Fani Legii na meczu Ajax - Juventus - fot. Anula
REKLAMA

Na stadionach świata: Juventus - Ajax

Anula - Wiadomość archiwalna

Korzystając z przerwy w rozgrywkach polskiej ekstraklasy, 116 fanów Legii udało się do Włoch na mecz Ligi Europejskiej pomiędzy Juventusem a Ajaxem. Legioniści (oraz przedstawiciele Pogoni) na obiekcie Juve wywiesili 6 flag i zostali świetnie przyjęci przez przyjaciół z Turynu. Na stadionie Starej Damy zebrało się 25 tysięcy kibiców, w tym 3 tysiące przyjezdnych z Amsterdamu. Zachęcamy do relacji z wyjazdu legionistów do Turynu:

Jeśli i Ty masz ochotę podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat innych aren piłkarskich (i nie tylko) - pisz koniecznie na ultras@legialive.pl.

Juventus Turyn 0-0 Ajax Amsterdam (3000).
W związku z długą przerwą na boiskach ekstraklasy oraz faktem, że nie będziemy mogli wspierać Legii na pierwszym meczu w Krakowie otwierającym rundę wiosenną, postanowiliśmy udać się na prestiżowy mecz Ligi Europejskiej (dawniej Puchar UEFA) rozgrywany pomiędzy Juventusem Turyn a Ajaxem Amsterdam.

Choć tydzień wcześniej Juve, wygrywając w Amsterdamie praktycznie zapewniło sobie awans do kolejnego etapu rozgrywek (wygrywając w Amsterdamie 2-1), nie zmieniło to naszych planów.

Sam pomysł pojechania na mecz Juve pojawiał się już dużo wcześniej, ale jak to początkowo bywa, nie był on traktowany w 100% poważnie. Jednak na jednym ze wspólnych wyjazdów zaczęła się dość intensywna dyskusja nt. tego meczu i po niej było już jasne, że nie może nas tam zabraknąć.

Rozpoczęliśmy zatem poszukiwania najtańszego transportu do Włoch. Pierwsze plany to podróż samochodem, która dałaby możliwość większej przygody i możliwości zwiedzania.
Jednak po rozeznaniu się w ofertach tanich linii lotniczych i dzięki złapaniu okazji zakupiliśmy bilety lotnicze relacji Katowice – Mediolan. Część z osób miała do końca wielkie 'ale', co do podróży samolotem, zastanawiając się jak to możliwe – że samolot to tak naprawdę wielki zlep żelastwa a lata.
Kolejne obawy dotyczyły samego samolotu, ponieważ okazało się, że lecimy typem airbusa, który miał ostatnimi czasy kilka większych awarii…

Jednak wszystkie te zmartwienia odstawiamy na bok i wyruszamy samochodem we wtorek w nocy (dwa dni przed meczem) na Górny Śląsk by stamtąd o 6:20 rano udać się już do Włoch.

Na samym lotnisku w Katowicach Pyrzowicach – meldujemy się około 4 rano i spożywając jeszcze lekkie trunki odstresowujące czekamy na lot.
Po odprawie w hali odlotów spotykamy jeszcze – ku naszemu zdziwieniu – dużą grupę sympatyków Interu Mediolan (wszyscy przyodziani w barwy klubowe), którzy jak się okazało lecieli do Mediolanu na mecz z Chelsea Londyn w Lidze Mistrzów, który odbywał się dzień wcześniej niż mecz Juve.
Oczywiście w toku rozmowy poinformowaliśmy, że jesteśmy kibicami Legii, którzy jadą wspierać swoją zgodę w meczu z Ajaxem. Na sympatykach Interu nie zrobiło to żadnego wrażenia, bo jak się okazało nie interesują się polską piłką, głównie chyba ze względu na poziom naszych rozgrywek.

Sam lot przebiegał bardzo spokojnie, a przede wszystkim szybko. Po 8 rano mogliśmy cieszyć się z przylotu na ziemię włoską. Lotnisko, gdzie lądują tanie linie lotnicze znajdują się pod Mediolanem, ale z dostaniem się do centrum nie ma najmniejszego problemu, kursują stamtąd autobusy do samego centrum i takim też jedziemy do centrum stolicy mody.

Włosi preferują późne wstawanie, ponieważ w centrum miasta na ulicach panował duży spokój – bynajmniej nie były to ranne godziny szczytu jak w Polsce, a do tego ok. godziny 10 jedynym czynnym punktem restauracyjnym był w Mc Donald. My zatem wobec braku innych możliwości pożywienia, udajemy się do naszego hostelu, by chwilę odetchnąć i ruszyć na podbój stolicy mody ;)

Po naszych obserwacjach należy także uznać, że na ulicach można spotkać bardzo wiele skuterów, którymi to Włosi – nawet ci najbardziej elegancko ubrani – poruszają się po mieście. Warto także zauważyć, że ich styl parkowania jest odmienny od naszego - parkowanie odbywa się na milimetry a wyjechanie bez uszkodzenia drugiego auta graniczy z cudem. Dlatego jak się dowiedzieliśmy, wszystkie auto zostawiane są na luzie, tak żeby można było lekko przepchać drugi pojazd celem wyjechania.

Później zakupujemy bilet na komunikację miejską i jedziemy na główny plac Mediolanu, gdzie swoje sklepy mają najwięksi projektanci mody tacy jak Prada, Gucci itd... Tam spotykamy niezliczone rzesze Anglików, którzy przyjechali wspierać Chelsea w Lidze Mistrzów. Opisywany plac - jest to także główne miejsce spotkań, ponieważ tam także Włosi paradowali w szalikach Interu, mieszając się w tłumie z Anglikami.
W samym centrum placu mieści się także oficjalny sklep kibica. Jak się okazało wszystkich okolicznych drużyn od AC Milan począwszy... poprzez Inter, Juventus itd. My jednak odpuszczamy zakup pamiątek w takim sklepie i udajemy się do bardziej spokojnej części miasta, gdzie kosztujemy typowej włoskiej pizzy.

Warto dodać, że ceny w Mediolanie, zarówno w marketach jak i restauracjach, nie odbiegają od cen w Polsce, a wręcz ceny produktów alkoholowych są w niektórych przypadkach dużo tańsze niż w naszym kraju. Odnosząc się zaś do stwierdzenia, że Mediolan to stolica mody to hm na ulicach wszakże widoczne są bardzo eleganckie kobiety, mające na sobie ubrania za 100 tys. $ ;) jednakże są to bardzo sporadyczne przypadki. Widać zaś dużą emigrację obywateli z krajów Afryki oraz Azji.

Kolejnym etapem naszej wyprawy było nocne zwiedzanie Mediolanu. W tym celu umawiamy się z kibicami Juve – reprezentantami grupy Drughi. Zostajemy zaproszeni do fajnej włoskiej knajpki, gdzie Włosi zamawiają nam tradycyjne włoskie pizze oraz częstują napojami alkoholowymi. Co więcej po godzinie 22 pytają czy chcemy się napić małej espresso, początkowo odmawiamy, jednakże po namowach część z nas daje się skusić. Jak się okazało nie jest to taka zwykła kawa, bo jest to kawa do której piję się włoski specyfik alkoholowy wytwarzany z winogron tzw. grappe.
Później przenosimy się na jedną z ulic w Mediolanie, tam także zostajemy uraczeni trunkami wysokoprocentowymi, wtedy też zaczynają się śpiewy sławiące Legię oraz Juve, a także krytykujące właścicieli klubu z Łazienkowskiej.
W pewnym momencie z jednego z okien kamienicy wyłania się Włoszka, która wylewa "pomyje" na dół – podobno typowe włoskie zachowanie. Kilka osób od nas też dostaje tymi zlewkami, wiec postanawia odegrać się na niemiłej pani. Ta jednak po jakimś czasie wzywa patrol policji, który zauważamy więc postanawiamy ewakuować się z miejsca zdarzenia. "Winni" się na szczęście ukręcili, ale część z nas zostaje zatrzymana do kontroli. W tym czasie Włoszka prowadzi własne okazanie, jednak policja po kontroli dokumentów wszystkich wypuszcza.
Niecodziennym widokiem był także fakt, że stróże prawa palili papierosy w trakcie prowadzenia czynności służbowych, nie przeszkadzało im także opieranie się o ich radiowóz, palenie papierosów czy picie alkoholu w trakcie kontroli.
Po tych przygodach kierujemy się do naszego hostelu by następnego dnia rano udać się na zbiórkę na mecz.

Czwartkowy poranek był dość intensywny, musieliśmy szybko zebrać siły i udać się na zbiórkę z innymi kibicami Legii, którzy przylecieli tego samego dnia rano. Jedna z grup kibicowskich na Juve tj. Viking, ogarnęła nam autokar do Turynu, który miał być podstawiony ok. godziny 13. Jednakże, mieszkańcy Włoch to osoby o luźnym trybie życia, zatem autokar przyjechał na miejsce dopiero około godziny 15. Następnie udaliśmy się do Turynu, po drodze przechodząc kontrolę włoskiej policji.

Niestety pod stadionem byliśmy dużo później niż planowaliśmy, zatem o zwiedzaniu Turynu nie było już mowy, co więcej włoska gościnność prezentowana przez tą grupę w porównaniu do polskiej bardzo się różniła... do rozpoczęcia meczu właściwie spędzaliśmy nasz wolny czas czas na jednej z ulic.... niektórzy poszli pooglądać stragany z pamiątkami, część poszła do pobliskiej knajpy na pizzę.
Wtedy też zadzwoniliśmy do grupy Drughi, z której to przedstawicielami dzień wcześniej imprezowaliśmy i ci przyszli na miejsce naszego spotkania. Nie było już jednak czasu na wspólne piwko, ponieważ do samego meczu zostało już bardzo mało czasu.

Należy także wspomnieć, że na Juve jest bardzo wiele grup kibicowskich, a wszystkie właściwie są ze sobą w konflikcie, co uniemożliwiało nam wspólne dogadanie się ze wszystkimi grupami. Okazało się też, że część biletów została zakupiona dla nas przez grupę Viking, a część przez Drughi, zatem rozdzielamy naszą grupę i cześć udaje się na sektor blisko sektora dla gości, część zaś zupełnie na drugą stronę stadionu.

Przed stadionem także można było zakupić liczne gadżety z herbem Juve i jakoś pomimo oficjalnego sklepu kibica, nikt nie robił sprzedawcom z tego tytułu problemów.

Co do kibiców Ajaxu to stawili się w Turynie w bardzo licznej grupie (ok. 3 tys.) i kiedy my czekaliśmy na odbiór biletów, oni zajmowali już miejsca w swoim sektorze. Fani Juve zgromadzeni zarówno w okolicznych pubach jak i ulicy mocno akcentowali swoją nienawiść do tego klubu (głównie za sprawą naszej wspólnej zgody z FC Den Haag, która również wspierała Juve na tym meczu). Fani Ajaxu pomimo, że byli zabezpieczani przez dużą ilość policji wyłamali bramę stadionu i wybiegli na ulicę. Wtedy doszło do niewielkiego starcia z pozostałymi na miejscu Włochami, którzy wspierani byli przez swoje zgody, jednakże policja szybko przeszkodziła obu grupom używając gazu łzawiącego.

Podzieleni na grupy udajemy się na swoje sektory. Przed każdym z nich oprócz oficjalnego sklepu Juve, który posiadał różnorodne kolekcje koszulek, kibice "Starej Damy" rozkładają przy wejściu na sektor stragany z pamiątkami, gdzie bardzo dobry wybór miała największa w tej chwili grupa Drughi. Wszyscy kibice Legii kupujący u reprezentantów tej grupy dostali rabat i ciekawe promocje :)

Kiedy czekamy na pierwszy gwizdek, stadion praktycznie jest zapełniony. Ostatecznie na meczu pojawiło się ok. 25 tys. osób. Nas na tym meczu ok. 116 osób, w tym przedstawiciele Pogoni Szczecin (Pogoń dzięki!). Dodatkowo w trakcie meczu przychodzi informacja, że 10 osób od nas w wyniku zbiegu okoliczności zostaje zawinięta przez policję. Wywieszamy 6 flag (Reprezentacyjną, AMT, Szydercy, Żoliborscy Wojownicy oraz nową WFH Turyści i LADS from SZCZECIN).

Chwilę później usłyszeliśmy już powitalne "Legia Warszawa" w wykonaniu sektora, gdzie zasiadała część naszej grupy. Kibice Juve dobrze znali także panującą sytuację kibicowską w naszym klubie, ponieważ kilkakrotnie śpiewali znaną wszystkim przyśpiewkę na ITI. Co do samego dopingu sektora. w którym oglądaliśmy mecz, to młyn prezentował się bardzo przyzwoicie, z minuty na minutę coraz głośniej. Na początek meczu grupa Drughi odpala zakazaną pirotechnikę oraz prezentuje na jednej z części trybuny sektorówkę w barwach klubowych.
Doping Juventusu jest głośny, ale momentami słabo zsynchronizowany. Kibice nie używają megafonów, Co ciekawe, cały stadion śpiewa różnorodne piosenki w tym samym momencie, z tego względu, że kibice „Starej Damy” posiadają kilka młynów, nie mniej jednak nie słychać co śpiewa druga stadionu. Patrząc także na repertuar wokalny to jest on bardzo bogaty i ciekawy.

Pomimo naszej nieznajomości języka włoskiego, bardzo łatwo zrozumieć słowa, którymi kibice Juve obrażali przyjezdnych. Przez cały mecz słychać było wkoło "vaffanculo", "merda", a przecież podobno według polskich działaczy stadiony na zachodzie wypełnione są w większości kulturalną publicznością. Tam przekleństwo jest zwyczajne i żaden działacz nie robi problemu z powodu krzyknięcia kilku mocniejszych słów..

Kibice Ajaxu zasiadają po drugiej stronie stadionu i są w ogóle niesłyszalni w naszym sektorze. Fani Ajaxu odpalają na początku spotkania race, które zostają rzucone na sektor kibiców Juve.

Podczas drugiej połowy nasza grupa zostaje zaproszona do młyna Juve, gdzie wszyscy owacyjnie witają nas okrzykiem "Legia Warszawa" oraz znanym nam wszystkich hitem z Wiednia. Nasz gniazdowy ma także możliwość prowadzenia dopingu i trzeba przyznać, że pomimo przerwy spowodowanej zakazem wydanym przez klub z Łazienkowskiej, nie wyszedł z wprawy i potwierdził swoje umiejętności zarządzania zasobami ludzkimi ;)

Mecz niestety po dość słabej grze obu drużyn skończył się remisem, jednakże dawał on awans do kolejnej rundy drużynie Juve. Na koniec pod nasz sektor podeszli piłkarze "Starej Damy", którzy także ku zdziwieniu kibiców Juve oddali swoje koszulki. Co więcej idol publiczności - Alessandro Del Piero – zrzucił z siebie także spodenki, o które rywalizacja była bardzo duża. Odśpiewana została także piosenka o idolu, którego uznaje się tam za Boga.. "Alessandro Del Piero Alessandro Del Piero Alessandro Del Piero oooo" ;)

Później wychodzimy ze stadionu i żegnając się z grupą Drughi udajemy się do naszego autokaru, gdzie spotykamy się z pozostałą częścią grupy. Następnie wracamy z powrotem do Mediolanu, gdzie niektórzy jeszcze kolejnego dnia imprezowali, część zaś zaraz po meczu miała powrotny samolot do Polski.

Wartym odnotowania jest fakt, że piosenka o Alssandro Del Piero wpadła wszystkim w ucho... Teraz na tę melodię trwają poszukiwania nazwiska piłkarza - wirtuoza z naszego klubowego podwórka ;), choć po meczu z Odrą poszukiwania należy odłożyć na późniejsze etapy naszych rozgrywek :>

Ps. Część z osób zatrzymana przez policję przed meczem zostaje wypuszczona tego samego wieczora, reszta, która nie miała tyle szczęścia zostaje na komisariacie. Jednak każda z tych osób po wyjściu zostaje otoczona opieką grupy Fighters, za co serdecznie im dziękujemy.

Szczególne podziękowania dla Francesco z grupy Drughi!!!

Poprzednie relacje z tej kategorii znajdziecie w dziale Na stadionach.

Masz ciekawą historię z meczu europejskich (i nie tylko) klubów lub Mistrzostw Europy, czy Świata?
Wychodząc naprzeciw Waszym pomysłom, zachęcamy do przesyłania nam relacji i zdjęć! Wy również możecie mieć swój wkład w tworzenie materiałów na LegiaLive!

Relacje prosimy nadsyłać na specjalnie przeznaczonego maila ultras@legialive.pl












fot. Anula
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.