Michał Kocięba - nowy rzecznik prasowy KP Legia - fot. KP Legia Warszawa
REKLAMA

Kocięba: Zamierzamy się rozprzestrzeniać

źródło: epr.pl - Wiadomość archiwalna

"Chciałbym przede wszystkim poprawić współpracę klubu z mediami. Wprowadzić nowe rozwiązania obsługi dziennikarzy podczas meczów na naszym stadionie, podnieść komfort ich pracy. Miałem okazję w minionych latach poznać standardy obowiązujące podczas największych imprez piłkarskich: mistrzostw świata, Europy czy Ligi Mistrzów. Zamierzam przenosić te doświadczenia na nasz grunt. Niezwykle istotne będzie dla mnie również wspieranie działu marketingu i wszystkich projektów adresowanych do naszych kibiców. Uważam, że Legia jest na tym polu jednym z liderów, tylko do tej pory marketingowi brakowało podpórki w postaci aktywnych działań PR" - mówi w wywiadzie dla epr.pl nowy rzecznik prasowy Legii, Michał Kocięba.
"W pierwszych tygodniach mam zamiar na spokojnie przyglądać się funkcjonowaniu klubu i stopniowo wdrażać w życie swoje pomysły. Nie jest jednak tak, że przychodzę do firmy, w której trzeba budować od podstaw. Wiele rzeczy, narzędzi komunikacyjnych funkcjonuje tu bardzo dobrze – jak np. strona internetowa, która jest naprawdę świetna czy wydawany przez nasz klub miesięcznik Nasza Legia. Głowę mam pełną pomysłów i krok po kroku będę wcielał je w życie" - mówi Kocięba.

Nowy rzecznik odnosi się również do konfliktu pomiędzy kibicami a klubowymi działaczami. Na pytanie, jak klub zamierza rozwiązać tę sytuację odpowiada: "W tym samym czasie, w którym ja pojawiłem się w klubie, zatrudniono Damiana Niedziałka pełnomocnika Zarządu ds. współpracy z kibicami. Myślę, że to bardzo dobry krok. Tym bardziej, że jest to osoba, która w przeszłości działała w Stowarzyszeniu Kibiców Legii Warszawa i doskonale zna problemy, które występują na linii klub – kibice. Protest nie pomaga na pewno w rozwoju naszego klubu. Miejmy nadzieję, że ta sytuacja już niedługo przejdzie do historii."

Porozmawiajmy o wizerunku Legii. Jak klub jest obecnie przedstawiany w mediach i co chciałby Pan zmienić swoją PR-owską pracą w tym wizerunku?
- Klub to nie tylko pierwsza drużyna i walka o tytuł mistrza Polski. Wiadomo, że wynik sportowy zawsze ma wpływ na atmosferę i wizerunek, ale… Legia Warszawa to również setki nastolatków i dzieciaków trenujących w kilkunastu drużynach, to budowany przy Łazienkowskiej ultranowoczesny stadion, to także wspaniali i oddani kibice. O tym wszystkim trzeba mówić, pokazywać i promować. Wspomniałem już o wsparciu działań marketingowych. Śmiało mogę powiedzieć, że nasz marketing jest jednym z najlepszych w Polsce. Trzeba to jednak udowodnić i przekonać otoczenie, że mam rację i to właśnie jedno z moich zadań.

Nieporozumienia między zarządem Legii, a Stowarzyszeniem Kibiców możemy porównać do silnego kryzysu wizerunkowego. Co należy zrobić aby wyjść z tej kłopotliwej sytuacji?
- To oczywiste, że to co dzieje się na linii klub – kibice rzutuje na wizerunek klubu i ma bardzo negatywny wpływ na postrzeganie Legii. Niezwykle istotne jest w tej sytuacji rzeczowe przedstawianie argumentów klubu i reagowanie na wszelkie, często pojawiające się niestety nieprzypadkowo, nieprawdziwe informacje podgrzewające atmosferę i przeszkadzające w tonowaniu emocji. Wspomniałem już o inicjatywie ze strony klubu i zatrudnieniu osoby, która ma usprawnić komunikację z kibicami. Zadaniem nowego pracownika będzie również reprezentowanie sympatyków naszego klubu i pomoc w rozładowywaniu napięć i likwidowaniu płaszczyzn konfliktu. Aby impas udało się przełamać potrzebna jest jednak dobra wola obu stron.

Czy konflikt między kibicami a klubem nie zaciąży na wizerunku Legii w przyszłości?
- To jest sytuacja, która rozgrywa się tu i teraz. Muszę szczerze przyznać, że uderzający w piłkarzy protest jest dla mnie rzeczą niezrozumiałą. To tak jakby mąż postanowił nie odzywać się do ukochanej żony bo dąsa się na teścia. Mam nadzieję, że już niedługo ta dziwna sytuacja się skończy i wspólnymi siłami będziemy rozwijać nasz klub. Nie wierzę, by kibicom na tym nie zależało.

Co będzie z logotypem Legii Warszawa? Który herb będzie obowiązywać? Czy dojdziecie Państwo w tym aspekcie do konsensusu z kibicami?
- ITI przejęło ostatnio majątek CWKS Legia, a tym samym jest wyłącznym właścicielem nazwy oraz herbu warszawskiego klubu z 1957 roku. W tej sytuacji sprawa logo z 1957 roku jest dla klubu piłkarskiego łatwiejsza. Obecnie używany logotyp jest historycznym, pierwszym herbem Legii. Ten z 1957 roku stał się obiektem wielu nadużyć tj. nielegalnej produkcji gadżetów. Ufam, że w krótkim czasie zlikwidujemy piractwo i wówczas nie będzie przeszkód do stosowania w marchandisingu także herbu z 1957 roku. Jednak ta kwestia zostanie rozstrzygnięta w najbliższej przyszłości w porozumieniu z ITI oraz z wszystkimi sekcjami CWKS Legia.

Czy planujecie współpracę z agencjami PR-owskimi?
- Pomidor (śmiech). To tajemnica klubu.

W jaki sposób chce Pan podnosić marketingowo-medialną wartość marki Legia?
- Tak jak zaznaczyłem wcześniej będziemy robić wszystko, by o Legii mówiło się nie tylko w kontekście wyników sportowych. Nasz klub ma bardzo silną markę w Polsce i Europie, trzeba zadbać o to, by nazwa Legia pojawiała się w gazetach nie tylko na kolumnach sportowych, czy wyłącznie w serwisach piłkarskich w radiu i telewizji. Legia powinna być obecna w szkole, biurze, stać się sposobem spędzania wolnego czasu. Zamierzamy się mocno „rozprzestrzeniać”.

Jak w naszym kraju rozwija się marketing sportowy? Czy to jest dobra inwestycja w przyszłość?
- Z roku na rok sytuacja się poprawia. Staramy się gonić świat. Wiele klubów zaczyna dostrzegać siłę marketingu. Spójrzmy na polskich kibiców. Są jednymi z najlepszych na świecie. Jest więc dla kogo się starać. Polska to rynek o ogromnym potencjale. Dostrzegają to inni. Nie oszukujmy się – Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie to nie tylko szansa jaką dostaliśmy na wielki skok cywilizacyjny, ale również zwrócenie się Europy na jeden z niezagospodarowanych w pełni marketingowo obszarów i nowy rynek zbytu.

Co z planami uruchomienia Telewizji Legia wzorem zachodnich renomowanych klubów piłkarskich?
- Jak mawia Leo Beenhakker – krok po kroku. Spokojnie przygotowujemy się do tego projektu. Budujemy zainteresowanie i przygotowujemy kibiców. Póki co bardzo dynamicznie staramy się rozwijać TV legia w internecie. We współpracy z kanałem nSport realizujemy również quasi-dokumentalny serial „Stawka większa niż mecz”, pokazujący Legię od kuchni i pozwalający kibicom „zaprzyjaźnić” się z ich idolami z boiska.

Piłka nożna to ogromny biznes marketingowy. Kluby zarabiają na przywiązaniu kibiców do marki. Czy Legia będzie rozwijać inicjatywy typu napój energetyzujący L-energy?
- Oczywiście, że tak. Kolejnym pomysłem jest wprowadzenie do sieci sklepów naszego klubu unikatowej kolekcji odzieży Legia Lifestyle. Wysokiej jakości ubrania, w limitowanych seriach cieszą się sporym zainteresowaniem kibiców. Myślę, że może to być hit tegorocznych Świąt! To pierwszy tego typu projekt w Polsce. Wierzymy, że okaże się strzałem w dziesiątkę. Pomysłów mamy wiele, ale nie o wszystkich mogę powiedzieć, bo… konkurencja nie śpi.

Marka klubu budowana jest poprzez ikony sportowe. Kogo i w jaki sposób Legia chce wykorzystać w tym aspekcie?
- Zawsze bardzo szanowaliśmy naszą historię i czerpaliśmy z tradycji, czego najlepszym przykładem jest… logo, z którym grają aktualnie nasi piłkarze. Jeżeli chodzi o sportowe ikony, to nie trzeba zbyt daleko szukać, bo jeden z najwybitniejszych piłkarzy w historii polskiego futbolu, jest wciąż w sztabie trenerskim pierwszego zespołu. Pan Lucjan Brychczy, bo o nim mowa, to nietuzinkowa postać, wielki zawodnik i człowiek. Aby się przekonać jak bogatą historię ma nasz klub wystarczy odwiedzić klubowe muzeum. Niesamowite wrażenie! Legia to setki wybitnych piłkarzy i trenerów, wielkie mecze, niezapomniane wspomnienia, które z pewnością pomagają nam w budowaniu rozpoznawalnej i silnej marki. Jej ambasadorami jest wielu byłych zawodników naszego klubu. Stworzona została m.in. drużyna Legia Champions, w skład której wchodzą członkowie mistrzowskiego zespołu, który grał w sezonie 95/96 w Lidze Mistrzów. Obecnych piłkarzy staramy się natomiast mocno angażować w działania marketingowe i akcje PR-owskie.

Polityka i sport nie zawsze idą w parze. Czy zarząd klubu nie boi się, że od momentu gdy Prezydent Warszawy zdecydowała o budowie nowego stadionu, barwy Legii będą się kojarzyć z jedną opcja polityczną?
- Sport z definicji jest apolityczny. Całe to zamieszanie wokół budowy stadionu jest absurdalne. Projekt powstał za rządów Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, był kontynuowany przez Komisarza Kazimierza Marcinkiewicza, a sfinalizowany przez samorządowców z Platformy Obywatelskiej i lewicy. Jak więc widać do powstania tej inwestycji przyczyniły się partie niemal wszystkich opcji. To będzie stadion miejski i nie stanie się - wbrew sugestiom osób nieżyczliwych naszemu klubowi - własnością Legii czy ITI. W całej Polsce buduje się stadiony, hale za setki milionów złotych i tylko w stolicy zrobiono z tego polityczną awanturę. Obiekty sportowe są wizytówkami miast na całym świecie. To wstyd, że stolica do tej pory nie miała stadionu z prawdziwego zdarzenia. Chwała i cześć wszystkim, którzy zrozumieli, że w Warszawie potrzebne jest nie tylko metro, mosty, muzea i teatry. Twierdzenie, że za środki przeznaczone na stadion przy Łazienkowskiej można wybudować setki boisk dla dzieci, to demagogia. Te dzieci muszą mieć inspiracje, idoli i wzorce. Czy mogą zafascynować się piłkarzami grającymi na rozpadającym się stadionie? Proszę również pamiętać, że powstający obiekt będzie wykorzystywany nie tylko do celów sportowych! Przeciwnicy tej inwestycji zdają się nie dostrzegać wszystkich korzyści z powstania nowego stadionu. Na szczęście są w mniejszości o czym świadczy ogromne zainteresowanie budową od pierwszego dnia prac. Warszawiacy czekali na tę inwestycję i cieszę się, że wreszcie stała się ona faktem.

Rozmawiał Łukasz Jakubiak, www.epr.pl


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.