przynajmniej prowadzimy, w przeciwieństwie do meczu z Odrą" - padały głosy z trybun. W końcu sędzia musiał gwizdnąć po raz ostatni. Gwizdek ten przyjęliśmy z ulgą. Koniec męczarni z GieKSą. Najciekawsze miało dopiero nadejść. Wojtek Hadaj poinformował wszystkich, że 15 minut po meczu rozpocznie się... wręczenie medali za trzecie miejsce. O tym, że takie medale wręczane są w naszej lidze pewnie nikt nie wiedział. Na pewno nikt jednak nie myślał, że można tak hucznie cieszyć się z trzeciego miejsca w tabeli! Gdyby takie obchody miały miejsce w Czermnie, Gorzycach, czy innej metropolii, nie mielibyśmy więcej pytań. W przypadku, gdy brązowe medale świętujemy na Łazienkowskiej, należy się zastanowić... co my tu robimy. "Przecież my bardziej hucznie świętowaliśmy to trzecie miejsce, niż Wisła mistrzostwo kraju" - mówił po meczu znany ksiądz Wojtek. A feta wyglądała w ten sposób, że zawodnicy stanęli na specjalnie przygotowanym podium i w "okruchach" konfetti odbierali brązowe medale. Do pełni "szczęścia" brakowało tylko szampana i w tle utworu "We are the champions". Jak widać sponsor ekstraklasy, firma Idea postanowiła wprowadzić nowe trendy w polskiej piłce.
Nie ma co się dłużej rozwodzić nad "imprezą", która miała miejsce po meczu. Przed nami kolejny "Najazd na Płock". Legioniści! Wszyscy, kto tylko może, w niedzielę jedziemy do byłej stolicy Mazowsza! Zbiórka pod Torwarem o godzinie 15, wszyscy w białych koszulkach! Do zobaczenia!

Frekwencja: 4500
Kibiców gości: 90
Flagi gospodarzy: 7
Flagi gości: 1

Autor: Bodziach

Komentarze (0)

© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.