Młyn TSV Monachium - fot. Artur
REKLAMA

Na stadionach świata: TSV 1860 Monachium - Karlsruher SC

Artur, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

Już niebawem Legia zacznie grać na nowym stadionie. To prawdopodobnie wiązać się będzie ze wzrostem cen biletów. Dziś w cyklu Na stadionach świata odwiedzamy Allianz Arena przy okazji spotkania TSV z Karlsruhe. Jak relacjonuje Artur, obecnie ruch kibicowski na meczach TSV ma się zdecydowanie gorzej w porównaniu do czasów sprzed przeprowadzki na nowy stadion. Po prostu wielu fanatyków TSV z południowego Monachium nie stać na bilety... Czy podobny los czeka ruch kibicowski na Legii? Przekonamy się za kilka miesięcy. Zachęcamy do lektury:

Jeśli i Ty masz ochotę podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat innych aren piłkarskich (i nie tylko) - pisz koniecznie na ultras@legialive.pl.

24.08.2009: TSV 1860 Monachium 1-3 Karlsruher SC (800).

W połowie sierpnia miałem okazję zawitać do Monachium i całkowitym zbiegiem okoliczności znalazłem się na meczu TSV 1860 Monachium z Karlsruhe. Mecz odbywał się na słynnym Allianz Arena, który tego wieczoru oświetlony był w kolorach niebieskich (znak, że grają Lwy z Monachium). Stadion odwiedziłem z fanatycznym kibicem Cosa Nostra (ultrablock 1860), który zajął się logistyką podczas całego wieczoru.

Stadion robi imponujące wrażenie z zewnątrz, a samo wejście na obiekt, razem z kupnem biletów (oczywiście bez kart członkowskich itp.) zajmuje 10 minut. Kontrola przed wejściem przebiega w kulturalnej atmosferze i trwa ułamki sekund.

Obok stadionu znajduje się największy w Europie przystadionowy parking, na którym za opłatą 10 euro można pozostawić samochód i udać się po bilet. Bilet za zawody drugiej ligi niemieckiej kosztuje od 18 euro (miejsca stojące za bramką) do 50 euro (najlepsze). My zdecydowaliśmy się na wariant pośredni (siedzące miejsca za bramką – 28 euro). Powodem tej decyzji była też rola, jaką mój kolega z Monachium miał spełnić tego dnia. Jego zadaniem było fotografowanie poczynań grupy ultras po przeciwległej stronie boiska (cel: publikacja na niezależnej stronie kibiców TSV).

Po zajęciu miejsc mogliśmy spokojnie napić się zimnego piwa i porozmawiać o potencjalnych szansach TSV w nadchodzącym meczu (miało być 3-0 dla TSV, skończyło się 3-1 dla Karlsruhe). Drugi temat to niezbyt dobre relacje między naszymi klubami (stare historie z mundialu 2002), generalnie jednak animozje klubowe tego wieczora udało się wyjaśnić podczas grilla już po spotkaniu.

Sam obiekt w środku nie robi już tak imponującego wrażenia jak z zewnątrz. Oczywiście jest ogromny, ale wewnętrzne betonowe konstrukcje i schody bardziej przytłaczają niż budzą podziw. Murawa i trybuny (3 poziomy) to już jednak inna bajka. Widoczność perfekcyjna, nagłośnienie jak w amerykańskich halach NBA, telebimy, rozkładane krzesełka i ani śladu ochrony (100% monitoring).

Na całym obiekcie Allianz Arena nie płaci się gotówką, a jedynie specjalnymi kartami, które nabywa się w kasach, podobnie jak bilety. Karta pozwala kupić piwo, przekąski, pamiątki klubowe, czy uiścić opłatę parkingową itp. Przy tej metodzie kolejki do bufetów przed i w przerwie meczu posuwają się w tempie błyskawicznym (zamówienie i przyłożenie karty do czytnika).

Na widowni tego wieczora zebrało się 30 tysięcy widzów (tyle przewidział przed meczem mój monachijski kolega) i jest to wynik bardzo dobry, jeśli mówimy o II lidze niemieckiej i drużynie, która nie ma większych szans na awans, a raczej będzie bronić się przed spadkiem.

Doping drużyny TSV prowadzony był tylko przez kibiców zgromadzonych za przeciwległą bramką (młyn tworzyło ok. 800 – 1000 osób). Tyle samo przyjezdnych zawitało tego dnia z Karlsruhe i starało się zaznaczać dopingiem swoją obecność (efekt słaby, zważywszy, że znajdowali się po naszej stronie stadionu, fani TSV byli jednak lepiej i częściej słyszalni). Same śpiewy mogę ocenić na 3-4 w 10–stopniowej skali. Doping był nierówny, bardziej intensywny przy akcjach drużyny TSV, ale daleko mu było do fanatyków z Warszawy :)

Monachijski ultras tłumaczył ten fakt zmianą siedziby rozgrywania meczów przez TSV i drogim biletom, które nie pozwalają przychodzić prawdziwym kibicom z południowego Monachium. Ponoć na amatorskiej drużynie TSV doping jest lepszy, a ekipa TSV w Niemczech ma bardzo wysoką pozycję w środowisku ultras (za takimi markami jak Bayern, Borussia Dortmund, Werder i VFB ).

Sam mecz stał na wysokim poziomie i widać było, że drużyny z II ligi niemieckiej spokojnie poradziłyby sobie w naszej ekstraklasie. Składne akcje, ciekawe zagrania i wreszcie bramki - naprawdę mogły wzbudzić podziw. Niestety kibice TSV musieli podziwiać lepszych graczy Karlsruhe (spadkowicz z Bundesligi), ale dla mnie był to po prostu fajny meczyk oglądany z lotu ptaka.

Wyjście i wyjazd ze stadionu zajęło 5 minut, chociaż kibice TSV rozpoczęli exodus już 15 minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego. To pokazuje, że do fanatyków im daleko, a widowisko traktują w kategoriach rozrywki w poniedziałkowy wieczór.

Poprzednie relacje z tej kategorii znajdziecie w dziale Na stadionach.

Masz ciekawą historię z meczu europejskich (i nie tylko) klubów lub Mistrzostw Europy, czy Świata?
Wychodząc naprzeciw Waszym pomysłom, zachęcamy do przesyłania nam relacji i zdjęć! Wy również możecie mieć swój wkład w tworzenie materiałów na LegiaLive!

Relacje prosimy nadsyłać na specjalnie przeznaczonego maila ultras@legialive.pl






fot. Artur
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.