Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z Pogonią

Legia Warszawa po dogrywce przegrała w 1/16 finału Pucharu Polski z Pogonią Szczecin 1-2 i pożegnała się z rozgrywkami. Legioniści swoją nieskutecznością i momentami dekoncentracji w obronie zapłacili najwyższą cenę i zaliczyli najgorszy start w krajowym pucharze od 9 lat. Zapraszamy na oceny, jakie wystawiliśmy graczom stołecznej drużyny za ostatni mecz, w którym byli prowadzeni przez trenera Edwarda Iordanescu.

REKLAMA

 


Kacper Urbański  - W spotkaniu z Pogonią w końcu otrzymał szansę występu na swojej nominalnej pozycji, czyli jako środkowy pomocnik. W zasadzie jednak przesuwał się po całej długości oraz szerokości boiska, co dawało zespołowi przewagę w środku pola. Po raz kolejny był jedynym zawodnikiem stołecznej drużyny, który potrafił zrobić z piłką coś więcej i nie było to tylko dozą przypadku czy szczęścia. Nie bał się wejść w pojedynek z rywalami, wręcz szukał ich jak najczęściej i wychodził z nich w większości skutecznie. Starał się być również motorem napędowym, brał na siebie ciężar rozegrania, rozrzucając piłki do ofensywnych zawodników, ale także współpracując dobrze z resztą partnerów środkowej linii. Kilkukrotnie próbował zaskoczyć rywali strzałem z dystansu, choć nie był w tym szczególnie skuteczny, ale przy jednym kiksie szczęśliwie udało mu się dograć do niepilnowanego na polu karnym Claude'a Goncalvesa, jednak Portugalczyk spudłował w dogodnej okazji. Był bardzo pracowity, starał się zarówno w ofensywie, jak i defensywie, by wspomóc drużynę. Przede wszystkim był jednym z nielicznych zawodników, po których widać było chęć do ataku i zwycięstwa, a jego zmiana w 67. minucie była kompletnie nietrafiona. 


Claude Goncalves - Dla Portugalczyka był to pierwszy mecz w wyjściowym składzie od sierpniowego spotkania z GKS-em Katowice. Na boisku pracował jak za dwóch, szczególnie bez piłki. Był wybiegany, gonił za rozgrywającymi akcje rywalami, naciskał ich pressingiem i starał się jak najszybciej odebrać gościom posiadanie. Takimi akcjami wielokrotnie sprawiał dużo problemów zawodnikom Pogoni. Oprócz skutecznego nacisku, podobnie jak Kacper Urbański, nie bał się również wziąć za rozegranie i przyspieszyć ataku własnego zespołu, choć był w tym aspekcie trochę mniej aktywny. Często współpracował ze swoim wcześniej wspomnianym kolegą z linii pomocy, wielokrotnie wymieniali się podaniami i starali rozkręcić ataki. Gocalvesowi zdarzyło się jednak kilka błędów technicznych, które niweczyły te starania. Przede wszystkim również zmarnował fenomenalną szansę na otwarcie wyniku. W 42. minucie nieco przypadkowo otrzymał od Urbańskiego piłkę w okolicach 10. metra, był niepilnowany, w bardzo komfortowej sytuacji, jednak momentalnym uderzeniem tuż po przyjęciu fatalnie spudłował nad bramką. To powinien być chociaż celny strzał,  a wtedy prawdopodobnie mogłoby się to skończyć golem i być może innym rezultatem całego pojedynku. Jeszcze chwilę wcześniej, w 35. minucie dobrze poszedł za akcją i odebrał z prawej strony pola karnego prostopadłe podanie od Petara Stojanovicia, uderzył z bardzo ostrego kąta i zmusił bramkarza Pogoni do nieprzyjemnej interwencji, który prawie wpakował sobie piłkę do własnej bramki. Całościowo może być jednak względnie zadowolony z tego występu. Zszedł z murawy w 67. minucie.


Petar Stojanović - To był jeden z nielicznych meczów, w których Słoweniec wystąpił na teoretycznie swojej nominalnej pozycji prawego obrońcy. Pokazał jednak zdecydowanie więcej ofensywnych inklinacji niż gdy był ustawiony pięterko wyżej. Bardzo często podłączał się do ataków, dając dodatkową opcję do rozegrania i rozrzucania akcji. Wiele razy otrzymywał podania przy polu karnym "Portowców" i szukał partnerów w polu karnym i jego okolicach. Na pochwałę szczególnie zasługuje jakość jego prostopadłych podań za linię obrony, którymi w tym meczu trzykrotnie wyprowadził swoich kolegów do pozycji strzeleckich i zdecydowanie zaskakiwał defensorów gości. Trochę gorzej wyglądał w aspektach defensywnych. Zdarzało mu się zapomnieć wrócić do obrony czy zgubić krycie, nie był również szczególnie pewny w pojedynkach z rywalami, także tych szybkościowych. W aspektach ofensywnych był to występ wart pochwały, ale w obronie miał pewne braki. Opuścił boisko po pierwszej połowie dogrywki.


Arkadiusz Reca - W zasadzie za wiele nie można napisać o występie bocznego obrońcy. Do momentu zmiany na lewej stronie wyglądał przyzwoicie. Pracował zarówno w defensywie, jak i ofensywie, choć w ataku nie udało mu się wykreować niczego specjalnego. W obronie natomiast dość dobrze trzymał atakujących graczy Pogoni z prawej strony, skutecznie się ustawiał i nie pozwalał im rozwinąć skrzydeł. Niestety, pod koniec pierwszej połowy potwierdziły się obawy dotyczące tego zawodnika. W zwykłym sprincie, jakich wiele w każdym spotkaniu, Reca nabawił się kontuzji mięśniowej, która wyeliminowała go z gry w dalszej części tego meczu, jak i pewnie przez kilka następnych tygodni. 


Kamil Piątkowski - Już od początku meczu było widać, że defensor momentami ma duże problemy z opanowaniem gry. Przeplatał bardzo dobre i pewne interwencje z tymi złymi, fatalnymi kiksami, które mogły wiele kosztować drużynę. Miał w tym meczu wyraźne problemy z ustawianiem się i czytaniem gry, co zresztą poskutkowało stratą dwóch bramek. Przy pierwszym golu przesunął się do boku, a żaden z jego partnerów nie zaasekurował jego nominalnego ustawienia. To jednak nie byłoby błędem, gdyby stoper nie złamał przy tym zakładanej przez resztę defensorów pułapki ofsajdowej na Kamilu Grosickim, który następnie zdobył bramkę. Druga bramka zdobyta przez Pogoń to już seria jego błędów. Piątkowski najpierw w wyraźny sposób przegrał pojedynek i przebitkę w środku pola z napastnikiem gości, następnie nieco zagubiony próbował wrócić za wybiegającym Musą Juwarą i zdążył, ale grą na alibi pozostawił skrzydłowemu zbyt wiele wolnej przestrzeni i pozwolił mu na dogranie na pole karne. Generalnie były reprezentant Polski miał w tym spotkaniu spore problemy fizyczne w starciach z rywalami, brakowało jego odpowiedniej agresywności, doskoku i pewności w pojedynkach. Choć w 77. minucie dobrze znalazł się w polu karnym po dośrodkowaniu Juergena Elitima i głową skierował piłkę do siatki, notując swoje pierwsze trafienie w barwach stołecznego zespołu, to w kontekście popełnionych przez niego błędów, które przyczyniły się do porażki, nie ma większego znaczenia. 


Mileta Rajović  - Szkoda już słów na to, co w ostatnich tygodniach prezentuje duński napastnik. W czwartkowym meczu niczym nie zaskoczył - był bezproduktywny, przegrywał większość pojedynków fizycznych z defensorami szczecińskiego zespołu, dając się im całkowicie zdominować. W zasadzie można było odnieść wrażenie, że Rajović po prostu unika gry. Chował się za obrońcami, nie próbował wybiegać za nich czy szukać przestrzeni przed polem karnym. Zwyczajnie przebywał na boisku, jakby był na nim za karę. Grając w taki sposób, nie miał najmniejszych szans, by dojść do jakiejkolwiek, nie mówiąc już o groźnej, pozycji strzeleckiej. Tym samym napastnik przedłużył swoją serię meczów bez zdobytego gola. Rajović nie potrafi trafić do siatki rywala już od ponad miesiąca, co składa się na 6 meczów bez bramki i łącznie z ligowym spotkaniem z Pogonią, w którym trafił z rzutu karnego w 4. minucie, już ponad 500 minut bez trafienia. W czwartkowym meczu miał na to 67 minut, jednak grając tak beznadziejnie, nie miał na to szans.


Ermal Krasniqi  - Kosowianin miał w tym meczu pojedyncze przebłyski, ale jak na to, że zagrał przez pełne 120 minut, było ich zdecydowanie za mało. Wiele jego akcji lewą stroną kończyło się prostą stratą, oddaniem piłki rywalom bądź niecelnym strzałem z dystansu czy próbą dośrodkowania. Krasniqi szczególnie słabo wyglądał w pojedynkach z defensorami Pogoni. Choć ma bardzo dobre warunki fizyczne, to z łatwością dawał się przepychać i tracił posiadanie. Podobnie było w starciach szybkościowych przy kontratakach, skrzydłowy nie dawał rady wyprzedzać bocznych defensorów Pogoni, co wielokrotnie kończyło się zmarnowanymi atakami i prostymi stratami. O ile jeszcze w pierwszej połowie był aktywny, tak w drugiej części i całej dogrywce bardzo rzadko podłączał się do ataków. W drugiej części w zasadzie można było go zobaczyć tylko w 77. minucie, gdy dobrze powalczył o dośrodkowaną z rzutu rożnego piłkę przez Juergena Elitima i uderzył głową w światło bramki, ale świetnie wybronił ten strzał golkiper Pogoni. W dogrywce uaktywnił się jedynie w 108. minucie, gdy w końcu udało mu się pokonać rywala, wbiec w pole karne i dograć w głąb "szesnastki", ale przy tym podaniu też celnie na przedpolu interweniował bramkarz. To, że Krasniqi nie ma wysokich umiejętności technicznych, było wiadomym, ale jest również kolejnym zawodnikiem po Milecie Rajoviciu, który nie potrafi wykorzystać swoich atrybutów technicznych, a notorycznie dostaje szanse na grę.


Kacper Chodyna  - To, że prawoskrzydłowy rozegrał w tym meczu pełne 120 minut, jest nie tyle zaskakującym faktem, co wręcz skandalicznym. Przez cały ten czas był jednym z najsłabszych ogniw zespołu, nie zapewniał drużynie przewagi w żadnym aspekcie gry. Nawet w podstawowych elementach, takich jak pressing czy powrót za rywalem, wyglądał na zawodnika zagubionego i pozbawionego pomysłu. Chodyna poruszał się po murawie bez większego sensu – często wybierał złe ścieżki biegowe, nie potrafił pokazać się do podania w odpowiednim momencie, a gdy już otrzymywał piłkę, podejmował decyzje całkowicie sprzeczne z logiką gry. Jego zagrania były przewidywalne, tempo akcji spowalniało, a każda próba indywidualnego wejścia kończyła się stratą i napędzała kontrataki rywali. Brakowało mu zarówno dynamiki, jak i odwagi w pojedynkach 1 na 1. Zamiast ryzykować i próbować czegoś nieszablonowego, najczęściej oddawał piłkę do tyłu lub tracił ją przy pierwszym kontakcie z przeciwnikiem. Chodyna miał w tym meczu także dwie dobre sytuacje strzeleckie, które zmarnował. W 20. minucie otrzymał piłkę przed polem karnym, jednak kompletnie nie wiedział co z nią zrobić, wbiegł w pole karne, ale także długo czekał z podjęciem następnego kroku, a ostatecznie strzał w światło bramki był prosty do wyłapania dla bramkarza. Znacznie lepszą sytuację miał w 114. minucie, w której powinien odwrócić losy meczu. Skrzydłowy otrzymał na 11. metrze podanie od Ermala Krasniqiego, z w miarę komfortowej sytuacji uderzył mocno, ale prosto w środek bramki i stojącego tam bramkarza. Naprawdę ciężko zrozumieć, czemu trener Edward Iordanescu nie zdecydował się na wcześniejsze ściągnięcie skrzydłowego. Dyrektor sportowy Michał Żewłakow obiecywał, że przydatność Chodyny zostanie sprawdzona w kilku meczach, ale tych szans było już zbyt wiele, a skrzydłowy nadal nie pokazał, że zasługuje na grę w Legii.


Damian Szymański  -  Nie był to szczególnie udany występ defensywnego pomocnika. Szymański często tracił krycie w środkowej strefie i choć kilka razy udało mu się przeciąć akcje Pogoni i wykonać udany odbiór, to znacznie częściej dawał się pokonywać rywalom w prosty sposób. W wielu akcjach pomocnik był spóźniony z interwencjami, przez co musiał uciekać się do faulów. Zawodnik, który zwykle imponuje intensywnością i nieustępliwością, tym razem wyglądał na zagubionego i ospałego. Powinien zachować się znacznie lepiej przy pierwszym straconym golu. To on był ustawiony najbliżej Kamila Grosickiego, stał praktycznie przy samym skrzydłowym Pogoni, a jednak nie zdecydował się powrócić za nim do defensywny i zaasekurować pozycję Kamila Piątkowskiego, przez co zostawił ogromną wyrwę w okolicach własnego pola karnego i masę przestrzeni dla kapitana gości na swobodne wykończenie tego ataku. W ofensywie Szymański również nie potrafił wnieść wiele. Choć często podłączał się wyżej, zbyt wolno rozgrywał piłkę, wybierał najprostsze rozwiązania, unikając ryzyka. Podobnie jak Kacper Chodyna, miał dwie sytuacje strzeleckie, a szczególnie tę drugą powinien wykorzystać. W 19. minucie uderzył technicznie sprzed pola karnego, ale przestrzelił nad bramką. W 116. minucie dobrze wbiegł w pole karne, znalazł się niepilnowany na bliskiej odległości przed linią bramkową, lecz bez namysłu uderzył prosto przed stojącego przed nim bramkarza, a ta interwencja ostatecznie poskutkowała też kontrą, w której goście zdobyli zwycięską bramkę. To zdecydowanie jeden z gorszych meczów Szymańskiego w barwach Legii.


Steve Kapuadi  - Przez cały mecz obrońcy wyraźnie brakowało koncentracji i pewności w działaniach. Kapuadi prezentował się bardzo nerwowo i chaotycznie. W wielu sytuacjach reagował z opóźnieniem, źle czytał zamiary rywali, a jego ustawienie w polu karnym momentami wyglądało na całkowicie przypadkowe. Podczas szybkich kontrataków Pogoni był jednym z najbardziej zagubionych zawodników. Często zostawał między decyzjami – ani nie wychodził agresywnie do przeciwnika, ani nie asekurował odpowiednio partnerów. W efekcie tworzyły się duże luki w formacji defensywnej, które rywale wykorzystywali z łatwością. Szczególnie fatalne było jego zachowanie przy pierwszym straconym golu. Defensor skutecznie powrócił na pole karne za pędzącym Kamilem Grosickim, dogonił go i wydawało się, że ustawił się do dobrej pozycji na interwencję, jednak prostym przełożeniem piłki dał się całkowicie zwieść, zareagował nerwowo, a w końcowej fazie jeszcze się potknął, czym ułatwił skrzydłowemu wykończenie tej akcji, a zarówno sobie, jak i partnerom z defensywy utrudnił interwencję. Kompletnie brakowało mu w tym meczu koncentracji, szybkości reakcji i odpowiedzialności w kluczowych momentach.


Gabriel Kobylak - Dla golkipera był to pierwszy występ w pierwszym zespole Legii od początku lutego bieżącego roku. Dostał swoją szansę, ale kompletnie jej nie wykorzystał i pokazał, że zdecydowanie brakuje mu ogrania. Szczególnie dziwne było jego zachowanie przy pierwszej bramce dla "Portowców". Kobylak jeszcze przed tym, jak Kamil Grosicki oddał strzał, już położył się na ziemi, przez co nie miał szans, by skutecznie interweniować i jakkolwiek utrudnić skrzydłowemu wykończenie akcji. Przy drugim trafieniu, choć poszedł za podaniem, nie miał większych szans na skuteczną obronę. W 100. minucie dobrze wybronił zaskakujący strzał Musy Juwary z rzutu wolnego, wybijając piłkę ponad poprzeczkę. Generalnie, ani na przedpolu, ani w grze nogami, nie prezentował jakiejkolwiek pewności. 


Zmiennicy


Ruben Vinagre - Wszedł na boisko pod koniec pierwszej połowy za kontuzjowanego Arkadiusza Recę. Od początku prezentował dużą aktywność. Często pokazywał się do gry na lewej flance, zabierał z piłką i szukał indywidualnych rozwiązań. W swoich rajdach był skuteczny, z łatwością udawało mu się wykiwać zawodników Pogoni, jednak gorzej było z wykończeniem. Mało z jego licznych dośrodkowań docierało do celu, co od dłuższego czasu jest największym mankamentem lewego obrońcy. W 116. minucie dobrze dośrodkował na dalszy słupek na głowę Steve'a Kapuadiego, który zgrał piłkę na czystą pozycję dla Damiana Szymańskiego, lecz to była w zasadzie jedyna szansa, którą udało się wykreować Vinagre w tym meczu. Tym razem wyglądał pozytywnie w defensywie. Nie zapominał o wracaniu do obrony po akcjach ofensywnych, starał się grać blisko przeciwników i blokował sporo ich kontrataków. Gdyby nie masa niedokładnych zagrań ze strony Portugalczyka, można byłoby mówić o tym występie w bardziej pozytywnym sensie.


Juergen Elitim - Pojawił się na murawie w 67. minucie. Początkowo dał drużynie niesamowity impuls i wydawało się, że to właśnie jego przebojowości brakowało w tym meczu. Od razu zabrał się za rozegranie akcji i starał się je napędzać. Próbował kończyć je także indywidualnymi rozwiązaniami i strzałami z dystansu. W 77. minucie dwukrotnie świetnie dośrodkował na pole karne rywala - najpierw z rzutu rożnego posłał piłkę na głowę Ermala Krasniqiego, a chwilę później poprawił centrą prosto na głowę niepilnowanego w polu karnym Kamila Piątkowskiego, notując kolejną w tym sezonie asystę. Z czasem jednak Kolumbijczyk zaczynał gasnąć. Niby nadal rozgrywał piłkę, ale brakowało już mu takiego błysku i przyspieszenia, jak na samym początku. Dodatkowo popełnił kosztowny błąd w asekuracji, który pozbawił drużynę zwycięstwa. Elitim był ustawiony najbliżej wybiegającego za kontrą Adriana Przyborka i ewidentnie było widać, że w pewnym momencie odpuścił krycie pędzącego pomocnika, co pozwoliło mu wyjść na wolną pozycję, wbiec w pole karne i zdobyć zwycięską bramkę. Tak doświadczony zawodnik nie może zachowywać się w taki sposób w tak kluczowych momentach meczu.


Wahan Biczachczjan - Wszedł na boisko w 67. minucie. Podobnie jak Juergen Elitim, starał się dać zespołowi jakiś impuls. Pokazywał się do podań w środku pola i szukał gry. Był jednak znacznie mniej skuteczny w tym aspekcie. Mało z jego indywidualnych rozwiązań zaskakiwało defensorów Pogoni, przez co Biczachczjan musiał wycofywać piłkę. Ormianin wielokrotnie starał się zaskoczyć bramkarza rywali strzałami z dystansu. Po jednym z nich, choć był zablokowany, udało mu się wywalczyć rzut rożny, po którym legioniści zdobyli wyrównującą bramkę. Pod koniec pierwszej połowy dogrywki uderzył ze skraju pola karnego, lecz tylko w środek bramki. Zdecydowanie najwięcej swoim strzałem z większej odległości mógł zrobić w 108. minucie. Do Biczachczjana trafiła wtedy piłka odbita przez bramkarza Pogoni po indywidualnej akcji Ermala Krasniqiego, Ormianin poprawił piłkę na prawą nogę i uderzył z 14. metra, ale wprost w stojącego na linii bramkowej Mariana Huję. Dobrze, że skrzydłowy próbował dawać impuls i ryzykował z tymi uderzeniami, ale przynajmniej jedno z nich powinno zdecydowanie bardziej zagrozić bramce Pogoni.


Paweł Wszołek - Pojawił się na boisku na drugą połowę dogrywki. Nie był zbytnio widoczny. Mógł mieć bardzo dobre wejście, kiedy na samym stracie drugiej części dogrywki chciał zabrać się ofensywnie z piłką na prawej stronie, ale w ostatnim momencie zbyt mocno wypuścił sobie piłkę i zaprzepaścił szansę na groźną akcję. W 118. minucie posłał dobre, płaskie dośrodkowanie na pole karne, ale Damian Szymański nie zdołał doskoczyć do piłki.


Antonio Čolak  - Rozpoczął swój występ od 67. minuty. Trzeba przyznać - był zdecydowanie bardziej aktywny niż jego poprzednik, Mileta Rajović. Dochodził do podań w polu karnym i mógł mieć sytuacje strzeleckie, gdyby nie jakość jego przyjęcia. Za każdym razem, gdy otrzymywał podanie, nie potrafił skutecznie opanować piłki, odskakiwała mu ona od nogi, przez co albo tracił posiadanie na rzecz rywala, albo nawet gdy oddawał strzał, to był blokowany. Najbardziej objawiło się to już chwilę po jego wejściu, w 68. minucie. Napastnik miał dwie szanse na opanowanie piłki w polu karnym i dwukrotnie zrobił to źle, przez co najpierw został zablokowany, a potem oddał piłkę bramkarzowi. Najlepszą okazję strzelecką miał pod koniec drugiej połowy, kiedy wbiegł w pole karne, opanowując prostopadłe podanie Petara Stojanovicia, ale uderzył tylko w boczną siatkę. Z jego większej aktywności więc nie wynikało dużo więcej, bo choć znajdywał się w dobrych sytuacjach, to marnował je na potęgę.


REKLAMA
REKLAMA

Komentarze (21)

+dodaj komentarz
🙂 😊 😃 😁 😂 🤣 😇 😉 😜 😎 😍 🤩 😤 🤨 😐 🤔 🧐 🥳 😟 ☹️ 😢 😭 😡 🤬 🤯 👍 👎 💪 👏 🤝 🖐 🙏 🎉 👀 🤡 💩 ☠️ ❤️ 🤍 💚 🖤 🔥 💥 🚀 🔴 ⚪️ 🟢 ⚫️ ⭐️ ⚽️ 🏀 🏉 🏐 🥇 🥈 🥉 🏅 🏆 🍺 🍻 🕯

gof - 01.11.2025 / 17:36, *.vectranet.pl

Colak z minusem? przecież gdyby nie jego pójście do odbitej piłki i dogranie do Elitima, nie byłoby bramki wyrównującej...

odpowiedz
BRNB - 01.11.2025 / 17:34, *.orange.pl

P.Trenerze : Rajovica na lawke na pare meczy to moze przejrzy na oczy a dac szanse gry Colakowi lub Krasnickiemu wzglednie po polowie !!!

odpowiedz
L - 01.11.2025 / 15:45, *.play.pl

Ty sie uwziales na tego Rajovica? Wszyscy graja gowno, ale opisy Rajovica jakby komus krzywde zrobil, mimo, ze strzelil troche goli i to waznych. Reszta nie strzela w ogole, nawet nie asystuje i nie jest tak jechana.

odpowiedz
oLaf - 01.11.2025 / 19:45, *.vectranet.pl

@L: co Ty - agentem Rajovica jesteś??? ; )) Przecież to najgorszy zakup Legii w historii!!! (za 3 mln euro)

odpowiedz
Roma - 01.11.2025 / 15:34, *.lunet.eu

W skrócie: chyba najlepszy dotychczas występ Stojanovicia, Elitim to dwa minusy za drugą akcję bramkową, Kobylak z pewnością nie gorzej od Tobiasza.

odpowiedz
singspiel - 01.11.2025 / 20:52, *.7.83

@Roma: nie gorzej? ab na pewno?😁

odpowiedz
Jurek - 01.11.2025 / 12:54, *.versanet.de

Oprócz Kacpra Urbańskiego na boisku byli sami pozoranci.
Na ławce pseudo szkoleniowcy.

odpowiedz
Fcm - 01.11.2025 / 11:24, *.centertel.pl

Plusem meczu występ Kacpra, który coś próbował a nieudacznik ściąga go w 60 minucie 🤬. Więcej plusów nie ma...

Minusów za to kupę Reca, Krasniqi - jeździec bez głowy, Rajovic - drewno, Chodyna - to jest ewenement nikt nie ma więcej sytuacji w meczu i nie potrafi tego wykorzystać...
W Legii nie ma piłkarza co by dobrze wykonał rzut różny, wolnych zresztą też

odpowiedz
Obcy - 01.11.2025 / 11:11, *.t-mobile.pl

Żewłakow o Bobic powinni beknąć za te wszystkie mega transfery.🤡

odpowiedz
Matias - 01.11.2025 / 10:51, *.orange.pl

Oczekuje, że nowy trener będzie miał charyzmę i giga szacunek w szatni i całym klubie. I będzie miał jaja wyj@ć takich zawodników jak Chodyna, Colak, Rajović, Krasniqi, a będzie stawiał na młodych jak Żewłakow czy bracia Urbańscy.

odpowiedz
kibic LEGII od 50 lat - 01.11.2025 / 12:53, *.tpnet.pl

@Matias: zgadzam się + jeszcze Kun

odpowiedz
Aga - 01.11.2025 / 10:26, *.jmdi.pl

Jakie plusy???

odpowiedz
Barnaba Król Portalu Legionisci.com - 01.11.2025 / 10:08, *.110.73

Colak najlepszy na boisku po wejsciu, chyba pan Ciura okularów nie założył.

odpowiedz
Znawca - 01.11.2025 / 10:00, *.interkam.pl

Widać jak na dłoni jak takie urazy i przerwy u Piątkowskiego wybijają go z rytmu meczowego i formy.Nie poznaje gościa jak wyglądał w meczach z Rakowem czy Jagą(kapitalnie), a ostanio z meczów z Lubinem czy Pogonią.Nie wiem,czy on nie odczuwa tego urazu jeszcze i podświadomie gra zachowawczo, bo brakuje mu tego doskoku i agresywności i pewności siebie w interwencjach, jakby go coś blokowało.
Co do reszty zupełnie nie podobał mi się Damian Szymanski.W pierwszej połowie nie wchodził już w linie stoperów,grał zupełnie inaczej,wchodził nawet w pozycję nr 10,ale niestety tak jak autor napisał, braki techniczne i najprostsze wybory w ofensywie i wolne myślenie w 2 i 3 tercji,pokazują,że chłopak nie nadaje się do gry pozycyjnej z wymiennoscią pozycji i nie ma inklinacji,zeby pójść za akcją i w kluczowej fazie zrobić coś pozytywnego z piłką.
O skrzydłowych,czy napastnikach szkoda w ogóle pisać,szkoda atramentu.
Na duży plus Kacper Urbanski.W pierwszej połowie próbował szarpać i brać ciężar gry na siebie, schodził po piłkę nawet na pozycję nr 6.Niestety nie ma z kim zagrać klepy i jakiejś kombinacyjnej gry i mam tu na myśli skrzydlowych i napastnika,bo to z nimi ma napędzać akcje i zdobywać teren a nie np. klepać ze środkowym pomocnikiem jak ktos sobie wyobraża,że z Elitimem. Na tą chwilę to niech na skrzydłach grają Weisshaupt i młody Żewłak (chociaż ten tez w kółko ma jakies urazy i niedyspozycje),bo mają jakąś szybkość i względną technikę,w ataku postawić na Colaka, bo jest bardziej aktywny i pokazuje się do gry i jest miększy na nogach,zdolny do jakiej wymiany piłki.Schować ego,że wydane 3 bańki na gepetto, skoro on do niczego się nie nadaje.Zimą serio zrobić czystki.Skrzydła jak Biczu,Chodyna,Krasniqi aut.Niemcowi dać jeszcze rundę wiosenną na jego nominalnej pozycji, lewym skrzydle.
Co do Stojanovicia,dawał opcje do budowania gry od tyłu na 3-ech,w fazie konstrukcji rzeczywiście ma więcej do zaoferowania niż Paweł Wszołek,jest dużo techniczniejszy,ale Paweł ma liczby i ciągnie grę i to jest ta różnica.Pawłowi trzeba grać piłkę na dobieg.Ma to swoje plusy i minusy bo z nim cieżko budować grę od tyłu,również nie zejdzie z piłką do środka jak Słoweniec.
Ogólnie Legia miała plan na ten mecz.Widac było,że Jordan zrezygnował ze sposobu by Szymański wchodził w linie obrony(co uważałem za duży błąd strategiczny,ale to była natura asekuranctwa trenera),a postawił na mobilny środek pola z dużą wymiennością pozycji,ze Goncalves i właśnie Damian mieli naprzemiennie wchodzić w wyższe strefy i zaskakiwać rywali.I ta gra w środkowej strefie o dziwo nie wyglądała tragicznie gdyby nie dramatyczne skrzydła i napastnik.
I zobaczcie,przed stratą drugiej bramki mieliśmy setkę z 3 metrów i poszła kontra i strata gola.Czy to wina trenera,ze wynik mógł pójść w drugą stroną?Oczywiście nie mam na myśli obrony trenera,żeby nie było, ale widac jak na dłoni brak jakości w tym zespole.

odpowiedz
Rob - 01.11.2025 / 09:57, *.t-mobile.pl

Jak zwykle oceny "z du...y".Ja wiem że odpadliśmy z pucharu Polski ale każdy kto oglądał mecz wie że w tym meczu Legia była lepszym zespołem i nie wygrała tego tylko dlatego że bramkarz Pogoni wybronił im mecz.1 plus to nieporozumienie.

odpowiedz
Typer - 01.11.2025 / 12:03, *.play-internet.pl

@Rob: A kto miałby i za co te plusy dostać? No może minusa nie dałbym Kobylakowi.

odpowiedz
Mateusz z Gór - 01.11.2025 / 18:25, *.orange.pl

@Typer: No, Kobylak został brzydko potraktowany przez oceniającego. Może to zbytnia miłość do Tobiasza przesłoniła obiektywizm?

odpowiedz
singspiel - 01.11.2025 / 21:07, *.7.83

@Mateusz z Gór: 3 strzały i 2 gole

odpowiedz
Ja - 01.11.2025 / 09:49, *.t-mobile.pl

Nie osmieszajcie się z tym minusem dla Kobylaka.
Dziwne zachowanie? Gdyby nie rykoszet to by wybronił a gdyby rykoszetu nie było i nie położyłby się w momencie w którym to zrobił to by nie zdążył wybronić.
Przynajmniej nie był przyspawany do linii nie kopał po autach i nie odbijał każdego strzału przed siebie

odpowiedz
Rumcajs - 01.11.2025 / 12:20, *.246.18

@Ja: Wpisy Mikołaja zawsze cechuje sympatia do Kacpra Tobiasza - częste pochwały na wyrost i szukanie usprawiedliwień. Tu mamy za to sytuację odwrotną, szukamy kontrargumentów na siłę dla rywala Kacpra. Kobylak w tym meczu bronił równie przeciętnie co Tobiasz, ale miał trudniej ze względu na brak ogrania. W bramce zachowywał się nieco pewniej, ale widać też było, że podobnie jak Kacper nie jest to bramkarz na Legię, a co najwyżej jej trzecioligowe rezerwy, bo miał problemy z rozgrywaniem i dominacją w powietrzu. Za taki mecz Tobiasz nie miałby tu minusa, tego jestem pewien, ale każdy ma prawo do własnej opinii i postrzegania futbolu po swojemu.

odpowiedz
wtf - 01.11.2025 / 13:00, *.32.39

@Ja: Tak,powinien cały czas leżeć na murawie,bo jak się nie położy przed strzałem to nie zdąży😂Ten strzał był tak anemiczny,że nawet rykoszet nie tłumaczy wpuszczenia tego gola i gdyby nie zgrywał krokodylka,to złapał by tą piłkę w zęby.

odpowiedz
REKLAMA
Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
© 1999-2025 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.