Jakub Rzeźniczak - fot. turi
REKLAMA

Rzeźniczak: Mam wobec Legii dług wdzięczności

Qbas - Wiadomość archiwalna

Długo ważyły się jego losy. Negocjacje w sprawie przedłużenia kontraktu przeciągały się i w pewnym momencie wydawało się, że pójdzie w ślady m.in. Jana Muchy i odejdzie z klubu. Na szczęście obie strony doszły do porozumienia. "Nie chciałem opuszczać klubu, tym bardziej za darmo. Zbyt wiele zawdzięczam Legii" - o tym i o wielu innych sprawach opowiada Kuba Rzeźniczak w rozmowie z LL!.

Piłkarze narzekają na przemęczenie, mają już dość tego okresu przygotowawczego. Czujesz w nogach zgrupowania?
- Do tej pory w Hiszpanii praktycznie trenowaliśmy dwa razy dziennie, bo nawet jak popołudniu graliśmy mecz, to rano mieliśmy trening. Akurat ja czuję się bardzo dobrze i nie jestem przemęczony. Wiadomo jednak, że każdy organizm reaguje inaczej, wszystko zależy od indywidualnych predyspozycji. Jeżeli już o jakimś zmęczeniu może być mowa, to tylko o psychicznym. Praktycznie nie było mnie w domu przez 4 tygodnie i tęsknię już za Warszawą, za rodziną, przyjaciółmi. Na szczęście jeszcze tylko dwa dni, myślę, że to szybko minie.

Imponujesz rzeźbą ciała. "Rzeźnik" to taki legijny "Pudzian"?
- Zawsze staram się robić wszystko, by fizycznie prezentować się jak najlepiej. Wiem, że gdy nie będę miał nadwagi czy tkanki tłuszczowej, to bardzo mi pomoże na boisku. Będę szybszy, sprawniejszy, po prostu lepszy. Zresztą siłownia weszła mi już w taką codzienną rutynę. Staram się tam wpaść przynajmniej na kilkanaście minut dziennie. Poza tym przed każdym treningiem staram się popracować z Paolo Terziottim nad różnymi partiami mięśni. Pod względem przygotowania fizycznego ćwiczenia na siłowni bardzo mi pomagają.

Rozwijasz się fizycznie, ale i intelektualnie. Zacząłeś niedawno studia.
- No tak, jestem studentem Akademii Leona Koźmińskiego. Postanowiłem studiować dziennie, bo zaocznie to ciężko pogodzić zajęcia z meczami. Na razie jakoś daję sobie radę, choć lekko nie jest. Teraz była sesja, wszyscy zaliczali, a ja na obozach. Będę musiał więc podchodzić do egzaminów sam. Nawet nie będzie od kogo ściągnąć (śmiech). Po powrocie do Warszawy zacznie się ciężki okres - treningi, mecze, a do tego szkoła. Bardzo chciałbym skończyć te studia, bo nigdy nie wiadomo co będzie po zakończeniu kariery.

Wiesz już co chciałbyś robić, gdy skończysz grać?
- Nie podjąłem jeszcze decyzji, ale studia dają mi szersze pole manewru. Zresztą uważam, że rozwój intelektualny piłkarza idzie w parze z jego rozwojem sportowym. Wierzę, że inteligentny piłkarz ma łatwiej na boisku, bo nogi to jedno, ale głowa przede wszystkim.

Powiedziałeś niedawno, że chciałbyś w tym roku zostać liderem Legii...
- W Legii nie ma takiego typowego lidera. Kogoś kto potrafiłby sam "wstrząsnąć szatnią", uderzyć pięścią w stół. Ta odpowiedzialność rozkłada się na kilka osób - Dicksona Choto, Tomka Kiełbowicza, Ivicę czy Miro Radovicia, który też odgrywa bardzo ważną rolę. Doszedłem do wniosku, że po tylu latach nadszedł czas bym i ja trochę tej odpowiedzialności za zespół wziął na siebie. To takie moje noworoczne postanowienie. Przeżywałem w klubie chwile lepsze i gorsze, różne zawirowania, jak choćby konflikt. Dzięki temu nabrałem doświadczenia i myślę, że pora bym odgrywał w tej drużynie ważniejszą rolę.

Prawie 150 meczów w lidze. Czujesz się już ligowym wyjadaczem?
- Jestem doświadczonym zawodnikiem i muszę pokazywać to na boisku. Do tego muszę dawać pewność młodszym zawodnikom, ułatwiać im wejście do drużyny. Pamiętam doskonale czasy, gdy to ja przychodziłem do Legii i często bardzo się stresowałem przed meczami. Dzięki wsparciu starszych kolegów było mi łatwiej i poradziłem sobie z presją. Teraz to ja chcę ułatwić wejście do drużyny młodszym kolegom.

A kogo byś wyróżnił spośród tych młodych przebywających teraz na zgrupowaniu?
- Wszyscy bardzo ciężko trenują, a trener jest bardzo zadowolony z ich pracy. Gra całej czwórki bardzo mi się podoba, rozwijają się dobrze i jeśli będą wciąż ciężko pracować, to klub będzie miał z nich dużo pożytku. To bardzo dobrze dla klubu, że do pierwszej drużyny wchodzą chłopaki z Młodej Ekstraklasy. W czasach, gdy ja zaczynałem, Legia głównie kupowała młodych piłkarzy, a teraz w kadrze zespołu pojawiają się praktycznie wychowankowie. Fajnie, że to wszystko idzie w dobrym kierunku.

Jesteś najlepszym polskim prawym obrońcą w lidze?
- Jestem taką osobą, która zawsze dąży do perfekcjonizmu. I staram się być najlepszym nie tylko w lidze, ale i w ogóle wśród polskich zawodników grających na tej pozycji. Gdyby było inaczej, to nie byłoby sensu trenować.

Ostatnio przypomniałeś o sobie trenerowi Smudzie.
- Tak, dostałem powołanie na mecz z Mołdawią. Chyba nie było najgorzej. Trener obiecał, że będzie mnie obserwował w meczach ligowych i liczę na kolejną szansę już pod koniec marca.

A co cię najbardziej wkurza w Twojej grze? Co byś chciał poprawić?
- Muszę zaliczyć więcej asyst, poprawić to ostatnie podanie. Jesienią nie asystowałem ani razu, strzeliłem tylko jedną bramkę. Wciąż chcę się rozwijać, więc muszę pracować nad poprawą wielu elementów. Na przykład trener Smuda powiedział mi, że muszę lepiej radzić sobie w obronie w sytuacjach jeden na jeden.

Mi się wydawało, że to akurat Twoja najsilniejsza strona...
- No ja też byłem troszkę zaskoczony (śmiech). Ale najważniejsze jest spojrzenie selekcjonera. Trener Smuda uważa, że obrońca ma przede wszystkim bronić, a ja w Legii gram bardzo do przodu i wtedy, gdy trzeba zaraz wrócić do obrony czasem brakuje nieco sił. Wówczas bywa, że dam się "nawinąć"... Trzeba to poprawić.

Kadra to priorytet?
- Oj tak. Bardzo chcę zagrać na Euro. Na pewno teraz nr 1 na prawej obronie w Polsce jest Łukasz Piszczek, ale do mistrzostw jeszcze półtora roku i przez ten czas wiele się może jeszcze zmienić. Choćby półtora roku temu nikt nie słyszał o "Kucharzu", a teraz chłopak grywa w kadrze. Będę więc starał się zmienić hierarchię, wywalczyć sobie to miejsce i na pewno nie odpuszczę. Pomogłaby mi w tym gra w europejskich pucharach i zebrane tam doświadczenia.

No właśnie. Brak ogrania na arenie międzynarodowej to ogromny problem Legii jeśli spojrzymy choćby na na doświadczenie jakie zebrał Lech...
- Tak, to w meczach z zespołami z zagranicy można tak naprawdę pokazać w jakim jest się miejscu i na jakim poziomie. Bardzo nam tego doświadczenia brakuje i musimy wreszcie dostać się do którejś z faz grupowych. Dopiero tam zaczynają się prawdziwe emocje i gra z drużynami dużo wyżej notowanymi. Generalnie wydaje mi się, że Legii grałoby się lepiej z tymi groźniejszymi rywalami. W lidze jest najczęściej tak, że mamy do czynienia z "murarką" pod bramką rywali. A my lubimy grać otwartą piłkę. W takich meczach gra się cios za cios, są one atrakcyjne, podobają się kibicom. Spotkań tego typu bardzo nam potrzeba.

Mija 5 lat od ostatniego mistrzostwa. Pora chyba tę smutną rocznicę uczcić wygraniem ligi. Miały być wzmocnienia, a tymczasem odszedł Maciej Iwański. Naprawdę wierzysz, że w takim składzie możecie wyprzedzić wszystkich?
- Jedno duże wzmocnienie już mamy. Do składu wrócił Takesure Chinyama, który jesienią grał jakieś szczątki, a bardzo go nam brakowało. Świetnie prezentuje się też Ariel Cabral i na treningach, i sparingach. Myślę, że nam bardzo pomoże, pokaże teraz co potrafi. W poprzedniej rundzie nie prezentował wszystkich możliwości, ale chyba nie zdążył się zaaklimatyzować. To młody chłopak, który pierwszy raz w życiu trafił do Europy. Ciężko mu było się przestawić na inny styl gry i wejść na najwyższe obroty. Mimo braku transferów, mamy bardzo silną drużynę, tylko trzy punkty straty do lidera, więc ta szansa na mistrza jest w tym roku wyjątkowo duża. Zwłaszcza, że moim zdaniem Jagiellonia w rundzie rewanżowej potraci sporo punktów.

Czyli co? Znów czeka nas pojedynek Legia - Wisła?
- Myślę, że, mimo sporej straty punktowej, do walki włączy się jeszcze Lech. Dobrze im życzę, ale sądzę, że odpadną po meczach z Bragą i będą mogli skupić się tylko na grze w lidze, i będą do końca bardzo groźni.

"Rado" zapowiedział, że spotkamy się w maju na Starówce...
- Nie chcę składać takich obietnic. Mogę tylko obiecać, że zrobię wszystko byśmy się na tej Starówce spotkali.

Długo czekaliśmy na zakończenie negocjacji w sprawie przedłużenia Twojego kontraktu z Legią. Kto musiał bardziej ustąpić?
- Bardzo chciałem tutaj zostać i poszedłem na pewne ustępstwa. Suma summarum osiągnęliśmy kompromis, który zadowalał obie strony i to jest najważniejsze.

A Ty w ogóle wierzysz, że jesteś w stanie rozwinąć się jeszcze w polskiej lidze?
- Wierzę, że ta liga staje się coraz silniejsza, rośnie jej atrakcyjność. Gramy na nowoczesnych stadionach, gdzie przychodzi mnóstwo kibiców. Tak jak już wspomniałem liczę też na grę w europejskich pucharach. Legia idzie w bardzo dobrym kierunku, stosowane w klubie zachodnie wzorce zaczynają się sprawdzać. Mamy stadion, zaraz będziemy mieli bazę treningową, stawia się na pracę z młodzieżą. Tak więc jest duża szansa, że się jeszcze w Polsce rozwinę.

Nie kusi Cię gra na Zachodzie?
- Bardzo bym się cieszył, gdybym otrzymał fajną ofertę. Z dwóch powodów. Po pierwsze oznaczałoby to, że dobrze prezentuję się na boisku, a po drugie klub mógłby na mnie zarobić. Nie chciałbym odchodzić z Legii za darmo, bo mam tu dług wdzięczności, zwłaszcza względem pana prezesa Mariusza Waltera. To tu zaczęła się moja kariera z piłką i to tutaj się rozwinąłem.

Co wyróżnia trenera Skorżę na tle szkoleniowców, z którymi już pracowałeś?
- Na pewno przywiązuje większą wagę do dyscypliny w drużynie i na pewno jest ona teraz wyższa niż była. O wiele większą uwagę przywiązuje też do taktyki, do tego jak mamy się poruszać na boisku, jak zakładać pressing, jak się bronić w różnych sytuacjach. Ponadto bardzo podoba mi się to, że na każdym treningu pracujemy z piłkami. Nie ma samego biegania, a wiem od kolegów z innych klubach, że niektórzy polscy trenerzy nakazują im biegać aż nadto.

Trener Skorża po meczu z Kubaniem powiedział, że potrzebuje piłkarzy meczowych, a nie mistrzów treningu. Co zrobić byście dobrą postawę z treningów umieli pokazać w lidze?
- Tu nie chodzi o umiejętności piłkarskie, tylko o głowę. Niby wszyscy mówią, że panują nad stresem i nie ma to jakiegoś wpływu, ale widzę, że chyba podświadomie takie rzeczy działają na zespół i nie wszyscy sobie z tym radzą. Trener Skorża często o tym nam mówi, że musimy być pewni swoich umiejętności i przenosić je na mecze. Tym bardziej te sparingowe, bo gdzie mamy próbować, jak nie w sparingach? Jeśli będziemy bać się robić pewne rzeczy w spotkaniu kontrolnym, to na pewno nie odważymy się tego zrobić w meczu ligowym. Ale myślę, że już wkrótce z tym sobie poradzimy.

Wspomniałeś wcześniej o stadionach. Jak Ci się podoba ten przy Łazienkowskiej?
- Jest wspaniały! Warszawa zasługiwała na niego od lat i powinien stanąć już dawno. Nawet teraz jak patrzy się na te trzy trybuny, to stadion wygląda pięknie. Przychodzi mnóstwo ludzi, którzy przestali bać się zabierać na Legię swoje rodziny. A dla nas to jest wielka przyjemność grać przy takiej publiczności i ja już nie mogę doczekać się pierwszego meczu przy Łazienkowskiej.

To będą derby...
- Tym bardziej. Muszę przyznać, że jestem strasznie nagrzany! (śmiech)

Słyszałeś, że Polonia wystąpiła do Legii o zgodę na przyznanie im dodatkowej puli biletów na mecz? W sumie 2 tysiące wejściówek.
- Dwa tysiące z Polonii to nie wiem czy przyjdzie... Nie wiem zresztą czy jest tylu kibiców Polonii w Warszawie (śmiech).

Po latach wrócił wreszcie doping. Atmosfera na trybunach to jest TO?
- Jak bardzo brakowało nam dopingu wcześniej, widać było najlepiej jesienią. Wygraliśmy kilka meczów w samych końcówkach na fali wsparcia kibiców. Ponadto, gdy nie szło w meczu z Arką, to jednak nas ten doping pchał i pchał. To publiczność była współautorem paru zwycięstw Legii w poprzedniej rundzie.

Czas konfliktu to najgorszy okres Twojej gry w Legii?
- Odbijało się to nie tylko na naszej grze, ale i na różnych nieprzyjemnych sytuacjach pozaboiskowych. Miałem taką przykrą przygodę po meczu z FK Moskwa, gdy w emocjach wypowiedziałem się nieprzychylnie o kibicach. Spór napędzał negatywne emocje i to było w tym najgorsze. Do tego nie było fajnie, gdy staraliśmy się walczyć na boisku, a już od 5 minuty zaczynała się szydera. Na szczęście to już za nami, z korzyścią dla wszystkich stron. Dążymy do jednego celu i osiągniemy go razem z kibicami!

Rozmawiał Qbas

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.