Po wygranej z Szachtarem można było się łudzić, że nasz zespół wykona kolejny krok do przodu i w końcu wygra ligowe spotkanie z drużyną walczącą o mistrzostwo. Niestety, znów zostaliśmy sprowadzeni na ziemię - rumuński trener nadal jest przekonany, że punkty zdobywa ten, kto dłużej utrzymuje się przy piłce. Wszystkie miejsca na trybunach zostały wyprzedane ze sporym wyprzedzeniem.
Była gorąca atmosfera, głośny doping, wzajemne uprzejmości, a nawet pozdrowienia kibica po drugiej stronie muru wysłane przez fanatyków z Łazienkowskiej i Bułgarskiej.
O ile w czwartek w Krakowie było naprawdę ciepło i na trybunach wiele osób dopingowało w samych koszulkach, w niedzielę było już typowo jesiennie - zimno, deszczowo, a w trakcie meczu także wietrznie. Choć i to nie przeszkodziło sporej grupie fanatyków z Żylety, by pod koniec spotkania pozbyć się koszulek.
Dla fanów Lecha był to pierwszy od dwóch lat legalny wyjazd na nasz stadion. Przypomnijmy, że ostatnio "Kolejorz" obecny był na zakazie w sektorze gości dzięki naszej uprzejmości. Lechici do Warszawy przyjechali raptem trzy dni po meczu na Gibraltarze. Do stolicy przybyli pociągiem specjalnym w bardzo dobrej liczbie. Na naszym stadionie zasiedli odpowiednio wcześniej. W sektorze gości wywiesili 10 flag: Sprawa Honoru, Lech Poznań Pyrlandia Forever, Reprezentujesz KKS Lech, Poznań Fanatics, Lech Poznań Skinheads, Ratajscy Fanatycy, Grunwald, Wildeccy Fanatycy 08, Pleszewcscy Fanatycy. Ponadto wywiesili transparent "Fuck Antifa", PDW dla kibiców ŁKS-u oraz płótna PDW dla własnych fanów, a także flagę Norwegii dla legionisty przebywającego po drugiej stronie muru.
Dobrych kilkanaście minut przed rozpoczęciem meczu rozpoczęła się wymiana uprzejmości. Lechici próbowali prowokować przyśpiewką "Gdzie twoje berło?". Z naszej strony poleciała cała gama antylechickich przyśpiewek. Czyli mecz Legia - Lech w normalnych okolicznościach przyrody. Przypomnijmy, że kiedy ostatnio lechici gościli przy Ł3 - na zakazie - obie strony nie ubliżały sobie wzajemnie. Teraz było już "normalnie", ale też bez przesadnej ilości bluzgów. W skali całego spotkania można rzec, że bluzgów było niewiele. W pierwszej połowie pojawiły się wrzuty z naszej strony na zgody KKS-u: Arkę ("Co to jest za drużyna...") i ŁKS ("Trzyliterowa..."). Były także okrzyki "Zawsze i wszędzie..." w związku z zakazami stadionowymi, przez które część legijnej braci nie może pojawiać się na trybunach. Później również pojawiły się bluzgi na Haniora.

Kiedy po jednej ze skutecznych interwencji w defensywie, "August" cieszył się z zatrzymania gracza Lecha, usłyszał z Żylety skandowanie "Rafał Augustyniak". Dawno niesłyszane. Kilka razy kiedy arbiter podejmował niekorzystne naszym zdaniem decyzje, jechaliśmy z nim równo. Niosło się m.in. "polscy sędziowie...", czy "j... sędziego i całą rodzinę jego". Dwukrotnie w trakcie meczu śpiewaliśmy na dwie strony, machając przy tym szalami.
Na murawie nic się nie zmieniało. Legia miała raptem parę sytuacji, a kupiony za 3 miliony euro drewniany napastnik po raz kolejny nie pokazał nic. Podobnie jak wielu jego kolegów z drużyny. Mimo wszystko staraliśmy się nakręcić zespół by walczył z całych sił o zwycięstwo. "Legia walcząca, Legia walcząca do końca" - niosło się z naszej strony. Na kwadrans przed końcem ryknęliśmy "Gdybym jeszcze raz...", a dobrych kilka minut później, pozbywając się koszulek, śpiewaliśmy "Nie poddawaj się, ukochana ma...". Marzenia o zwycięskim golu okazały się płonne i spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.

Straciliśmy punkty po raz ósmy w tym sezonie (na 12 meczów!) ligowym. Takie wyniki odpowiadają co najwyżej rumuńskiemu szkoleniowcowi, który znów w durny sposób tłumaczył amatorkę, którą musimy oglądać co kilka dni od wielu tygodni. Gra piłkarzy polegająca na utrzymywaniu się przy piłce zdecydowanie nie przypadła kibicom do gustu, czemu Żyleta dała wyraz skandując "Legia grać, k... mać", kiedy tylko piłkarze podeszli pod naszą trybunę. "Hej Legio chcemy mistrzostwa" - usłyszeli po chwili. Choć tak naprawdę nasze oczekiwania wydają się dziś z kosmosu - wydaje się, że prędzej czeka nas walka o utrzymanie aniżeli o mistrzowski tytuł. Po przepaleniu rekordowej ilości euro na transfery, czy kolejnych darmozjadów w sztabie...
Przed nami czwartkowy mecz w Pucharze Polski z Pogonią, na który "Portowcy" przyjadą pociągiem specjalnym. Później zaś z powodu zakazu wyjazdowego (za antysemickie okrzyki) nie będzie nam dane pojechać na stadion Widzewa.

P.S. Na meczu zadebiutowały dwie legijne flagi - płótno "Białołęka" z frazą "Szacunek, oddanie, godna postawa. Dzielnica wierna Legii Warszawa", a także 28-metrowa flaga "Legia Warszawa" (z hasłem pisanym gotykiem), z buldogiem po środku obok legijnego herbu.
Frekwencja: 26 498
Kibiców gości: ok. 1400
Flagi gości: 10
Autor: Bodziach
Legia Warszawa 0-0 Lech Poznań - Mishka / 62 zdjęcia
Legia Warszawa 0-0 Lech Poznań - Piotr Galas / 69 zdjęć
Legia Warszawa 0-0 Lech Poznań - Maciek Gronau / 62 zdjęcia
Legia Warszawa 0-0 Lech Poznań - Kamil Marciniak / 28 zdjęć
