REKLAMA

Dla Legii warto się poświęcić

Krzysztof Ostrowski, źródło: Życie Warszawy - Wiadomość archiwalna

Za niespełna pół roku trafi pan do jednego z najlepszych polskich klubów, ale na razie przechodzi pan małe piekło. Trener Śląska Ryszard Tarasiewicz zapowiedział, że nie wystawi pana w swojej drużynie w rundzie wiosennej (zawodnik ma kontrakt ze Śląskiem do 30 czerwca). Nie chce również wypożyczyć pana do innej drużyny ekstraklasy. Spodziewał się pan takiego scenariusza?

Krzysztof Ostrowski: Tak, ale nie robię z tego tragedii. Cały czas myślę pozytywnie. Nie wierzę, że spędzę wiosnę z dala od boiska. Jest kilka ciekawych opcji, każdą z nich spokojnie rozważam. Mam nadzieję, że do końca tygodnia wszystko się wyjaśni.



Na razie w Legii raczej pan nie zagra, bo warszawiacy nie są w stanie wyłożyć żądanych przez Śląsk 100 tys. euro, poza tym do końca sezonu mają na pana pozycję Piotra Rockiego. Zostają więc treningi i gra w Młodej Ekstraklasie w Śląsku albo wypożyczenie do klubu I ligi.

- Śląsk odpada. Skoro nie mogę występować w pierwszej drużynie, to inne rozwiązania nie mają sensu. Nie chcę grać w Młodej Ekstraklasie. I liga? Bardzo poważnie biorę pod uwagę taką opcję. Kluby pierwszoligowe jeszcze nie wyjechały na zgrupowania, więc szybko mógłbym nadrobić braki. W ekstraklasie byłoby mi na razie trudno. Wiele drużyn już dawno rozpoczęło przygotowania, poza tym ta klasa startuje za niewiele ponad miesiąc. Owszem, mam na kartce plan treningowy, ale to oczywiście za mało. Zostałbym dwa kroki w tyle.



Jesienią był pan odkryciem ekstraklasy, więc chętnych na pana usługi w I lidze, nawet przez cztery miesiące, nie powinno zabraknąć. Kto z tej ligi najbardziej by pana interesował?

- Na razie nie zdradzę szczegółów. Chcę iść tam, gdzie będę mógł regularnie grać i podtrzymać formę. Jak najszybciej. Dla mnie liczy się każdy dzień, zwłaszcza że straciłem już dużo czasu.



Ma pan kontakt z trenerem i działaczami Legii?

- Na razie nie.



Długo zastanawiał się pan nad ofertą z Łazienkowskiej?

- Bardzo krótko. Wprawdzie miałem jeszcze dwie inne propozycje, ale dla mnie liczyła się Legia. To ogromna szansa. Nie jestem już młodzieniaszkiem, w tym roku skończę 27 lat. Taka okazja mogła się nie powtórzyć. Gdybym nie doszedł do porozumienia z warszawiakami, zostałbym teraz w Śląsku.



Ma pan żal do trenera Tarasiewicza, że tak kategorycznie postawił sprawę?

- Nie, nawet go rozumiem. On kieruje się swoim interesem, a ja swoim. Cały czas mamy dobry kontakt. To nie jest typ mściwego szkoleniowca, który chce zaszkodzić piłkarzowi.



Pamięta pan Krzysztofa Szewczyka? Podobnie jak pan przychodził do Legii ze Śląska, był w takim wieku jak pan, ale w Warszawie sobie nie poradził.

- Rozmawiałem ostatnio z Krzyśkiem na ten temat. W jego przypadku duże znaczenie miała kontuzja, z którą borykał się w Warszawie.



Mimo świetnej rundy jesiennej Leo Beenhakker pominął pana przy powołaniach na mecz z Serbią, a teraz z Litwą. Duży zawód?

- Nie. Pominięcie przez selekcjonera to jeszcze większy bodziec do pracy, jaką mam zamiar wykonać w Legii. Poza tym w tej chwili chyba nie jestem w takiej formie, żeby pomóc reprezentacji.



Twardo stąpa pan po ziemi...

- Piłkarze, którzy bujają w obłokach, często boleśnie zderzają się z rzeczywistością.



Rozmawiał Maciej Białek


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.