Legia nadal bez punktów
W II kolejce grupy J Ligi Europy Legia Warszawa przegrała swój drugi mecz. Tym razem, przy pustych trybunach w Warszawie, mistrz Polski nie sprostał cypryjskiemu Apollonowi Limassol.
Legioniści dobrze rozpoczęli I połowę. Skutecznie atakowali pressingiem rywali i nie dawali im nawet szansy na rozegranie ataków. Sami zaś próbowali znaleźć sposób na rozerwanie defensywy gości i prawie się to udało w 7 minucie, gdy po kapitalnym podaniu Miroslava Radovicia, Henrik Ojamaa bardzo sprytnym uderzeniem lobem trafił w poprzeczkę.
Po paru minutach gra się uspokoiła, zaczęły powtarzać się niedokładności z obu stron. „Wojskowi” rozciągnęli linie i obrońcy mieli trudności z wyprowadzeniem piłki, bowiem mieli do gry jedynie Ivicę Vrdoljaka, gdyż Radović i Helio Pinto przebywali głównie na połowie Apollonu. Akcjom mistrzów Polski brakowało zmiany tempa, prowadzone były jednostajnie i dość łatwo rozszyfrowywali je Cypryjczycy.
Od 20 minuty gra się ożywiła. Najpierw pięknie przedarł się środkiem Ojamaa, który balansem ciała zgubił krycie obrońców i uderzył lewą nogą z 18 metrów, ale niecelnie. Po chwili oglądaliśmy piękną akcję legionistów, w której futbolówkę odebrał Pinto, szybko zagrał do Radovicia, ten wstrzymał atak, poczekał na Portugalczyka i wspaniale mu podał w pole karne, gdzie nasz pomocnik w ostatniej chwili został przyblokowany.
W odpowiedzi Apollon wyprowadził atak, po którym jeden z ich piłkarzy zanurkował w polu karnym, wykorzystując niepotrzebne wyjście z bramki Wojciecha Skaby. Sędzia popełnił ogromny błąd i podyktował rzut karny, a bramkarza ukarał żółtą kartką. Na szczęście Sangoy strzelił nad poprzeczką.
Po tej sytuacji wydawało się, że Legia odzyskuje inicjatywę. Znów sprytnie przedarł się Ojamaa, dobrze radził sobie Radović. Odstawał natomiast Wawrzyniak, który nie dawał odpowiedniego wsparcia Żyrze. Mało efektywny w ofensywie był też Rzeźniczak. Inna sprawa, że Apollon mądrze odcinał naszym zawodnikom możliwość rozegrania ze skrzydeł i sporo akcji trzeba było konstruować środkiem.
W 30 minucie z groźną kontrą wyszli goście, ale w ostatniej chwili ich atak skasował głową Tomasz Jodłowiec, a chwilę potem oglądaliśmy już koronkową akcję Legii i rozegranie po linii Pinto – Vrdoljak – Ojamma. Estończyk dobrze zacentrował w pole karne, gdzie obrońca w ostatniej chwili zdjął piłkę z głowy mało aktywnemu Wladimerowi Dwaliszwiliemu.
Potem gra się ponownie uspokoiła. Dopiero w końcówce I połowy oglądaliśmy sytuacje pod bramką gości. Najpierw w 42 minucie źle z 18 metrów uderzył Ivo, a już w doliczonym czasie gry mieliśmy chyba najlepszą okazję bramkową, gdy Radović wypatrzył na lewej stronie Żyrę, a ten po ziemi odszukał Ojamęę. Niestety, Estończyk źle strzelił lewą nogą i bramkarz obronił.
Początek drugiej połowy nie przyniósł zmiany w obrazie gry. Legioniści atakowali, ale robili to bardzo wolno, długo myśleli nad sposobem rozwiązania akcji, czego najlepszym przykładem było zachowanie Wawrzyniaka z 52 minuty, który miał masę czasu, masę miejsca, a nie mógł podjąć decyzji, co zrobić z futbolówką. Apollon zaś bronił się mądrze niemal całym zespołem i próbował wyprowadzać kontrataki.
I ten pomysł na grę przyniósł Cypryjczykom efekt w 56 minucie, gdy po niewytłumaczalnej stracie Żyry wyszli z kontratakiem dwóch na jednego i Sangoy zdobył w końcu bramkę.
Strata gola na trochę pobudziła „wojskowych” i zaczęli sobie stwarzać okazje. W 61 minucie po dośrodkowaniu Żyry z rzutu rożnego sytuacyjnie kolanem uderzał Jodłowiec, ale golkiper gości był na posterunku. Ani się obejrzeliśmy, a już „Rado” kapitalnie znalazł wpadającego w pole karne Wawrzyniaka, ten wycofał piłkę, nie sięgnęli jej Dwaliszwili i Ojamaa, a strzał zamykającego akcję Rzeźniczaka został zablokowany. Po kolejnych 60 sekundach Radović pięknie podał do Żyry, który był z prawej strony „szesnastki”, miał futbolówkę na swej lewej, lepszej nodze, ale uderzył bardzo niedokładnie nad poprzeczką. Wreszcie w 66 minucie znów Radović zagrał do Żyry, ten wypuścił w bój Wawrzyniaka, ale nasz prawy obrońca został zablokowany. Po rzucie rożnym „Żyrki” Dwaliszwili uderzył głową nad poprzeczką.
Na tym zakończyła się przewaga podopiecznych Jana Urbana. Goście opanowali sytuację i rozpoczęło się powolne bicie warszawską głową w mur. Legioniści nie mieli pomysłu na sforsowanie szczelnych zasieków Apollonu i właściwie jedyną okazję stworzyli w 87 minucie, gdy Radović poczarował w polu karnym, wrzucił prosto na głowę Michała Kucharczyka, który parę minut wcześniej zastąpił Ojamęę, a ten uderzył za lekko i bramkarz bez trudu obronił.
Sędzia doliczył jeszcze 4 minuty, ale gospodarze nie byli w stanie już zagrozić rywalom.
Legia, choć indywidualnie wydaje się mieć lepszych piłkarzy, to przegrała mecz z lepiej poukładaną ekipą Apollonu Limassol 0-1.
Autor: Qbas