Powtórka z jesieni - 3 punkty jadą do Warszawy!
Duża dawka dramatyzmu, sporo walki, ciekawe gole, niezła postawa warszawskich fanów i bardzo duże szczęście Legii – tak można w kilku słowach podsumować mecz w Wodzisławiu.
Zaczęło się bardzo dobrze dla gospodarzy. Już w 30. sekundzie spotkania fatalne nieporozumienie między Łukaszem Fabiańskim i Dicksonem Choto wykorzystał Marcin Chmiest. Były legionista uprzedził bramkarza Legii, dopadł do piłki i umieścił ją w bramce gości. W przedmeczowych wywiadach Chmiest mówił, że bardzo chciałby strzelić gola Legii, ale chyba w najśmielszych snach nie przypuszczał, że stanie się to tak szybko.
W 7. minucie po faulu Veselina Djokovicia rzut wolny wykonywali gospodarze. Fabiański strzał obronił, ale jego interwencja znów nie była pewna. Z kolei w 17. minucie ładny rajd prawą stroną boiska przeprowadził Grzegorz Bronowicki. Udało mu się wyminąć dwóch piłkarzy Odry i podać piłkę do Piotra Włodarczyka. Ten uderzył na bramkę Krzysztofa Pilarza, a golkiper gospodarzy odbił futbolówkę wprost na głowę Cezarego Kucharskiego. Doświadczony napastnik Legii nie mógł zmarnować takiej sytuacji. Kibice warszawskiego zespołu mogli zatem odetchnąć z ulgą. Straty zostały odrobione, pozostało tylko strzelić zwycięską bramkę. Chyba nikt nie miał wątpliwości, że nie będzie to proste zadanie, tym bardziej, że boisko nie sprzyjało technicznym sztuczkom i ładnemu rozgrywaniu piłki.
W 24. minucie mieliśmy okazję zobaczyć pierwszą, z aż ośmiu, żółtych kartek w tym meczu. Faulowany był Piotr Włodarczyk, a kartonik ujrzał Marcin Krysiński. Tego spotkania zawodnik Odry z całą pewnością nie zaliczy do udanych. Już 7 minut po tej sytuacji po raz drugi zobaczył żółtą kartkę. W konsekwencji od 31. minuty gospodarze grali w dziesiątkę. Krysiński może mówić o podwójnym nieszczęściu. Nie dość, że osłabił swój zespół, to na dodatek faulował w polu karnym gości! W tym momencie mocniej zabiły serca kibiców Legii. Z kolei fani z Wodzisławia nie byli zbytnio zachwyceni obrotem sytuacji. 3000 osób wpatrzone było w Piotra Włodarczyka, kiedy ustawiał piłkę na tzw. "wapnie". Niestety, kolejny już raz, nie potrafił "oszukać" bramkarza rywali. Pilarz dobrze wyczuł intencje napastnika Legii i bez problemów złapał piłkę. Wydawać by się mogło, że grając w osłabieniu, Odra cofnie się do obrony i będzie się starała utrzymać korzystny dla niej rezultat. Tymczasem wodzisławianie walczyli, biegali, szukali każdej możliwości przedarcia się pod bramkę gości i oddania strzału.
Tuż pod koniec pierwszej połowy ładnym strzałem z dystansu popisał się Łukasz Surma. Niestety piłka minęła róg bramki Pilarza. Sędzia Szydłowski doliczył jeszcze jedną minutę, po czym piłkarze udali się do szatni.
Druga połowa spotkania to lekka przewaga Legii i gra Odry z kontry. W 52. minucie pierwszej zmiany dokonał trener Dariusz Wdowczyk. Za Djokovicia wszedł Jakub Rzeźniczak. Ostatnim razem widzieliśmy tego zawodnika na boisku jeszcze jesienią w meczu z Arką Gdynia.
Im bliżej było do końca meczu, tym więcej mogliśmy oglądać ciekawych akcji. W 63. minucie obok słupka bramki Fabiańskiego strzelał kapitan Odry Jan Woś. Z kolei w 67. minucie fenomenalnym, mocnym uderzeniem popisał się Edson da Silva. Niestety, ono również nie leciało w światło bramki. W 75. minucie dobrą akcję przeprowadził Marcin Chmiest. Napastnik gospodarzy biegł środkiem boiska, ominął Choto, ale Fabiański tym razem dobrze wyszedł z bramki i wybił piłkę. Chmiest zderzył się jeszcze z golkiperem Legii i przez dłuższą chwilę nie podnosił z boiska. Niezbędna była interwencja lekarzy, ale ostatecznie uraz okazał się niegroźny.
Końcowe minuty należały zdecydowanie do legionistów. Goście co chwila przeprowadzali ataki na bramkę Krzysztofa Pilarza. Niestety, nie przynosiły one zmiany rezultatu. W 89. minucie drugą bramkę dla Legii zdobył Cezary Kucharski, ale sędzia dopatrzył się spalonego i gola strzelonego po gwizdku nie uznał. Ale co się odwlecze, to nie uciecze. 3 minuty później powtórzyła się sytuacja z jesieni. Wtedy to w 92. minucie bramkę na 2-1 dla warszawskiego zespołu zdobył Sebastian Szałachowski. Tym razem gol padł również w 92. minucie, ale na listę strzelców wpisał się Marcin Burkhardt. Wojciech Szala dograł piłkę w pole karne na głowę Kucharskiego, ten odegrał ją do tyłu, do Burkhardta. Pomocnik Legii świetnym strzałem z woleja umieścił futbolówkę w siatce. W tym momencie w sektorze gości wybuchł szał radości! Piłkarze Legii długo cieszyli się ze zwycięstwa, a wodzisławianie po raz kolejny smutni i źli schodzili do szatni. Nie ma jednak wątpliwości – wygrał lepszy.
Po tym meczu Legia nadal pozostanie liderem. Kolejne spotkanie rozegra 31.03. o godzinie 20:00 z zaprzyjaźnioną Pogonią Szczecin. Zapraszamy!
Autor: Mishka