Akta sprawy z 2 września liczą 90 tomów, czyli tyle, ile niejednej wielowątkowej afery gospodarczej - fot. Legia LIVE!
REKLAMA

GW: Kiboli łapać, kibiców nie ruszać

źródło: Gazeta Wyborcza/własne - Wiadomość archiwalna

"Prawo na to nie pozwala, że policja sama je ustala" - wypisali na transparencie uczestnicy dyskusji o tym, jak wytępić bandytyzm ze stadionów. Nie milknie wrzawa po wrześniowej akcji policji, która przed meczem Polonia - Legia w Pucharze Ekstraklasy zatrzymała jednego wieczoru 752 osoby. Według policji kilkusetosobowa grupa chuliganów rzucała w funkcjonariuszy kamieniami i racami oraz zdemolowała dwa samochody. Ogromnej większości z zatrzymanych postawiono jedynie zarzut "udziału w nielegalnym zbiegowisku".
Takich zarzutów jak: - czynna napaść na policjanta, - naruszenie nietykalności policjanta, - uszkodzenie ciała, - czy choćby zniszczenie mienia było ledwie kilka albo nie było wcale. Wciąż brak więc odpowiedzi na pytanie: czy akcja policji nie była jedynie pokazem siły, a wszystkie zatrzymane osoby miały wrogie zamiary.

Osobną kwestią pozostaje to, jak były potem traktowane w komisariatach. Wielu twierdzi bowiem, że groźbą i szantażem byli zmuszani do przyznawania się do winy i podpisywania protokołów. Czy tak było - wyjaśnia policyjny wydział kontroli i będzie wyjaśniać prokuratura.

We wtorek wieczorem w siedzibie Stowarzyszenia Wolnego Słowa odbyło się spotkanie w sprawie tej policyjnej akcji. Było kilku posłów (mniej i bardziej znanych, byłych i obecnych), przedstawiciel Rzecznika Praw Obywatelskich, były sędzia Trybunału Konstytucyjnego oraz i kilkudziesięciu młodych ludzi, których zatrzymano podczas wrześniowej zadymy. Przybyłych witał transparent: "Prawo na to nie pozwala, że policja sama je ustala". Zaproszono również ministra sprawiedliwości oraz komendanta stołecznego policji. Nie przyszli. A szkoda, bo mieliby okazję wytłumaczyć, dlaczego służby postąpiły tak brutalnie.

Czy nie lepiej byłoby wyłuskiwać osoby, które rzeczywiście zrobiły coś złego? Policja ma tajniaków, którzy potrafią wtopić się w tłum. Ma kamery (przenośne i zamontowane na stałe na ulicach) oraz mobilne centrum monitoringu. Ma wreszcie możliwość legitymowania osób - choćby po to, aby wziąć ich dane i opisać wygląd, żeby potem na nagranym materiale filmowym czy zdjęciowym zidentyfikować tych, którzy np. rzucali kamieniami. Nie ma wątpliwości, że wśród spacyfikowanego przez policję tłumu były dziesiątki zwyczajnych bandytów. Problem w tym, że nie udało się ich z tego tłumu wydobyć.

Efektem tej gigantycznej obławy jest równie gigantyczne śledztwo. Już teraz akta sprawy liczą 90 tomów, czyli tyle, ile niejednej wielowątkowej afery gospodarczej. Ciekawe, jak będzie wyglądał proces, w którym na ławie oskarżonych będzie miało zasiąść 688 osób.

Artykuł 254 kodeksu karnego, z którego skorzystała prokuratura, mówi tak: "Kto bierze czynny udział w zbiegowisku, wiedząc, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na osobę lub mienie, podlega karze (...)". Trzeba więc będzie wykazać przed sądem, że ktoś tego zamachu się dopuścił.

Uczestnicy wtorkowego spotkania podkreślali, że policja zastosowała odpowiedzialność zbiorową i poszła na skróty. Niestety, trudno się z tym nie zgodzić.

Zapis audio konferencji









fot. AJ

przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.