Pod lupą LL! - Dong Fangzhuo
"Nie da się zrobić produktu marketingowego z gracza, który tylko siedzi na ławce rezerwowych" - przyznaje Leszek Miklas, mając na myśli Donga Fangzhuo. Napastnik z Chin przestał więc siedzieć na ławce i mecz ze Śląskiem Wrocław rozpoczął w wyjściowym zestawieniu. A skoro na boisku pojawia się piłkarz, który ma dać Legii milionowe zyski, to natychmiast podążyła za nim lupa LL!
Zagadką pozostaje czy Dong pojawiłby się na murawie, gdyby nie niedyspozycja Marcina Mięciela i Bartłomieja Grzelaka. W tej sytuacji Chińczyk był jedynym zdrowym graczem ataku i Stefan Białas musiał na niego postawić. W nękaniu bramkarza rywali pomagał mu Sebastian Szałachowski, który zastąpił w ataku swoich kolegów.
Po meczu ze Śląskiem Donga można pochwalić przede wszystkim za szybkość. Widać, że Chińczyk popracował na swoimi brakami, które wypominał mu Jan Urban. Jednak to jedyna mocna strona napastnika, który miał być zimowym hitem transferowym Legii. Przez 65. minut gry Dong zaledwie raz uderzał na bramkę rywali. Większego pożytku drużynie więc nie przynosił.
Nie zmienia to jednak faktu, że przy Łazienkowskiej z chińskim napastnikiem wiązane są duże nadzieje. Po meczu towarzyszył mu tłumacz, który ma pomóc mu porozumiewać się z dziennikarzami. Takiego nie dostawali do tej pory inni obcokrajowcy. Szkopuł w tym, że jeżeli Dong nie będzie strzelał goli to zainteresowanie nim będzie takie, jak w sobotnie popołudnie, czyli zerowe.
Poniżej przedstawiamy meczowe statystyki Donga (w nawiasie pierwsza + druga połowa).
DONG FANGZHUOCzas gry: 65 minut
Kontakty z piłką: 22 (18+4)
Strzały celne: 1 (1+0)
Strzały niecelne: 0
Podania celne: 11 (11+0)
Podania niecelne: 4 (3+1)
Faulował: 0
Faulowany: 2 (2+0)
Odbiory piłki: 2 (2+0)
Straty piłki: 3 (1+2)
