Nowy sektor gości w Bełchatowie nie jest taki zły - fot. turi
REKLAMA

Pręty znikną wraz z nowymi stadionami

Bodziach - Wiadomość archiwalna

Przed meczem Polonia - Legia, Jan Urban odniósł się do wpuszczania na polskie stadiony kibiców gości. "Jak zobaczyłem klatkę dla kibiców gości w Bełchatowie, to uznałem to za zwyczajną prowokację. Zamyka się człowieka za grubymi prętami i modli się o to, żeby nigdzie nie wyszedł. Mam nadzieję, że kiedyś będzie taka sytuacja, że kraty znikną z naszych obiektów" - mówi trener Legii. A jeszcze parę miesięcy temu o wiele wyższy płot oddzielał kibiców drużyn przyjezdnych od boiska na stadionie przy Łazienkowskiej. Wiadomo jednak, że na nowym stadionie sektor gości będzie o wiele bardziej komfortowy.
Podobnie jak na stadionach Wisły, Lecha, czy Zagłębia Lubin. Tam, gdzie na budowę nowych stadionów się nie zanosi, na razie będzie wszystko po staremu.

Odnosząc się do sektora gości w Bełchatowie, warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że właśnie tam w minionym półroczu najlepiej przyjęto grupę kibiców Legii. Ponadto, jeśli nasz trener spojrzałby na sektor, na którym w Bełchatowie przyjmowano nas w ostatnich latach, pewnie by zdębiał. Wysoki na kilka metrów płot oddalony od boiska na tyle daleko, że i z lornetką dostrzec można było niewiele. Do tego toaleta, bardziej przypominająca wychodek (buda z dziurą w ziemi)... tak do tej pory wyglądały realia kibiców przyjezdnych w Bełchatowie. Ale nie narzekajmy, Legia sama przyjezdnych wpuszczała na sektor, z którego widać było niewiele, a płot odgradzający trybunę od murawy był wysoki na pięć metrów. Jeśli zaś chodzi o kulturę wpuszczania na stadion, sektor gości na Łazienkowskiej, zdaniem fanów z całej Polski, plasował się w czołówce najmniej przyjaznych kibicom. Oby zmieniło się to na nowym stadionie.

W ekstraklasie prawie wszędzie sektory gości są oddzielone od boiska płotem wyższym niż w przypadku sektorów dla gospodarzy (nie licząc stadionu ŁKS-u). Do modelu znanego w Hiszpanii bardzo nam daleko. Dopiero po modernizacji obecnych stadionów będziemy mogli myśleć o oglądaniu meczów w przyzwoitych warunkach. "Będzie to stadion bez płotów, ogrodzeń, a kibice będą mogli czuć z bliska atmosferę meczów" - tak budowany w szybkim tempie (wkrótce otwarcie) stadion reklamują działacze Zagłębia Lubin.

Innym problemem, który aż za dobrze znają fani jeżdżący na wyjazdy jest traktowanie przez gospodarzy obowiązku zapewnienia cateringu i toalet dla przyjezdnych. A warto pamiętać, że oprócz tych "ekskluzywnych" wyjazdów w lidze (przynajmniej teoretycznie trzeba zapewnić pewne standardy), raz na jakiś czas trafiają się wyjazdy w bardziej "egzotyczne miejsca". Kto był ten wie w jakich luksusach oglądaliśmy mecze Legii w Sanoku, czy Gorzycach. To co łączy obie "areny" to prowizoryczna trybuna dla gości, wysmarowany płot i brak cateringu.

Też żałuję, że w Bełchatowie dla gości nie oddano nowego sektora za bramką, ale ten obecny, jest wcale niczego sobie przynajmniej jeśli chodzi o widoczność. To samo można powiedzieć o stadionie krakowskiej Wisły. Fani, którzy kilka lat temu jeździli na Reymonta, nie dość, że zazwyczaj otrzymywali zaledwie 250 biletów (500 dawano dopiero po dobudowaniu drugiej, prowizorycznej konstrukcji w sektorze gości), to wydarzeń boiskowych nawet osoby o sokolim wzroku dostrzec nie były w stanie. Obecnie podobne jak przed laty problemy spotykają kibiców przy samym wejściu na stadion - m.in. chamska ochrona. Komfort oglądania meczów zmienił się jednak nie do poznania. Podobnie jak na stadionie Korony Kielce. Na tym starym, gdzie Legia grała w Pucharze Polski, odległość między sektorem gości a boiskiem wynosiła przynajmniej parędziesiąt metrów, a przed boiskiem ustawiony był jeszcze drugi płot. Jeśli dodać do tego zerowy kąt nachylenia trybuny, nie będzie przesadą stwierdzenie, że można na nim było co najwyższej obserwować to co działo się w polu karnym. Różnicę dostrzec można od razu wchodząc na nowy obiekt kieleckiego klubu. Jedyna rzecz, która łączy te dwa stadiony to fatalny system wpuszczania gości na stadion - za mała liczba bramek wejściowych i za mała ich przepustowość.

Osoby, które na wyjazdy jeżdżą trochę dłużej, doskonale pamiętają ówczesne "standardy", czyli zabieranie kibicom pasków od spodni. Osobnym tematem było ich odzyskiwanie po meczu. Jako że większość stadionów nie posiadała depozytów - np. w Kielcach jeszcze dwa lata temu za depozyt robiła skrzynia na piasek(!), a zostawionymi przy wejściu rzeczami nikt się nie interesował, często bywało tak, że cała grupa wracała do domu bez pasków. W XXI wieku coraz częściej zabrania się kibicom gości wnoszenia na stadion aparatów, czy kamer (m.in. na Cracovii). Gorzej, że wartościowy sprzęt trzeba zostawić ochroniarzowi "na gębę" lub opuścić stadion.

Kraty i płoty oddzielające sektory od boiska raczej prędko nie znikną w naszym pięknym kraju. A na pewno nie na stadionach w obecnym kształcie. Jedyna nadzieja, że na nowych obiektach budowanych obecnie w Warszawie, Krakowie, Poznaniu i Białymstoku - a wkrótce również we Wrocławiu, Zabrzu i na Cracovii - sektory gości w żaden sposób nie będą przypominać klatek dla zwierząt. Wtedy przynajmniej na części stadionów widoczność z sektorów gości będzie przyzwoita. Oby wraz z nią, w parze poszło jeszcze podniesienie kultury zarówno kibicowania, jak i podejścia do kibiców.



Goście na Łazienkowskiej przez wiele lat "przyjmowani" byli za pięciometrowym ogrodzeniem - fot. Mishka


Sektor gości w Gdyni oddzielony jest od boiska dwoma płotami - fot. Mishka


Widoczność z sektora gości na starym stadionie Korony - fot. Bodziach


"Loża VIP" na stadionie w Gorzycach - fot. Bodziach


Sektor gości na stadionie Neptuna Końskie, czyli "szczyt wszystkiego"

przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.