REKLAMA

Urban: Lewandowski byłby w Legii tylko rezerwowym

źródło: Polska the Times - Wiadomość archiwalna

Lewandowski i Majewski zostali gwiazdami ligi. Nikt w stolicy nie chciał talentów ze Znicza Pruszków. Radosław Majewski i Robert Lewandowski - tych panów przedstawiać już nie trzeba nie tylko kibicom z Mazowsza, ale i całej Polski. Obaj są obecnie największymi talentami młodego pokolenia w kraju. Pierwszy czaruje w ekstraklasie od ponad roku. Był też o krok od wyjazdu z reprezentacją Polski na Euro 2008. Drugi w poprzednim sezonie został królem strzelców drugiej ligi (21 goli) w Zniczu Pruszków. Teraz jest piłkarzem Lecha Poznań i z pięcioma trafieniami na koncie prowadzi w klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców ekstraklasy.
Tydzień temu zadebiutował także w reprezentacji i od razu strzelił gola San Marino (2-0).

Mimo że Majewski i Lewandowski wypromowali się w Pruszkowie, nie trafili do oddalonej o 12 km Warszawy. Oba stołeczne kluby, tak Legia, jak i Polonia, stwierdziły bowiem, że z młodych zawodników klasowych piłkarzy nie będzie. Skąd tak fatalne pomyłki?

Świadczy to najlepiej o złym skautingu w obu klubach. Działacze Legii wolą hurtowo sprowadzać do Polski Hiszpanów i łożyć wielkie pieniądze na... ich leczenie. Obcokrajowcy poprawiają też frekwencję, siedząc na trybunach stadionu przy Łazienkowskiej.

W Polonii żadnego skautingu dotychczas nie było, bo klub grał w drugiej lidze, a - jak mawia Jan Tomaszewski - kopaczo-biegaczy było tam aż nadto. Świadczy o tym doskonale fakt, że po połączeniu się Czarnych Koszul z Groclinem większość starych polonistów została karnie zesłana do IV-ligowych rezerw.

Paradoksalnie, wraz z piłkarzami z Grodziska Wlkp. do Polonii trafił Majewski. Mimo że obecnie trener warszawskiego zespołu Jacek Zieliński nie wyobraża sobie zespołu bez niego, na wychowanku Znicza wcześniej się przy Konwiktorskiej nie poznano.
Reprezentant Polski był na testach w Polonii w 2006 r., kiedy trenerem był jeszcze Jan Żurek. - Powiedziano mi, że się nie nadaję i kariery nie zrobię - wyjaśnia Majewski.
Filigranowym rozgrywającym interesowała się wtedy również Legia, ale jakoś mało konkretnie. - Działacze z Łazienkowskiej go chcieli, ale złożyli bardzo kiepską ofertę. Wręcz wstydliwą. Nie zamierzaliśmy prosić na kolanach, aby go wzięli - tłumaczy prezes Znicza Marek Śliwiński.
Legia interesowała się Majewskim również tego lata. Ostatecznie uznano jednak, że lepszy jest 27-letni Maciej Iwański. Klub z Łazienkowskiej nie umiał także docenić talentu Lewandowskiego.
- Grałem w rezerwach. W pierwszej drużynie mnie nawet nie sprawdzono. Skorzystałem więc z oferty III-ligowego Znicza - wspomina Lewandowski.

Pruszkowianie zapłacili Legii 5 tys. zł, choć... mogli nie wykładać nic. - Legia chciała dostać za Roberta pozwolenie na trenowanie na stadionie Znicza, ale się nie zgodziliśmy i zapłaciliśmy - wyjaśnia prezes Znicza.
W ciągu dwóch sezonów Lewandowski strzelił dla Znicza 38 goli i latem tego roku przeszedł za 1,5 mln zł do Lecha Poznań. - Miałem jeszcze kilka ofert, ale mało poważnych. Wybrałem najlepiej, jak mogłem - mówił po podpisaniu kontraktu z klubem z Bułgarskiej "Lewy".

Jedną z tych mało poważnych ofert później okazało się zapytanie Legii. - Nie chce mi się już mówić o tym klubie. Chciałem w nim grać, ale mnie do końca przy Łazienkowskiej chyba nie chciano. Proponowano mi na początku grę w Młodej Ekstraklasie. Mnie to nie interesowało - wyjaśnia Lewandowski.
- Legia gra jednym napastnikiem i jest nim Chinyama. Lewandowski siedziałby więc tylko na ławce rezerwowych - wyjaśnił trener Jan Urban.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.