REKLAMA

Komentarz kibica: Są rzeczy, których nie można kupić

Bodziach - Wiadomość archiwalna

Prezes Legii w wywiadzie dla oficjalnej strony klubowej wyjaśnił dlaczego Legia nie wróciła do herbu z 1957 roku. Dla jednych tłumaczenie jest jasne i oczywiste. Dla innych wywody prezesa nie są do końca zrozumiałe, mimo że odnajdujemy w nich wiele odwołań do historii. To działanie mające na celu postawienie sprawy jasno - kibicu, jeśli historia Twojego klubu nie jest dla Ci obojętna, musisz zaakceptować naszą decyzję.

W zasadzie teraz mamy pewność - dopóki prezesem będzie Leszek Miklas, nasz klub nie wróci do herbu, z którym utożsamiają się kibice. Ba, czytając między wierszami możemy się dowiedzieć, że jeśli czym prędzej nie zaczniemy wykupować kolekcji "Legia Respekt", nowych pamiątek z zieloną tarczą nie będzie przybywać.

Przyznam, że czytając wspomniany wywiad odrzucało mnie od nadmiaru patosu i odwołań do Legionów Piłsudskiego. Warto jednak, by nasz prezes dowiedział się trochę więcej o historii Legii z lat późniejszych. "Herb z 1957 roku to herb Centralnego Wojskowego Klubu Sportowego Legia" - mówi w wywiadzie prezes Miklas, starając się udowodnić, że legijną historię ma w małym palcu, a jest z nią na bakier. Właśnie w 1957 roku (dokładnie 2 lipca), Legia przestała posługiwać się nazwą CWKS i powróciła do nazwy WKS Legia. Jednocześnie zmieniono herb klubu na tarczę czerwono-biało-zielono-czarną. Był to piąty herb w historii Legii i jedyny, który funkcjonował ponad pół wieku. To na nim wychowały się pokolenia legionistów, którzy za te właśnie barwy "oddałyby całe życie swe".

Prezes Miklas tłumaczy, że Legia powraca do korzeni. Piękny chwyt, ale herb który już w 2006 roku wprowadzono na koszulki na czas obchodów 90-lecia ma się nijak, do tego w którym występowali piłkarze w Legionach Piłsudskiego. Fakt, w tamtych czasach herby na koszulkach wykonywane były ręcznie i często nieznacznie różniły się od siebie. Jednak herb wprowadzony "do obiegu" za czasów ITI ma inny kształt, co potwierdzi każdy, kto widział choć jedną historyczną fotografię. Nie mówiąc już o tym, że był herbem najkrócej ze wszystkich używanym (jedynie przez sekcję piłkarską - tu prezes ma całkowitą rację).

Sam fakt sprzedaży pamiątek z "właściwym" herbem ucieszył mnie niesamowicie. Nigdy bowiem nie ukrywałem, że klub musi zarabiać na sprzedaży pamiątek, jeśli chce się liczyć w Polsce i Europie. Z wypowiedzi prezesa wnioskuję jednak, że za słabszą niż zakładano sprzedaż pamiątek z herbem "zielonym" obarcza się kibiców, czy też klientów. Moim zdaniem w tej kwestii warto być bardziej samokrytycznym. Pierwsze pamiątki wprowadzone do sprzedaży przez Legię dwa tygodnie temu nie powalają na kolana, ani cenowo, ani wizualnie. Dla większości osób posiadających już "zestaw obowiązkowy", czyli szalik i koszulkę, te oferowane przez klub zwyczajnie nie są atrakcyjne. Może więc winni są nie kibice, a odpowiedzialni za nowy "produkt" klubowi marketingowcy? Najpierw oferta musi zostać wprowadzona na wszystkie artykuły, które możemy w tej chwili kupić z czarnym herbem - dopiero wtedy można dokonać porównań, a nie po tygodniu sprzedaży.

Dlaczego więc KP Legia nie wrócił do herbu z 1957 roku? Rzekomo ze względu na planowane wejście na giełdę. Prawnie, Legia może jednak na giełdę i z zielonym herbem. O ile samo wejście na parkiet naszego klubu nie budzi protestów, to zasłanianie się wartością aktywów zupełnie do mnie nie przemawia. Nie wszystko bowiem można przeliczyć na pieniądze, a dla mnie i zapewne wielu innych osób herb z 1957 roku znaczy milion razy więcej niż logo, nazywane przez kibiców prześmiewczo "trumną". Jego wartość i rozpoznawalność jest więc nieporównywalnie większa! Dziwi mnie, by czarny herb mógł być w jakikolwiek sposób więcej warty. Dziwnym również wydaje się argument, jakoby herb, z którym Legia osiągała najwięcej sukcesów, był warty mniej (nawet marketingowo) od czarnej tarczy, z którą jak na razie kojarzyć się może jedynie... fatalny mecz z Vetrą w Wilnie. Panie Prezesie, czy wyobraża Pan sobie, by Coca-cola, czy Microsoft po kilkudziesięciu latach nagle zmieniały swoje logo? To nie do pomyślenia.

Lepiej przyjrzeć się jak rozwiązały to inne wielosekcyjne kluby w Europie. Słynna FC Barcelona nie widziała problemu w występowaniu wszystkich jej sekcji pod jednym herbem. Ba, gdyby było inaczej, katalończycy zlinczowali by pewnie swoich działaczy. I tak zarówno piłkarze, koszykarze, piłkarze ręczni, hokeiści, jak i piłkarze halowi występują z identycznym herbem klubowym. Podobnie sytuacja wygląda w Madrycie, gdzie piłkarze i koszykarze "Królewskich" występują z identycznym herbem. W obu przypadkach każda z sekcji ma inne osoby zarządzające, ale jednego właściciela.

A klubowym działaczom dedykuję piosenkę Stanisława Sojki "Są na tym świecie rzeczy, których nie można kupić".


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.