REKLAMA

Alfabet Legii 2009

Fumen - Wiadomość archiwalna

Kolejne dwanaście miesięcy za nami. Przeżywaliśmy rozczarowania spowodowane brakiem tytułu mistrza Polski. Nie powiodło się legionistom w europejskich pucharach. Radości przynosiła niemal błyskawiczna budowa stadionu. Najciekawsze, najistotniejsze wydarzenia 2009 roku zostały spisane w Alfabecie Legii.

A jak Aktywność - dwa razy w roku jest okazja, aby Mirosław Trzeciak mógł się wykazać jako dyrektor sportowy. Niestety, jego aktywność na rynku transferowym nie jest adekwatna do wielkości i tradycji klubu, w którym pracuje. Próba zgrywania wytrawnego gracza giełdowego, kierującego się zasadą "tanio kupić, drogo sprzedać" nie zawsze się powodzi. Przy okazji ostatnich okien transferowych zasada pozyskiwania była ta sama – tani, a najlepiej za darmo. Klasa, umiejętności, wiek, to sprawa drugorzędna. W efekcie z regularnością szwajcarskiego zegarka czytamy doniesienia prasowe, że kolejny piłkarz zdecydował się przenieść do innego klubu niż Legia. Daleko nie trzeba szukać. Sergiej Kriwiec trafił właśnie do Lecha Poznań, a mógł do Legii. Cóż, na prawdziwe transfery podobno musimy poczekać do lata. Aż strach pomyśleć jaką aktywnością zaskoczy nas Mirosław Trzeciak.

B jak Budowa - stadion przy Łazienkowskiej rośnie z dnia na dzień jak na drożdżach. Co mecz mogliśmy oglądać nowe elementy, fragmenty trybun, początki dachu, a ostatnio przeszklone studio telewizyjne. W listopadzie minął rok od wjazdu pierwszej koparki. Jak bardzo zmienił się stadion można porównać na zdjęciach z początku stycznia oraz fotografiach wykonanych w pierwszej połowie grudnia. Zakończenie budowy trzech trybun planowane jest na maj 2010 roku.

C jak Chabelski - po wielu latach spędzonych w Legii, Robert Chabelski przestał być trenerem sekcji koszykówki. 52-letni szkoleniowiec przeszedł w Legii od roli zawodnika, przez asystenta, trenera, kierownika drużyny, nawet do funkcji prezesa sekcji. Wszystko działo się w latach 1970-1983 oraz 1985-2009. Po odejściu „Chabla" tymczasowym grającym trenerem został Robert Pacocha, którego niedawno zastąpił Wojciech Kiełbasiewicz. Obecnie Robert Chabelski trenuje młodych adeptów z roczników 1995 oraz 1996.

D jak Doping - w tym przypadku mowa tu nie o kibicach, lecz o Jakubie Wawrzyniaku. W lutym debiutował w barwach Panathinaikosu. W maju gruchnęła wiadomość, iż reprezentacyjny piłkarz wspomagał się niedozwolonymi środkami. Na dyskwalifikację nie trzeba było długo czekać. Niestety, im częściej "Rumiany" się odwoływał, tym bardziej wydłużano karę. Przerwa spowodowana kuracją odchudzającą teoretycznie już się zakończyła. Z takiego obrotu sprawy powody do zadowolenia powinni mieć Jan Urban oraz Mirosław Trzeciak. Trener będzie miał do dyspozycji dodatkowego gracza, a dyrektor sportowy będzie mógł się pochwalić wzmocnieniem zespołu.

E jak Europejskie Puchary - to powoli zaczyna stawać się tradycją. Pod koniec wiosny wszyscy walczą o jak najlepszą pozycję w lidze, aby tylko zakwalifikować się do europejskich pucharów. Później słyszymy o wzmocnieniach, z których niewiele wynika. Piłkarze przystępują do gry, ruszając na wschód Europy. Po wymęczonym awansie los przydziela nam średniaka, którego powinniśmy ograć. Nic z tego. „Teraz już nie ma słabych drużyn na Starym Kontynencie" słyszymy z ust trenerów, piłkarzy, żegnając się z marzeniami o podboju Europy. Od sezonu 2003/2004 legioniści rozgrywali maksymalnie sześć spotkań (mecz + rewanż), aby najpóźniej we wrześniu móc się skupić na krajowym podwórku. Teraz daliśmy radę Olimpi Rustawi, ale dwa remisy z Broendby Kopenhaga sprawiły, że jesień w europejskich pucharach zakończyła się dla Legii już w połowie astronomicznego lata.

F jak Frekwencja - wraz z modernizacją stadionu, zmniejszyła się pojemność obiektu. W efekcie do dyspozycji kibiców jest niespełna 6000 miejsc. Niestety, poziom piłkarski, atmosfera na trybunach oraz przede wszystkim wysokie ceny biletów, sprawiły, iż jesienią nie było na Łazienkowskiej ani razu kompletu widzów! Regularnie za to były bite rekordy najniższej frekwencji od lat. Krzesełka nie zapełniały się nawet, gdy legioniści grali mecze na szczycie. I pomyśleć, iż nie tak dawno zdobycie biletu na mecz Legii graniczył z cudem.

G jak Grecja - w mijającym roku kierunek „Grecja" był modny wśród legionistów. I mowa tu bynajmniej nie o wakacyjnych podróżach. Jako pierwszy do kraju Hellady trafił Jakub Wawrzyniak. Najpierw sprzedany, później wypożyczony, albo na odwrót, jak to tłumaczył Mirosław Trzeciak. Szybko uwikłany w aferę dopingową wrócił z podkulonym ogonem do Warszawy odgrażając się, że sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po jego stronie. Kolejnym, który chciał zaznać greckiego słońca był Roger Guerreiro. Brazylijski Polak był na skraju wyczerpania dusząc się w Warszawie. Sprzedany za 300 tysięcy euro odetchnął z ulgą, ale... w barwach AEK-u Ateny nie zachwyca. Czyżby przypadek ich kolegi, Aleksandara Vukovicia, nic nie nauczył „Rumianego" i „Perejro"?

H jak Hiszpanie - mieliśmy już w Warszawie kolonie bałkańskie, brazylijskie, a ostatnim krzykiem mody było ściąganie Hiszpanów. Niestety, nie każdemu piłkarzowi z półwyspu Iberyjskiego Puyol czy Iniesta na nazwisko. W efekcie do domu odesłano latem Mikela Arruabarrenę, Inakiego Descargę oraz Tito. Tylko Inaki Astiz się ostał, bez którego trudno wyobrazić sobie linię obrony. I tylko wyrzuconych w błoto pieniędzy żal. Znowu.

I jak Inwestycje - rok 2009 to niewątpliwie czas inwestycji przy Łazienkowskiej. Najważniejszą jest oczywiście stadion, na który z budżetu miasta wydano 210 milionów. Ponadto znacznej modernizacji mają ulec korty Legii, na których gwiazdy żeńskiego tenisa rozgrywały turniej w ramach WTA Tour. Nie było za to znacznych inwestycji związanych z zatrudnieniem nowych piłkarzy. Na łamach prasy tłumaczył to Paweł Kosmala. „Krótko mówiąc, aby ktoś mógł do Legii przyjść, ktoś musi odejść. Zwiększenie wydatków byłoby z naszego punktu widzenia, rady nadzorczej, nieracjonalne. Poza tym wydaje się nam, że takie nakłady finansowe wystarczą do zdobycia mistrzostwa Polski. Bo i Wisła, i Lech mają podobne budżety do naszych, oscylujące w granicach 50 mln" – uważał w czerwcu przewodniczący Rady Nadzorczej KP Legia.
Inwestycje w drużynę miały być poczynione zimą, o ile będzie realna szansa na mistrzostwo. Obecnie Legia ma pięć punktów straty do Wisły. Najwidoczniej przy Łazienkowskiej nikt nie wierzy w zdobycie tytułu, gdyż znaczące transfery mają być przeprowadzone latem. Chyba, że kolejny raz mamy do czynienia z sytuacją, kiedy to na Łazienkowskiej najpierw co innego mówią, a później co innego robią.

J jak Jan Mucha - to był jego rok. Co prawda z Legią nie udało mu się osiągnąć sukcesu, ale wyróżniał się umiejętnościami na tle nie tylko swych kolegów z zespołu, ale również z ekstraklasy. Z reprezentacją Słowacji wywalczył awans na Mundial 2010. Docenili to wszelkiej maści specjaliści od piłki nożnej, którzy zasypują "Muszkina" nagrodami. Teraz Mucha walczy poza boiskiem, a stawką jest nowy kontrakt. Jeśli wierząc doniesieniom prasowym, na bramkarza czeka umowa opiewająca na 350 tys. euro! W czerwcu piłkarz mógłby za darmo opuścić Warszawę. W kontekście zbliżających się mistrzostw świata, działacze z Łazienkowskiej mają o co walczyć. Jednak jak pokazują przykłady Edsona, Rogera czy Vukovicia, Słowak wcale nie musi dojść do porozumienia.

K jak Kibol - w ogólnopolskim dzienniku z czerwonym prostokątem w logo często byliśmy określani jako kibole. Bez względu na zachowanie, atmosferę na stadionie, rodzaj przewinienia, wszyscy byliśmy mierzeni jedną miarą. W Lubinie był nieustanny doping? Dla gazety była to „kibolska atmosfera". W Bełchatowie nikomu krzywda się nie stała, bo „kibole szli pod rękę z policją". Z PZPN w sojusz wchodzą oczywiście... kibole. A gniazdowy dorobił się nawet określenia „prominentny członek środowiska kibolskiego". Jak tak dalej pójdzie, to w poniedziałek i piątek w tabloidzie będzie można znaleźć dodatek „Gazeta Kibolska". Oczywiście powyższe działania Michała Szadkowskiego i spółki mają na celu uzdrowić polską piłkę oraz wyplenić ze stadionów „kibolskie" zło. Powodzenia!

L jak "Legioniści" - w lipcu ukazała się Kronika LegiaLive! - sezon 2008/2009, która była pierwszą w historii serwisu tego typu publikacją. Pozytywne komentarze oraz maile czytelników odnośnie 72-stronicowego wydania sprawiły, iż we wrześniu ukazał się pierwszy numer Magazynu Legioniści. W dwumiesięczniku można znaleźć obszerne materiały dotyczące wydarzeń ostatnich miesięcy. W sposób bezkompromisowy ganimy przegranych i wychwalamy bohaterów. Trzeci numer ukazał się w święta Bożego Narodzenia.

M jak Marketing - w alfabecie na koniec 2007 roku pod literą M pojawił się właśnie Marketing. Wówczas raczkujący, dzisiaj nieco bardziej profesjonalny. Oferta sklepu jest coraz bogatsza, choć nie brakuje bubli. Szalików w barwach Śląska już nie ma. Pojawiły się za to czerwone śpioszki z białą gwiazdą na piersi. W promocyjnej cenie można kupić koszulkę z podobizną Kazimierza Deyny. Okazja nie lada, gdyż najpierw t-shirt kosztował 49,90 zł, a teraz trzeba wysupłać... 49,90 zł. Niestety, sporo produktów wciąż posiada lansowaną czarną tarczę z „eLką". Innych aktywności ze strony marketingu Legii w zasadzie brak. Zakończyły się akcje objazdowe po warszawskich dzielnicach. Spotkań z kibicami było jak na lekarstwo. Chyba, że akurat była promocja nowego wydania gry FIFA10. Być może ten stan zmieni nowo zatrudniona Danuta Kowalska, która będzie zarządzała całością działań marketingowych i PR klubu z Łazienkowskiej.

N jak Napastnicy - wiosną mogliśmy się zachwycać grą Takesure Chinyamy. Król strzelców minionego sezonu, choć nieco chaotyczny, zapewnił kilka punktów Legii. Jesienią "Chini" więcej przebywał w gabinetach lekarskich niż na murawie, co odbiło się na grze zespołu. Bartłomiej Grzelak równie często pukał do drzwi rehabilitantów. Marcin Mięciel długo czekał na swe pierwsze trafienie. Natomiast Adrian Paluchowski mimo udanego startu musiał najwidoczniej usłyszeć od Jana Urbana "za młody jesteś" i często trafiał na ławkę rezerwowych. W efekcie w rolę snajpera wcielał się Sebastian Szałachowski. Jesienią "Szałach" był najlepszym strzelcem Legii, wpisując się sześciokrotnie na listę strzelców w jesiennych meczach.

O jak Obrona - wiosną w lidze legioniści stracili zaledwie 7 bramek w 13 meczach. W obecnym sezonie bilans jest jeszcze lepszy, gdyż tyle samo razy Jan Mucha musiał wyciągać piłkę z siatki, ale w 17 potyczkach! Spora w tym zasługa wspomnianego Słowaka, ale nieocenioną pracę wykonuje duet Astiz - Choto. Na prawej obronie pewne miejsce ma Jakub Rzeźniczak, który znalazł uznanie również w oczach selekcjonerów. Natomiast lewa strona wydaje się najsłabiej obsadzona. Owszem, Jan Urban dawał szansę Marcinowi Komorowskiemu, który był swego czasu na celowniku Leo Beenhakkera, ale jeśli oglądamy "Kiełbika" w akcji, to chyba dość wyraźny sygnał, iż należy poszukać wzmocnień na tę pozycję.

P jak Piłka - „Zgodnie z wymogami piłka musi być kulista sporządzona ze skóry lub innego dozwolonego materiału o obwodzie nie większym niż 70 cm i nie mniejszym niż 68 cm o masie nie przekraczającej 450 g i nie mniejszej niż 410 g, przy rozpoczęciu zawodów napompowana tak, że w jej wnętrzu panuje nadciśnienie od 0,6 do 1,1 atm" – tyle mówi definicja z Wikipedii. Jednak oglądając popisy piłkarzy z Łazienkowskiej, można było odnieść wrażenie, że piłka to przedmiot przeszkadzający w grze. Wiecznie za ciężka, nasiąknięta wodą, powodująca kontuzje, a co gorsza – niewpadająca do siatki rywala! Na domiar złego, aby celnie z niej trafić z rzutu wolnego, trzeba uderzyć w wentyl lub „w dupę kota". Przynajmniej takie słuchy chodzą na mieście, bo zdaniem Macieja Iwańskiego, każdy boi się otwarcie przyznać, jak marnym produktem firmy na „P" grają profesjonalni piłkarze przez duże „P".

R jak Rocznice - 1 września 2009 roku obchodziliśmy 20. rocznicę śmierci Kazimierza Deyny. Z tej okazji przed meczem z Polonią Bytom klub zorganizował na stadionie wspominanie „Kaki" przez ludzi blisko związanych z Legendą. I to by było w zasadzie na tyle. Miesiąc wcześniej kibice uczcili 65. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. W miejscach pamięci o bohaterach wydarzeń z 1944 roku pojawiły się wieńce oraz znicze przygotowane przez kibiców Legii. Pisząc o rocznicach, nieśmiało nadmienimy o 10. urodzinach powstania serwisu LegiaLive!

S jak Skuteczność - choć potencjał linii ofensywnej Legii jest dość duży, to podopieczni Jana Urbana z meczu na mecz razili nieskutecznością. Ten element był wymieniany jako główna przyczyna remisów lub przegranych. Również nad skutecznością piłkarze mieli pracować na treningach. Być może wiosną poznamy efekty tej pracy?

T jak Trudność - oj, natrudzili się legioniści w tym roku. Co mecz, to trudniejszy! Wisła Kraków, Odra Wodzisław, Olimpi Rustawi, GKP Gorzów czy Stal Sanok. Bez względu na klasę rywala, zajmowane miejsce w tabeli, serię zwycięstw lub porażek, zdaniem Jana Urbana piłkarzy Legii zawsze czekał trudny mecz. Zatem cieszmy się, wiwatujmy, bo bycie w czołówce Ekstraklasy, ćwierćfinał Pucharu Polski to przecież nie lada wyczyn! Tylko europejskich pucharów żal, ale przecież... rywale należeli do wybitnie trudnych.

U jak Urban Jan - pisząc rok temu o szkoleniowcu Legii uznaliśmy debiutancki sezon za naprawdę udany. Wicemistrzostwo i zdobycie dwóch krajowych pucharów można było uznać za optymistyczny prognostyk przed kolejnymi rozgrywkami. Niestety, apetyty kibiców nie zostały zaspokojone. W lidze ponownie oglądaliśmy plecy Wisły Kraków, z europejskich pucharów szybciej odpadliśmy niż w nich na dobre zagraliśmy. Kiepski styl, straty punktów z potencjalnie słabszymi ekipami sprawiły, iż w mediach posada Jana Urbana została zachwiana. Jednak na Łazienkowskiej wszystko wskazuje na to, że fan Górnika Zabrze poprowadzi Legię także wiosną. Czas na rozliczenia przyjdzie po zakończeniu sezonu, a brak mistrzostwa może oznaczać tylko jedno...

W jak Wyjazdy - co robiła Legia na wyjazdach w minionym roku? Traciła punkty! Bez względu na rozgrywki, ekipa z Łazienkowskiej nie prezentowała się tak samo dobrze, jak w Warszawie. Na dwadzieścia spotkań, legioniści wygrali zaledwie siedem. Aż osiem kończyło się remisem, a w pięciu potyczkach górą byli rywale. Bilans bramkowy również nie powala na kolana. Podopieczni Jana Urbana strzelili 13 bramek i tyle samo dali sobie wbić.

Z jak Zachowanie - „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie" pisał niegdyś Andrzej Frycz Modrzewski. Odnośnie zachowania w minionym roku można napisać wiele. Dość o zachowaniu piłkarzy na boisku, skoncentrujmy się na tym, co się działo na stadionach. Największym echem odbiło zachowanie gniazdowego podczas meczu z Ruchem Chorzów. Skandowanie „jeszcze jeden" spotkało się z natychmiastową akcją ochrony, która była niewspółmierna do sytuacji. Brawa należą się dla działaczy Zagłębia Lubin, GKS-u Bełchatów, którzy jesienią nie stwarzali problemów kibicom z Warszawy, aby ci mogli obejrzeć mecz. Zgoła odmiennym zachowaniem „popisywali" się działacze z Łazienkowskiej, którzy próbowali za wszelką cenę utrudnić życie fanom na meczach wyjazdowych. Warto w tym miejscu podkreślić zachowanie kibiców podczas ostatnich meczów sekcji, a w szczególności koszykówki. Trener i zawodnicy byli pod ogromnym wrażeniem dopingu warszawskiej publiczności.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.