REKLAMA

Gra na całego receptą na przychylność kibiców

Bodziach - Wiadomość archiwalna

W czasie wtorkowego meczu ze Stalą Sanok piłkarzom Legii na boisku wychodziło niewiele. Fani zamiast pomóc drużynie, szydzili z postawy zawodników. Po meczu pretensje do kibiców miał trener Urban. Choć szkoleniowiec Legii przede wszystkim powinien wymagać od swoich podopiecznych większego zaangażowania, to faktem jest, że w przeszłości wsparcie kibiców w beznadziejnych spotkaniach potrafiło przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę. Tak było choćby w spotkaniu rozgrywanym 11 lat temu z Wisłą Płock. Grająca nieporadnie Legia nie potrafiła strzelić gola jednej z najsłabszych wówczas drużyn w lidze (po sezonie Petrochemia spadła z ekstraklasy).

Dodać można, że legioniści nie potrafili wygrać pięciu poprzednich spotkań z rzędu i zanosiło się na kolejną klapę. I wtedy na wysokości zadania stanęli kibice, którzy dopingiem pomogli drużynie w wygranej. "Hej Legia gol..." rozpoczęła śpiewać Kryta na początku drugiej połowy. Melodię wygrywała orkiestra, a fani tak się "nakręcili", że ciągnęli jedną pieśń do ostatniego gwizdka sędziego. W międzyczasie świętowano gole strzelane przez Mosóra, Mięciela i Kucharskiego. Po meczu wiele mówiło się o tym, że wygrana z Petrochemią była w dużej mierze zasługa kibiców.

Obecnej drużynie Legii doping chyba również pomaga, czego przykładem niech będzie jesienne spotkanie ze Śląskiem, na którym żegnaliśmy "Żyletę". Niesieni dopingiem legioniści zdołali zwyciężyć przekonująco (4-0 to najwyższy wynik obecnego sezonu) mocny w obecnym sezonie Śląsk. Warto dodać, że przed tym spotkaniem podopieczni Jana Urbana przegrali dwa mecze z rzędu. Sam trener, ostatnio różnie tłumaczący słabsze wyniki drużyny, podkreślał wtedy wagę dopingu kibiców. "Dziś kibice nas uskrzydlili. Bez ich dopingu byłoby to dla nas bardzo trudne spotkanie do wygrania. Ale przy takiej atmosferze widowisko cieszy każdego" - mówił Urban po meczu ze Śląskiem.

W przeszłości nie raz piłkarze Legii "nasłuchali się", za niezbyt profesjonalne podejście do swoich obowiązków. Bywały nawet kary cielesne za odpuszczanie spotkań. Wszystko jednak miało miejsce po przegranych przez Legię meczach, a już na pewno po ich rozstrzygnięciu. W przypadku meczu ze Stalą szydera rozpoczęła się chyba trochę za wcześnie - już po kilkunastu minutach spotkania. Czy obecni gracze zhańbili Legię, czy nie, niech odpowiedzą sobie sami - wszystko zależy od ich własnych ambicji i wymagań. Na pewno wspieranie przez kibiców drużyny przeciwnika (nie licząc meczów przyjaźni) jest rzeczą nienormalną, ale równie chore wydaje mi się przerzucanie winy za postawę piłkarzy na szydzących kibiców.

W sezonie poprzedzającym opisany na wstępie mecz z Petrochemię, miały miejsce mecze, których nie zapomnimy nigdy. Bynajmniej nie ze względu na waleczną postawę drużyny. Piłkarze Legii przegrali najpierw w Łodzi z Widzewem 0-1, grając przez większość spotkania w przewadze, na dodatek nie wykorzystując rzutu karnego (Czykier strzelił panu Bogu w okno). Półtora tygodnia później kibice Legii ponownie wracali z Łodzi w minorowych nastrojach. Legia przegrała 0-3 z ŁKS-em. Czarę goryczy przelała potyczka z Lechem, którą zespół Mirosława Jabłońskiego przegrał przy Bułgarskiej, a właściwie odpuścił 0-3. Na ostatnim meczu sezonu z Zagłębiem Lubin w ramach protestu nie prowadzono dopingu, a jedynie skandowano szydercze hasła pod adresem piłkarzy. Chociaż Legia pokonała lubinian 2-0 (goście nie wykorzystali karnego), sytuacja na trybunach nie zmieniła się i do końca trwał już koncert antydopingu pod adresem "grajków". Podobnie było w 2001 roku po kolejnych występach naszych piłkarzy bez zaangażowania. Wtedy na Łazienkowskiej ponownie była szydera (w tym pamiętne "Manuela za Mięciela"). Na płocie wywieszony został transparent odnoszący się do postawy zawodników "Wszystkim punkty rozdajecie, a podobno grać umiecie! Piłkarzyki - pajacyki! Zamiast zmieniać wciąż trenerów, przehandlujcie tych kelnerów".

Faktem jest, że Legia pokonała Stal Sanok oraz to, że dokonała tego w stylu niegodnym drużyny walczącej o mistrzostwo Polski (nawet w rezerwowym składzie). Pozostaje mieć nadzieję, że w najbliższej przyszłości nie będziemy już więcej świadkami spotkań, w których fani wyśmiewają własnych zawodników i oklaskują rywali, a piłkarze grają na pół gwizdka. To właśnie waleczna postawa piłkarzy wydaje się najlepszą receptą na przychylność trybun.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.