Kostiantyn Machnowskij, trzeci bramkarz Legii Warszawa - fot. turi
REKLAMA

"Kto wypina, tego wina!" - relacja z treningu

Qbas - Wiadomość archiwalna

Pierwszy piątkowy trening nie różnił się od innych porannych zajęć. Znów praca głównie nad wytrzymałością, dużo biegania i rozciągania mięśni. Ponownie też pogoda nie rozpieszczała zawodników – wiało jeszcze mocniej niż wczoraj, a do tego przez cały czas siąpił deszcz. Na szczęście było już nieco cieplej. W normie też pozostał poziom poczucia humoru legionistów, który osiągał dziś wysokie stany średnie.

Fotoreportaż z treningu - 46 zdjęć turi

Od początku w swoim żywiole był trener Szul. Wyliczał piłkarzom właściwe tempo biegu, podpowiadał, a nawet dawał rady dziennikarskiej braci. „Trenerze dublują mnie” – skarżył się dochodzący do siebie po chorobie Kuba Wawrzyniak. „Dobrze, dobrze, biegaj w swoim tempie, niedługo ty będziesz dublował” – zachęcał piłkarza do dalszego wysiłku „Richard”. Gdy piłkarze pokonywali kolejne okrążenia wokół boiska znajdujący się jak zawsze w świetnym humorze „Sztanga” zdradzał nam ciekawostki związane z predyspozycjami biegowymi piłkarzy. M.in. okazało się, że prawdziwym ewenementem jest Maciek Rybus, który nie dość, że ma szybkość, to jeszcze dysponuje świetną wytrzymałością. Ponadto dowiedzieliśmy się, że prędkość piłkarzy dopasowana jest w taki sposób, by nie zakwasić im organizmów. Najszybszy Tomasz Kiełbowicz biega z prędkością progową 13,6 km/h, a tuż za nim podąża Inaki Descarga (13,3 km/h). Wszyscy regulują tempo biegu za pomocą sporttesterów.

W czasie, gdy piłkarze z pola biegali, a trener Szul dzielił się z nami swoją wiedzą, Krzysztof Dowhań ponownie „męczył” bramkarzy. Trener zaaplikował im dziś zajęcia z niezliczoną ilością padów, wyskoków i innych ćwiczeń poprawiających sprawność i refleks. Udało się to na tyle, że Jano Mucha przeczołgał się zwinnie między małymi słupkami treningowymi. "Brawo dla naszego maleńkiego Janka!" – krzyczeli koledzy.

Potem trenerzy podzielili zawodników na trzy grupy i ćwiczono wymianę podań z pierwszej piłki, a także na dwa kontakty. A że piłkarze rywalizację mają we krwi, to zarządzono, konkurs która ekipa najszybciej wykona ćwiczenie. Przygrywające dwie musiały robić pompki. Nie zabrakło prawdziwych emocji. „Rzeźnik” nie chciał zgodzić się z decyzją Jacka Magiery i Kibu, którzy odebrali wygraną jego drużynie. „Kuba, skończyliśmy pół minuty przed wami!” – szydził Pance Kumbev. „Niepoważni jesteście!” – nie chciał pogodzić się z porażką prawy obrońca.

Na zakończenie tradycyjne rozciąganie na matach. Gdy przy linii bocznej schylał się Takesure Chinyama jeden ze spacerujących masażystów klepnął go w pośladki i wykrzyknął popularne „ Kto wypina, tego wina!”. Takesure, wciąż nie radzący sobie najlepiej z językiem polskim, wygulgotał tylko „What?!”. Tymczasem schodzącemu do szatni Piotrkowi Gizie towarzyszyły radosne przyśpiewki jego imiennika Rockiego. „Każdy to powie, Wisełka rządzi w Krakowie” – z satysfakcją śpiewał „Rocky”, bacznie obserwując reakcję kolegi. Chyba liczył na ripostę, ale się jej nie doczekał i zawiedziony odpuścił. W tym czasie trener Magiera testował młodego, perspektywicznego kandydata do gry w Legii – rzecznika prasowego Michała Kociębę. Zaśmiewając się niecnie z umiejętności piłkarskich Kocięby, „Magic” raz po raz pokrzykiwał „Dwa kontakty, górą, dalej!”. Obserwujący z boku całą sytuację Jan Urban trafnie skwitował wysiłki rzecznika: „Michał, ale na boisko wychodzi się bez kul”. Jeszcze większy ubaw wydawał się mieć trener Lucjan Brychczy, który z lekko zarysowanym uśmieszkiem przypatrywał się „testom”.

Fotoreportaż z treningu - 46 zdjęć turi




fot. turi
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.