Odwracana kartoniada na meczu z Lechem w 2003 roku. Zdaniem wielu - najefektowniejsza choreografia w historii - fot. Mishka
REKLAMA

Oprawy meczów Legia - Lech, czyli niezapomniane choreografie

Bodziach - Wiadomość archiwalna

Na niedzielnym meczu nareszcie atmosfera będzie taka jak dawniej. Na trybuny, a właściwie trybunę, naszego stadionu wraca bowiem doping. Mecze z Lechem zawsze były traktowane przez fanów Legii wyjątkowo. To na nich zazwyczaj prezentowane były najbardziej okazałe choreografie przygotowane przez grupy ultras. Inaczej było w zeszłym sezonie, kiedy na Łazienkowskiej trwał protest i na trybunach prezentowano różne transparenty pod adresem klubowych działaczy. Na szczęście w niedzielę będzie zupełnie inaczej... Dziś, na dzień przed spotkaniem, którym żyje cała Polska, przypominamy oprawy meczów Legia - Lech w ostatnich latach. A kiedyś na naszym stadionie działo się naprawdę sporo.
Liczba prezentacji w czasie spotkania była wręcz nie do pomyślenia. Na niektórych meczach "coś" działo się co kilkanaście minut! Liczby rac i innych środków pirotechnicznych liczone były w setkach i odpalane nie tylko na Żylecie, ale i na Krytej. Ponadto właśnie w czasie spotkań z Lechem wiele elementów choreografii pojawiało się po raz pierwszy w naszym kraju. Warto przypomnieć, że na jeden z meczów z "Kolejorzem", na prośbę fanów, działacze przywrócili do roli spikera Wojciecha Hadaja. Zacznijmy jednak od najnowszych dokonań ultrasów i mecz po meczu dojdziemy do sezonu 2002/03 - pierwszego, po powrocie Lecha do ekstraklasy.

W listopadzie 2006 roku mecz Legia - Lech obejrzało 13 tysięcy widzów, w tym 730 osobowa grupa gości. Bilety na Żyletę skończyły się wówczas już drugiego dnia sprzedaży, a w dniu meczu z kas zniknęły wszystkie wejściówki na pozostałe trybuny. Lechici wykorzystali swoją pulę i w sektorze gości tradycyjnie wywiesili sporą liczbę płócien (25). Pierwszą oprawę legioniści zaprezentowali na wyjście piłkarzy na boisko. Wzdłuż płotu ułożony został 3-metrowy transparent z hasłem "To my nadajemy kolorytu szarej polskiej piłce". Ponad nim kilka tysięcy ludzi podniosło do góry kartoniki, które utworzyły barwy - od lewej przechodzące w czerwień, od prawej zaś w zieleń. Po środku zaś pojawiła się sektorówka z wyciętą dłonią ułożoną w nasz znak firmowy - eLkę. Po chwili na trzech sektorach odpalonych zostało kilkanaście rac.
Po przerwie przyszedł czas na kolejną prezentację. Na płocie pojawił się napis wykonany z folii "RIders On The Storm" podświetlany stroboskopami. Powyżej nad głowami kibiców powiewała malowana sektorówka na 3 sektory, która przedstawiała dwóch fanów Legii trzymających w ręku race. Tłem dla oprawy było kilka tysięcy arkuszy folii aluminiowych.

Kilka miesięcy wcześniej, w kwietniu 2006 roku przy okazji ligowego meczu z Lechem na trybunach ponownie zasiadł komplet publiczności (bilety skończyły się dzień przed meczem). Goście przyjechali do stolicy w 500 osób, a wraz z nimi w sektorze pod zegarem zasiadło 30 fanów Spartaka Moskwa z flagą "Gladiators". Wyjściu piłkarzy na boisko towarzyszyła pierwsza tego dnia oprawa - sektorówka z piłką na "90-lecie" (stylizowaną na piłkę Nike) wraz z flagami, transparentami oraz foliami. Miały być również race, ale profesjonalna (podobno) firma, którą zatrudnił klub, miała problemy z odpaleniem przygotowanych wcześniej 22 rac. Był to jedyny taki przypadek w długiej historii kibicowania na naszym stadionie, który pokazał, że z pirotechniką najlepiej radzą sobie ultrasi.
Druga oprawa przygotowana została po przerwie. Przed płotem zaprezentowanych zostało 11 sporych transparentów, przedstawiających piłkarzy Legii, którzy przez 90 lat tworzyli jej historię. Nad nimi zielone szarfy symbolizujące murawę, flagi na płot, które również przeszły do historii (m.in. Cyberfani, Wielkie Księstwo Warszawskie), a na samej górze flagi na kiju. Całość dawało efekt prezentacji trójwymiarowej. Na koniec na całej długości trybuny rozciągnięto największą legijną sektorówkę, Panoramę Warszawy.

W maju 2005 roku na Łazienkowskiej Legia podejmowała Lecha dwukrotnie. Najpierw w lidze, a kilkanaście dni później w Pucharze Polski. Na meczu ligowym obecnych było 9 tysięcy fanów, w tym raptem 260 lechitów (otrzymali wówczas 800 biletów). Legioniści na wyjście piłkarzy zaprezentowali Panoramę Warszawy w asyście 20 rac. Jako że mecz rozgrywano stosunkowo wcześnie (18:30), te nie dały spodziewanego efektu. Kilka minut przed końcem meczu, gdy niebo powoli ściemniało się, odkryta zaczęła głośne odliczanie. 10, 9, 8... - rozpoczęli kibice. "Na jeden" pięć sektorów rozbłysło blaskiem różnych fajerwerków i transparentów połączonych z flagami na kijach. Race, ognie wrocławskie i bengale dogasły po kilkudziesięciu sekundach, ale flagi jeszcze przez kilka minut powiewały nad głowami kibiców. Oprawa była efektowna, ale trzeba przyznać, że tym razem... poniżej oczekiwań kibicowskiej Polski.

Na pucharowym spotkaniu na trybunach dało się zauważyć mniejsze zainteresowanie - zaledwie 7 tysięcy osób, w tym 300 przyjezdnych. Chociaż w tamtej rundzie legijni ultrasi niezbyt często prezentowali oprawy meczowe, na meczu z "Kolejorzem" nie zabrakło złożonej choreografii. Na płocie przed odkrytą zawisł kilkudziesięciometrowy transparent z folii, przestawiający płomienie i napis "ULTRAS" w płomiennym klimacie. Na G pojawiła się sektorówka przedstawiająca postać diabła - specjalnie podwieszana. Na bocznych sektorach foliowe flagi w barwach oraz mnóstwo pirotechniki, podświetlającej sektorówkę oraz sprawiającej diabelskie wrażenie.
Zgrzyt nastąpił przy "demontażu" oprawy i wieszaniu flag na płocie. Flagowi zostali przegonieni z płyty zanim skończyli wieszać flagi. To sprawiło, że ustał doping, a fani swoją złość wyładowywali na Stefanie Dziewulskim, który podjął nieszczęsną decyzję. Po pewnym czasie na murawę zaczęły lecieć kolejne race i sędzia musiał przerwać spotkanie. Dopiero prośba Artura Boruca, by umożliwić piłkarzom pokonanie Lecha, została wysłuchana i pirotechnika przestała fruwać z trybun na boisko. Pod koniec meczu, po bramce dla Legii, na trybunach zapłonęło kilkanaście rac i już żadna z nich nie wylądowała na murawie.

W czerwcu 2004 roku na Łazienkowskiej rozegrano drugie spotkanie finału Pucharu Polski z Lechem. Na trybunach zgromadziło się aż 15 tysięcy fanów, w tym aż dwa tysiące poznaniaków, którzy do Warszawy przyjechali dwoma pociągami specjalnymi. Jako że Legia, by zdobyć puchar, potrzebowała trzy bramkowej wygranej, na wyjście piłkarzy ultrasi zaprezentowali kartoniadę. Ta przedstawiała stadionowy zegar, z końcowym wynikiem meczu: "Legia - Goście 3-0". Nawet godzina zegara została dobrze ustawiona... Kartoniadę uzupełniały flagi w barwach naszego klubu. Na Krytej fani odpalili kilkadziesiąt rac.
Po przerwie na trybunie odkrytej rozciągnięto antypolicyjną sektorówkę i transparent z hasłem "Pomóż policji - zabij się sam!". Po bramce Włodarczyka na Żylecie odpalono kilkanaście rac. Niestety po meczu doszło do scen, które jeszcze długo "ciągnęły" się za fanami Legii. Ci wbiegli na lożę honorową i zabrali piłkarzom Lecha medale.

Pod koniec sierpnia 2003 roku na Łazienkowskiej wygraną 2-1 z Lechem obejrzało 13 tysięcy fanów (400 gości). Gdy piłkarze wychodzili z tunelu, na Żylecie pojawiła się prezentacja złożona z sektorówki, transparentów, balonów i rac. Na środkowym sektorze rozłożona została wielka flaga (herb), a po bokach kilkaset szerokich transparentów, tworzących flagę Legii. Na skrajnych sektorach pojawiły się balony w barwach, a na koronie zapłonęło 5 rac. Przygotowanie tej oprawy (przypomnijmy, że cała kibicowska Polska spodziewała się kolejnej legijnej kartoniady) trwało dobrych parę tygodni, bowiem większość jej elementów przygotowywanych było specjalnie na to spotkanie.
Na pierwszy gwizdek sędziego w górę poleciało kilkadziesiąt kilogramów konfetti oraz serpentyny. Kolejnym punktem choreo były szarfy w barwach na całej długości trybuny. Następnie w górę poszły transparenty na dwóch kijach (ponad sto sztuk), kilkaset małych flag, pośród których zapłonęły ognie bengalskie, race i wulkaniki. Po przerwie cała trybuna odkryta została spowita dymem ze świec w barwach klubu. W tym samym czasie na Krytej odpalono race oraz wyrzutnie fajerwerków. Do tego trzeba dodać race odpalone po obu bramkach dla Legii, 500 ogni rzymskich odpalonych na Żylecie i Krytej (wyszło równo, więc i efektownie). Później na Żylecie płonęły jeszcze zimne ognie i ognie bengalskie. Na koniec wyciągnięto sektorówkę z eLką, czerwone i zielone szarfy, a całości dopełniało kilkanaście rac. Należy zaznaczyć, że przez całe spotkanie w górze powiewało kilkanaście dużych flag na kijach, a właśnie meczu debiutowało nowe nagłośnienie na odkrytej. Oj działo się na tym spotkaniu niemało :)

Pod koniec sezonu 2002/03 Legia podejmowała Lecha w obecności 13 tysięcy kibiców, w tym tysiąca lechitów, którzy przyjechali specjalem sponsorowanym przez ich stowarzyszenie. Specjalnie na ten mecz wrócił Wojciech Hadaj. Został on przywrócony do swoich obowiązków przez klubowych działaczy "okazjonalnie", na prośbę kibiców. Gdy cały stadion odśpiewywał hymn, na Krytej odpalono świece dymne w barwach. W tym samym czasie na trybunie otwartej powstała choreografia z kartonów przedstawiająca żyletkę w barwach Legii otoczoną napisem "ULTRAS". Jakież było zdziwienie wszystkich na stadionie, gdy kilkanaście sekund później... wzór na kartonach zmienił się w lizbońskie oczy. Efekt takiej prezentacji, pionierskiej w naszym kraju, był piorunujący! Do dziś wiele osób uważa właśnie tę oprawę za najbardziej skomplikowaną, a jednocześnie efektowną. Chwilę po tej prezentacji na Żylecie odpalono kilkanaście rac. 20 minut później na trybunach zaprezentowano trzy sektorówki. Przed przerwą na dole odkrytej odpalone zostały wulkaniki (100 sztuk).
Druga połowa zaczęła się od odpalenia na całym stadionie ponad 100 rac. Racowisko wyglądało bardzo ładnie - na trybunie odkrytej race odpalone zostały w rządku, natomiast na Krytej zostały przemieszane. Jednocześnie na łuku pojawiły się świece dymne tworzące barwy Legii. Z nich w górę strzelały fajerwerki, a żeby jeszcze zwiększyć efektywność, dodano do tego kilkanaście petard hukowych oraz katiusze (petardy "świszczące"). Nie był to koniec atrakcji ultras ze strony legionistów. Legioniści przygotowali na ten mecz transparenty i flagi (zarówno małe, jak i duże), które powiewały na środkowych sektorach. Po bokach pojawiły się czerwone i zielone baloniki. Około 60 minuty meczu na "Żylecie" odpalone zostało obramowanie herbu warszawskiej drużyny (z 35 rac). Warszawscy tifosi postanowili zakończyć spotkanie bardzo ciekawie i na całej trybunie odkrytej pojawiło się 2200 ogni rzymskich. Strzały z nich trwały dobrych kilka minut i następowały falowo. Na samym końcu na Żylecie migotały stroboskopy. Specjalnie na to spotkanie Cyberf@ni zaprezentowali transparent, wykonany jak na tamte czasy bardzo estetycznie, o treści "MP'93. VII: NIE KRADNIJ. KU PAMIĘCI I PRZESTRODZE TAK SKOŃCZYŁ LECH - ZŁODZIEJ. II LIGA 2000-02".

Przyznacie, że na tych kilku spotkaniach Legii z Lechem, od strony ultras działo się wiele. Aby przeżyć to jeszcze raz, polecamy kilkanaście zdjęć i filmików z tamtych spotkań:




Dwie oprawy na meczu z Lechem w listopadzie 2006 - fot. Mishka



Oprawa meczu z Lechem z kwietnia 2006 - fot. Mishka



Na ligowym meczu 7 maja 2005 roku legioniści zaprezentowali jedynie chaos z flag i transparentów oraz pirotechnikę - fot. Mishka


Na finale Pucharu Polski w 2004 roku legioniści zaprezentowali kartoniadę z wymarzonym wynikiem - fot. Mishka





To tylko część oprawy na meczu z Lechem z sierpnia 2003 - fot. Woytek






Oprawy z pierwszego meczu po awansie Lecha do ekstraklasy - fot. Mishka i Woytek


Doping i racowisko zaprezentowane przez kibiców Legii w Poznaniu (05.10.2008)



Ognie rzymskie w meczu z Lechem (29.08.2003)



Oprawa na wyjście piłkarzy w meczu z Lechem (12.04.2006)



Odliczanie - oprawa w meczu z Lechem (07.05.2005)



Legia w Poznaniu: folie i race (03.04.2004)



Radość po golu w meczu z Lechem



Kartony w meczu z Lechem



Oprawa "ULTRAS" i race




REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.