Przez najbliższe miesiące grającego Sebastiana Szałachowsiego będzie można oglądać tylko na zdjęciach. - fot. Legia LIVE!
REKLAMA

Dramat Szałachowskiego powrócił

Tomek Janus - Wiadomość archiwalna

Jeżeli jest jakiś limit pecha to Sebastian Szałachowski przekroczył go już wielokrotnie. Kariera tego utalentowanego zawodnika po piątkowym meczu z Cracovią Kraków znów stanęła pod znakiem zapytania. Wszystko przez 73. minutę gry i starcie z Pawłem Nowakiem. Niegroźnie wyglądająca akcja okazała się mieć tragiczne skutki. Złamana noga i kolejne miesiące walki o powrót do gry – takie perspektywy ma przed sobą "Szałach".
Bezpośrednio po meczu legioniści łudzili się, że uraz pomocnika Legii nie jest jedna zbyt groźny. "Mam chyba przykrą wiadomość, bo na pierwszy rzut oka wygląda na to, że Sebastian Szałachowski może mieć złamaną nogę. Na dodatek tę samą, którą leczył 1,5 roku. Mam nadzieję, że pierwsze diagnozy lekarza nie potwierdzą się i okaże się to tylko mocnym stłuczeniem" – usiłował zachować optymizm Jan Urban. "Niby wygraliśmy, ale smutno nam, bo martwimy się o Sebastiana. Oby nie było to nic groźnego" - dodawał Miroslav Radović.

Badanie przeprowadzone w szpitalu nie pozostawiło jednak wątpliwości. Złamana noga i to ta z urazem, której Szałachowski walczył przez ostatnie półtora roku. 24-letni pomocnik Legii znalazł się na kolejnym życiowym zakręcie. Optymistyczne prognozy mówią, że do gry może powrócić wiosną. Pesymistyczne przewidują, że to już nigdy nie będzie ten sam zawodnik. Choć w przypadku Szałachowskiego nic nie jest pewne do końca. Obrazuje to poniższe kalendarium jego walki o grę na najwyższym poziomie.

Tak Szałachowski zmagał się z kontuzjami
26 listopada 2006 – Sebastian Szałachowski wchodzi na boisko w 46. minucie meczu z Wisłą Płock. Murawę opuszcza już z grymasem bólu siedem minut później. "Wstępnie można określić, że Sebastian naciągnął mięsień. Jak groźna będzie to kontuzja, okaże się dopiero po badaniach" - mówi po meczu ówczesny trener Legii Dariusz Wdowczyk.
28 listopada 2006 – wydaje się, że z "Szałachem" wszystko w porządku. "To tylko naderwanie mięśnia. Dostał dzień wolnego i niedługo wróci do gry" – zapewnia Paweł Wargenau z biura prasowego Legii.
6 grudnia 2006 – kontuzja okazuje się poważniejsza. Szałachowski zamiast grać w meczu Zjednoczone Emiraty Arabskie – Polska, zostaje w domu. Spotkanie obejrzy w telewizji.
8 stycznia 2007 – Szałachowski pojawia się na pierwszym treningu. Razem z kolegami przystępuje do normalnych zajęć.
11 stycznia 2007 – Szałachowski znów powołany na mecze reprezentacji. W spotkaniach z Andorą i Słowacją ma zadebiutować w barwach biało-czerwonych.
22 stycznia 2007 – pech nie opuszcza "Szłacha". Na zgrupowaniu w Mrągowie doznaje kontuzji stłuczenia kości piszczelowej. Pod znakiem zapytania staje wyjazd Szałachowskiego na zgrupowanie reprezentacji Polski.
25 stycznia 2007 – legioniści wracają do Warszawy. W treningach udziału nie bierze "Szałach", któremu dokucza boląca piszczel. Powoli staje się jasne, że zawodnik nie poleci razem z kadrą do Hiszpanii.
28 stycznia 2007 – od dwóch dni legioniści szlifują formę na Cyprze, a Szałachowski zmaga się z kontuzją w Polsce. "U Sebastiana wystąpiły problemy z okostną na kości piszczelowej. Prawdopodobnie jest to przewlekłe tło przeciążeniowe, ale wymagało to diagnostyki. Najbliższe badanie wyjaśni czy będzie leczony zachowawczo, czy też zostanie poddany drobnemu zabiegowi" - informuje doktor Legii Stanisław Machowski. "Drobny zabieg" oznacza czyszczenie kości lub wycięcie jej kawałka.
1 lutego 2007 – i dla "Szałacha" zaświeciło słońce. Badanie wykazało, że konieczne jet tylko czyszczenie kości. "Najważniejsze‚ że kora kości nie została uszkodzona. Sama kość jest lekko naruszona‚ ale to wynik przeciążenia‚ a nie mechanicznego urazu. Jest lepiej niż wszyscy się spodziewali. Na boisko powinienem wrócić miesiąc po zabiegu. Jednak rehabilitację zacznę wcześniej" - cieszy się zawodnik.
12 lutego 2007 – legioniści wylatują na kolejne przedsezonowe zgrupowanie. Szałachowki zamiast jechać z nimi, musi zostać w Polsce.
23 lutego 2007 – trener Dariusz Wdowczyk zastanawia się którego z zawodników nie zgłosić do wiosennych rozgrywek. Dylemat dotyczy Juniora i Szałachowskiego. Z nogą Szałacha" nie jest więc za dobrze.
24 lutego 2007 – ostatecznie obaj zawodnicy zostają zgłoszeni do rozgrywek.
1 marca 2007 – zgodnie z zapowiedziami Szałachowski rozpoczyna indywidualne treningi. "Za około dwa tygodnie powinien nadrobić zaległości i wrócić do zespołu" - uspokaja Jacek Magiera.
15 marca 2007 - "Szałach" trenuje razem z drużyną, ale jego aktywność ogranicza się do biegania wokół boiska. "Mamy nadzieję, że już niedługo nasz pomocnik wróci do swojej normalnej dyspozycji" - informuje klub.
2 kwietnia 2007 – Szałachowski przerywa treningi. "Noga zaczęła mnie boleć. W czwartek odbędę konsultację medyczną. Po niej na pewno będę mądrzejszy. Naprawdę trudno wyrokować, kiedy wrócę na boisko" - żali się zawodnik.
29 kwietnia 2007 – lekka kontuzja okazuje się poważniejsza. "Szałach" wyjeżdżą do Austrii, gdzie przejdzie konsultację lekarską w znanej klinice doktora Schenka. "Wysłaliśmy całą dokumentację związaną z urazem Sebastiana. Piłkarz wyjechał na kilka dni do Austrii i dopiero po jego powrocie będzie można powiedzieć coś więcej" - mówi kierownik drużyny, Ireneusz Zawadzki.
4 maja 2007 – Szałachowski powraca z Austrii, gdzie przeszedł zabieg operacyjny. "Mam odpoczywać przynajmniej przez sześć tygodni. Już do końca sezonu" - wyjaśnia zawodnik, który na Łazienkowskiej pojawia się z zabandażowaną nogą.
17 maja 2007 – zdrowieją inni kontuzjowani zawodnicy, a "Szałach" wciąż zmaga się z urazem. "Przez dwa tygodnie po zabiegu byłem przykuty do łóżka. Na szczęście już mogę się jakoś poruszać. Prognozy są optymistyczne. Około 15. czerwca powinienem zacząć bieganie i lekkie zajęcia z piłką" - nie traci jednak nadziei.
18 czerwca 2007 – wydaje się, że Szałachowski wreszcie wróci do gry. Badania przeprowadzone w klinice doktora Schenka wskazują bowiem, że zawodnik może już normalnie trenować. Piłkarz nie pojawia się jednak na pierwszym treningu. "Z tego co wiem jego rehabilitacja przebiega bardzo dobrze, ale do Grodziska raczej z nami nie pojedzie" - zapowiada Jan Urban.
25 czerwca 2007 – wbrew słowom trenera "Szałach" jedzie na zgrupowanie. Swoją aktywność ogranicza jednak do biegów i ćwiczeń z Lucjanem Brychczym. "Do końca lipca trenuję indywidualnie. Potem zobaczymy, co będzie dalej. Cieszę się jednak, że jestem tu razem z drużyną. To zawsze lepsze niż siedzenie w domu"- wyjaśnia zawodnik. Próby treningu z większym obciążeniem wywołują u Szałachowskiego ból.
6 sierpnia 2007 – piłkarz znów jedzie na konsultacje do doktora Schenka. Ten informuje, że "Szałach" może wrócić do normalnych treningów. Tyle tylko, że zawodnik wciąż narzeka na bolącą nogę.
17 września 2007 – Szałachowski od kilku tygodni trenuje, ale cały czas ogranicza się do biegania. "Sytuacja Sebastiana wygląda tak, że są dni w których czuje się dobrze i chce trenować na pełnych obrotach z drużyną. Potem jednak okazuje się, że jeszcze niektórych ćwiczeń nie może wykonywać, bo odczuwa ból. Treningi układamy dla niego biorąc pod uwagę to jak się czuje - nie wywieramy na nim żadnej presji. Na razie wygląda to tak sobie" - narzeka Jan Urban.
21 listopada 2007 – mija prawie dokładnie rok od meczu z Wisłą Płock, w którym Szałachowski doznał urazu. Od tamtej pory utalentowany zawodnik nawet na minutę nie pojawił się na murawie. Kiedy wróci do gry? "Powiedziałem sobie, że nie będę ryzykował, dopóki się całkowicie nie wyleczę. Mam nadzieję, że solidnie przepracuję okres zimowy i w rundzie wiosennej znów pojawię się na ligowych boiskach. Nie dopuszczam myśli o zakończeniu kariery. Mam przecież dopiero 23 lata" - mówi sam zainteresowany.
22 listopada 2007 – Legia ciągle gra, ale Szałachowski już jest na urlopie. Ma odpocząć i razem z drużyną w styczniu rozpocząć treningi razem z drużyną.
10 stycznia 2008 – startują przygotowania do rundy wiosennej sezonu 2007/2008. Na pierwszym treningu nie pojawia się "Szałach", ale jest już pewne, że wkrótce dołączy do zespołu i rozpocznie normalne treningi.
14 stycznia 2008 – Szałachowski znajduje się wśród graczy powołanym na zgrupowanie w hiszpańskiej Esteponie. Teraz może być już tylko lepiej. "Podczas przerwy urlopowej sporo biegałem i ćwiczyłem na siłowni. I nie odczuwałem już bólu w prawej nodze. A to oznacza, że po rocznej przerwie spowodowanej kontuzją, operacjami, powikłaniami i rehabilitacją, mogę znów grać w piłkę" - cieszy się piłkarz.
28 stycznia 2008 – Szałachowski wraca z pierwszego zgrupowania i jedzie na konsultację do Wiednia. "Wszystko wraca do normy i mam nadzieję, że to będzie moja ostatnia podróż do Austrii z powodu kontuzji" - zapewnia.
4 lutego 2008 – Legia gra kolejne sparingi, a "Szałach" wciąż ogląda je z ławki. "Zobaczymy jak Sebastian będzie znosił kolejne treningi. Jeśli nie będzie żadnego problemu i będzie się dobrze czuł, to ja też nie widzę problemu, żeby dać mu zagrać" - mówi Urban.
13 lutego 2008 – potwierdzają się słowa trenera Legii. W sparingu z Realem Murcia Szałachowski wreszcie pojawia się na boisku. "Brakowało mi trochę zgrania z kolegami. Tak to już jednak jest, że inaczej wszystko wygląda zza linii bocznej niż z boiska. Z meczu na mecz powinno być jednak lepiej. Przynajmniej mam taką nadzieję" – ocenia swój występ sam zawodnik.
23 lutego 2008 – pierwszy mecz rudny wiosennej i powracający do zdrowia Szałachowski pojawia się na boisku w 68. minucie. Legia przegrywa z Dyskobolią 0-1.
26 lutego 2008 – Legia wygrywa w Bytomiu z Polonią 2-0, ale po meczu więcej mówi się o "Szałachu", który znów narzeka na kontuzję. "Sebastian nadal odczuwa ból po uderzeniu w miejsce operowane. Mam nadzieję, że to nie jest powrót starej kontuzji" - nie traci nadziei Urban.
Marzec 2008 – uraz miał być niegroźny, ale Szałachowski wciąż nie gra. Miał być gotowy na mecz z Widzewem Łódź, ale ciągle daje o sobie znać ból. "Z Sebastianem jest już lepiej. Gdyby nam bardzo na tym zależało, to mógłby zagrać kilka minut nawet już w spotkaniu z Wisłą Kraków. Na sobotnią potyczkę w Łodzi powinien być już więc gotowy. Mam małe pole manewru i dlatego powrót Szałacha do zdrowia ma dla mnie duże znaczenie" - zapewnia trener Legii.
30 marca 2008 – pomocnik Legii powraca do zdrowia i rozgrywa 45 minut przeciwko Koronie Kielce. "Nie miałem żadnego stresu przed powrotem na boisko, bo wiem na co mnie stać. Chciałem tylko, żeby mnie noga nie bolała" - przyznaje Szałachowski, który miał swój udział przy pierwszym golu dla Legii.
9 kwietnia 2008 - "Szałach" znów jedzie na konsultację do dr Schenka. "Po meczu z Koroną czułem się dobrze, ale teraz czuję ból w operowanym miejscu, to typowo przeciążeniowa sprawa. Chcę się dowiedzieć, czy może lepiej trochę odpuścić w tym sezonie" - wyjaśnia piłkarz.
15 kwietnia 2008 – Legia wygrywa w Krakowie z Wisłą 1-0. Szałachowski pojawia się na boisku w 68. minucie. To jego ostatni występ w sezonie 2007/2008.
Czerwiec 2008 – startują przygotowania do nowego sezonu. "Szałch" zdrów i w pełni sił trenuje razem z drużyną.
20 lipca 2008 – Szałachowski razem z Legią ogrywa Wisłę Kraków i cieszy się z Superpucharu Polski. Na murawie przebywa w drugiej połowie i znów przypomina piłkarze sprzed kontuzji. "Nie chcę oceniać swojej postawy. Najważniejsze, że dobrze czuję się pod względem fizycznym" - mówi zawodnik.
26 lipca 2008 - w meczu sparingowym "Szałach" musi przedwcześnie opuścić boisko. "Sebastian miał problemy z naciągniętą pachwiną" - wyjaśnia Urban.
31 lipca 2008 – tym razem Szałachowski szybko dochodzi do formy. Na Białorusi zdobywa dwa gole i do spółki z Maciejem Iwańskim ratuje Legię przed kompromitacją w meczu z FK Homel.
Sierpień 2008 – przebojowy zawodnik zapomniał już o kontuzji i na stałe zadomowił się w wyjściowym składzie Legii. A trener i kibice z przyjemnością patrzą na grę starego, dobrego "Szałacha".
31 sierpnia 2008 – w Zabrzu legioniści pokonują Górnik 3-0, a drugiego gola zdobywa Szałachowski. Boisko opuszcza w 63. minucie. "Nie dotrwałem do końca meczu, bo dostałem w nogę. Nie mogłem grać do końca. Ale uspokajam – z moim zdrowiem wszystko ok" - zapewnia uśmiechnięty.
13 września 2008 – to jest prawdziwy "Szałach". W meczu z Arką Gdynia ogrywa obronę gości i wykłada piłkę przed pustą bramką do Miroslava Radovicia. "Wierzę, że reprezentacja Polski nie jest dla mnie zamkniętym rozdziałem" - przyznaje Szałachowski, który z meczu na mecz gra lepiej.
19 września 2008 – dramat Szałachowski powraca. W 73. minucie meczu z Cracovią Kraków w środku boiska dochodzi do zderzenia z Pawłem Nowakiem. Choć starcie nie wygląda groźnie, "Szałach" opuszcza stadion na noszach i karetką jedzie do szpitala. Diagnoza jest zabójcza – złamanie nogi. "Mam nadzieję, że pierwsze diagnozy lekarza nie potwierdzą się i okaże się to tylko mocnym stłuczeniem" - nie traci nadziei Urban. Przewidywania lekarzy okazały się jednak trafne.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.