Wstyd i upokorzenie...
Po 90 minutach gry bez pomysłu, biciu głową w mur, Legia po raz drugi w tym sezonie musiała uznać wyższość Odry. Goście ograniczyli się do kontrataków, a przez większość spotkania bronili się całą drużyną na własnej połowie. Co gorsze, Legia nie wykorzystała znakomitej okazji by wyprzedzić w tabeli Wisłę Kraków i objąć pozycję lidera! Po meczu z Odra Legia mogła być zależna tylko od siebie - jak często powtarza Jan Urban. Niestety to goście wywieźli z Łazienkowskiej trzy punkty po golu Piotra Piechniaka w 45 minucie.
Trener Legii zmienił skład w porównaniu do spotkania z Cracovią. W miejsce pauzującego za czerwoną kartkę Dicksona Choto zagrał Inaki Astiz. Kontuzjowanego Ariela Borysiuka zastąpił Marcin Smoliński, a na lewym skrzydle zamiast Macieja Rybusa biegał Sebastian Szałachowski. Od samego początku legioniści osiągnęli przewagę, z której jednak nic a nic nie wynikało. W 4. minucie Marcin Mięciel nie zdołał opanować futbolówki kilka metrów przed bramką Odry. Chwilę później groźną akcję przeprowadzili goście, a kontuzji doznał Wojciech Szala. W jego miejsce na placu gry pojawił się Tomasz Kiełbowicz, a Jakub Wawrzyniak przesunął się na środek obrony. W 17. minucie techniką błysnął Marcin Mięciel, który pięknie zagrał piętą w pole karne do wbiegającego Marcina Smolińskiego, ale ten nie zdołał opanować futbolówki. W 27. minucie "Miętowy" stanął przed szansą na zdobycie gola, ale jego uderzenie z główki po dośrodkowaniu Jakuba Rzeźniczaka przeleciało obok bramki. Dziesięć minut później na strzał zza pola karnego zdecydował się Tomasz Kiełbowicz - piłka minimalnie minęła słupek bramki Odry. Mimo naporów Legii do goście tuż przed przerwą objęli prowadzenie. Z rzutu wolnego dośrodkował Brasilia, a Wawrzyniak tak nieporadnie wybijał piłkę głową, że ta trafiła na 4 metr prosto do Piotra Piechniaka, który bez najmniejszych problemów wbił ją do bramki.
W przerwie Jan Urban dokonał jednej zmiany. Przy stanie 0-1 zdjął napastnika Marcina Mięciela i wprowadził pomocnika Macieja Rybusa. W linii ataku do Bartłomieja Grzelaka dołączył Sebastian Szałachowski. Odra w drugich 45 minutach praktycznie nie istniała. W 51. minucie ładny strzał oddał Szałachowski, ale Onyszko świetnie obronił. Chwilę później "Szałach" padł w polu karnym ale arbiter Adam Lyczmański nie dopatrzył się faulu na legioniście. Najlepszą okazję wojskowi mieli w 59. minucie. Z prawej strony Rzeźniczak posłał piłkę po ziemi wzdłuż bramki - wystarczyło tylko by któryś z legionistów dostawił nogę, jednak zarówno Szałachowski jak i Rybus minimalnie się spóźnili ze wślizgami. Jeżeli jednak to była najlepsza sytuacja w tym meczu, to trudno o to korzystny rezultat... Do 90 minuty wodzisławianie umiejętnie się bronili, czasami dopisywało im szczęście, a w bramce prowokował Arkadiusz Onyszko, który z resztą został za to ukarany żółtą kartką. W 83. minucie na wiwat z daleka uerzył jeszcze Astiz, ale w tym czasie zniecierpliwiona publiczność już gwizdała nie tylko na nieporadne ataki swoich pupili, ale także gdy na boisko wchodził Piotr Giza.
Teraz warszawian czeka dalsza pogoń za liderem i "trudny mecz" w Bytomiu.
Woytek