Cudu nie było
Powiedzmy sobie szczerze... przed meczem z Polonią oprócz presji ze strony prasy i kibiców nic nie przemawiało za tym, że Legia wywiezie z Bytomia trzy punkty. Jednak w piątek Wisła Kraków zrobiła kolejny prezent i dała szansę legionistom na objęcie prowadzenia w tabeli. Każdy, więc liczył na 3 punkty. I trzy punkty były, tyle, że wywalczyła je Polonia po golu Bazika.
Jakby było mało problemów w linii obrony stołecznej drużyny... już przed meczem żołądek rozbolał Jakuba Rzeźniczaka. Na rozgrzewkę wybiegło 12 legionistów. Ostatecznie w linii obrony "Rzeźnika" zastąpić musiał Tomasz Jarzębowski. To spowodowało przemeblowanie w pomocy. Na bokach zagrali Rybus i Radović, a najbardziej wysuniętym był Sebastian Szałachowski.
Już w 3. minucie legioniści przeprowadzili groźną akcję prawą stroną. Jarzębowski ładnie podał w pole karne do Radovicia, który oddał dobry strzał, ale minimalnie obok słupka. W odpowiedzi Kilar ładnie uderzył z główki nad poprzeczką. W 23. minucie Mucha musiał interweniować poza polem karnym
Świetną okazję legioniści mieli w 31. minucie. Radović dośrodkował w pole karne, gdzie piłkę z trudnej pozycji uderzył Szałachowski prosto w okienko, ale genialnie obronił Gąsiński.
W 38. minucie Bykowski otrzymał świetne podanie na 18 metr i miał przed sobą tylko Muchę, ale zwlekał z oddaniem strzału, obrońcy Legii zdążyli się cofnąć a uderzenie Bykowskiego przeleciało nad poprzeczką.
Po przerwie mecz nie różnił się w zasadzie niczym od tych, które oglądaliśmy do tej pory. Średnio groźne akcje Legii i takie same bytomian. W 70. minucie na boisku pojawił się Dong. Chińczyk zastąpił na placu gry Miroslava Radovicia. Niestety już na początku Dong zaliczył stratę, po której poszła kontra gospodarzy i Bazik po podaniu Radzewicza skierował piłkę do pustej bramki. Legia ruszyła do odrabiania strat. Iwański z rzutu wolnego uderzył tuż nad poprzeczką, a kilka minut później wyśmienitej okazji nie wykorzystał Bartłomiej Grzelak, który w sytuacji sam na sam przestrzelił obok słupka! Chwilę później rzut rożny wywalczył Tomasz Kiełbowicz, ale tradycyjnie nic ze stałego fragmentu gry nie wyszło. Legia zaczęła naciskać coraz bardziej. W 84. minucie Grzelak pięknie z półobrotu uderzył w słupek, ale tylko w jego zewnętrzną część. Nie bardzo na murawie sobie radził Dong.
W ostatnich minutach legioniści przypuścili wiele ataków, ale szkoda w ogóle o tym pisać - indolencja strzelecka trwa.