Kibice zatrzymani przez policję we wrześniu 2008 r. - fot. turi
REKLAMA

Rok po akcji "Widelec" - dowodów obciążających kibiców brak

Hugollek - Wiadomość archiwalna

Rok temu, 2 września funkcjonariusze policji dokonali zatrzymania ponad 700 kibiców Legii w pobliżu stadionu Polonii Warszawa przed meczem derbowym obu drużyn w ramach rozgrywek o Puchar Ekstraklasy. Ze względu na zgromadzony w materiale dowodowym widelec, fani warszawskiego zespołu określili akcję jako "Widelec 741". Taką bowiem liczbę zatrzymanych osób przedstawiły organy ścigania.

W rzeczywistości było ich 752. 688 osobom postawione zostały zarzuty, głównie o czyn z art. 254 par. 1 k.k. w związku z art. 57a par. 1 k.k., czyli o to, iż "brały one czynny udział w zbiegowisku o charakterze chuligańskim, wiedząc o tym, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczali się gwałtownego zamachu na osoby i mienie". Wobec 372 osób zastosowano dozór policyjny, 454 fanów Legii otrzymało zakazy uczestniczenia w spotkaniach organizowanych na stadionach Legii i/lub Polonii, zaś 235 zatrzymanych dobrowolnie poddało się karze.

Mimo iż przedstawiciele policji zapewniali zarówno w mediach, jak i podczas posiedzeń komisji sejmowych o posiadaniu "licznych dowodów", wciąż nie udało się nikogo postawić w stan oskarżenia. Właśnie z powodu braku dowodów sąd odrzucił wniosek o zastosowanie aresztu wobec ośmiu kibiców, którym policja zarzucała atak na funkcjonariuszy, niszczenie mienia oraz agresywne zachowanie.

Fani, którzy odwoływali się od zastosowanych wobec nich środków zapobiegawczych, otrzymywali pozytywne postanowienia z sądu: "Zaskarżone postanowienie należało uchylić, a to z uwagi na braki jego uzasadnienia powodujące niemożność poddania orzeczenia kontroli. (...) W nadzwyczaj lakonicznym uzasadnieniu zaskarżonego postanowienia powołano jedynie (powtarzając ustawowe sformułowanie) w sposób gołosłowny potrzebę zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania, nie przedstawiając ani dowodów na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez oskarżonego zarzucanego mu czynu, ani okoliczności uzasadniających podniesioną przez prokuratora potrzebę zabezpieczenia toku postępowania karnego."

Wraz z upływem kolejnych miesięcy, wypowiedzi policji i polityków popierających działania funkcjonariuszy ulegały zmianie. W dzienniku Polska The Times z 14 stycznia bieżącego roku można było przeczytać, że "ciężko udowodnić winę konkretnym osobom, bo funkcjonariusze policji posługiwali się podczas akcji kiepskim sprzętem". Rzecznik policji, Mariusz Sokołowski, mówił o tym, że "policja potrzebuje lepszych kamer, aparatów fotograficznych. Na nagraniach widać na przykład, że ktoś rzucił kamień, ale nie można zidentyfikować tej osoby".

Niespełna pół roku po pamiętnych wydarzeniach poszkodowani kibice postanowili zorganizować w miejscu zatrzymania, czyli na Podzamczu, happening, którego celem miało być ukazanie nieroztropności rządzących i nieprzestrzeganie przez nich praw obywatelskich.

Dziś mija rok od tego wydarzenia, a mimo to prokuratura w dalszym ciągu nie przedstawiła w sądzie jakichkolwiek dowodów obciążających prawie 700 osób, wobec których podejrzewa się popełnienie przestępstwa. Jako że do tej pory nie wszczęto postępowania sądowego, fani nie mogą również dowieść swojej niewinności i oczyścić się z zarzutów.
W związku z zaistniałą sytuacją posłowie Prawa i Sprawiedliwości, Mariusz Błaszczak oraz Paweł Poncyljusz postanowili wystosować odpowiednią interpelację do Ministra Sprawiedliwości, Andrzeja Czumy.
Poseł Błaszczak pytał między innymi o to, dlaczego, mimo iż minął już rok od akcji policji, wymiar sprawiedliwości nie podjął żadnych działań zmierzających ku jej wyjaśnieniu. Według niego akcja miała charakter wyłącznie propagandowy, a jej celem było jedynie poprawienie wizerunku ministra spraw wewnętrznych i administracji, Grzegorza Schetyny.
Paweł Poncyljusz podkreślał, że rok temu opinię publiczną poinformowano o tym, iż akcja policji przeprowadzona została wzorowo, że udało się zebrać większość dowodów a w kilka dni postawione zostaną zarzuty osobom biorącym udział w zajściu. "Wespół z panem posłem Błaszczakiem upominamy się o tę sprawę, ponieważ w dalszym ciągu tych 750 osób nie zostało oczyszczonych. Nie postawiono im także zarzutów w sądzie. Budzi to nasze zdziwienie i niepokój" – mówił Poncyljusz.
"Mimo iż zarzuca się kibicom, iż brali oni udział w przedstadionowej burdzie, do dziś nie widać efektów prac prokuratury, która nadal prowadzi postępowanie przeciwko zatrzymanym osobom. Pomimo faktu, iż już nawet sąd zaczął się upominać o przesłanie dokumentów, pozwalających na postawienie kibiców w stan oskarżenia, do tej pory nie otrzymał on z prokuratury żadnych materiałów" – podkreślał poseł.
Dodał, że zatrzymani fani Legii nadal są traktowani jak przestępcy stadionowi. Część z nich do tej pory objęta jest zakazem stadionowym, a niektórzy nadal muszą się meldować na komisariatach z powodu dozorów policyjnych.

"Tych 750 kibiców zostało rok temu natychmiast publicznie skazanych przez policję i przez przedstawicieli MSWiA, również przez pana Schetynę. Do dziś nie ma potwierdzenia na wydane przez nich wówczas wyroki. Dopominamy się o to, by sprawa została rozwiązana, aby wreszcie rozstrzygnięto, kto jest winny, a kto nie. Nie mamy wątpliwości, że jeśli podczas przemarszu kibiców było kilka osób łamiących prawo, to na pewno nie było ich 750. Jeśli zaś chodzi o koronny dowód w postaci widelca, to wydaje się on tym bardziej śmieszny, że nie jest w ogóle brany pod uwagę w postępowaniu dowodowym" – powiedział Paweł Poncyljusz.

Obecni na spotkaniu kibice podkreślali niepokojący fakt, że postępowanie w warszawskiej prokuraturze w sprawie zatrzymanych na Podzamczu osób toczy się bardzo powoli, a kibice nie uzyskują żadnych nowych informacji.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w Prokuraturze Okręgowej w Płocku, gdzie prowadzone jest postępowanie przeciwko funkcjonariuszom policji i nadużyciom, których dopuścili się w stosunku do konwojowanych fanów. Do tej pory przesłuchanych zostało 75 pokrzywdzonych osób. Na korzyść legionistów przemawia to, że z zabezpieczonych w toku postępowania obdukcji lekarskich, nagrań oraz zdjęć jednoznacznie wynika, iż byli oni gazowani i bici przez funkcjonariuszy. Obecnie zeznania składają biorący udział w akcji policjanci. Niestety, wobec faktu, iż było ich co najmniej kilkuset, przesłuchania mogą się przeciągnąć nawet do 2010 roku.

Fani zwracają się również z prośbą do wszystkich kibiców, którzy otrzymali wezwania na przesłuchanie do prokuratury w Płocku, by się nie obawiali i w niej stawili.
Z kolei kibice, którzy w dalszym ciągu meldują się na posterunkach policji z powodu niezniesionych dozorów, powinni pisać odwołania. W razie jakichkolwiek wątpliwości, można zwrócić się z pytaniem do przedstawicieli Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa.

Pełen zapis konferencji znajduje się tutaj

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.