Powtórka z rozrywki
Legia Warszawa pokonała 4-1 Lechię Gdańsk w meczu 1/8 finału Pucharu Polski i pewnie awansowała do ćwierćfinału tych rozgrywek. Dwa gole dla "Wojskowych" zdobył Aleksandar Prijović, a po jednym trafieniu dołożyli Nemanja Nikolić i Igor Lewczuk. Legioniści, szczególnie w pierwszych 45 minutach, prezentowali się słabo, lecz bramki z drugiej odsłony uratowały nieco atrakcyjność tego widowiska.
Pierwszy kwadrans spotkania upłynął pod znakiem nieudanych akcji. Obydwie jedenastki starały się zdominować środkową strefę boiska, ale żadnej z ekip ta sztuka się nie udała. W efekcie gra była chaotyczna, a okazji bramkowych było jak na lekarstwo. Widowisko wyglądało naprawdę marnie i dopiero w 23. minucie zrobiło się interesująco po... nieporozumieniu Jakuba Rzeźniczaka i Dusana Kuciaka. Ten pierwszy niepotrzebnie podawał głową do swojego bramkarza, co omal nie zakończyło się golem samobójczym. Niebawem to jednak legioniści wyszli na prowadzenie. Po dobrze egzekwowanym rzucie rożnym najlepiej w szesnastce Lechii odnalazł się Aleksandar Prijović, który głową pokonał Marko Maricia. W 30. minucie przyjezdni po raz pierwszy zmusili Kuciaka do interwencji. Wówczas na uderzenie zza pola karnego zdecydował się Bruno Nazario, ale Słowak udanie wybił piłkę poza linię końcową. Za kilkadziesiąt sekund odgryźli się gospodarze. Aleksandar Prijović dobrze wybiegł do prostopadłego podania, znalazł się sam na sam z Marciem, ale trafił wprost w niego. Cztery minuty przed końcem gdańszczanie powinni doprowadzić do remisu. Najpierw Dusan Kuciak w świetnym stylu odbił mocną próbę Macieja Makuszewskiego, a za chwilę do pustej bramki z półwoleja nie trafił Bruno Nazario. W 45. minucie Michał Kucharczyk mógł zaliczyć asystę, kiedy jego płaskie podanie w szesnastkę ofiarnie wybił Rafał Janicki. W jednej z ostatnich akcji fatalny błąd popełnił Dusan Kuciak, który podał wprost do Milosa Krasicia, były pomocnik m.in. Juventusu Turyn z łatwością minął Jakuba Rzeźniczaka, jednak będąc w polu karnym został powstrzymany przez defensorów z Warszawy.
Druga połowa rozpoczęła się od mocnego i bardzo niecelnego uderzenia Milosa Krasicia, który zamiast do siatki trafił w kibiców na trybunie. W 50. minucie legioniści mogli podwyższyć prowadzenie. Nemanja Nikolić przebiegł z piłką niemal połowę boiska, na pełnej szybkości minął Marko Maricia, który końcówkami palców zdołał jeszcze odbić jego strzał z ostrego kąta. Trzy minuty potem zagroził Ariel Borysiuk. Pomocnik przyjezdnych zaprezentował swój atut – mocno kopnął futbolówkę z dystansu – lecz Dusan Kuciak stanął na wysokości zadania. Lechia, nie mając nic do stracenia, atakowała coraz mocniej i w 55. minucie mogła doprowadzić do remisu. Bruno Nazario znów zawiódł swoich kolegów, tym razem marnując sytuację jeden na jeden z bramkarzem warszawskiego zespołu. Po godzinie gry Legia po raz drugi pokonała Marko Maricia. Z rzutu wolnego mocno dośrodkował Tomasz Brzyski, piłka odbiła się od poprzeczki i spadła wprost pod nogi Nemanji Nikolicia. Węgierski napastnik takich okazji nie zwykł marnować i strzałem z półwolej uradował stadion przy Łazienkowskiej. Za dziesięć minut ten sam napastnik znów dał o sobie znać. Snajper gospodarzy główkował po centrze z lewego skrzydła i tym wspaniała obrona Maricia uratowała przyjezdnych. Kwadrans przed końcem rywalizacji lechistów już jednak nic nie uratowało. Po wrzutce z rzutu rożnego najwyżej w szesnastce wyskoczył Igor Lewczuk i głową podwyższył prowadzenie gospodarzy. Chwilę potem oglądaliśmy już gola dla Lechii... Michał Mak dostał podanie z prawej strony i mocnym uderzeniem pod poprzeczkę zdobył honorowe trafienie dla swojego klubu. Tego wieczoru ostatnie słowo należało jednak do Legii. Gracze Henninga Berga wykorzystali ofensywne usposobienie swojego rywala i raz po raz przeprowadzali groźne kontry. Jedną z nich na gola zamienił Aleksandar Prijović, perfekcyjnie zamykając podanie od Michała Kucharczyka.
Autor: Wiśnia