Maciej Gostomski i tyczki - fot. Mishka
REKLAMA

Pomeczowy rozruch już bez Tutoricia

turi - Wiadomość archiwalna

Pogoda w Mijas zepsuła się na dobre. Poranne zajęcia odbywały się w takiej szarówce, jakby za chwilę miał zapaść zmierzch. Trening zaczął się od pomeczowego rozruchu. Piłkarze biegali w grupach, każdy na swoim tętnie. Osobno ćwiczyli Inaki Astiz i Marcin Mięciel, którzy po pewnym czasie w towarzystwie masażysty Jerzego Somowa odjechali do hotelu. W głównej grupie znalazło się natomiast dwóch reprezentantów, którzy dołączyli do drużyny wczoraj - Maciej Iwański i Maciej Rybus. Ten pierwszy mocno odczuwa skutki zmiany czasu, imponuje za to opalenizną.

Po rozgrzewce legioniści doskonalili technikę pod okiem Lucjana Brychczego. Podczas gdy Jacek Magiera i Kibu z boku przyglądali się żonglerce, pan Lucjan ochoczo pokazywał piłkarzom jak to jest, gdy piłeczka sama klei się do nogi. Miło było popatrzeć na to, z jaką łatwością trener "Kici" podbija futbolówkę. W tym czasie bramkarze omijali dziesiątki przeszkód ustawionych w jednym z końców boiska przez Krzysztofa Dowhania. Na koniec w bramce stanął Jakub Szumski, a Jan Urban zarządził gierkę, podczas której piłkarze musieli jak najszybciej rozgrywać piłkę. "Panowie, to mają być krótkie rozegrania zakończone strzałem. Na każdą akcję macie tylko pięć sekund" - poinformował. "Gramy z pierwszej piłki" - dodał. Choć Szumski zwijał się jak w ukropie, większość strzałów była celna i młody bramkarz wyciągał piłkę z siatki.

W zajęciach nie uczestniczył już Djordje Tutorić, który tak jak wczoraj informowaliśmy rano - wraz ze swoim menedżerem - wyjechał ze zgrupowania. Ghandy, Tomasz Jarzębowski i Marcin Smoliński ograniczyli się do ćwiczeń na macie.

















fot. Mishka

przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.