Świętowanie z piłkarzami po meczu w Goeteborgu. Legia w Lidze Mistrzów!
REKLAMA

15 lat LM: IFK Goteborg 1-2 Legia (+ Wasze zdjęcia!)

Tomek Janus - Wiadomość archiwalna

Dwa tygodnie temu przypomnieliśmy jak Legia wygrała pierwszy mecz eliminacji do Ligi Mistrzów z IFK Goeteborg i uchyliła bramy do piłkarskich salonów. Legionistów czekał jednak jeszcze rewanż w Szwecji. Paweł Janas ruszył ze swoją drużyną wojskowym samolotem na podbój Skandynawii. Kibice wybrali inny środek lokomocji, czyli legendarny już prom. 15 lat temu Szwecja została zdobyta!

Po wygranej w Warszawie trener "wojskowych" przestrzegał, że Legia wykonała dopiero połowę pracy. "Janosik" wiedział, co mówi i do rewanżu przygotowywał się bardzo starannie. W ligowy weekend poprzedzający mecz z IFK legioniści zmierzyli się z Pogonią w Szczecinie. By zaoszczędzić piłkarzom trudów podróży, klub zorganizował na to spotkanie przelot samolotem. Legia wygrała 2-1, a Janas dał odpocząć Jackowi Zielińskiemu i Jackowi Bednarzowi.

Zwyżkę formy przed meczem z "wojskowymi" zanotowali gracze IFK. W lidze pokonali Oerebo 3-1 i po czterech kolejkach awansowali na pierwszą pozycję w tabeli szwedzkich rozgrywek. Wszystko obserwował drugi trener Legii Mirosław Jabłoński, który miał rozpracować Szwedów. Paweł Janas zapowiadał zaś, że ma dla rywali niespodziankę. 23 sierpnia 1995 r. okazało się, że zaskoczenie było ogromne.

Zanim jednak Legia wybiegła na murawę stadionu Ullevi, czekała ich podróż do Szwecji. Legioniści udali się w nią z samolotem, ale po drodze nie zabrakło przygód. "Wojskowi" wystartowali z lotniska rządowego. Po 15 minutach lotu samolot jednak zawrócono i kazano rozpocząć wyprawę z lotniska międzynarodowego. "Straciliśmy dwie godziny, a i tak nikt nas nie kontrolował" – opowiadał dyrektor generalny Legii płk Sławomir Wójcik.

Ale to i tak nic w porównaniu z przygodami, które w drodze do Szwecji przeżyli kibice Legii. Ci w podróż wybrali się autokarami do Szczecina i dalej promem przez Bałtyk. W drodze, szczególnie powrotnej, pokład został opanowany przez fanów stołecznej jedenastki. Wszystko barwnie opisał jeden z uczestników tej wyprawy Marcin Meller w reportażu, który ukazał się we wrześniu 1995 r. w "Polityce". Uczestnicy tego wyjazdu do dziś mogą opowiadać o nim godzinami.

W Szwecji piłkarze Legii zamieszkali w oddalonej 20 kilometrów od Goeteborga miejscowości Kunglav, w tym samym hotelu co rok wcześniej FC Barcelona. Hiszpanie w 1994 r. przegrali jednak z IFK. Nie było to niczym niezwykłym, bo w pierwszej połowie lat 90-ych w Goeteborgu przegrywały takie kluby jak Barcelona, PSV Eindhoven czy Manchester United. Bardziej niż IFK legioniści obawiali się jednak sędziego Davida Elleraya z Anglii. Ten sam arbiter sędziował rok wcześniej mecz Legii z Hajdukiem w Splicie i po 15 minutach gry żółte kartki mieli na swoim koncie Jacek Zieliński i Krzysztof Ratajczyk.

W 1995 r. Anglik sędziował lepiej. Do 38. minuty było to marnym pocieszeniem dla Leszka Pisza, który mecz rozpoczął na ławce rezerwowych. Właśnie brak kapitana Legii "Piszczyka" był niespodzianką, o której mówił Janas. Początkowo sztuczka "Janosika" nie przynosiła jednak oczekiwanych rezultatów. Co prawda w 18. minucie ponad tysięczną grupę kibiców Legii mógł uszczęśliwić Cezary Kucharski, ale w polu karnym zgubił piłkę. "Zachowałem się jak frajer" – przyznał po meczu zawodnik. W 24. minucie pogubili się za to Jacek Zieliński i Jacek Bednarz, i Jesper Blomqvist spowodował, że straty z pierwszego meczu zostały odrobione.

W 29. minucie "wojskowi" wrócili jednak do gry. Krzysztof Ratajczyk pięknym podaniem uruchomił Jerzego Podbrożnego i Jonas Olsson nie widział innego rozwiązania, jak powalić legionistę na ziemię. Po chwili Olsson z czerwoną kartką powędrował do szatni. Legia grała z przewagą, ale nie potrafiła strzelić gola. W 58. minucie na trybuny odesłany został trener IFK Roger Gustafsson. Szkoleniowiec Szwedów nie mógł się pogodzić z decyzją arbitra, który dopatrzył się pozycji spalonej i nie uznał gola dla IFK.

W 73. minucie legioniści zrobili wreszcie swoje. Prawym skrzydłem akcję przeprowadził Grzegorz Lewandowski. Po jego dośrodkowaniu piłkę głową do siatki wpakował najniższy na boisku Leszek Pisz. Ten sam, który mecz rozpoczął na ławce rezerwowych. Podrażnieni gospodarze rzucili się do ataku, ale na Legię nie było mocnych. Tym bardziej, że od 80. minuty IFK grało w dziewięciu, po drugiej żółtej kartce dla Magnusa Erlingmarka. Dzieła zniszczenia w doliczonym czasie gry dokończył Bednarz i Legia wygrała 2-1.

Fani Legii oszaleli ze szczęścia! "Nie wiem, jak potoczyłyby się losy tego pojedynku, gdyby przez ponad 90 minut, bez chwili przerwy, z naszego sektora nie wydobywał się nieustający fanatyczny ryk. Straciliśmy bramkę; nic to: 'Jesteśmy z wami, hej Legio, jesteśmy z wami'. 'Bosman', 'Achim', 'Tulipan' i 'Sitek' niezmordowanie dyrygowali śpiewami. (Już po meczu jeden z dziennikarzy szwedzkich powiedział mi: jeśli Legia zagra w Lidze Mistrzów tak jak ją dopingują jej kibice, to może dojść do finału). Ani sekundy przerwy. Ktoś krzyczy: 'Nic nie widzę!', człowiek, który mu zasłania, odpowiada: 'To se obejrzysz w domu na wideo, teraz walcz! CWKS!'. 'Dziś zgodnym rytmem biją nam / nasze serca, które my / za Legię damy w każdy czas / czy czas dobry czy czas zły / nie dla nas jest porażki smak / nie dla nas forma zła, forma zła / na całe gardła krzyczmy wraz / Ligę Mistrzów Legia ma!'.

Po wyrównującej bramce Pisza już wiedzieliśmy, że nic na świecie nie odbierze awansu i działy się wtedy w polskim sektorze rzeczy zadziwiające. Większość zrzuciła koszulki. Dorośli mężczyźni siedzieli podkuleni i beczeli jak małe dzieci. Kaleki chłopak z mojego autokaru puścił kule, padł na ziemię i płakał. Próbowałem go podnieść z ziemi, a on się wtulił, złapał mocno i szlochając powtarza: 'o *****, ja nie mogę, o *****'. Potem tylko 'Sto lat!', 'Jeszcze Polska nie zginęła' - zwycięska bramka Bednarza i fiesta" - tak opisał wszystko Marcin Meller.

23 sierpnia 1995 r. komentujący mecz w telewizji Dariusz Szpakowski mógł powiedzieć, że Legia jest tam gdzie jej miejsce, czyli w Lidze Mistrzów. Piłkarze mieli powody do radości, bo za sam awans klub dostał milion dolarów, a połowa tej kwoty miała trafić do graczy. Dzień później los przydzielił "wojskowym" rywali. Mistrz Anglii – Blackburn Rovers, mistrz Norwegii – Rosenborg Trondheim i mistrz Rosji – Spartak Moskwa. Z tymi drużynami Legia miała się bić w rozgrywkach grupowych LM.

Zanim to jednak nastąpiło, do Polski ruszyły wesołe promy pod czerwono-biało-zieloną banderą. "Zaczęła się najdłuższa balanga nowoczesnej Europy. Apogeum osiągnęła na promie. 15 minut po otwarciu sklepu wolnocłowego w obszernej kafeterii rozległy się pierwsze śpiewy. Wielka kolejka po napoje regenerujące nie topniała ani na chwilę. Na pokładzie tańczono poleczkę, biegano w wężykach. Masowo wdrapywano się na radar, który w końcu został uszkodzony. Z okrzykiem 'wojna!' na ustach kibice lali się piwem i ciskali pustymi puszkami. 'Normalni' pasażerowie przylatywali robić sobie pamiątkowe zdjęcia z 'dziczą' w tle. Do wody frunęły koła ratunkowe i inne przedmioty, które dało się odczepić. W 'Country pubie' biesiadnikom udało się powyrywać stoliki, którymi walili następnie po suficie. Kibice zrezygnowali z usług barmana i zaczęli sobie sami serwować drinki."

23 sierpnia 1995 r. 19:00 Stadion Ullevi
IFK Goteborg 1-2 (1-0) Legia Warszawa
1-0 24. min. Jesper Blomqvist
1-1 73. min. Leszek Pisz
1-2 93. min. Jacek Bednarz

IFK: Dick Last - Pontus Kĺmark, Jonas Olsson, Magnus Johansson, Mikael Nilsson - Stefan Landberg (69’ Peter Eriksson), Magnus Erlingmark, Stefan Lindqvist, Jesper Blomqvist - Stefan Pettersson, Mats Lilienberg (50' Erik Wahlstedt)

Legia: Maciej Szczęsny - Marek Jóźwiak, Jacek Zieliński, Zbigniew Mandziejewicz - Grzegorz Lewandowski (86’ Adam Fedoruk), Jacek Bednarz, Radosław Michalski, Tomasz Wieszczycki, Krzysztof Ratajczyk (38’ Leszek Pisz) - Jerzy Podbrożny, Cezary Kucharski (56’ Ryszard Staniek)

Sędziował: Dawid Elleray (Anglia)
Widzów: 11000
Żółte kartki: Magnus Johansson, Magnus Erlingmark, Stefan Pettersson, Jesper Blomqvist – Jacek Bednarz, Radosław Michalski, Tomasz Wieszczycki, Leszek Pisz
Czerwone kartki: Jonas Olsson, Magnus Erlingmark

W artykule wykorzystano cytaty z archiwalnych numerów "Gazety Wyborczej" i reportażu Marcina Mellera pt. "Przyjechała planeta małp" z "Polityka" nr 35(2000) z dnia 2.09.1995, s.12

Byłeś na meczu Legii w Lidze Mistrzów? Masz zdjęcia lub programy meczowe z tamtych lat? Wyślij je do nas na ultras@legialive.pl i pomóż w przypomnieniu atmosfery z 1995 r.




Bilet z wyjazdowego meczu w Goetegorgu ze zbiorów Patryka



Archiwum Bartka "Legia" Szymańskiego:


Na promie - powrót


Zdjęcie po meczu, na stadionie, czy obok... w tle z samochodu leci..."we're the champions"


Zabawa na promie


Zdjęcie z Tatą, który zaszczepił we mnie miłość do Legii


supporters, port promowy


W drodze na mecz, w porcie promowym:D


Rozgrywam mecz na pokładzie korkiem od soku ;)







Archiwum Łukasza Okulskiego:






REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.