Sebastian Szałachowski trenował z wielkim siniakiem na nodze - fot. turi
REKLAMA

"Szałach" trenował z wielkim siniakiem

turi - Wiadomość archiwalna

Kibice mogą odetchnąć z ulgą. W pomeczowym rozruchu wziął udział Sebastian Szałachowski, który normalnie ćwiczył wraz z kolegami. To, że porządnie dostał w nogę, było jednak widać. Na piszczeli "Szałacha" pojawił się krwisto-żółty siniak. Uraz nie jest jednak groźny. Piłkarze, którzy grali z Zalegerszegi, trenowali z mniejszymi obciążeniami. Po 20-minutowym rozbieganiu mogli robić co chcą, ale do siatkonogi zgłosił się tylko Adrian Paluchowski. "Kto gra w siatkonogę?" - zapytał Ryszard Szul podczas rozciągania. Odpowiedziała mu cisza.

Fotoreportaż z treningu - 43 zdjęcia turi

Na inne ćwiczenia legioniści też nie mieli ochoty i ostatecznie zasiedli na trybunach, obserwując gierkę kolegów. Tylko Piotrek Giza jak zawsze miał siłę na akrobacje. Próbował zademonstrować efektowną gwiazdę, ale natychmiast został wyśmiany przez Szula. "Gizmo, to nie tak. Popatrz na klasyczną gwiazdę" - zawołał trener-fizjolog, który już po chwili prezentował piłkarzom figurę ruch po ruchu.

Pozostali zawodnicy mieli normalny trening - najpierw biegi interwałowe, potem ćwiczenia z piłką pod okiem Lucjana Brychczego, a następnie strzały pod wodzą Jana Urbana. "No panowie, dajcie mi albo ładną główkę z 11 metra, albo przewrotkę i kończymy tę zabawę" - krzyczał Urban. Szczęśliwym zdobywcą bramki kończącej trening strzelecki okazał się Marcin Komorowski, który silnie uderzył z obrębu pola karnego. "No, to było to" - ucieszył się trener.

Na koniec zajęć nasi piłkarze zagrali gierkę na małym boisku. Sędziował Lucjan Brychczy. "Niech pan gwiżdże, bo pana będą słuchać!" - zdecydował Urban i rzeczywiście, z decyzjami "Kiciego" raczej nikt nie polemizował. Do czasu. "Ej, Laguna, Laguna" - rozgległo się po jednej z decyzji arbitra. Pan Lucjan był jednak nieprzejednany. "Piłka dla pomarańczowych!" - wrzasnął, a żółci pokornie ustawili się w murze. Po pierwszej połowie wydawało się, że wygra drużyna żółtych, która prowadziła 4-1. W drugiej części pomarańczowi się jednak sprężyli i doprowadzili do remisu 5:5. Tak jak kilka dni temu o wyniku zdecydowały więc rzuty karne. Już pierwszy strzał pomarańczowych okazał się niecelny - spudłował Martins Ekwueme. Żółci pewnie wykorzystywali kolejne "jedenastki", a ich zwycięstwo przypieczętował Kostia Machnowski.

Fotoreportaż z treningu - 43 zdjęcia turi



Uraz nie przeszkodził "Szałachowi" w treningu na pełnych obrotach - fot. turi




fot. turi
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.