REKLAMA

Powiedzieli po meczu

Fumen, Tomek Janus i Hugollek, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

Mariusz Jop (FK Moskwa): Czemu pod koniec meczu tak często padaliśmy na murawę? To wcale nie było symulowanie, tylko efekt ostrych starć. Nie mamy jednak do legionistów pretensji o twardą grę. Taka jest przecież piłka. Reakcja kibiców na wydarzenia z boiska nie przeszkadzała mi za specjalnie. Zresztą doświadczałem jej, gdy przyjeżdżałem tu z Wisłą Kraków. Fani przychodzą na stadion, żeby wyrazić swoje emocje. Szkoda tylko, że czynią to w taki sposób. Widać konflikt w Legii ma jakieś podstawy.
Wracając do samego meczu, to w pierwszej połowie i my, i Legia nie zagraliśmy dobrze. Było dużo niewymuszonych strat piłki. Chyba zagraliśmy zbyt nerwowo i pierwsze trzy kwadranse były brzydkie. Po przerwie pojawiły się jednak emocje i bramki. Z własnej gry jestem zadowolony, a jeszcze bardziej cieszy mnie wygrana.

Maciej Rybus: Straciliśmy dwie bramki u siebie i jeżeli w rewanżu nie zagramy lepiej, to będzie bardzo ciężko awansować dalej. Do Moskwy pojedziemy jednak żeby walczyć o wygraną. Tym bardziej, że Rosjanie nie pokazali wielkiej piłki. Mecz mógł się potoczyć inaczej. A tak swoje jedyne dwie akcje zamienili na gole. Nam brakowało natomiast skuteczności, a do tego dochodził jeszcze chaos w środku pola. Rywal nas nie zaskoczył niczym specjalnym. Trener nas uczulał na ich kontry i dziś się to potwierdziło.

Maciej Iwański: Mecz pokazał, że to my byliśmy stroną dominującą. Stwarzaliśmy więcej okazji do zdobycia goli. Szkoda, że tylko jedną z nich zamieniliśmy na bramkę. Takich akcji, jak ta, po której Roger strzelił gola, było w drugiej połowie kilka. Tym bardziej żałuję, że tylko jedna dała nam bramkę. Mówiąc szczerze to piłka dwa razy wpadła do siatki, ale sędzia dopatrzył się spalonego. Przed rewanżem wiemy, że rywal jest do przejścia. Musimy tylko pokazać charakter od pierwszej minuty gry. Na pewno nie stoimy na straconej pozycji, ale wiemy, że czeka nas trudny mecz.
W meczu staraliśmy się realizować zamierzenia taktyczne naznaczone przez trenera. Naszym celem było nie dopuszczenie do straty bramki. Niestety w drugiej połowie popełniliśmy błędy, które przełożyły się na gole. Ostatnie 30 minut w naszym wykonaniu pokazało jednak, że potrafimy grać w piłkę. Na Białorusi strzeliliśmy cztery gole, więc i w Moskwie nie musi być źle. Mamy jeszcze 90 minut na odrobienie strat.

Aleksandar Vuković: W drugiej połowie meczu mieliśmy przestój. W lidze może rywal by tego nie wykorzystał. Ale Rosjanie potrafili to zrobić. Zaczęliśmy ich gonić, ale z niepełnym sukcesem. Jeżeli chodzi o naszą słabą grę przed przerwą, to trzeba pamiętać, że przy takiej atmosferze, jaką mamy na trybunach, mecz zawsze będzie wyglądał sennie. Gdy pod koniec meczu pojawił się doping, nasza gra od razu była lepsza. Uważam, że w pierwszych trzech kwadransach zagraliśmy tak jak trzeba – ostrożnie z tyłu i czyhając na swoje okazje. I miał je Chinyama, i ja. Powinniśmy je wykorzystać. Dziwna była końcówka, gdy po każdym kontakcie rywal padał na murawę. Do pewnego momentu oddawaliśmy piłkę, ale ile można.
Przed rewanżem na pewno mamy słaby wynik. Ale jest jeszcze jeden mecz, a Rosjanie nie pokazali dziś nic wielkiego. Są więc w naszym zasięgu. Tym bardziej, że FK Moskwa lepiej gra na wyjazdach niż u siebie. To nasza szansa.

Tomasz Kiełbowicz: Odczuwamy duży niedosyt, gdyż założyliśmy sobie przed meczem, że nie pozwolimy zagrać przeciwnikowi z kontry. Niestety, bramki straciliśmy właśnie po kontratakach klubu z Moskwy. Tak naprawdę dopiero, gdy na tablicy świetlnej widniał wynik 0-2, zaczęliśmy grać nieźle. Wielka szkoda, bo nie tak to miało wyglądać. W obliczu czekającego nas rewanżu, szanse wyeliminowania moskwian bardzo zmalały. Zdajemy sobie sprawę z tego, iż awans może być niezmiernie trudny do osiągnięcia, lecz będziemy walczyć i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Co do bramki, której sędzia nie uznał, trudno mi cokolwiek powiedzieć. Wprawdzie powiedziano nam w szatni, że spalony był, ale by być pewnym, musiałbym obejrzeć powtórki w telewizji.

Wojciech Szala (Legia Warszawa): Gramy od drugiej połowy. Wydaje się, że te części gry należą do nas, ale co z tego. Byliśmy gotowi na kontry ze strony FK, ale przegraliśmy po takich bramkach i to boli. Pierwsza część spotkania była jaka była. Oto chodziło, żeby wciągnąć rywala. Szkoda, że nie udało się wykorzystać bramkowych akcji, że brakowało kluczowych podań.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.